Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tirrani

kobieta, 49 lat, Poznań

165 cm, 101.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

14 lipca 2013 , Komentarze (5)

Coś się zmieniło...
Wczoraj spędziłam kilka miłych chwil z moim mężem:)
przynajmniej zdawało mi się ,że miłych:)
Dziś wylał mi wiadro zimnej wody na głowę...
Powiedział mianowicie, że było słabo...:)
że poświęcam mu za mało uwagi:)
że za mało się tualm :) za mało całuję:)

ogólnie wszystkiego za mało
za mało i za szybko:)
Ludzie kochani!!!!
zbabiał mi facet chyba:)
albo może w ogóle zamieniły nam się role:)
Patrzyłam na kolesia jak na
ufo jakieś ...
ogromny dwumetrowy chłop...
i marudzi jak baba:)

bo takie marudzenie było zawsze domeną kobiet
jak mi się zdaje...
Ja pikole...
stałam się facetem!!!

w każdym razie mam zahamować swoją ekspansję i skupić się na nim:)
głaskać, tulić i tarmosić:)
jak pasika:)
pffffff
jutro kupię mu gumową piłkę

A wracając do sushi:)
nie było drogo, bo to sieciówka, ale taka trzymająca fajny poziom:)
jeśli ktoś chce drogo to też coś tam dla siebie znajdzie:)
...nawet całkiem sporo:)
to co zamówiłam było zestawem , knajpa miała 3  propozycje zestawów.
 2 takie misz-masz, a 1 bez surowizny. Ja tam surowe lubię , wiec zjadłam z apetytem.
Wszystko było wysokiej jakości i świeże. Gotuję od ponad 20 lat wiec jakieś tam pojęcie o tym mam:)
Ilość gości sugerowała, że raczej jest to takie jak być powinno :)
Ja byłam bardzo zadowolona i zapewne nie raz tam wrócę:)


A teraz coś o moim żywieniu:)
...porażka...
dziś obiad serwowali:
mąż i syn:)
chyba mało dietetyczny....
ale całkiem smaczny:)
..................................


starałam skupić  się na sałatce:)


dali popis, bo przyjechała moja mama:)

Pomijając kaloryczność  było bardzo fajnie:)



A na koniec pochwalę się moim nowym nożem z biedronki:)
śliczny i niedrogi
jedyne 6 zł
genialnie różowiutki
ostry jak diabli
świetny po prostu:)


 a... dodam jeszcze na koniec, że przejrzałam swój pamiętnik i zaskoczyło mnie jak wiele można pisać o niczym...
nuda jak diabli...
przepraszam Was:)
Buziaki:)

13 lipca 2013 , Komentarze (6)

Pierwszy raz w życiu jadłam sushi:)


smakuje równie genialnie jak wygląda:)



UWIELBIAM:)
Chyba byłam Japończykiem w którymś z poprzednich wcieleń;)

Niewiarygodne jakie to pyszne:)
Polecam:)

dostałam jeszcze jakąś zieloną sałatkę z glonów:)
 ale pożarłam zanim zrobiłam fotę
Knajpa nazywa się
 77
Poznań, ul. Woźna
za sałatkę, 12 kawałków sushi i zieloną herbatę
zapłaciłam 29 zł

nie lubie zielonej herbaty, ale przyznam ,że mi smakowała
z tym jedzeniem nie powinno się chyba pić nic innego:)
doskonale się komponowała z tymi pysznościami:)
Dodam jeszcze, że obsługa jest fenomenalna:)
przesympatyczna, uśmiechnięta, zorganizowana i zorientowana:)

a tak poza tym, to jak zwykle mam milion spraw na wczoraj:)
padam na twarz:)
ale czytam co piszecie i przeżywam wszystkie Wasze wzloty i....
i brak wzlotów też:)
Najbardziej to się ciesze z wyników pewnej świetnej dziewczyny z Łodzi:)
i tak sobie myślę, że chętnie zabrałabym ją na takie fantastyczne sushi:)
ale w sumie to nie o sushi chodzi:) tylko o jej przesympatyczną osobę:)
z takim człowiekiem fajnie jest zrobić coś fajnego:)
żyje jej sukcesami ,bo moich brak:)
co schudnę 5 kg, to 4,5 przytyje:)
i tak w koło Macieju:)
beznadzieja

A co do ostatniego wpisu...
....spokojnie:)
nie ma co się mną za bardzo przejmować:)
 łapię czasem takie dołki
ale między Bogiem, a prawdą to jestem mistrzem w skupianiu na sobie uwagi:)
w tej kwestii też nie za bardzo dorastam:)

Chciałam coś jeszcze popisać...
ale jak zawsze zasypiam na siedząco:)
Dobranoc zatem:)

11 lipca 2013 , Komentarze (3)




Tysiące lat wysiłków, by być widzialnym...
I wciąż trzeba o to walczyć...
Każda z nas ma w sobie swojego Syzyfa.

3 lipca 2013 , Komentarze (7)

Jestem tak zmęczona i upocona, że nie mam na nic sił...
Nie chce mi się nawet odchudzać...

No może nie do końca jest to prawda, bo jestem tak skonana, że nie myślę nawet o jedzeniu:)
ale przyznam się ,że właśnie spożywam napój alkoholowy w postaci PIWA:)
zimnego...
pysznie gorzkiego...
niepasteryzowanego
PIWECZKA

 w oszroniałej szklance z napisem
"no to FRUGO"
;) to MUSI BYĆ ZDROWE:)
jest!
każdy osiołek wie, że piwo jest źródłem wielu minerałów i witamin z grupy B
( w tym Niacyny- dla wszystkich walczących z rumieniem {pelagrą}) ;)

oczywiście terapia lekowa jest skuteczniejsza i absolutnie nie namawiam do samowoli w tym temacie- ale np. profilaktyka... jak najbardziej:)
jakby...
 u mnie działa;)
 tak poza tym to ja chętnie korzystam z wiedzy ludowej, a wg tego źródła piwo leczy właściwie wszystko:)
spuścizna przodków
BEZCENNA
grzech nie korzystać:)

wracając do sedna:)
Jestem dziś skonana, bo brałam udział w warsztatach arteterapeutycznych:)
GENIALNA SPRAWA
było świetnie
ale przyznam...
mam dość:)

Jakoś się muszę do jutra pozbierać, bo czeka mnie ciąg dalszy:)
ale jakoś poradzę:)

Powiem tylko, że ogólnie zajęcia w dechę i ,że zamierzam wszystko czego się nauczyłam,
 i nauczę jeszcze, 
przetrenować na moich kolonistach


A teraz coś zabawnego
Przynajmniej mnie to ubawiło:)

Jakiś czas temu zauważyłam na przystanku ogłoszenie:)
specjalnie z myślą o Was uwieczniłam je za pomocą ukrytego w telefonie aparatu fotograficznego
A OTO I ONO:


Nie wiem jak Wy to widzicie, ale dla mnie z treści jasno wynika, że owa osoba porzuciła swój cenny telefon w damskiej toalecie
 ( mam nadzieje ,że to kobieta była)
ktoś zapewne owym telefonem troskliwie się zaopiekował...
nie zakładam, że z zamiarem przywłaszczenia
JEDNAKŻE
gdybym to ja była tą osobą
uznałabym, że słowo kradzież jest poważnym nadużyciem:)
a zawarte w dalszej części straszonko:)
ZDECYDOWANIE
zniechęciłoby mnie do jakiegokolwiek kontaktu z tą osobą:)
Już raczej wolałabym wrzucić ten telefon do śmietnika , niż narażać się na kolejne inwektywy:)
Jeszcze jedno bardzo mi się podoba w tym ogłoszeniu:)
UMOTYWOWANIE PROŚBY:)
uczciwy złodzieju zwróć mi telefon ,bo mi na tym zależy:)
cudownie proste:)

NIBY ŚMIESZNE.... A SMUTNE....
żyję nadzieją, że nie jest to student pedagogiki...

Swoją drogą dobrze, że to telefon, a nie dziecię np:)


Miłego wieczoru:)

25 czerwca 2013 , Komentarze (8)

Nie wiem jak u Was ,ale w Poznaniu jesień rozbrykała się jak taki mały dziki konik. Pada...leje...leje...pada...wiatr...wietrzysko....ulewa...
 i tak w koło Macieju.
Poza tym zimno prawie jak na Uralu. 
Zimno i ciemno!
brrrr
Jeszcze chwilka i zagrzebię się pod stertą zeschłych liści i zapadnę w sen jakiś prawie zimowy:)
Znowu chora jestem.
 Kaszlę jak jakiś stary gruźlik. Mąż oczywiście nie dawał mi spokoju z lekarzem, ale wiecie jak to jest...
Póki się jeszcze udaje stać, to kolejka do medyka zawsze zbyt długa:)
No ale zmusił mnie w końcu.
Umówił wizytę, ustawił auto przodem do bramy, przelał nawet kasę na leki:)
Wariat...
...no ale wymówki się skończyły:)
nawet trochę się ucieszyłam, bo już sama zaczynałam się martwić:)
jednakże jeszcze pożyję:)
wydałam tylko stówę na leki
złodziejstwo.
A na koniec mój dzisiejszy obiad przepyszny:)


dobranoc:)
kładę się ,bo padam;)

23 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Witajcie Kochani:)
Oto znów jestem
Pewnie nikt tu za mną nie tęsknił, ale mnie Was brakowało przeokrutnie:)
Jak dobrze móc swobodnie wejść na swoje konto i się do Was odezwać:)
 Dopiero kiedy nie można tego zrobić zauważa się jak bardzo było to ważne...
 jak bardzo jest się do Was przywiązanym:)

Może nie każdy tak to czuje ,ale ja tęskniłam bardzo:)
Każdego dnia zastanawiałam się
co u Was?...
Mam tu kilka takich osób, których los bardzo leży mi na sercu:)
Uważam nawet, że przyjaźnimy się w niebywale czystej formie...
To wszystko jest takie niezwykłe...
Wchodzę  tu dziś jak do jakiegoś czarodziejskiego ogrodu
 z szeroko otwartymi oczyma
czekając co zastanę za od dawna zamknięta furtą...
Wiecie co?
Kocham Was:)

29 maja 2013 , Komentarze (9)

Mąż i pies
 to najlepsze sposoby na pozbycie się kłopotu z podjadaniem i resztkami:)

Jeśli kupię coś
 czego nie powinnam była z wiadomych powodów jeść- czyli np kiedy kierowana impulsem zakupię przewspaniałą drożdżówkę lub prześlicznego pączusia  jak najszybciej karmię tym męża:)
znaczy wykonam ten ogromny wysiłek i zostawię to coś na stole:)
a jeśli na talerzu zostanie resztka kotleta, czy kanapka z kolacji... mam bestię:)
 Bestia wchłonie wszystko:)
Ja wiem ,że teraz wiele osób, które w ostatniej pięciolatce nabyło piesia,
 a potem przeczytało wszystko co było w kynologicznym temacie do przeczytania,
srodze się oburzy:)
ale ja wcale się tym nie zmartwię:)
Na przestrzeni 25 lat miałam 3 piękne, pewne mojej miłości potwory, które w zdrowiu i szczęściu dożyły sędziwej starości mimo, że karmione były chlebem, kaszą, ryżem i wszystkimi możliwymi śmieciami ze stołu i lodówki.
To doskonałe lekarstwo na wyrzuty sumienia:)
nie wyrzucam nic:)
ani jogurtu na granicy ważności, ani szyneczki sprzed 2 dni...:)
Ja jestem zadowolona i pies zdaje się też:)

Ale zobaczcie to ciekawe zjawisko:)
 większość się oburzy jeśli nakarmię mało świeżym jogurtem psa:)
 ale nikogo nie zmartwi jeśli ten sam jogurt zaoferuję mężowi:)

Powiem jeszcze słowo o synowskiej miłości:)
otóż z miłością mojego syna to jest dziwna rzecz:)
zazwyczaj bardzo mi ją okazuje:)
ale np. absolutnie nie ma mowy żebym go odprowadziła do szkoły:)
znaczy.... bardzo tego chce...
i prosi o to gdy jest taka możliwość...
ale...
gdy docieramy w pobliże budynku on nagle przyspiesza kroku, mówi półgębkiem, kombinuje:)
nie powie ,że mam iść:)
ale ja mam serce:)
też półgębkiem mówię:
-co synu? mam już iść?
-ychy
-no to pa:)
i oddalam się cichaczem, jakbyśmy się wcale  nie znali:)

28 maja 2013 , Komentarze (8)

Niewiarygodne...:)
znowu...
To nie jest tak,że ja jakoś zupełnie nie dbam o to jak jem,
ale też nie można było tego uczciwie nazwać odchudzaniem:)
Tak się od kilku dni bezkarnie obserwowałam
 i jednak
PODJADAM!
nie żeby z głodu
z bezmyślności jakiejś głupiej

Największym zagrożeniem są migdały i orzechy
albo muszę przestać kupować,
albo zacząć chować w jakimś mniej dostępnym miejscu.


To moje wczorajsze  śniadanie.
Na obiad miałam zupę-
kawałek kurczaka, warzywa jak na rosół i wrzuciłam kostkę grzybowego bulionu.
Wynik bardzo smaczny:)
Na kolację sałatka z pomidorów i sosu jogurtowego

wygląda gorzej niż smakuje:)
Niestety podjadałam rzeczone nasiona,
a wieczorem
 -powodowana stresem-
zjadłam jeszcze kilka ciasteczek ptysiowych

Nie wiem po cóż dokonałam tego zakupu...
było oczywiste ,że się nie oprę
Dziś już też zrobiłam do nich dwa podejścia...
....ale...
jakoś dałam radę:)
z niecierpliwością wypatruję męża coby go nimi napaść i mieć kłopot z głowy;)

A oto moje dzisiejsze śniadanie:)

owsianka z lenistwa...
albo z torebki jak kto woli:)

dziś banan z jabłkiem- całkiem smakowite:)
mam jeszcze truskawkową na inna okazję:)

Do śniadania wypiłam kawę i zjadłam pomarańcz.
Wszystko razem pyszne i sycące.
Na resztę dnia przewidziane są:
mała kanapka z łososiem i pomidorem+ pomarańcz
kanapka z twarogiem + jogurt naturalny + kalarepa (wymienię na sałatę, której wczoraj nakupiłam w hurtowych ilościach)
zupa kalafiorowa i znów pomarańcz
( w diecie grapefruit,ale nie mam)
a na kolację koktajl z kefiru i kopru.

No zobaczymy jak to się uda...

 Teraz trochę z prawdziwego życia:)
syn oddał mi swoje dziecięce skarpetki:)

i chcę powiedzieć ,ze jeśli miałyście kiedyś wątpliwość czy te gumki pod spodem mają jakiś sens...
ta ja Wam mówię- mają!
czuję się jak jakiś kameleon.
Przykleja mnie do podłogi i wciąż mam wrażenie ,że jest brudna:)

I jeszcze wrócę do Dnia Matki:)
Pewnie,że zachwycają mnie okropne prezenty od moich dzieci:)
mam ich całe szafy:)
całe mnóstwo ramek, wazoników, rysuneczków, pierdołeczków:)
a co do słowa
KOCHAM

Mój syn nie ma żadnego kłopotu z wyrażaniem uczuć...
ale moja wiecznie nadąsana córeńka powie to tylko gdy zapytasz:)
Młody najbardziej mnie rozkleja, kiedy przychodzi z kumplami po treningu
 (a to taki masywny byczek i łobuz)
spocony, ze złamanym zębem, objuczony tymi torbami i mówi:
sorry chłopaki, ale ja się muszę przytulić do mamusi:) mówiłem Ci już dziś , że Cię kocham?
Cwaniak jeden:)
Niemożliwy jest:)
I jeszcze słówko o szczęściu:)
W ostatnim wpisie wkleiłam zdjęcie herbaty z kwiatkiem
i mówiłam o tym,że to szczęście ,że wpadł tam kwiat, a nie co innego:)
Gdyby ktoś miał wątpliwości, oto zrobione wczoraj zdjęcie stołu przy którym wtedy siedziałam...


poza tym dodałam,że wykorzystam passę i obstawię mecze:)
zrobiłam to:)
Na dowód zamieszczam kupon:)
( dla niewtajemniczonych: postawiłam 2 zł, a wygrałam 23,42:))
może niewiele, ale cieszy:):):)

Szczegóły kuponu

  • Rodzaj zakładu
  • Numer kuponu
  • Data
  • Całkowita stawka
  • Kurs całkowity
  • Możliwa wygrana
  • Zakład kombi
  • 1SZ915P9JR
  • 2013-05-27 00:33
  • 2,00 PLN
  • 11.71
  • 23,42 PLN
Data
Wydarzenie Zakład Typ Wynik Kurs
2013-05-27 01:00:00 WON Canadian Football League SC Waterloo Region - Burlington SC 1X2 SC Waterloo Region SC Waterloo Region 1.35
2013-05-27 02:00:00 WON Clausura Xelaju MC - Universidad SC 1X2 Xelaju MC Xelaju MC 1.45
2013-05-27 02:30:00 WON Torneo Final Newell`s Old Boys - Boca Juniors 1X2 Newell`s Old Boys Newell`s Old Boys 1.65
2013-05-27 03:00:00 WON Clausura Club America - Cruz Azul 1X2 Club America Club America 1.62
2013-05-27 05:00:00 WON MLS Los Angeles Galaxy - Seattle Sounders 1X2 Los Angeles Galaxy L.A. Galaxy 1.67
2013-05-27 11:00:00 WON 2nd Division Vostok Amur-2010 Blagoveschensk - FC Yakutiya 1X2 Amur-2010 Blagoveschensk Amur-2010 Blagoveschensk 1.34

26 maja 2013 , Komentarze (14)


Bywa, że...
Fajnie być mamą:)
Przeważnie to trudne jak robota na przodku:)
Ale na szczęście zdarzają się dni jak ten:)
Kiedy ktoś co chwilkę zarzuca Ci łapki na szyję i mówi,że Cię kocha:)

Czego chcieć więcej?

kwiatki od córci
a
od synusia

laurka
i troszkę okropny świeczniczek:)

            
chociaż jakbym go postawiła tak bardziej tyłem...


prawie ładny!

nie no...
w ciemnościach jest całkiem śliczny...
taki...
awangardowy:)


już czuję, że go uwielbiam:)
A teraz mój obiad:)
pieczony łosoś

i uroczy efekt picia herbaty na świeżym powietrzu:)

przyznacie, że ja to mam szczęście...
bo mogła to być mucha...
albo inny owad...

Nie chcę nawet myśleć,że na bzie mógł sobie siedzieć
 i cudnie przyśpiewywać ptaszeczek jakiś...

a co gdyby to nie był skowronek?!
 ale sójka np?
szczęściara:)
wykorzystam dobrą passę i obstawię jeszcze mecze na bwinie
DOBRANOC

25 maja 2013 , Komentarze (13)

Zrobiłam wielkie zakupy:)
Wszystko po to by nie mieć wymówek i nie podjadać tego czego nie wolno z powodu tzw konieczności:)
czyli braku jakiegokolwiek innego jedzenia:)
Tak więc wybrałam się do Lidla
 (mam ogromną słabość do tego sklepu)
i oto z czym wyszłam:)

krewetki za dychę:)
jedne w ziołach, a drugie w... niczym chyba:)

mrożonki- 6 zł- 750g.
Niby na patelnię ,ale ja robię z nich wszystko:)
piekę, duszę, paruję, gotuję:)
zupy, zapiekanki, sałatki:)
z mięsem, z ryżem, z makaronem:)
co mi tam do głowy przyjdzie:)
Najbardziej lubię taką z selerem naciowym...
ale akurat nie było.
W każdym razie polecam:)
cena niska- jakość wysoka.

wilgotny, łatwy do krojenia, pyszny:)
uwielbiam go:)
samego, w sałatce, lub z pieczywem:)
bez dwóch zdań- świetny:) 4 zł

papryczki:)
genialne do wszystkiego:)

roszponka-
dziś wyjadałam przyjacielowi z sałatki i była tak pyszna, że musiałam ją mieć w dużych ilościach i tylko dla siebie:)

młoda kapusta...
warzywo doskonałe:)

duuużo pomidorów...

....i mnóstwo jabłek:)

kiwi, ciemny chleb, nasiona, kefiry, maślanki...

herbata- lekka i łagodna.
Właśnie w tej chwilce piję:)

i inne pierdołki, których nie chce mi się ani fotografować , ani wklejać:)
dużo dużo dużo

Jak zwykle kiedy jestem na diecie, korzysta także rodzina:)
zwłaszcza gdy mam tak doskonały humor jak dziś:)
To kolacja dla męża:)

 a to mój pies:)

tak ni z gruchy, ni z pietruchy:)
bo jest:)

i to by było na tyle:)
 Pozdrawiam:)
a teraz po sukienki;)