zawsze moja waga pokazywała mi 47 kg - przy moim niskim wzroście -uważałam ze jest ok. - ale niestety z czasem zaczęłam tyć - a że nie byłam przyzwyczajona do wystającego brzuszka -strasznie mi to przeszkadzało - do tego jeszcze ciąża - no i się porobiło :)
chcę z tym walczyć ale jakoś mi to nie wychodzi :(
wczoraj byłam na spotkaniu z koleżankami... jedna za miesiąc niecały rodzi... a druga to położna w naszym szpitalu..... 4 bite godziny gadałysmy o porodach, szpitalach, dzieciach.... uffff i teraz mam mętlik w głowie..... byłam prawie zdecydowana ze chce urodzic w większym miescie.... bo doswiadczeni lekarze, bo lepszy sprzęt, lepsza opieka.... ale też więcej kobiet rodzących i podobno z tego wszystkiego ma się tylko cząstke tego luxusu...i gorszą opieke.... a w naszym szpitalu jednak rodzi się mniej dzieci.... i personel ma więcej czasu aby zająć sie mamusią i dzidzią....no jest tam ta moja koleżanka i jeszcze jedna sąsiadka.... i co tu robic....
weekend był bardzo zalatany.... w piątek miałam wolne w pracy... więc z tatą pojechałam na zakupy... w sobote szkola i zakupy z mężem, niedziela urodziny taty a potem szkola.... a w poniedziałek znowu do pracy.... nic nie wypoczełam... ale za to dzis i jutro mam wolne...ale jutro znowu na uczelnie...buuu
niby koncze 27 tydzień... ale pewnie jest to 26.....jak to u mnie bywa...nic nie moze byc normalnie..... dzis tez zaczynam weekend :)))) jutro mam wolne w pracy...pojade z tatą na zakupy, bo ma w niedziele urodzinki i trzeba cos przygotowac/..... tylko ze ja w sobote i niedziele mam zajęcia.... całe szczęscie ze w niedziele tylko wpisy z zaliczeń......potem pod koniec czerwca i początek lipca egzaminki ...łeee/ bratowa obiecała pomóc w przygotowaniu tych urodzin więc mam nadzieje ze sytuacja opanowana :)))
witam wieczorem:)) nareszcie konczy się ten dzień..... juz od rana czułam sie zle.... moje cisnienie wynosiło chyba 00.... w pracy myslałam ze będe spac w kazdej pozycji..... mam nadzieję ze jutro bedzie lepiej
a i dobra wiadomosc.... tesciowa poinformowała nas ze razem z tesciem kupią nam wózek :)))) wiec jeden wydatek mniej nas czeka....
sie rozpisałam i mi wszystko skasowało :((( wiec spróbuje jeszcze raz....
witam witam weekendowo.... u nas pada mam nadzieję ze chwilowo :)))
relacja z wizyty u pani dr a wic bączek skonczył 25 tyg.... tak powiedziała pani dr.... i z obliczenimi haczewskiego nic sie nie pokrywa.... wychodzi gdzieś w połowie.....ale to pewnie dlatego ze zawsze miałam problemy z ustaleniem swoich dni płodnych... bo @ przychodził sobie kiedy chciał a nie kiedy miał.... wracając do bączka ..... to ma juz prawie 1 kg,i obrócił sie główką do dołu bo wcześniej leżał posladkowo....i coraz mocniej kopie... :))) a ja tyje.... od ostatniej wizyty podobno 2 kg.... no ale to nic dziwnego.... koktajle smakują i swieże warzywka z ogródka także :))) aaaa i bączek jest płci żeńskiej :)))))......więc Antoś i Franio odpadaja..... tylko ze teraz to mam problem..... bo imiona dla dziewczynek w ogóle mi sie nie podobają....normalnie nic... aż mi sie ryczeć chce.... co tu wybrać....
dziś chyba kończe 26 tydzień i 6 miesiąc a jutro zaczynam 7 chyba... dziś także mam wizyte u mojej pani dr.... ciekawe czy w końcu dowiemy sie kim jest nasz bączek... bo już troszke ciekawscy jesteśmy :)))) a bączek dziś bardzo aktywny.... cały czas czuję jego wygibaski... :))) co bardzo mnie cieszy.... aa i postanowiłam zrobić liste potrzebnych rzeczy... tzn na wyprawke.... oglądałam ostatnio wózki... takie które mi sie podobają kosztują około 2000zł... szok... w ogóle to chciałabym zrobic cały pokoik dla malństwa... ale takie mebelki to też niezły koszt.... więc skończy sie na marzeniach... bo logicznie mysląc po co wydawać tyle kasy na rzeczy które za jakis czas będą niepotrzebne... chyba włączył mi sie syndrom wicia gniazdka.... szkoda tylko ze nie mogę się delektować tą ciążą tak bardzo jak bym chciała.... :(((
normalnie coraz bliżej do porodu... jutro studniowka... a więc świętujemy.... ale mam stracha.... coraz większego..... jak to będzie.....
dzis rano byłam u lekarza... własciwie to nic mi nie powiedział... bo byłam na takim nocnym dyżurze .. o 5 rano juz normalnie nie mogłam wytrzymac... dr powiedział ze tylko no spe moge brac i jakąś masc ziołową do rozpuszczenia pic.... ale tej masci nie pije bo mój J wyczytał ze może zaszkodzic.... aa i mam zrobic usg u gina.... a do gina wybieram sie we czwartek... mam nadzieje ze cos poradzi...
w pracy załatwiłam sobie dzis wolne bo po nieprzespanych 2 nocach padam jak mucha..... ale niestety jutro juz ide....łee ale mi sie nie chce. :((
dzień dziecka :))) weekend a ja znowu w nienajlepszej formie....jak zwykle zresztą... mój organizm wie kiedy ma sie rozchorowac.... wczoraj rano obudziłam sie z bólem w lewym boku.... a dzis całą noc mnie bolało.... juz myslałam ze do szpitala pojedziemy.... ale wziełam kąpiel i mi troszke przeszło.... wydaje mi sie ze to może nerka mnie boli.... okropnosc... ciekawe jak dzisiaj w nocy przetrwam.... jutro juz napewno ide do lekarza....
wczoraj wieczorem odwiedziłam koleżanke... za miesiąc rodzi... wyprawka juz przygotowana... troszke sie porozczulałam... takie malenkie te ubranka... :))