Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mariolkag

kobieta, 60 lat, Gorzów Wielkopolski

172 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Aby do wiosny :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 czerwca 2009 , Komentarze (8)


Trudno mi na razie uwierzyc, że moge sobie pozwolić na nicnierobienie.:)

Wewnątrz czuje rozedrganie i potrzebuje trochę czasu, aby dotarły do mojej świadomości pewne fakty, np. że nie muszę myśleć o pracy.

Dziś wybieram sie na ćwiczenia do amazonek, a przygotowuję się na tak, jakbym miała na wyprawę na Mont Everest iść.
Moja psychika jest tak umordowana, że skoncentrowanie sie na ugotowaniu obiadu czy wrzuceniu prania do pralki kosztuje mnie bardzo duzo wysiłku.
Na razie jestem najeżona i resztkami sił przypominam sobie okres kiedy z przyjemnościa funkcjonowałam w domu, bez oporu oddawałam sie pracy nad drobnymi sprawami dnia codziennego i nie odczuwałam tego kamienia na piersi.

Pewnie minie troche czasu zanim wszystko unormuje sie i poczuje w środku,że to jest moje życie właściwe.
Póki co staram sie myśleć o przygotowaniach do wesela. Nie mam jeszcze kreacji, ani weny do jej zakupienia i  kurcze ciągle jest we mnie jakas niemoc.

Już nie jestem ta - jak mówi babcia Darka :))


9 czerwca 2009 , Komentarze (5)


Jestem teraz tak rozleniwiona, że nawet nie chce mi sie skoncentrować na skleceniu kilku logicznych zdań.

Leżę, czuje się świetnie, ach jak przyjemnie ...........:)

8 czerwca 2009 , Komentarze (10)


Nic nie robić, nie mieć zmartwień 
Chłodne piwko w cieniu pić 
Leżeć w trawie, liczyć chmury 
Gołym i wesołym być 
Nic nie robić, mieć nałogi 
Bumelować gdzie się da 
Leniuchować, świat całować 
Dobry Panie pozwól nam .

7 czerwca 2009 , Komentarze (18)


Wreszcie wylądowałam w domciu. Dzieci zadowolone, mąż skacze z radości (hihihi) ,tylko muszę wstawić lokomotywke na tory, bo widzę rozluźnienie obczajów :)

Daruś poszedł na uczelnie, Bartek kaszle w drugim pokoju, maluch cichutko się bawią, a ja gotuje pospolitą zupę pomidorową.
Pospolicie chce teraz żyć :)

Bartek wyszedł ze szpitala z rozpoznaniem -podejrzenie tłuszczowego zaplenia płuc i termicznego uszkodzenia dróg oddechowych. Do szpitala ma wrócić 6 lipca na kontrolny tomograf komputerowy. Pobrano mu też materiał na hodowle prątków Kocha. Niektóre zmiany w trakcie bronchoskopii wyglądały na gruźlicopodobne.
O losie, losie. Na hodowle czeka sie ok. 10 tygodni. Czekamy więc.

A póki co z koncem czerwca jedziemy pod Radom na wesele , a później wakacjujemy do połowy lipca.
I niech ta cisza i spokój trwa :))

4 czerwca 2009 , Komentarze (17)

Dziś być może spotkam się z Babolką , a jutro wieczorkiem (tez być może ) pojadę już do domu. Tęsknię już bardzo do męża i maluszków. Rozmawiamy z mężem codziennie i  jestem spokojn, bo przy pomocy mamy dają sobie świetnie radę.

Niestety wczoraj musiałam ograniczyć swój pamiętnik tylko dla znajomych, bo Agata zrywa ze swoim menem i ten w amoku wściekłosci wykorzystuje moje wpisy przeciwko córce.
Poza tym zdarzały się już wcześniej przypadki , że dochodziły do mojej mamy szczątkowe wiadomości, że ja niepochlebnie się o niej wypowiadam i ciotki w Darka rodzinie wyrażały oburzenie, że piszę o problemach alkoholowych brata.
A przecież sprawy, o których nie rozmawiamy nie istnieją. Prawda??
Nie jest moim zamiarem kogokolwiek krzywdzić, pisanie jest dla mnie pewnym rodzajem psychoterapii, a ponieważ zebrałam już poważne grono zaufanych ludzi zamykam się więc :)







2 czerwca 2009 , Komentarze (9)


Dziś dzień bez alkoholu :)) Spotkałam się na kawce z Otuloną i rozmawiałyśmy tak, jakbyśmy się znały od lat :)

Ostatnie dwa wieczory, a własciwie noce spędziłam z eks mężem i jego partnerką popijajac winko :) Wczorajszej nocy ochrona poprosiła nas o opuszczenie Złotych Tarasów o północy , bo nie było już ani jednego człowieka :) Z partnerką eksa nagadać się nie mogłyśmy, a później żegnałyśmy się na misia :))

Proszę jak choroba Bartka przyczyniła się do rodzinnej integracji -tylko życie może napisać taki scenariusz .

A Bartek byczy się w szpitalu i czeka na czwartek. W tym dniu zrobią mu kontrolne prześwietlenie płuc i prawdopodobnie w piątek zabiorę synka do domu. Wróci jednak bez konkretnego rozpoznania, bo nie udało  się zbadać pobranego z płuc materiału . Istnieje duże prawdopodobieństwo , że jest to tłuszczowe zapalenie płuc spowodowane substanjcą oleistą z n-parafiny.
Żeby się o tym przekonać należałoby wykonać operację, a nie warto okaleczać tak młodego ciała,bo Bartka wyniki są już w normie i nie dzieje się nic niepokojacego.
Tej choroby się nie leczy i niestety na zawsze pozostaną ślady w płucach.
Za miesiac znów musi przyjechać do Warszawy na kontrolne badania.
I tyle :))

Najedliśmy się strachu, a syn swoją bezmyślnościa skrzywdził sie i okaleczył.
Przy tym jest dla lekarzy ciekawym przypadkiem klinicznym, bo nie spotkano sie dotąd z takim przyadkiem w tym szpitalu :))

To na razki !!

31 maja 2009 , Komentarze (10)

 Ała, jak boli mnie główka. :))
Wieczorem Agata wyciągnęła mnie do klubu studenckiego na "jedno piwko" :)
Oj jak mi się nie chciało........
A później się zachciało :))
Było karaoke, naśpiewałyśmy się i nagadałyśmy, że dziś mówię szeptem :)
Chyba było o jedno piwko za dużo......ała :)

30 maja 2009 , Komentarze (8)


Witam z Warszawy w zdecydowanie lepszym nastroju :)
Podróż dalekobieżnym autokarem minęła bardzo szybko, a uśmiechnięty ryjek Bartka wynagrodził wszelkie niedogodności.

Teraz Bartek spędza czas z dziewczyną, a Agata po dwugodzinnej drzemce gotuje mamusi obiad :)) Żyć , nie umierać :)

Daruś ma juz rozplanowany weekend i nawet moja mamusia po zastanowieniu zadeklarowała , że mogę spokojnie spędzać czas w Warszawie, mam się nizym nie martwić , bo ona zadba o mojego męża i dzieci :))
Cała moja mama :))

Tak więc pozdrawiam Was ze stolycy !!Papa.

29 maja 2009 , Komentarze (12)


Pomalutku, powolutku odzyskam równowage.
Tym razem pogięło mnie na maksa, byłam bliska obłedu, ale już się opanowuję.
Dziś zajmę się banałami. Powolutku wysunę sie z łóżka, wstawię naczynia do zmywarki, może zamiotę, może poprasuję, a później zabiorę się za pakowanie.
Wszystko powoli, z oddechem, z pomyślunkiem.........zjem coś, bo zaczynam czuć głód, ugotuję sensowny obiad. Powolutku.........bez pośpiechu, bez nerwów :))

Powiem Wam, że ta wczorajsza komisja była czymś najprzyjemniejszym co mnie w ostatnim czasie spotkało.
Starszy Pan Komisja był zakręcony, roztargniony, ale przyjazny i sympatyczny.
Trochę ma zaległości w wiedzy na temat współczesnej medycyny i wcale tego nie ukrywał :)   Było nawet zabawnie :)

Jeżeli chodzi o moja emeryture czy rente to przepisy resortowe są w tej dziedzinie bardzo zawiłe. Muszę zasięgnąć języka co jest dla mnie korzystniejsze. Bo I grupa inwalidztwa upowaznia mnie do 80% renty, emerytura połączona z renta daje mi 73%, ale moge też iśc na roczne swiadczenie, gdzie wypłacaja mi pensje z ostatniego stanowiska w pracy, ale z kolei od tego potrącaja 20% zryczałtowany  podatek plus 9% ubezpieczenia zdrowotnego. Hmmmm, dziwne to wszystko. Muszę udać się do Zespołu Emerytalno Rentowego i to wszystko wyjaśnić.


PS. Wiadomośc z ostatniej chwili - zdjecie rtg wykonane w instytucie świadcza o tym, że zmiany w płucach Bartka się cofają.:) Do tego Bartek dostał przepustke i bedzie na mnie i Karoline czekał na dworcu :) Tylko ciiiiiiichoooo, bo to ma być niespodzianka dla Karoliny :))


28 maja 2009 , Komentarze (10)


Dziś byłam na komisji MSWiA w Zielonej Górze. Kolejna sprawa, która spędzała mi sen z oka w ostatnim czasie.
Ogłaszam wszem i wobec, że zostałam uznana za inwalidkę I grupy z zakazem wykonywania jakiejkolwiek pracy przez dwa lata. Orzeczono mi 7 chorób z czego częśc miała związek ze służba.
Co to oznacza w praktyce ? 15% pensji dołaczy mi się do zasłużonej emerytury.
Czyli jedna ważna sprawa poszła po mojej myśli.:)

Teraz Barteczek.
Wczorajszym rankiem został przyjęty do instytutu chorób płuc i natychmiast wzięto go w obroty. Szczegółowy wywiad, upuszczanie krwi, rtg płuc.
Syn jest wzniebozwięty wspaniałą atmosferą, warunkami, jedzeniem.
Po prostu jakby trafił z piekła do nieba.
Aż serce rośnie kiedy słyszy się tak radosny głos :)
Dziś miał robioną bronchoskopie. Bardzo bał się tego zabiegu, ale przeżył .
Pobrano próbki do badania i z komentarzy lekarzy wynika, że  być może to być poparzenie.
Poza tym Agata dowiedziała się , że spadło OB i nie ma krwinek w moczu.
Miejmy nadzieje, że Wasze modlitwy zostały wysłuchane i okaże się to zatruciem n-parafiną, jak od początku podejrzewaliśmy.

Otrzymał też promocję do IV klasy technikum, ale to jest akurat sprawa drugorzędna.

W nocy z piatku na sobotę jadę do Warszawy. Ze mną jedzie Bartka dziewczyna, więc będzie się cieszył.
W Warszawie zostanę aż do konkretnego rozpoznania choroby i bede mieszkała u córki.

A tak w ogóle dziś wreszcie coś zjadłam :)) Waże 70 kg.Ech nie tak miało być.