Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mariolkag

kobieta, 60 lat, Gorzów Wielkopolski

172 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Aby do wiosny :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 grudnia 2008 , Komentarze (9)


Nie martwcie sie, dbam o siebie i nie dam sie skrzywdzic. To Wigilia i nie dam sobie zabrać radosci z jej przeżywania.
Wyjatkowo mi przykro,że nie bedzie brata z rodzinka, więc spróbuje ich jeszcze namówć. Być może własnie moja choroba spowodowała,że tak bardzo mi zależy zebysmy wszyscy byli razem w tym ważnym dniu.

Na szczęście nasze mieszkanie jest tak urządzone, że nie ma zbyt wielu kątów do sprzątania, wystarczy tylko odkurzyc z wierzchu i uporządkować przedmioty, które przez przypadek nie trafiły na swoje miejsce.

Dzis zdjęłam i wyprałam pościel, zrobiłam porzadek w ciuchowych szafkach i ugotowałam zupe. Mam dziś wyjątkowy power , a w mojej głowie graja kolędy hehehe. Od rana - w żłobie lezy, którz pobieży kolędowac małemu.....lalalala.

Wieczorem wpadnie do nas na kawke dawna sąsiadka z mężem więc będę sie relaksować i przyjemnie spędzac wieczór :))

A co do wczorajszych ubranek to oczywiscie, że mąż na mnie nie nakrzyczał tylko poprosił o rozsądek i natychmiast kazał przymierzć nabytek :))
Bardzo sie cieszył, że wreszcie sobie coś kupiłam :))

Ponieważ Bartek pojechał już do Warszawy to niestety musze zmykac po maluchy do przedszkola. Oj szybko przyzyczaiłam sie do wygody. :))
Zatem śmigam. Papa.

16 grudnia 2008 , Komentarze (14)

To latałabym pod sufitem , jak gołębiczka :)) Pamietacie taki fragment z filmu "Szpital na peryferiach"??

Oto co dzisiejszym rankiem do Was napisałam, ale później zabrali nam prad, wyczerpała sie bateria w laptopie i nie skończyłam myśli :))

Może to i dobrze, bo w dalszej kolejnosci obgadałam mamusie :)) Co prawda była to tzw. prawda subiektywna, ale jak sobie wstawiłam w kośc zakupami to już inaczej myśle. W koncu jestem już dużą dziewczynką i mogę pozwolić własnej matce żyć tak , jak lubi. No mam nadzieje,że ona tak własnie żyje.

Tak wiec poniżej fragment porannego wpisu :

W głowie jasnośc, kawa w dłoni.....zapowiada się nieźle :))

 

Wczoraj zwaliła mnie z wyra kolezanka, która zadzwoniła, że jedzie do mnie na kawke, po ploteczkach , zawiozła mnie do kosmetyczki i wróciłam z pieknymi, świątecznymi pazurami, wieczorkiem poplotkowałam jeszcze z bratówka, a dziś czuje,że wstapił we mnie duch prawdziwej Marioli.

Ufff.........

Dreczy mnie troche ta Wigilia, bo ostatecznie mama zadzwoniła do mnie , jak sie później okazało pod wpływem taty, i zapytała co robimy w wigilie?

W pierwszym momencie odpowiedziałam, że nie wiem, ale za chwile zadeklarowałam jednak, że zróbmy tę Wigilie przy naszym stole, bo większy, a  maluchy beda miały blizej do swoich  łóżeczek.:)

Szkoda mi troche, bo w tych okolicznosciach brat z bratowa zrezygnowali z zaproszenia. Używali wielu argumentów, ale koronnym jest ten, że jestem chora i ciężko mi bedzie przygotowac potrawy dla kolejnych 4 dorosłych - bratowa pracuje w tym dniu do 16:00.

No fakt.

Rozmawiałyśmy wczoraj z bratowa o mamie. Bardzo staram sie ja zrozumiec i chyba mi, jako córce łatwiej , bo  mama to mama, ale bratowa pomimo, ze ze swoja mama tez nie ma kolorowo, to  jednak bardziej dopatruje sie złej woli w jej zachowaniu.


NO!  A przed chwilka wróciłam z zakupów w galerii. Jestem zorana jak wół. Dlatego tez ten motyw z głupota z tytule. Jak zwykle przeceniłam swoje siły i z potem na czole i plecach ledwo dotarłam do domu.

Za to dokupiłam kilka fajnych prezentów, a sobie sprawiłam czarna i czerwoną satynową bluzeczke i jedna czarna kamizelke:))) 

Miałam taka fazę i już. I proszę na mnie nie krzyczec.Wystarczy, ze mąż wróci z pracy i dostane burę :)))

Cichoooooo :)))


15 grudnia 2008 , Komentarze (10)


Nie mam żadnych obowiązkow, nic nie muszę robić. Powolutku wstane sobie z łóżka i jak bedzie mi sie chciało to pójde zrobić sobie pazury.
Na razie chce mi się mieć ładne pazury, ale nie chce mi się wyłazić z łóżka.:)))

Wstałam przed 5:00, obejrzałam jakaś sieczke w tvp żeby odpędzić natręctwa z głowy, zjadłam big jogobelle i poszłam dalej spać. Mąż zaspał do pracy i wstał przed 8:00 :) Przynajmniej maluchy sobie pospały :))

Ech straszna rzecz u mnie z tym żarciem. Podrażniona chemią śluzówka żoładka bardzo dziwnie sie zachowuje. Boli mnie głód i przejedzenie, mam ochotę na dziwne smaki, a jak juz je jem to okazuje sie ,ze to nie to. Jak baba w ciąży .

Oczywiście wagi przybywa i powiecie, że teraz mam prawo zapomniec o talii i tłuszczu w moich biodrach, ale czuje sie z tym okropnie.
Jak zwykle pomysle o tym jutro :))

A humor?? Taki se . Żadna rewelacja. Anemiczna jaks jestem.Bleeeeee.
Pisać mi się nie chce.....papapa.



14 grudnia 2008 , Komentarze (17)


Jakoś nie mogę dojść do siebie. Dziś rano powiedziałam do Darka,że rozumiem ludzi, którzy rezygnuja z kolejnej chemii i zycia. Mnie oczywiscie jeszcze ta rezygnacja nie dotyczy, ale uwierzcie mi, że w takich chwilach na nic gadanie , że masz dla kogo życ, że bedzie dobrze i takie tam wszystkim znane slogany.

Nie zrozumcie mnie źle, ale ja też jestem bliska załamania. Szkoda mi dzieci, bo mam do nich coraz mniej cierpliwosci, szkoda mi Darka, bo nie ma ze mnie pożytku, a do tego spietrzaja sie obowiazki, które spadaja na jego głowę.

Powoli tracę cierpliwosc. Powinnam wyjśc na słońce, które własnie wyszło za moim oknem, a tymczasem jestem taka słaba, że nie wiem czy dam rade.Jestem gruba, brzydka, ciągle mnie coś boli, wszystko mi śmierdzi, nic mi się nie podoba......jednym słowem -do dupy z tym wszystkim.

Cóż, podobno przychodzi kiedyś taki dzień w życiu żółwia, że musi komuś dać w morde................

12 grudnia 2008 , Komentarze (14)


Ciezko wstac. Wyjatkowo spałam do 11:00. Co prawda Oliwka wstała przed 6:00 i miała biegunke, ale mamusia napoiła dziecko coca-cola i smecta i odprawilismy dziecie do placówki :))

Na razie nikt nie dzwoni, więc pewnie jest wszystko w porządku :)

I tak mamy wielkie szczęście, że nasze maluchy przez ten trudny dla nas okres nie choruja i nie przynoszą mi żadnych infekcji.
Zdarzyły sie drobne katarki i kaszelki, ale nie na tyle, aby trzeba było latac po lekarzach czy tez zostawiać je w domu. Leczenie ogranicza sie do podawania wapna, flavamedu i vitaminy c.

Wiem,ze powinnam wyjsc z łóżka, bo w końcu strace wszystkie siły, ale zaprzestałam brac lek na nudności i jakos nie jest mi jeszcze za dobrze :((

Ubiore sie zatem i pokrzatam po domu, ale łóżko zostawie nie pościelone żeby   sobie odpoczywac dalej.
W moje mieszkanie strzelił chyba piorun. Matko ! A święta za pasem !
Moja bratowa zaprosiła nas na swoje imieniny w pierwszy dzien świat, problemem jak zwykle okazuje sie wigilia. Moja mama powiedziała jej podobno,że jeszcze sie zastanowi czy zrobi dla nas wigilie.
Waham sie czy ja nie zaprosze wszystkich do nas.
Bartek leci z ojcem na Teneryfe , a przyjeżdża Agata. Może razem damy rade urządzić Wigilie na 13 osób?? :))
Oj kusi, kusi, tylko czy nie przeceniam swich sił??

Dzis w nocy miałam dziwny sen . Agata chciała skoczyc na stopień odjezdżającego pociagu i została zatrzymana przez dyżurną ruchu :))
Okazało sie, że ta pani porwała moja córke. No możecie sobie wyobrazić co czułam - lęk, panikę, bezradnosc.No oczywiscie wziełam sprawy w swoje ręce i odbyłam poszukiwania na własna ręke. Biegałam po jakimś mrocznym mieście , po ruinach , po miejscach niebiezpiecznych i nieznanych i oczywiscie po wjechaniu winda (boje sie wind) na dach sypiacego sie wieżowca znalazłam swoje dziecko :)))

O! Taka historia kryminalno -kolejowa, jak na policjantke i córke kolejarza przystało :)))

11 grudnia 2008 , Komentarze (23)


Dalej leżę. Co prawda dolegliwosci nie sa tak intensywne, jak ostatnio, ale jak widać na dłużej ścieły mnie z nóg.
Kręci mi się w głowie, mdli, mnie, boli głowa, kości, kiepsko śpię ................
Odpoczywam jeszcze do jutra, ale  pojutrze nie mam juz zamiaru.Dzis biorę ostatni zastrzyk na pobudzenie organizmu do produkcji krwinek, który bardzo źle na mnie wpływa i od jutra koniec tego pieszczenia sie ze soba.
Trzeba żyć normalnie !



10 grudnia 2008 , Komentarze (13)


Nie mam siły pisać. Wczorajszy dzien był w miare doby, ale dziś jestem słabiutka.
Leże, spie. Zaliczyłam tylko jedno rzyganko i mam nadzieje,ze na tym koniec.

Buziaki !

8 grudnia 2008 , Komentarze (8)


Wróciłam. Na razie jest okey. Obstawili mnie wszelkimi możliwymi lekami i jakos funkcjonuje.

Troche jestem zmęczona i rozkojarzona. Boje sie jutrzejszego dnia.

Ostatnia chemia 29 grudnia. W Nowy Rok wejde odnowiona :)

Dobranoc.

7 grudnia 2008 , Komentarze (9)


Dzieci zaciagnęły babcię do swojego pokoju i bawia sie w zagadki , Darek pojechał na uczelnie, a ja chwilke posiedzę na kanapie i podziele sie z Wami wrażeniami .

Wczoraj robilismy wielka imprezke z okazji moich jutrzejszych imienin :)
Jak zwykle przybyła moja rodzinka i przyjaciele , w sumie kilkanascie osób.
Ale było wesoło :)) Napilismy sie naśmialismy i nawet babcia była radosna i rozesmiana :) Wszystkim kontaktowa babcia bardzo przypadła do gustu .
Imprezka  skończyła sie po 23:00 , a rano nikomu nie śpieszyło sie by wyłazić z łóżek :))
Dzieciaki z wielkim przejeciem oglądały na 1 programie tvp historię Jezusa , a później Oliwia zadawała nam ciekawe pytania. Spytała czy ona, Patryk i ja bedziemy kiedyś starzy, a jak otrzymała potwierdzenie to powiedziała, że nawet jak będe stara to i tak  będzie mnie kochała :)
Później spytała czy ona, Patryk i ja kiedys umrzemy. No tak , wszyscy umrzemy.I czy tez bedziemy sie żegnac ? Tak mozemy sie  pożegnac.A czy bedziemy pić wtedy krew? Ło matko! Hehehehe. Bez komentarza:))
Ona sie pożegna z nami wszystkimi, tylko z tym niedobrym Pawłem i Iga z przedszkola sie nie pozegna :))

A na 12:00 poszliśmy z babcia do koscioła :)) 

Widzicie , jaka sie ze mnie zrobiła córa nawrócona ??? 



5 grudnia 2008 , Komentarze (12)


Jak zwykle cichutko sobie klikam, bo ta cisza jest dla mnie bardzo cenna :)

Wczoraj dzień zleciał szybciej, bo jak pisałam Agata zawiozła nas do centrum miasta na drobne zakupy i zwiedzanie centrum miasta.
Ale ta wycieczka bardziej mnie wycieńczyła niż babcie, bo j przedwczoraj dostałam zastrzyk na poprawę morfologii i lek mnie troche połamał w kościach :)
Tak więc leżałam później na kanapie, Agata z Bartkiem lepili ruskie pierogi i babcia z herbatka w dłoni kontynuowała swa historie :))

Wieczorem juz nawet byłam w stanie zadawc jej pytania dodatkowe odnosnie koligacji rodzinnych i powoli, powoli zaczynam miec jasny obraz całosci.
Bo babcia poczatkowo chciała mi wszystko na raz powiedziec, wiec nie dało sie z tego w żadna logiczna całosc ułozyc.
Ok godz. 23:00 jak juz powiedziałam AMEN (hehehe) objęła mnie i stwierdziła, ze akurat koło niedzieli dowiem sie wreszcie co ona tak naprawde chciała mi opowiedziec hehehehe.
A tak w ogóle to ma jeszcze ciagle problemy ze zorientowaniem sie, które drzwi w mieszkaniu sa do jakiego pomieszczenia i jak obsługuje sie pewne urzadzenia.:) Jak to starszy człowiek nie umie zapytac i musze sie domyslać w czym jej trzeba pomóc :)Przy tym jej wola nie sprawiania kłopotów jest bardzo kłopotliwa .Wiecie - chce oszczedzac światło, wode, jedzenie, coś zamieśc, pomyc i martwi sie, ze jest cięzarem :))
Jeszcze mały tydzien i pewnie dotarłybyśmy sie doskonale, ale w poniedziałek rano babcia wyjeżdża . Widac ,że jest z pobytu u nas bardzo zadowolona, a dziecmi jest zachwycona :)) Oliwka oczywiscie ja rozbraja , bo od pierwszej chwili   obejmuje ja  i mówi - moooja babciaa, a babcia wtedy śmieje sie i wyciera łzy :))

Dobrze, że Agata przyjechała do Gorzowa, bo cięzko byłoby takim dwóm niepełnosprawnym osobom jak ja i babcia wyruszyc na zakupy, a tak mamy swego osobistego kierowce i opiekuna :))

No i ja nie mam czasu myslec o chemioterapii, której termin zbliza sie wielkimi krokami. To juz w poniedziałek !!! Brrrrrr.........

No to do jutra !! :))