Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mariolkag

kobieta, 60 lat, Gorzów Wielkopolski

172 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Aby do wiosny :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 marca 2010 , Skomentuj

 
No nie wiem jakie profity czekają forum amazońskie, ale wygrałyśmy i dałyśmy dowód tego, że współczesne amazonki są nadal bojowe i waleczne :)

I Wam dziewczyny dziekuję za wsparcie :) Zawsze mogę na Was liczyć.

A u mnie niewiele newsów. Część imprezek domowych już odespałam i teraz żyję sobie spokojnym rytmem. Buźka!

14 marca 2010 , Komentarze (5)

 https://app.vitalia.pl/oferty/glosowanie  

poprosze o oddanie głosu na amazonki :)

PS> Dziewczyny dzięki ! Na tę chwilkę brakuje nam dwóch głosów do wygranej.
Można zagłosować ze wszystkich adresów e-mail. Poproście znajomych w pracy, mężów, dzieci.......jeszcze tylko do jutra !:)

11 marca 2010 , Komentarze (3)


Melduję, że jestem cała i zdrowa :) Nie kaszlę, nie smarkam i na dodatek wynik rezonansu magnetycznego jest wzorcowy.

Na razie jestem niezmiernie zajęta intensywnym życiem hehehe.

Uczelnia, jutro imieninki kolegi, urodziny Bartka, 18-tka bratanka , imieniny taty, Wielkanoc, wesele......ło matko !!

Obyśmy wszyscy zdrowi byli, czego Wam z całego serca życzę :))
Buźka !

3 marca 2010 , Komentarze (6)


Ostatnio zachowuję się jakby mi ktoś zarzucił szmatę na umysł.

Zaczęło się od tego, że pewnego wieczora wkurzyły mnie włosy na głowie, które urosły na kształt chełmu, więc wpadłam na szatański pomysł delikatnego ich przyrzedzenia.
Wzięłam więc żyletkę do golenia i wyrzępałam sobie grzywkę i baczki dosłownie jak małe dziecko :))
Musiałam pędzić po pomoc do fryzjerki , która określiła mnie dobitnie - stara i głupia hehehe.

Przed wyjazdem do Zabrza chciałam zapobiec infekcji, która w przeddzień mnie dopadła i zapodałam sobie antybiotyk.
Nie dość, że sprzedałam choróbsko teściom i męzowi to do tego zafundowałam sobie biegunkę.
W sumie nie byłoby w tym nic dziwnego , gdyby nie fakt, że zbagatelizowałam wszelkie objawy i po tygodniu czyszczonka odwodniłam się i osłabłam tak, że mąż musiał zaprowadzić mnie do lekarza. 
Kuracja antybiotykowa spowodowała, że na uczelni złapałam kolejną infekcje i od dwóch tygodni kaszlę jak stary gruźlik.

Wiem, że powinnam iśc do lekarza, wiem, że postępuję nierozsądnie, ale chyba potrzebuje porzadnego kopala, bo ciągle znajduję coś ważniejszego od własnego zdrowia.

Dziś mam wolny dzien. Mam ochotę się pobyczyć, powałęsać bez sensu po mieszkaniu, zrobić obiad, poczytać książkę. 
Powinnam odrobić lekcje z niemieckiego, ale też jakoś tak mi się nie chce........

Przednówek czy cóś ??

26 lutego 2010 , Komentarze (12)


Mówią, że jak cos jest rude to musi być wredne :)
Podobni Pan Bóg naznaczył rudego, aby uważać na niego :)
Cała teoria sprawdza sie na naszym młodym kocie hehehe.
Po dwumiesięcznym z nim obcowaniu doszliśmy do wniosku, że odkrylismy tajemnice nie przyznawania sie okolicznych mieszkańców do zagubienia rudego kota :)
Ktos miał go dość hłe,hłe.
Toż to szatanisko wcielone !
Ciagle biega, wszędzie włazi, a to znajdziesz go w szufladzie, a to w pralce, to wskoczy do wanny, do lodówki, nosi wszystko w zębach, zwala z mebli , drapie kanapę i męczy ludzi i starego Sylwestra.
Wiecznie wydaje z siebie mruki, gruchy i miauki, w nocy drapie i gryzie nasze nogi albo kark Sylwka :)
Nie bawi się zabawkami tylko naszymi nogami i rękami :)
Jego zabawy i hasania nie mają końca. Nigdy nie ustępuje i nawet ja go klepeniemy w dupsko, to za chwile wróci i ugryzie w łokieć :)
Skoczny z niego czort i nawet jak mieszam łyżka w garze to skacze na ręke hehehe.
Jest bardzo towarzyski , wszystkich wita w drzwiach i odprowadza , a później haps za łydkę hehehe.
A my co na to ???
Pan kupił kotkowi drapak pod sam sufit, pani obcina pazurki i nie zamyka drzwi sypialni coby kotek mógł swobodnie biegać o 5:00 rano hihihi i w ogóle lubimy tego wariata :))

20 lutego 2010 , Komentarze (3)


Do Zabrza pojechałam ostro przeziębiona, na antybiotykach. Choróbsko przeszło na teściową, teścia, ten sprzedał mojemu męzowi, a on oddał mi :(
Od wczoraj boli mnie gardło i zaczyna męczyć mnie kaszel.
Osz kurde, ja nie mam czasu na takie pierdoły.

W mojej rodzince nerwowa przedimprezowa atmosfera.W marcu  bratanek konczy 18 lat, Bartek 20, póżniej mój tata ma imieniny, święta, a tymczasem kuzyn przysłał zaproszenie na wesele 17 kwietnia, a drugi na 1 maja.
Na wszystko potrzebne są pieniądze , hmmmmm tylko skąd je brać??
Właśnie doszło do niemiłej wymiany zdań między mną , a moją mama, która to właściwie dostała z ojcem zaproszenie na to pierwsze wesele. Sugeruje mi nieśmiało, że zaopiekuje się naszymi dziećmi, a w zamian my mielibyśmy reprezentować rodzinkę. Tata wolałby jednak pojechać z nią, a ona na to, że nie ma na prezent , na garnitur dla niego......
On zadeklarował , że wyłoży kasę na prezent, ale ona i tak uznała, że to jest ograniczanie swobody jej wyboru i niech on sobie jedzie sam .
Wpadliśmy z Darkiem do sklepu garniturowego z  Bytomia i znaleźliśmy dla taty piękny , przeceniony o 700 zł garnitur za 260 zł . Zadzwoniłam więc do bratowej czy dołożą się do tego garnituru i wręczymy go tacie na imieniny, na co usłyszałam, że to jest zmuszanie do okreslonego zachowania i, że 18-tka i święta za pasem, a oni nie mają pieniedzy :((
Cóż........zaprosiłam tate na jutro na przymiarkę do nas , bo jednak zdecydowaliśmy sie kupić ten garnitur i zaznaczyłam mu niestety, że stówkę będzie musiał dołożyć sobie sam .
Zgodził się.
Mam nadzieję , że bedzie na niego pasował jak ulał.
Ech, nie na darmo mówią, że z rodzinką to najlepiej wychodzi sie na zdjęciu.

Na zakończenie powiem Wam w sekrecie, że ważę 75 kg i nie wiem czy jestem w stanie na dzień dzisiejszy coś na to zaradzić :((

16 lutego 2010 , Komentarze (7)


Ależ mam poważne zaległosci w pisaniu tego pamiętnika!

Jakoś nie czuję weny. Poza tym ciągle coś się dzieje więc tylko luknę co słychać u Was i już mnie nie ma.

Moje ferie właśnie się skończyły. Wczoraj wróciłam z tygodniowego pobytu w Zabrzu.Dziećmi zajmował się głównie dziadek, bo babcia pracowała , ale i tak odpoczęłam. Nawet poczytałam książkę co już mi się dawno, dawno nie zdarzyło.

Dziś zaczynam już zajęcia na uczelni, a na razie rozglądam się nieśmiało po chacie i myśle od czego by tu zacząć porządkowanie :)) 
Niewypakowana torba z ciuchami stoi na podłodze, na meblach warstwa kurzu, pusta lodówka. Ech....życie.

Na wagę nadal nie wchodzę, nie muszę, sama widzę zwisający tłuszcz po bokach i wystający brzuch. To chyba już, już nadeszła ta pora. Biorę się za siebie.
Jeszcze nie mam dokładnego planu, ale widok w lustrze powoduje frustracje, a to nie je dobro.

Byłam na kontroli w Szczecinie. Lekarz wymacał mi "coś tam" w prawej piersi. "To coś" ma 8 mm i lekko pobolewa, więc pani na usg powiedziała, że być może to torbielka. W każdym razie skierowano mnie na rezonans i 1 marca jadę.
Czuję wewnętrzny spokój więc myśle, że wszystko będzie okey.

I to by było na tyle :) Dzięki, że o mnie nie zapomiancie. Śle wirtualne buziaki! :)

27 stycznia 2010 , Komentarze (13)

 Leżę sobie w łóżeczku dzierżąc drinka w lewej dłoni :)) W telewizji ulubiony film "Miś" :)

Jak doooobrzeeee :)

Pierwszy semestr studiów mam za sobą :) Średnia prawie pięć hłe,hłe. Prawie robi różnice, ale zdarzyła mi sie czwórka z informatyki (humanistka jestem noo ) i czwórki z plusem z psychologii i niemieckiego :))

Teraz zasłuzyłam na drineczka i odpoczynek.

Nie mam specjalnych newsów dla Was. Spokój i błogość :))

No może poza faktem, że dwa zaprzyjaźnione koty biegają jak wściekłe po domu, w drugim pokoju sypiaja koledzy i koleżanki Bartka , a Agata ma nogę w gipsie, bo niefortunnie spadła ze skałki i skręciła noge. :) To wszystko pikuś, a ja wiem, że żyję :))

Buziaki !

18 stycznia 2010 , Komentarze (11)

 Jeszcze tydzień i będe miała za sobą pierwszy semestr studiów. Na razie możecie być ze mnie dumne :) Daję radę :)

Bartek pojechał na ferie do Warszawy, Patryczka wozi sąsiadka na półkolonie, a za tydzień przyjedzie Agata i bedzie zajmowała sie młodszym braciszkiem.
Biedna Oliwia jest drugi tydzień chora , bierze antybiotyk, a jej wyrodna matka puszcza ją do przedszkola, bo przecież sesja.......

Ta sama wyrodna matka ze wspomniana wcześniej sąsiadka, z radości , że zaliczyła trudny przedmiot tak się sturlała żołądkową gorzką, że w sobotę maluchy same  gospodarowały w domu hehehe. Czaicie?? Moje 5 i 6 letnie dzieci same obrały ziemniaki, pozamiatały podłogę , wyjęły naczynia ze zmywarki i wstawiły nowe.......

Ech stara matka, a durna .........

Ale już niedługo, już niedługo zaczną sie ferie i zabiorę je na tydzień do babci Wisi :)

A nasze koty są już zaprzyjaźnione i latają jak wściekłe dziki po chacie , demolując wszystko po drodze . Musze przyznać, że nie miałam w sobie wiary, że to możliwe :)

No i Wioletka jedzie na leczenie do Chin . Módlcie sie i trzymajcie za nią kciuki :)

12 stycznia 2010 , Komentarze (3)

 Ja do męża :) :
Ale jest fajnie , nie ?
Maż - noooooo :)
Ja : Tylko po co zjawiliśmy sie na tym świecie skoro tak zapierdalamy ??
Mąż - nie wiem . I poszedł się kąpać :)

A wszystko to w pozytywnym kontekście szybko upływająego czasu , a nie ciężkiej pracy hehehehe.

Za sobą mam ciężki dzień na uczelni . Do 16:45 stresowałam się kolejnymi zaliczeniami, a hitem dnia było pytanie na kolokwium z biomedyki o rozwój psychoseksualny w okresie prenatalnym. Hmmmm, rozwój jakiś na poziomie chromosomalnym i genetycznym zauważam, ale żeby psycho ??? Hmmmmm.....chyba ,że na poziomie dialogu chromosomu X z chromosomem Y, że zrobią psikusa osobnikowi i stworzą transwestytę. :))

Żarty żartami, ale dzień pełen stresu uwieńczyłam walczykiem , chacha i dwoma piwkami :)

Życie jest piękne .Naprawde :))

I nie zapominajcie o Wioletce :) W ciągu kilku dni na jej koncie jest juz prawie 100 tys. Brakuje jeszcze 60 tys i dziewcze jedzie do Chin :) 
Woierzę ,że się uda. Chcę żeby się udało :))
Dobranoc :)