Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mariolkag

kobieta, 60 lat, Gorzów Wielkopolski

172 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Aby do wiosny :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 stycznia 2010 , Komentarze (8)

Aczkolwiek w tej chwili każde z nas lezy na swojej kanapie :)
Ja uczę się niemieckiego z racji jutrzejszego kolokwium, obok mnie dwa koty, a mąż ogląda Jarzynę ze Szczecina, czyli kolejny raz "Chłopaki nie płaczą".

Jakoś tak nie chciało mi się pisać, ale zauważyłam właśnie, że jeszcze w tym roku nie dałam znaku życia , więc jestem :))

Sesja za pasem, a tu własnie Bartek mi uświadomił, że za tydzień Patryk ma dwa tygodnie ferii. O kurza noga. W tym tygodniu siedział w domu, bo zepsuł się piec w szkole i dzieci maja wolne . Tjaaaa, jakoś tego nie przewidzieliśmy, ale mamy ponad tydzień na rozwiązanie tego problemu.

W ramach w-f  chodzę na zajęcia z choreoterapii. Szumnie to dość brzmi, ale uczę się tańczyć walca, walczyka, a ostatnio cha-chy :) Wczoraj zobaczyłam swe krągłe boki w lustrze i jestem załamana. Boziu !! Na wagę nie wejdę za żadne skarby !! 
Co tu robić, co tu robić, jak ciągle się chce żreć, jak dziecku płakać?
Dno jest już blisko..............

30 grudnia 2009 , Komentarze (17)

 Leżymy w łóżku do 11.00. Tzn. ja z mężem, bo Patryk  ogląda bajki, a Oliwka chodzi do przedszkola. 
Mała po światecznej labie nie mogła sie doczekać kiedy pójdzie do przedszkola i powie pani, że Mikołaj nie przyniósł jej rózgi hhehehe.
Jakoś nie robi na mnie większego wrażenia fakt, że jutro jest ostatni dzień roku, który minął sama nie wiem kiedy.
Jak spojrzę wstecz, to rok 2009 mogę uznać za jeden z lepszych. Nie wymagam więcej od Nowego Roku.
Na badaniach kontrolnych  w Szczecinie w końcu nie byłam. Mój onkolog był nieobecny i jakoś tak nie chciało mi się. W Gryfinie też nie byłam, bo tak się nieszczęśliwie zdarzyło, że właśnie w niedzielę zmarła teściowa mojej przyjaciółki.
Cóż, takim oto sposobem pozostaliśmy w domu i pozwoliliśmy sobie na błogie lenistwo.

Wykorzystałam wczoraj skierowanie na USG jamy brzusznej, które na początku miesiąca wystawił mi mój lekarz rodzinny i dowiedziałam się, że spokojnie mogę się napić w Sylwestra hehehe. Jestem zdrowa , jak krowa :)

Jutro siedzimy w domu z maluchami. Wieczorem dołączy do nas moja przyjaciółka z mężem. Popijemy, pośmiejemy sie, wystrzelimy petardy i juz.
Wcale mi nie żal .

A nasze koty powoli sie do siebie przyzwyczajaja. Na Lucku choinka nie zrobiła żadnego wrażenia, w ogóle jej nie rusza i nie demoluje, za to bardzo jest zainteresowany zabawą z ludźmi hehehe. Szaleje wczesnym rankiem, wydrapując nasze nogi spod kołdry i biega po domu jak szalony ku uciesze maluchów, szczególnie Patryka, który bawi się z nim całymi dniami. Wszyscy chodzimy z podrapanymi nogami i rękoma hehehe i musiałam się wziąć za dyscyplinowanie młodzieńca, bo straszliwie się tu rozpanoszył :)

Tak więc jeden , mały, rudy kociak ożywił nasze życie i wniósł do niego trochę czadu :))

Poza tym spiesze Wam donieśc, że tłusta ze mnie kobieta. Nie mam odwagi wejść na wagę, ale wylewa mi się brzuch i jak mówi mój mąz , z boku wyrosły mi uchwyty hehehe.
Nie ma, że to, że tamto - z nowym rokiem należy odciąć łeb od koryta :))

I na koniec powiem Wam, że nie wzięłam książki do ręki. W styczniu sesja , a ja żrę i leniuchuje. Jakos to kurcze będzie. Musi być .

Życzę Wam Moje Drogie (moi Drodzy również) spełnienia wszelkich marzeń w Nowym Roku !! Buziole!


26 grudnia 2009 , Komentarze (6)


Było tak jak sobie wymarzyliśmy, leniwie, spokojnie, bezkonfliktowo :)

I nic nam więcej do szczęścia nie potrzeba.

Jutro jedziemy w gościnę do Gryfina, a w poniedziałek jade do Szczecina na kontrolę.
Trzymajcie za mnie kciuki :)

23 grudnia 2009 , Komentarze (8)


Miłości, zdrówka, ciepełka w te świątecznie dni :))

19 grudnia 2009 , Komentarze (6)


Nastaje błogie lenistwo :)

Chata w rozsypce, a my siedzimy na kanapie i popijamy sobie winko :)
Znaczy ja i mój mąż.
Jutro zrobie z maluchami pierogów z kapusta i grzybami i krokietów z pieczarkami, a po południu jedziemy do rodziny zastepczej , gdzie wychowywały sie dzieci.
Zrobiliśmy wszystkim drobne upominki mam nadzieje, że będzie to dla nich miła niespodzianka :)

W poniedziałek idziemy do przedszkola, gdzie Oliwka bedzie aniołkiem w jasełkach. Jeszcze jej sie nigdy nie udało swojej kwestii na występach wypowiedzieć, więc liczymy sie ,że i tym razem może skończyć się na dobrych chęciach,a tych jej nie brakuje hehehehe.

W przerwie świątecznej powinnam pouczyć się do sesji, ale juz czuję, że wena mnie opuściła, więc poczekam na jej powrót hehehe.

A tak w ogóle koty są zdrowe, nam dopisuje dobry nastrój i niech taka błogość sobie trwa.
Amen :)

18 grudnia 2009 , Komentarze (5)


Wczorajszy wpis Iwonki, która dzielnie walczy z przerzutami:

Byłam dzisiaj u onki....na wizycie kontrolnej.....aż się boję pisać, ale wygląda na to że jest reemisja biggrin.gif ......cała biochemia prawie w normie....próby wątrobowe przekroczone o 3-10.....a było o 100......tylko morfologia ciut szwankuje...nieznacznie ale zawsze....onka mówi że to moze być po femarze albo zomecie.....muszę zacząć jeść tę bombę witaminową a"la Agawa....może pomoże.....w styczniu mam mieć kolejny TK, wtedy będzie wiadomo dokładnie......
Jak widać moje rozmowy wychowawcze z gadziną chyba odnoszą skutek.....ma się ten talent pedagogiczny.... biggrin.gif

Ech....nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie to coś pozytywnego :)

17 grudnia 2009 , Komentarze (6)

 Sprawy zbliżajacych się świat są dla mnie drugorzędne. Wzorem ubiegłych lat zaprosiłam rodziców na wigilie, bo mama jak zwykle ogarnięta przedświątecznymi fobiami nie deklaruje żadnych chęci uczestniczenia w przed i świątecznych przygotowaniach.
Jednak nie będzie żadnych nadwyrężających nasze siły, nastroje i humory przygotowań.
Przede wszystkim nie sprzątamy. W nosie to mamy.
Pójdziemy z dziećmi po choinke, przygotujemy podstawowe potrawy wigilijne (pierwszy raz od kilku lat zamówiłam w sklepie uszka) , dzieci pokroją sałatkę i pod moim dozorem upieką serniczek i będzie na pewno wspaniale.
Na Wigilię zamówiłam Pana Mikołaja żeby wręczył maluchom i Bartkowi (hehe) prezenty więc będzie śmiesznie, radośnie i wesoło :)

Jeszcze o kotach - Sylwuś był chory. Poczatkowo myślałam, że to stres spowodowany obecnością młodego, ale okazało się, ze to byc może kołtun z włosów zalegał mu w żoładku albo zatruł sie oparami chloru, który był w preparacie na pleśń.
W każdym razie potrzebna była interwencja weterynarza i dziś już jest mu zdecydowanie lepiej.
Lucek  natomiast jak na młodego kocurka jest nad wyraz posłuszny i zdyscyplinowany. Charakter ma bardzo miły i pokojowy, a przy tym ma takie fajne dziwaczne zachowania, które jak ulał pasują do naszej zwariowanej rodzinki :))
Powolutku i uparcie oswaja Sylwestra, chodząc za  jego ogonem i wydając przyjazne mruki.
Na razie jeszcze staruszek wydaje syki, ale też z coraz większym zainteresowaniem przygląda się temu czemuś rudemu na odległośc :))

Na razie tyle relacji.

Jedną ręką piję kawe, co chwilke wybiegam do kuchni pomieszać sos do spagetti , ale jeszcze starym zwyczajem piszę do Was z łóżeczka :)
Niestety mój czas już się kończy, bo na 10:00 mam niemiecki, a później biblioteka, po Patryka do szkoły, po Oliwke do przedszkola , obiad, weterynaryjna kontrola i zastanie mnie noc :))

Milego dnia !


12 grudnia 2009 , Komentarze (12)

 Kot wabi się Lucek. Bartek nadał mu takie imię :)

Lucek wraz z Sylwestrem został wczoraj odrobaczony i jak nie znajdzie się jego prawowity właściciel to wkrótce pozbawiony zostanie męskich atrybutów :)

W naszym domu czuje się znakomicie ,a Sylwestra traktuje często jakby był przeźroczysty, w związku z tym i nasze stare kocisko z mniejsza częstotliwością wydaje syki i burki :)

Pierwszą noc młody łaził po kątach, stary syczał, a ja się nie wyspałam hehehe.
Dzisiaj jest już lepiej, bo koty podzieliły się pokojami i prawie nie wchodza sobie w paradę.
Jestem w szoku, jaki ten Lucuś jest spokojny :)
Dzisiaj co prawda usiłował łowić moje stopy spod kołdry i atakował moje łydki, ale robi to bardzo delikatnie :)
Dzieci bardzo się cieszą :) Dzisiaj nawet zrobiły łózeczko dla koteczka w starym kartonie , a kicia chętnie tam sobie leżała :)
Oliwka rano martwiła się o Sylwusia, że pewnie jest zazdrosny i kazała nam go wszystkim głaskać hehehe. takie wrażliwe i mięciutkie serduszko ma nasza córeczka :)
A Patryk całuje mnie po rękach z radości, że kotek może z nami zamieszkać hehe.

Nie mówiąc już o Bartku, który śpi z nim w łóżku i moim męzu, który wczoraj się zapomniał i pocałował  kota w czółko hehehehe.

A dziś maluchy poszły spać pierwszy raz do babci i dziadka. Do mnie przychodzą znajomi i przyjaciele na zaległa imprezkę z okazji moich imienin. 

Idę więc do garów :) Miłego weekendu !

10 grudnia 2009 , Komentarze (7)

Przed drzwiami naszego mieszkania od kilku dni pojawiaja się koty :)
Zima idzie czy cóś ?
Dwa dni temu spał na półpiętrze czarnuszek, który po nakarmieniu poszedł sobie w swoją strone. Nasz kocurek wyraźnie dał mu do zrozumienia, że nie akceptuje jego obecności , a tamten zrozumiał kocią aluzje:)
Dziś pod drzwiami sąsiada naprzeciwko spał sobie smacznie rudasek :)
Nie miał nic przeciwko zaproszeniu do mieszkania, wlazł, zjadł  naszego Sylwka karme z  miski  i smacznie zasnął pod Oliwki łóżkiem :)
I na nic syczenie i burczenie Sylwestra :) Młody traktuje go jak powietrze hehehe.
Nasz kot jest chyba w szoku, bo leży na kanapie i co jakiś czas wydaje z siebie wężowy syk hehehe.
Rudzielec skorzystał swobodnie z jego kuwety,pozwiedzał mieszkanie, poleżał na naszych kolanach ,  a teraz rozłozył się genitaliami do góry na dwóch krzesłach w pokoju gościnnym i bezpiecznie sobie chrapie :)
Chciałam go po nakarmieniu wynieśc na dwór, ale nastapił bunt na pokładzie- Oliwia w ryk, Patryk w rozpacz , Bartek z Darkiem tez chcą koteczka zostawić, a ja oczywiście niewiele mogę uczynić, bo zwierzę jest po prostu niesamowite :))
Mam cichą nadzieję, że stanowi on cudzą własność i za kilka dni okaże się ,że zgłosi się po niego właściciel :)