Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Całkiem normalna 31 letnia kobieta, majaca za soba kilka zwyciestw, kilka porazek, marzenia, plany, pragnienia. Czasem niezbyt dojrzala.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 347474
Komentarzy: 5392
Założony: 5 maja 2007
Ostatni wpis: 24 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
codziennaja

kobieta, 48 lat, Gdańsk

174 cm, 85.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

10 listopada 2007 , Komentarze (22)

Z okazji zdjecia gipsu Kilarki mialysmy swietowac wczoraj z nia ta radosc budyniem. Szczesliwa Kilarka bananowym, Shpd kokosowym, a ja czekoladowym. Pysznosci prawda? Nie powiem ani ile zjadlam ani o ktorej padlo haslo grzania mleka :) Jak to milo grzeszyc z kims kogo sie lubi. A i wyrzuty sumienia podzielone na trzy oscyluja w okolicy zera :*  Patent polecam

Dzis bardzo rodzinnie. Imieniny taty, a przy okazji niezly najazd rodzinki. Technicznie rzecz biorac wypadaly przed 1-ym, ale jako ze nikt wtedy nie ma glowy ani czasu do imprez to tak jakos utarlo sie ze obywaja sie one juz 'po'. W ramach prezentu regenerujacy krem Q10 dla mezczyzn. Ot postep czasu i zmiana w obyczajach. Niech mi mlodnieje na zdrowie :)


rowerek: 30 km (457 z 1143)
motylek: 300 (+60)               

9 listopada 2007 , Komentarze (40)

Facet bez kitla okazal sie byc calkiem sympatyczny (i przystojny - czego wczesniej nie zauwazylam :). Cieply. Serdeczny. Z duzym poczuciem humoru. Refleksem. No i tak siedzac i przerzucajac sie luznymi zdaniami w mojej glowie coraz dobitniej tlukla sie mysl ze to nie z nim ta kawe chce pic! W koncu przeprosilam go na chwile i wyszlam zadzwonic. Do tego niby 'wlasciwego' naturalnie. No i jaki final? Pokaralo mnie :( Tak nieszczesliwie chwycilam za klamke, a moze zgielam nadgarstek, nie wiem... W kazdym razie z bolu prawie zgielam sie w pol. I pytanie za co to? Ehhhh...  Znowu reka przypomina o swoim istnieniu. Bolem. A juz bylo lepiej... Wyrazow wspolczucia nie musicie skladac. Nafaszerowana lekami nie czuje juz nic. A jak nie boli to humor dopisuje. W koncu piatek. A w perspektywie kino i kawa ;)

Poniewaz kilka osob przypominalo mi o motylku, wyjasniam ze faktycznie zostal zaniedbany (troszke :). Dzis wrocil do lask.


rowerek: 28km (427 z 1143)
motylek: 200 (+60)              

8 listopada 2007 , Komentarze (17)

Spalam jak dziecko calkowicie 'wylaczona' (a moze tak mocno zaabsorbowana tym co sie snilo...). Budzika nie slyszalam. Obudzil mnie dopiero telefon z subtelnym pytaniem 'Gdzie jestes?'  Rowerku nie bylo, sniadania nie bylo, kawa pierwsza dopiero teraz... Dobrze ze to juz czwartek. Aha. Zainwestowalam w siebie a raczej w popoludniowa kawe i zakupilam nowy bandaz ;))

7 listopada 2007 , Komentarze (30)

Katowice, Krakow, Wisla... z Laluna i Denzel :)))))
Jak juz sie pochwale publicznie to moze zadna nie odwazy sie terminu zmieniac. Dziewczynki... ani mi sie wazcie. Przy trzeciej probie oswiadczam ze nigdzie nie jade. No nie pojade i juz. Taka wredna bede ;)


rowerek: 27 ( 399z 1143)

6 listopada 2007 , Komentarze (53)

I to doslownie bo inaczej po prostu nie moge. Milo jest wrocic na rower. Troche dziwnie i nie tak do konca jak byc powinno ale milo. Zamiast ostrej jazdy na razie jest po prostu jazda. Kolejny kawalek trasy za mna. Z peletonu mnie wiec nie wywala.

Zgodnie z zaleceniem na noc mialam sciagnac bandaz i dac rece odpoczac. Podobno to gwarantuje jej naturalne ulozenie podczas snu i ma zapobiegac dodatkowym urazom. Ze niby bol mnie obudzi gdyby cos. Co za bzdura! Wpakowalam ja sobie pod glowe chyba, bo rano bolala duzo bardziej niz przed snem. Szlag by to... Sprobowalam raz i nastepne noce sobie daruje. Lekarze najwyrazniej nie wiedza wszystkiego :(   A wyspac sie wyspalam ;)

ps. "Pada snieg, pada snieg.... ciesza sie balwanki" :)))

rowerek: 25km (372 z 1143)

5 listopada 2007 , Komentarze (29)

Co nie zmniejsza jednak wcale mojej niecheci do lekarzy. Z drugiej zas strony... lekarz tez czlowiek (w kazdym razie po pracy).
Rowerek karygodnie zaniedbany - obiecuje poprawe poczawszy od 5.30 dnia jutrzejszego. Bedzie ostra jazda bez trzymanki (i to nie przenosnia :). A dieta - w zasadzie jest, ale niekoniecznie z restrykcyjnie zredukowanymi weglowodanami...

4 listopada 2007 , Komentarze (42)

To wyjasniajac moja nieobecnosc.
Odnowila mi sie stara kontuzja (wybity w czasie gry w siatke nadgarstek). Nie moge nim ruszac, jest spuchniety i obolaly. Nie moge tez ruszac palcami bo bol sie nasila i wali az za nadgarstkiem. Nie utrzymam w reku filizanki z kawa, ani nie obejme kubka (bo tak mocno nie odegne kciuka). I jakby nie dosc ze boli i opuchlizna nie schodzi (od piatku) to jeszcze jakies wylewy podskorne sie robia (?). Zebow lewa reka myc nie umiem. Nic nie umiem wlasciwie :(  Leworecznosc nie jest dla mnie.

2 listopada 2007 , Komentarze (31)

... to jeden z tych dni ktore bardzo lubie. Wspomnienia, refleksje, spotkania przy grobach... Nie wiem jak to wyglada u Was, ale u mnie to taki dzien 'koledowania', odwiedzania grobow dalszej rodziny, znajomych (a i kilku nieznajomych). Okazja do spotkan, rozmow, poznania sie... Rok to czasem bardzo duzo w zyciu czlowieka. Smutne jak niekiedy malo sie wie o sobie za zycia...  Dlatego dzisiaj chce Wam zyczyc dobrego, pelnego refleksji i glebokich znaczen dnia.


rowerek: 30km (347 z 1143)

1 listopada 2007 , Komentarze (9)

Po wczorajszym wyczynie dalej odczuwam swoistego rodzaju... dume(?), a w kazdym razie cos na jej ksztalt :) Nogi nie bola, za to pupa i okolice kroku... Przemilcze lepiej. Grunt ze chodzic moge. Klub cyklistek informuje ze dzis bedzie standartowa 30-tka. Tylko wieczorkiem.

Cos do poczytania przed sniadaniem ->  Mit jogurtow  <-


rowerek: 30km (317 z 1143)

31 października 2007 , Komentarze (21)

rowerek: 100km (35+30+35)
motylek:  600 (+180)
hantle:     2 zestawy Tamilee

Kalorycznie: 1250kcal (weglowodany odstawione)

Pupa zdretwiala. Nogi maja niekontrolowane odruchy. A ja mam ogromna radosc i satysfakcje. Ta setka nawet na mnie robi wrazenie :))

Teraz jeszcze jakies serum odmladzajace w ampulkach na pyszczek i sen..... Dobranoc. Do jutra