Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agamrozz

kobieta, 46 lat, Lubin

165 cm, 89.90 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 października 2016 , Komentarze (7)

Kolejny tydzień pracy minął szybko. Leczyłam swoje plecy więc znowu nie chodziłam ćwiczyć.

A na koniec tygodnia jak na złość jeszcze dopadło mnie przeziębienie. Teraz znowu nie będę w stanie ćwiczyć choć plecy mam już zdrowe.

Dziś z ciekawości stanęłam na wagę i jest spadek, ale nie będę go notować bo pomiary robię w poniedziałki :)

Dieta w jak najlepszym porządku więc i waga spada.

Jak oglądam reklamy słodyczy to czasami nachodzą mnie myśli, że zjadłabym coś słodkiego - po chwili mi przechodzi bo wiem, że i tak nie przełknęłam nic słodkiego gdyż moje kubki smakowe nie znoszą słodkiego smaku ;)i to mnie bardzo cieszy... 

 Czuję się zmęczona tym tygodniem dobrze, że już weekend.

10 października 2016 , Komentarze (7)

Cały weekend rehabilitowałam swoje plecy... i udało się, teraz tylko swędzą plecy po plastrach rozgrzewających :)

Dziś rano stanęłam na wagę i... kolejne 2 kg mniej :D

7 października 2016 , Komentarze (3)

Wczoraj z czymś przeholowałam tylko nie wiem z czym...

Po ośmiu godzinach siedzenia w pracy wybrałam się do fitness clubu, pochodziłam na bieżni ok. 40 minut, przeszłam 3 kilometry. Przeszłabym więcej ale każde nowe buty mnie obcierają (lewa pięta) i tak było i tym razem :(. Wróciłam do domu kulejąc ;) Mój mąż postanowił skończyć skręcać szafkę do kuchni i potrzebował mojej pomocy, więc pomogłam ją przenieść z pokoju do kuchni - nie była ciężka ale chyba musiało mi coś zaszkodzić bo po godzinie kiedy schyliłam się to zabolało mnie w plecach, że aż straciłam oddech. Czuję napięcie w w dolnej części pleców (w lędźwiowej części kręgosłupa) ból promieniuje na boki...

Wzięłam gorący prysznic, mąż wysmarował mnie maścią i jakoś przemęczyłam noc. w pracy było nie najgorzej. 

Po pracy dziś miałam kontrolną wizytę u mojego Doktora Macieja Plesiaka. Przekazałam mu dobre wiadomości o sobie i pracy mojego żołądka. Mogę już pić wino ale tylko wytrawne i oczywiście nie za dużo ;), mogę również ćwiczyć już wszystko muszę tylko oszczędzać stawy kolanowe. Bardzo mnie to cieszy...

Po wizycie poszłam na małe zakupy - nie mogę jeszcze kupować na siebie ciuchów więc kupiłam sobie 3 książki :D a na swoje bolące plecy kupiłam rozgrzewające plastry :)

Po udanym dniu siedzę z książką i ćwiartką lampki wina (rozrobionego z wodą) i się relaksuję...

4 października 2016 , Komentarze (7)

Zapisałam się do Fitness Clubu, dostałam już kartę członkowską ;)

od jutra ćwiczę :D chociaż... mam małego pietra... o nie, dam radę... 

Kolejny dzień w pracy minął spokojnie, pracowicie i szybko :)

Znowu piję za mało w czasie pracy i nie wiem jak sobie z tym poradzić... podczas pracy po prostu zapominam o piciu... w domu piję normalnie.

Zrobiła się u mnie paskudna pogoda, która nie sprzyja spacerom. Przezimuję w fitness clubie...

3 października 2016 , Komentarze (6)

Dziś rano stanęłam na wagę i... w końcu1kg mniej :) czyli 138,5 kg  :D po tych dniach przestoju to nawet każdy gram mniej cieszy.

Jutro zapisuję się do Fitness Clubu więc mam nadzieję, że waga będzie spadać szybciej. Po wczorajszej wyprawie nic mnie dziś nie boli :D, w nocy tylko miałam mały skurcz łydki, rano łyknęłam multiwitaminkę.

Dzień w pracy minął spokojnie i szybko, aby wszystkie dni takie były :D

2 października 2016 , Komentarze (4)

Dziś rano znowu wyruszyliśmy w trasę... tym razem wybraliśmy się na zwiedzanie ruin Zamku Bolczów w Janowicach Wielkich (dolnośląskie).

Zamek znajduje się na wysokości 450m n.p.m. więc aby się do niego dostać trzeba wejść ścieżką górską przez 1,2 km. Pierwszy raz używałam swoich nowiutkich kijków (nordic walking) gdyby nie one ciężej zniosłabym drogę pod górę. Zwiedzanie całkowicie bezpłatne - co mnie bardzo zdziwiło bo jest tam więcej zwiedzania niż na Chojniku. Powrót był trochę łatwiejszy bo w dół ;)

Na obiad zatrzymaliśmy się w restauracji - zjadłam dwa pierogi ruskie i nadal czuję sytość mimo kolejnej pory posiłku, więc wypiłam sok wielowarzywny. 

Na kolację tradycyjnie wpałaszuję sałatkę :)

Mimo zmęczenia dzień uważam za bardzo udany...

1 października 2016 , Komentarze (7)

Te dni się już kończą a ja już widzę mały spadek masy ciała, ale oficjalne ważenie będzie w poniedziałek.

Wczoraj byłam zrobić badania kontrolne - w poniedziałek powrót do pracy :PP, a dziś od rana mam zabiegany dzień. Rano działka z mężem (koszenie trawy i małe plewienie), potem zakupy z teściową, odwiedziny u babci męża, zakupy własne i jeszcze zakupy "butowe" ;). Kupiłam sobie butki na zimne jesienne dni (ocieplane to i na zimę się nadadzą) zwłaszcza, że ostatnio wszędzie marznę. Na koniec pojechaliśmy jeszcze na działkę do mojego taty po jesienną rzodkiewkę, mmmm... pyszna...

Przed chwilką wróciliśmy do domu (godz. 16.00).

W czwartek na poprawę humoru (powrót do pracy) poszłam do manicurzystki by zrobić sobie ładne paznokcie :D, a co...

zaszalałam co?

Teraz siedzę i popijam owocową herbatkę :), a mój mąż pichci sobie w kuchni :)

27 września 2016 , Komentarze (3)

Kurczę znowu mam zastój, ale wydaje mi się, że to nagromadzenie wody przed miesiączką... i miałam rację wczoraj przyszła ;)

Waga stoi w miejscu, w obwodach też nic się nie zmieniło.

Nawet to, mnie wkurza. 

Myślałam, że takie dni nie będą mnie cofać w odchudzaniu. Czuję się jak wielki balon... pełen wody. Faceci mają dobrze... jak byłam młodsza zawsze przychodziłam do mamy, tuliłam się do Niej i pytałam "dlaczego nie jestem chłopcem" ;) moja mamusia od razu wiedziała co mi jest :DOd paru lat już nie mam się jak do Niej tulić ;(. Teraz czasami w te dni tulę się do męża... ale co mama to mama :)

Dobra koniec tego narzekania :p

Do końca tygodnia mam wolne, a od poniedziałku wracam do pracy - mam pracę biurową więc myślę, że dam już radę wrócić do normalności. 

Wczoraj zrobiłam obiad dla siebie i męża (makaron razowy w sosie z jogurtowym pieczarkowo-szpinakowym) ale zrobiłam go dużo tak jak kiedyś i musieliśmy zawieźć trochę jedzenia przyjacielowi męża. To takie dziwne, że po zjedzeniu garstki posiłku jestem pełna. Przed tygodniem gotowałam krupnik i też nagotowałam go jak dla czteroosobowej rodziny, a jest nas tylko dwójka. Zamroziłam trochę zupy, ciekawe czy będzie dobra po rozmrożeniu.

Wiem, piszę dziś same bzdury ale jakoś nie wiem co pisać.

Staram się urozmaicać posiłki, jem o stałych porach i ćwiczę w domu, spaceruję po świeżym powietrzu. Od przyszłego tygodnia chcę się zapisać do Fitness klubu. Wiem, to miał być basen ale do końca roku odpuszczę sobie basen. Po zgubieniu jeszcze kilku kilogramów  może w nowym roku zdecyduję się na wystąpienie w stroju kąpielowym w swoim mieście :)

25 września 2016 , Komentarze (6)

W piątek nie byłam w szpitalu po wynik hist.pat. nie chciało mi się. Poćwiczyłam w do domu, poczytałam książkę i tak mi zleciał piątek.

W sobotę rano śniadanie - mała kanapeczka, przed południem wzięłam się za porządki - niestety potem już mi się nie chciało ćwiczyć.

Niedziela - dziś mąż namówił mnie na małą wycieczkę do Zamku w Świeciu (dolnośląskie) oto parę fotek:

 Na obiad dziś zjadłam łososia z folii z piekarnika z warzywami - była to malutka porcja a i tak 1/3 zostawiłam :D

Na kolację zjem kilka truskawek :)

22 września 2016 , Komentarze (4)

Rano byłam w laboratorium na badaniach krwi, po południu miałam wizytę u mojej Pani doktor i usłyszałam, że cukrzyca się wycofała. Wynik mam graniczny ale mieszczę się w "ramkach" ;)Morfologię też mam w normie (nie mam anemii), a cholesterol mam książkowy :D.

Bardzo się cieszę, umówiłam się z Panią doktor, że za miesiąc zrobimy kolejne badania krwi aby sprawdzić moją "formę" ;)

Jutro spacerkiem muszę udać się do szpitala po wynik hist.pat. mojego wyciętego żołądka - mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Zwolnienie lekarskie mam do końca miesiąca więc do pracy wracam od października :( Dziś byłam odwiedzić koleżankę w pracy - jak ja się cieszę, że mam jeszcze wolne :)

A teraz idę przygotować obiad mojemu mężowi, chociaż raz ;)ostatnio sam sobie gotował, muszę mu to jakoś wynagrodzić :)