Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

jestem energiczną 45-latą, lubię aktywność fizyczną. Jeść też - niestety - lubię. Lubię gotawać - i tutaj jest problem, podjadam podczas przyrządzania potraw - a jest to jedzenie niekontrolowane....

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5613
Komentarzy: 6
Założony: 3 października 2007
Ostatni wpis: 8 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
maol

kobieta, 52 lat, Mikołów

170 cm, 84.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 lutego 2008 , Skomentuj

Zakończyliśmy karnawał zabawą(ostatni raz bawiliśmy się tak .... na studich...tak 9 lat temu) było ekstra!
Wczoraj dieta była bardzo okrojona... bo jedzonko ..."nie wchodziło",
dziś zaczynam 5 dzień i myślę pozytywnie
Miłego dnia:))

2 lutego 2008 , Skomentuj

Nawet nie specjalnie ciagnie mnie do podjadania!
Dzisiaj siedzę w pracy - nie znosze takich sobót!
Zrobilam wczoraj zakupy według listy...fajna sprawa... no to do roboty:)))

31 stycznia 2008 , Komentarze (1)

Trzeba przyznać, że trafiłam tym pierwszym dniem diety ...
"tłusty czwartek"....haha
Nagrzeszyłam, ale od jutra już bez żartów! Wcale nie będę się chwalić co nabroiłam....tylko 1,5 pączka, a do domu przywlokłam z pracy 6 dorodnych sztuk... i choćby miały uschnąć- nieruszę!

no to idę ćwiczyć silną wolę... leżą w kuchni na blacie.... nie dam się :)))

29 stycznia 2008 , Skomentuj

Nie tylko już jest, ale pędzi naprzód nieubłaganie!
Zdecydowałam się!  Wykupiłam dietę i od jutra zaczynam plan... tzn zakupy a  czwartek już zaplanowany bedzie... ciekawe jak dam radę? Wczoraj mąż przyłapał mnie na odgryzaniu głowy świątecznemu Mikołajowi... ale jego czas minął...
Waga stoi -71,5, zawsze lepiej jak miałaby rosnąc.
Jestem zdecydowana i muszę dac rdę... choc mam stracha :)))

5 grudnia 2007 , Skomentuj

mam chwilkę więc skrobnę sobie coś...
 Coś czas już przyspiesza przed świetami. Waga co prawda stala , ale spodnie luźniejsze... to cieszy.
Dziaci załapały jesienną infekcję i nici z sali, a na dodatek usunęłam sobie kaszaczka z głowy - mam szytą, więc basen też wypada -   zawsze dobierze się parami....
Zostają brzuszki i dieta.... mam nadzieję dociągnąć do stycznia na tym wyniku I NIC W GÓRĘ, bo w dół to można ... ale trudniej.... DLACZEGO!!!????
Wiczory jesienno zimowe są przygnębiające, przy Tomaszku niewiele da się zobić... on bardzo pomaga i jest strasznie pocieszny, ale efekty pracy są żadne...
To na tyle bo może coś zrobię ...

14 listopada 2007 , Skomentuj

Tak przeleciał miesiąc od ostatnego wpisu... waga zacięła się i trzyma się 71.5
 i ....nic. Basen aktualny , sala raz a czasem dwa razy - tak że poty wyciskam i tyle z tego mam. Chyba mam doła i nic mi się nie chce......
Planuję jeszcze dorzucić brzuszki codzienne, ale z realizacją różnie wychodzi. Dziewczyny na stronce zachwalały twister.... muszę się zastanowić, aby tak przy "bąblu małym" dało sie poćwiczyć....

9 października 2007 , Komentarze (1)

Wszystko jakoś się układa: basen już się wpisał na stałe w plan zajęć i wszyscy (mąż i mama, która pomaga w opiece nad dziećmi) wiedzą że w pon o 19.30 wychodzę i niech się dzieje co chce....; sala gimnastyczna załatwiona, zapłacona i justro startuję (mam nadzieję,że w czwartek dotrę do pracy w pozycji pionowej , a nie jak jakiś paralita...)....natomaiast jedzenie.... coś nie chce zaskoczyć.... jeszcze w pracy do opanowania - zero słodyczy - posiłki co 3-4 godz, ale jak przyjadę do domu , zjem obiad to jestem ..."nienażarta"....ja nie potrafię przeżuwać jedzenia i pochłaniam je szybko.....taki nawyk z lat szkolnych - obiady na dużej przerwie połykane wpośpiechu. No i czywiście ser, ser, ser,....nie mogę nie kupić bo reszta jada głównie sery - nie chcą wędlin żadnych.......
Jutro walka od nowa.....on wcale nie woła żebym go zjadła, to moje głowa.....
jutro nietknę SERA!

6 października 2007 , Komentarze (1)

w niedzielę - 30.09 - obiecałam wziąźć się za siebie.... jeść dietetycznie-nie żeby się głodzić - pisać co jem i liczyć kalorie, ćwiczyć......
Jest sobota 06.10 i....
- jem trochę mniej, bardziej kontroluję jedzenie w pracy i wieczorne podjadanie
-nie zapisałam ani wyrazu...... żle
- chdzę na aquaaerobik (chodziłam już od marca w poniedziałki - nic nowego), ale już od poniedziałku mam aktywnie wykorzystać godzinkę czekania jak syn jest na basenie - będę chodzić na salę gimnastycznę.......pozytywne.

UWIELBIAM ŻÓŁTY SER...... jak mam go niejeść...???
Z chleba zrezygnowałam już dwa lata temu jak chodziłam na "kurs" na katedrę Leczenia Chorób Przemiany Materii (czy coś koło tego ) w Katowicach Ligocie(mąż nazywał to mittingiem dla grubasów). Wtedy w ciągu trzech miesięcy zrzuciłam 8 kg i po drugej ciąży nadal mam 5 mniej niż na starcie kursu... to cieszy, ale do wymarzonej wagi jeszcze trochę daleko.
Warzyłam się wczoraj to 0.5kg mniej ....na początek dobre i to