Pamiętnik odchudzania użytkownika:
doraw

kobieta, 48 lat,

160 cm, 81.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w końcu osiągnąć upragniony cel :-)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 września 2008 , Komentarze (11)

Niestety zapomniałam, który to miał już być dzień mojego odchudzania. Do środy ubiegłego tygodnia było super. A od czwartku niestety już coraz gorzej. A to pizza zamówiona przez koleżanki w pracy (co z tego że do podziału na cztery???-i tak była duża i później "leżała " na żołądku)a to pączek na Targach Edukacyjnych a to kawałek pysznego ciasta, które kupił mąż. Do tego życie w strasznym biegu i brak czasu na przygotowanie obiadów tylko dla mnie czyli niskotłuszczowych. Na szczęście ratował mnie zapas mrożonych warzyw na patelnię i kiedy nie miałam czasu właśnie one stanowiły mój główny posiłek.

Efekt? Nie schudłam ani grama. A miało być tak pięknie. Pocieszające jest to, że teraz jestem w tej fazie cyklu gdzie "nabieram wodę" i zrzucenie czegokolwiek będzie dosyć trudne więc załamywać się nie można.

Od wczoraj znowu jestem bardzo poprawa jeśli chodzi o jedzenie chociaż jest ciężko. Jednak zwolniłam trochę tempo i mam czas na spokojne zaplanowanie posiłków.

Boję się jeszcze jednego . W sobotę kupiłam samochód!!! :-))) Cieszę sie strasznie bo dzięki temu dziennie oszczędzę około 1 godziny czasu - zwłaszcza jeśli chodzi o odbieranie dzieciaków od niani i przedszkola. Z drugiej strony wyobraźcie to sobie:

z domu do samochodu, z samochodu za biórko, zza biórka znowu do samochodu.........

STRASZNE!!!! 

10 września 2008 , Komentarze (4)

Jest dobrze dziewczynki.

Nawet bardzo dobrze. W głowie już mi się wszystko poprzestawiało i poukładało, tak więc wszystkie myśli są ustawione na dietkę.  Noooo nie powiem że jest miodzio bo głód doskwiera mi straszliwy ale jak na razie trzymam sie dzielnie. Nie podjadam i nie ulegam pokusom. Tych ostatnich co prawda nie ma ale mam nadzieje że jak sie pojawią to im nie ulegnę.

Wczoraj odebrałam od optyka zamówione wcześniej okulary. Niestety czy to z winy ciąży czy źle dobranych poprzednich szkieł, wzrok pogorszył mi się i to bardzo. Do domku wróciłam zadowolona bo w końcu zaczęłam dobrze widzieć. Moje zadowolenie uleciało kiedy zaczęłam przymierzać ciuchy na nastepny dzień do pracy (zawsze staram się przygotowywać garderobę dzień wcześniej bo rano nigdy nie mam czasu). Albo te okulary optycznie powiększają albo ja jestem po prostu gruba!!!! Nie wiem która wersja jest prawdziwa ale nie podobało mi się to co zobaczyłam w lustrze i cieszę się  z podjętej decyzji o dalszym odchudzaniu.  

8 września 2008 , Komentarze (13)

Informuję wszystkie zainteresowane koleżanki -Vitalijki (i nie tylko) że z dniem dzisiejszym, po ponad 2 miesiącach laby jedzeniowej (wszystko było w dużych ilościach i niekoniecznie niskotłuszczowe!!!) rozpoczęłam walkę z kolejnymi kg.

Przez cały niedietetyczny okres przytyłam 1,3 kg. co uważam za ogromny sukces i śmiało mogę powiedzieć, że stosowana  dieta nie spowodowała efektu jo-jo. Na pasku zaznaczam jak jest (ważyłam się wczoraj rano) i walczę!!!

I wiecie co Wam powiem? Bardzo dobrze z tą myślą się czuję!! Muszę jeszcze tylko wygospodarować trochę czasu na ćwiczenia a wiem że z tym (czasem) będzie krucho. Niestety zmienił mi się tryb i rozkład zajęć czyli codzienne bieganie za dzieciakami na placu zabaw, sprzątanie, pranie i gotowanie zamieniłam na siedzenie za biurkiem przy komputerze. Ale nie będzie źle.

Marzy mi się zobaczenie 60 kg na koniec września.

Trzymajcie kciuki to może sie uda!!! 

3 września 2008 , Komentarze (12)

Od poniedziałku wróciłam do pracy.
Te z Was które pracuja i mają małe dzieci wiedzą że teraz nie mam czasu dosłownie na nic.
Obiecuję że w wolnej chwili napiszę więcej.
Teraz powiem tylko, że waga jest właściwie bez zmian - w sobotę było 62,2 (!!!) ale nie zmieniam paska bo w poniedziałek pokazało już 63, 3 (!!!!). Tak więc "bujam" sie ciągle pomiędzy 62,5 kg a 63,5 kg. No i dobrze chociaż muszę powiedzieć że z braku czasu zaniedbałam ćwiczenia i jakoś tak źle się z tym czuję. Postanawiam sobie solennie każdego dnia że wieczorem poćwicze ale kiedy ten wieczór nadchodzi i dzieciaki już śpią to padam zmęczona i nic mi się nie chce. Może dzisiaj nastapi "przełom" i w końcu się zmobilizuję.
zajrzę do Was w wolnej chwili - obiecuję.
Trzymajcie się ciepło!!   

26 sierpnia 2008 , Komentarze (7)

Zaczynam się strasznie opuszczać w robieniu wpisów do pamiętnika.

Spowodowane jest to oczywiście brakiem czasu gdyż chcę jak najwięcej rzeczy zrobić przed powrotem do pracy. I tak codziennie latam po lekarzach - dzisiaj np. robiłam badania okresowe do pracy. Mam trochę więcej luzu ponieważ Amelka od poniedziałku na parę godzin (w ramach przyzyczajania) jest odwożona do niani. I wiecie co Wam powiem? Moje dziecko chyba mnie nie kocha. Nie ma ani płaczu ani wylewnych powitań czy pożegnań. Po prostu wbiega do tej Pani do domu jak do siebie i biegnie do zabawek. Dzisiaj rano nawet nie chciała mi dać buziaka na pożegnanie. Wiem że to dopiero początek i kryzys może nadejść ale takiego początku też  się nie spodziewałam - przecież ona przez 1,5 roku była za mną non stop  a tu proszę - odwożę ją do obcej osoby a ona wygląda na szczęśliwą.

Wiem że się rozpisałam ale ten temat to teraz u mnie nr. 1 i musicie mi to wybaczyć. Waga bez zmian czyli 1,5 kg. do przodu. Na weekend wyjechaliśmy na wieś więc w sobotę nie było ważenia ale muszę Wam powiedzieć że obżerałam się niemiłosiernie (wszystko przez moją Mamuśkę). Od poniedziałku mam babodni więc chyba poczekam aż się skończą i wrócę do dietki. Mam nadzieję że powrót do pracy mi to ułatwi a nie utrudni.
miłego wieczorku!!! Jutro powklejam parę zdjęć z wakacji.

21 sierpnia 2008 , Komentarze (4)

Dzisiaj znowu stanęłam na wagę i pokazała 63,4 kg. tak więc można powiedzieć, że wzrostu nie ma a jest stabilizacja. jednak kiedy we wtorek poszłam do klubu na zajęcia bardzo nie spodobało mi sie to co zobaczyłam w lustrze. Brzuszek urósł i to widocznie, bioderka jakoś tak sie zaokrągliły, że o braku kondycji to już nie wspomnę. Po prostu porażka. Postanowiłam mocno że się  poprawię i włączę do codziennego rozkładu dnia chociaż odrobinę ćwiczeń. No wczoraj z ćwiczeniami się nie udało z braku czasu ale za to dzień był mocno dietetyczny (też z braku czasu). Zobaczymy jak będzie dzisiaj. Na razie na śniadanie zamiast normalnego pieczywa zjadłam Wasa chrupkie. Żegnajcie więc białe, świeżutkie, pachnące bułeczki do których tak się przyzwyczaiłam na urlopie.

Z opieką dla Amelki coś się klaruje. Dzisiaj jadę na spotkanie organizacyjne do żłobka i dowiem się czy zwolniło sie jakieś miejsce. Jednak pokusiłam się o wykonanie telefonu do Pani która ogłaszała sie w internecie że podejmie się opieki nad dziećmi w formie domowego przedszkola. Wczoraj byliśmy u niej w domu na spotkaniu i wszystko wypadło bardzo dobrze. Wzbudziła nasze zaufanie i spodobało nam się jej podejście do dzieci. Od poniedziałku Amelka zaczyna do niej chodzić "na próbę" po 3 -4 godziny dziennie i jeżeli przetrzyma u niej cały przyszły piatek to od 1 września zaczyna chodzić "na pełny etat" . Jak wszystko dobrze pójdzie to chyba zdecydujemy sie na tą formę opieki pomimo tego, że cena jest dwa razy wyższa niż za żłobek.
No to już sobie pomarudziłam i teraz pozaglądam troche do Was.

19 sierpnia 2008 , Komentarze (3)

Stanęłam dzisiaj na wagę. Pokazała 63,4 kg. 
 Czyli nie jest dobrze ale nie jest też tak tragicznie. Biorąc pod uwagę fakt, że nie dietkuję już ponad miesiąc,  przez ostatnie 2 tyg jadłam na co tylko miałam ochotę (wiadomo - urlop i wiele pokus z frytkami, piwkiem i lodami na czele) oraz to że jestem przed babodniami to naprawdę uważam że jest OK.
Oczywiście nie oznacza to, że tak bedzie już zawsze. Powoli zaczynam oswajać się z myślą o powrocie do dietki i planuję to zrobić zaraz po babodniach. Wagę na pasku zmienię w sobotę podczas oficjalnego ważenia. Będzie wstyd ale co tam - trzeba się będzie  brać do roboty i odrabiać straty.

Dzień mojego powrotu do pracy zbliża się nieuchronnie a tu klops. Niania która była zainteresowana opieką nad Amelką właśnie zrezygnowała a w żłobku jak na razie miejsce się nie zwolniło. Zaczyna mnie powoli ogarniać lekka panika co zrobimy 1 września. Obcej osoby z gazety raczej nie wezmę a ze znajomych nie mamy nikogo. Na razie ganiam po lekarzach (dzisiaj był dzieciaków ortopeda) bo jak wrócę do pracy to raczej nie będę miała na to czasu..
Zyczę Wam dziewczynki miłego dnia!!!!!  

17 sierpnia 2008 , Komentarze (3)

Już wróciłam z Niechorza.
Było fajnie ale pogoda prawdę mówiąc  nie dopisała. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy byliśmy na plaży żeby się poopalać a o kąpieli można było zapomnieć bo woda była za zimna. Tak poza tym to mogliśmy jedynie spacerować (o ile właśnie nie padało) i wydawać pieniądze na bzdety w stylu automaty do gry czy gokardy. I tak podziwiam moje starsze dziecko gdyż nie naciągało nas zbytnio a jedynie zgadzało się na 1 przyjemność dziennie (np. godzina jazdy po parku na wypożyczonym samochodziku czy skoki na trampolinie). Młodsza (mniej kumata) po jednym razie przejażdżki na bujanym koniku czy samochodziku robiła okropną awanturę i musieliśmy się szybko ewakuować przy akompaniamencie jej krzyków, wrzasków i "rzucania" się na ziemię.
Jednym słowem wspaniały urlop nad polskim bałtykiem  gdzie nigdy nie jesteś pewny pogody, w towarzystwie kochanych dzieci.
Ale tak naprawdę to cieszę się że mogłam pobyć więcej czasu z moją Mamcią i Babunią, mój mąż też do nas przyjeżdżał więc mogliśmy mieć taki wspólny mini-urlop no i mam nadzieję, że tyle nawdychaliśmy się jodu, że uodporniliśmy się na wszystkie choroby do następnych wakacji.

O tym ile ważę napiszę jak się zważę czyli chyba za 3 tygodnie.
 Wcześniej będzie wstyd.

5 sierpnia 2008 , Komentarze (7)

Jutro raniutko wyjazd nad morze do Niechorza.

Odpoczynek to może i będzie ale jadę z moim "dobytkiem" lat 1,5 i 5. Na szczęście jedzie ze mna moja Mama więc trochę mi przy nich pomoże. Mąż zostaje w domku (tylko nas jutro zawiezie) i może przyjedzie do nas na weekend. No i dobrze. Też sobie troszkę od nas odpocznie chociaż tęskno pewnie będzie. I to po obu stronach. Wczoraj zatrudnił dwóch chłopaków do pracy więc nie może ich teraz samych zostawić. Wiadomo -  Pańskie oko konia tuczy.

Z dietką tak sobie. Na wagę nie staję bo nie chcę sobie psuć chumoru przed urlopem. Właściwie to stanę jutro przed samym wyjazdem żebym miała porównanie po powrocie ile kg. mi ubyło (cha,cha,cha - pomażyć można zawsze). 

Ten wyjazd nie obędzie się bez stresu - dalej nie wiem co zrobię z Amelką 1 września kiedy to mam wrócić po urlopie wychowawczym do pracy. W żłobku jest jako druga na liście rezerwowej więc szanse duże ale 100% niestety nie ma. W dodatku żłobek nie jest koło naszego domu (tam się nie dostała) tylko w innej dzielnicy co wiąże sie z dojazdami. Dotąd jeździłam do pracy 1 autobusem i zajmowało mi to ok. 35 min. Teraz będzie to pewnie 1,5 godziny i i nie liczę nawet ile przesiadek. Masakra. No ale może jakoś się wszystko ułoży.

Dosyć marudzenia. Musze lecieć żeby zacząć sie pakować bo wyjazd przed 7 rano. A wierzcie mi, że nie jest łatwo spakować siebie i dwoje dzieci. No bo bedzie prawdziwa tragedia jak zapomnę ulubionego misia, łopatki czy kółka do pływania. Znacie to prawda????

1 sierpnia 2008 , Komentarze (1)

Za parę godzin znowu jedziemy na cały weekend do domku letniskowego. Mam nadzieję że pogoda się nie popsuje i będziemy mogli chodzić z dzieciakami nad jezioro żeby troszkę się popluskać. U mnie babodni minęły (niestety nawiedziły mnie w poprzedni piękny i słoneczny weekend) więc teraz też będę mogła korzystać z cudownego chłodziku jaki daje kąpiel w jeziorku.

Dietka niestety kuleje. Na szczęście jest gorąco i jeść zbytnio się nie chce. Do tego ciągły ruch i dużo wypitej wody mineralnej sprawia, że jakoś waga się trzyma. Dzisiaj rano było 62,3 tak więc nie najgorzej. Byle utrzymać tą wagę do końca wakacji a potem powalczę dalej.

Trzymajcie się cieplutko. Zyczę Wam cudownej pogody i wspaniałego wypoczynku o ile gdzieś jedziecie. A jak nie jedziecie to spokojnego weekendu w zaciszu domowym.

endo!!!!!! Dlaczego zlikwidowałaś swój pamiętnik?????
Bardzo ale to bardzo nad tym ubolewam i mam nadzieję że to tylko tymczasowe i do nas wrócisz.
Bardzo brakuje mi Twoich wpisów.