Pamiętnik odchudzania użytkownika:
doraw

kobieta, 48 lat,

160 cm, 81.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w końcu osiągnąć upragniony cel :-)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 lipca 2008 , Komentarze (11)

Goście przyjechali i już pojechali. Ugościliśmy ich w domku letniskowym naszych Rodziców gdzie bardzo im się podobało. Pogoda też dopisała i dużo czasu spędzaliśmy z dzieciakami nad jeziorem. Jednym słowem wyjazd był świetny. Dzisiaj rano pojechali dalej - nad morze do Ustronia Morskiego. Tylko na 3 dni bo podróżują z dwu-miesięczną dzidzią i bali się jechać na dłużej.

Upał u nas niesamowity. Rano przeszłam się z moimi dzieciakami na małe zakupki i na lody ale szybko wróciliśmy do domu żeby w południe nie chodzić zbytnio po słońcu. Niestety u mnie na osiedlu wszystkie place zabaw są usytułowane tak że o najgorszych porach czyli między 12.00 a 16.00 świeci na nich niemiłosiernie i nie można z nich kożystać ze względu na bezpieczeństwo maluchów. Poczekamy do 17.00 i wtedy pójdziemy znowu chociaż zapowiada się, że gorąco będzie i tak.

Dobrą stroną tak pieknej pogody jest to, że przynajmniej pranie szybko schnie na balkonie :-)))))) A po gościach i naszym wyjeździe to 3 pralki mi się uzbierały. Gorzej będzie z prasowaniem - chyba będę je robiła po 23.00 kiedy będzie chłodno.
Dwa dni temu nawiedziły mnie babodni więc na wagę nie staję. Zresztą mam nadzieję że do soboty zdążę zrzucić te wszystkie piwka, paluszki, chipsy, kiełbaski z ogniska i szaszłyki z grilla ;-)))))))
Za tydzień w środę jadę z moją Babcią, Mamą i dzieciakami do Niechorza na wczasy. Ile z tamtąd przywiozę kg  nadwagi to wolę nie myśleć.

No ale cóż w końcu wakacje są tylko raz w roku co nie Dziewczyny ??????

25 lipca 2008 , Komentarze (7)

Właśnie " zjadło " mi cały wpis. A tyle napisałam!!!

No to teraz tak pokrótce. Jak zwykle w ciągłym biegu - na nic nie mam czasu. 4 godziny dziennie spędzam z dzieciakami na placu zabaw a jak jestem w domu to wiadomo - sprzątanie, gotowanie, prasowanie itp. Zresztą dobrze to znacie prawda? Waga dzisiaj rano była taka jak na pasku - równo 62 kg. Czyli świetnie biorąc pod uwagę, że diety nie utrzymuję. Po prostu staram się nie jeść za dużo i za tłusto. A ciagły ruch sprawia że na szczęście waga utrzymuje się na tym samym poziomie.

Tak jak wcześniej pisałam w każdy weekend staramy się gdzieś "ruszyć" z domu. Ostatnio byliśmy u koleżanki w Wolinie na pikniku cauntry. Nawet nie wiedziałam, że moje dzieci tak ładnie umieją tańczyć :-)))

Jutro przyjeżdżają do nas goście - kuzyn męża z żoną i 4-miesięczną córeczką. Nie mogę się już doczekać tej wizyty bo bardzo ich lubię. Mają zostać do wtorku więc pewnie znowu nie będzie mnie trochę na Vitalii. Same rozumiecie - brak czasu.
Pozaglądam teraz do Was i zobaczę jak Wam mijają wakacje!
Pa!!!

15 lipca 2008 , Komentarze (10)

Wakacje w pełni i pomimo, że jestem prawie cały czas w domu (nie licząc weekendów gdzie wyjeżdżamy na wieś) na wszystko mi brakuje czasu.

Dieta utrzymana na pół gwizdka. Tzn. w weekendy jem właściwie normalnie i pozwalam sobie na jakieś piwko czy winko a od poniedziałku do piątku staram się "jeść oszczędnie". Do tego codziennie jeżdżę na rowerku i ćwiczę brzuszki. I jak na razie to powinno stykać. Waga właściwie ciągle taka jak na pasku czyli wszystko po staremu.

Trzymajcie się dziewczynki ciepło. Na razie będę robiła trochę mniej wpisów bo właściwie nic się nie dzieje. Za to do Waszych pamiętników postaram się zaglądać w miarę reguralnie.

10 lipca 2008 , Komentarze (6)

    Zabiegana jestem strasznie.
Synka od rana boli brzuch i ciągle wymiotuje. Nie mam pojecia co to jest. Jeżeli jakieś zatrucie to dziwne że nie złapało go w nocy tylko nad ranem. Jeżeli grypa żołądkowa to też dziwne bo do wczoraj wieczorem dostawał antybiotyk na anginę którą miał w zeszłym tygodniu. No ale na grypę antybiotyki ponoć nie działają. Zrezygnuję już dzisiaj z podania mu antybiotyku (miał dostać 2 ostatnie dawki) i zobaczymy co będzie dalej. Na razie poję go wodą (jeszcze godzinę temu ją zwrócił) i właśnie je chlebek ryżowy. Mam nadzieję, że tym razem obędzie się bez zwracania.
Dieta zachowana na 80 %. Wczoraj rano jak się ważyłam było 61,5 kg:-))))) ale dzisiaj już 62,6. Poczekam do soboty i zobaczymy.
Na razie przestałam stosować dietę Vitalii bo nie mam czasu ani ochoty osobno sobie gotować. Zresztą znam już te przepisy prawie na pamięć (zwłaszcza śniadania i kolacje) i mimowolnie je stosuję. Jednak używam produktów na które aktualnie mam ochotę i które mam w lodówce :-))) A przy obiadach staram się stosować zasadę nie łączenia czyli jem np. ryż z fasolą czy mięsko z warzywami. Na razie nie jest źle i waga sie utrzymuje a o to mi chodzi.
Wczoraj zlatałam z moja Mamą całe centrum handlowe w poszukiwaniu jakiejś sukienki na lato bo zaczęły już się przeceny. Kupiłam sobie jedną w ostatnim sklepie jaki odwiedziłyśmy. Rozmiar 38 (!!!!!) i wygląda jakby była na mnie szyta. Jest idealnie dopasowana. Zrobię sobie w niej zdjęcie i Wam pokażę.
Na dzisiaj to wszystko. Idę do synka, który marudzi mi że jest głodny. Chyba zdrowieje.
Czy mogę mu ugotować kisiel z proszku????

8 lipca 2008 , Komentarze (5)

W gospodarstwie agroturystycznym było super.
Co prawda byliśmy tylko 2 dni ale dobre i to. Dzieciaki prawie cały czas spędzały w wodzie (w pobliżu jest piękne jezioro z plażą) chociaż ja bardziej nastawiałam się na spacery po lesie. Okazało się, że przy nich ta forma spędzania wolnego czasu nie ma racji bytu - wolą wodę i "siedzenie" w jednym miejscu. A nam nie pozostało nic innego jak się dostosować.
Wróciliśmy zmęczeni "nic nie robieniem" i szczęśliwi że chociaż tyle mogliśmy pobyć razem.
Na przyszły weekend zaplanowałam wyjazd nad morze (o ile pogoda będzie odpowiednia) a po drodze wpadniemy w odwiedziny do koleżanki do Wolina.
Postanowiłam, że skoro mąż nie może wziąść dłuższego urlopu to chociaż weekendy będziemy spędzać razem i poza domem.

Dieta przez weekend oczywiście kulała chociaż nie aż tak bardzo. Wczoraj rano na wadze  znowu było to nieszczęsne 1,4 więcej niż na pasku. Chyba tak już będzie do jesieni - od poniedziałku do piątku będę "zrzucała" to co przybrałam przez weekend po to abym przez kolejny weekend mogła sobie znowu pojeść. No i nic w tym strasznego. Ważne aby waga była utrzymana co nie?
Wczoraj nawet sobie w domu trochę poćwiczyłam brzuszków. Dzisiaj planuję i iść z moją Mamą do kina na "Sex w wielkim mieście". Podobno fajny film.
To wszystko na dzisiaj. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.

endo co się z Tobą dzieje? Zaczynam się martwić. Możesz się odezwać??? 

5 lipca 2008 , Komentarze (6)

Wyludniło się na Vitalii strasznie.
Wiadomo. Okres urlopowy.
My też właśnie sie pakujemy i jedziemy na 2 dni do gospodarstwa agroturystycznego do mojej znajomej. Cisza, spokój, koniki (mozna pojeździć), krówki i piekne jezioro w pobliżu. Istna sielanka.
No i mąż będzie z nami "na całego" a nie ciągle z młotkiem coś naprawiający (bo w naszym domku na wsi tak jest - ja z dziećmi a mąż ciągle coś remontuje i ulepsza - porażka)

Tak więc życzę Wam tez pięknej pogody i udanego wypoczynku.
Aha! dzisiaj było ważenie i jest ciągle tyle co na pasku. Tyle dobrego.
Ćwiczę codziennie - brzuszki, twister a wieczorem albo rower albo rolki :-)))

2 lipca 2008 , Komentarze (3)

Witajcie!
Dziękuję Wam wszystkim za miłe komentarze odnośnie mojego wyglądu i mojej Rodziny. To bardzo "buduje" i sprawia, że człowiek choć przez chwilę czuje sie dowartościowany. Tak więc jeszcze raz dzięki.
Dzisiaj wkleiłam jeszcze jedno zdjęcie - zrobione przedwczoraj. Rano waga pokazała tyle co na pasku :-))). Babodni już za mną więc można znowu powalczyć o kolejne kg (aby poszły precz oczywiście).
W poniedziałek pisałam, że obiecuję sobie zacząć ćwiczyć. Tak więc jeszcze tego samego dnia wybrałam się na 1,5 godzinną wycieczke rowerową. Wczoraj tak mnie bolały nogi (jeszcze wczoraj nabiegałam sie przez 2 godziny za dzieciakami po placu zabaw) że wieczorem ćwiczenia sobie odpuściłam.
Za to poleżałam przed TV i obejrzałam (po raz piąty) film biograficzny o Ryśku - "Skazany na Bluesa". Film świetny (zwłaszcza muzyka i rola Kota) choć historia tego człowieka raczej smutna.

Rano pojechałam z synem do szpitala na badanie laryngologiczne i żeby zapisać go na wycięcie trzeciego migdałka.Termin zabiegu został wyznaczony dopiero na 5 września (akurat jak mam wracać do pracy) a przy badaniu okazało sie, że ma anginę (!!!!!!). A od rana skarżył się na ból gardła i pomimo  zjedzonego śniadania i umyciu zębów  nieprzyjemnie pachniało mu z buzi.
Po prostu super. Na dworze upał a on ma anginę !!!!
I weź go tutaj utrzymaj w domu! Nierealne.

Miłego popołudnia

30 czerwca 2008 , Komentarze (8)

Dawno mnie nie było ale znowu wyjechaliśmy na wieś. Tym razem odbyła się tam wielka impreza moich Rodziców - 40-lecie ich małżeństwa. Kupa lat za nimi i jeszcze wiele przed nimi. Gości było dużo, część nocowała z soboty na niedzielę a część z niedzieli na poniedziałek. My też, chociaż nie mieliśmy tego w planach. Ale było fajnie. Zwłaszcza jak zabrakło pieluch dla Amelki. Ha,ha,ha.
Wróciliśmy dzisiaj rano bo mąż musiał jechać do pracy. Niestety.
Dieta kulała z uwagi na niezliczoną ilość jedzenia i napojów procentowych.
Wszyscy podziwiali to jak schudłam i mówili, że już mi wystarczy tego odchudzania. No ale cóż oni mogą wiedzieć, prawda?
Rano sie nie ważyłam bo czekam aż minął mi babodni. Zreszta i tak niespodzianek by nie było - pewnie ze 2 kg jest do przodu.
Od rana jestem o wodzie i poprzysięgłam sobie od dzisiaj zacząć ćwiczyć.

Wrócę jeszcze na moment do tego co było w ubiegły czwartek a mianowicie do spotkania z długo nie widziana koleżanką. Oczywiście szczęka jej opadła jak mnie zobaczyła (prawie 13 kg mniej) i pochwałom nie było końca. Ogólnie spotkanie było super chociaż troszkę czułam niedosyt (i tak była ponad 7 godzin ale niestety u nas nie nocowała). I tak cieszę się że zdecydowała się na przyjazd sama z 2 małych dzieci z Wolina do Szczecina. A to zdjęcia ze spotkania:

Ja z mała Lenką (mała ma dokładnie 1 miesiąc):


Przyjaciele od pierwszego momentu: Alek (2 lata) i mój synek Mateusz (5 lat)



A to my wszyscy:


26 czerwca 2008 , Komentarze (10)

Jestem strasznie zalatana.
Zaraz przyjedzie do mnie koleżanka (właśnie na nią czekam) którą nie widziałam rok czasu. Poznałysmy się w okresie kiedy mieszkałam w Anglii a potem ja z mężem wróciliśmy do Polski a ona ze swoim wyjechali do Stanów. Kontakt jednak nam się nie urwał i kiedy tylko przyjeżdzają (a jej rodzina mieszka w Wolinie) to nas odwiedza (czyli średnio raz na rok). Kiedy ostatnio się widzieliśmy mieli rocznego synka a miesiąc temu urodziła im sie córeczka. Strasznie nie mogę się doczekać kiedy ich wszystkich zobaczę.
W związku z powyższym czekało mnie generalne  sprzątanie mieszkania (jak to przed przybyciem gości) i nawet wczoraj machnęłam wszystkie okna. Teraz jest czysto i pachnąco. Ciekawe tylko na jak długo.

Co do diety to ciągle zachowana. No może z wyjątkiem wczorajszego kawałeczka serniczka. Ale nie jest źle. Na wadze ciągle 1,3 kg więcej niz na pasku .Upierdliwa jakaś ta liczba. Nie martwię się tym jednak tak bardzo bo babodni ciągle przede mną więc zwyżka może być.
Ubolewam jedynie nad brakiem ćwiczeń.
Straszny leń mnie ogarnął i ciągle sobie obiecuję, że od jutra zacznę ćwiczyć (a było to już tydzień temu).
Trzymajcie się ciepło.

23 czerwca 2008 , Komentarze (9)

Uff!!
Długo mnie nie było na Vitalii co nie?
A wszystko dlatego, że w piatek po południu mąż niespodziewanie zadzwonił, że wraca wcześniej z pracy, mamy sie spakować i jedziemy na wieś do domku letniskowego. Tak więc rzuciłam sprzątanie, poleciałam na zakupy i pojechaliśmy (fakt, przy naszym "grzebaniu się" wylądowalismy na miejscu dopiero ok. 19.00).
Wyjazd był świetny. W sobotę dołączyli do nas moi Rodzice z Babcią więc było wesoło. Od tygodnia mamy w domku już prąd więc mężczyźni nie przegapili żadnego meczu, dzieciaki bajek a kobiety ulubionych seriali. Co prawda bez prądu to było tam tak cicho i spokojnie , ptaszki ćwierkały i można było "rozkoszować się" ciszą  no ale ta technika niestety dociera już wszędzie. Plusem był fakt że oglądanie telewizji było ograniczane do niezbędnego minimum i to że mieliśmy lodówkę!!!!
Co do mojej dietki to nie było kolorowo. W sobotę się nie zważyłam bo nie miałam gdzie ale w piątek waga ciągle utrzymywała się na tym samym poziomie co na pasku. Dzisiaj rano niestety było znowu o 1,3 kg więcej więc czeka mnie kolejny tydzień "odrabiania strat". No i lada moment spodziewam sie babodni - mam nadzieje że po tym czasie troszkę będzie mniej.
Trzymajcie się Kochane - pozaglądam teraz do Was bo jestem ciekawa jak Wam minął weekend.