Pamiętnik odchudzania użytkownika:
doraw

kobieta, 48 lat,

160 cm, 81.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w końcu osiągnąć upragniony cel :-)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2008 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień zakończył się bilansem 3 pączków.
Ale:
1. pączki były dość małe więc na pewno miały mniej kalorii niż wszędzie o tym piszą,
2. jednego z nich spaliłam wieczorem na rowerku - przejechałam 14 km w  33 min.,
3. przez pół dnia sprzątałam, prasowałam (45 min) prałam, gotowałam więc drugi pączek też uważam za spalony,
4. nie zjadłam drugiego śniadania i pomniejszyłam sobie obiad,
5. poza tymi pączkami przestrzegałam diety więc kalorycznie nie wyszło tak najgorzej.
To by było na tyle a sobotnie ważenie pokaże jak to moje liczenie ma się w praktyce.
Rano byłam z córcią w szpitalu na kolejne badania i po wypis. Znowu ją kuli w rączkę i paluszek i biedulka strasznie płakała. A ja razem z nią.
Okazało się, że na wyniki trzeba długo czekać (jedno badanie krwi powtarzali bo zrobił się skrzep) więc dostałyśmy dalszą przepustkę i mamy się znowu stawić w poniedziałek rano. Tym razem już mam nadzieję, że nie będzie kucia. Osłuchowo jest już lepiej ale nie najlepiej - dalej inhalacje.
Za to synek w nocy miał bardzo wysoką gorączkę. Podałam mu Ibufen i spałam do rana koło niego. Teraz jakby mniej kaszlał. Widocznie te inhalacje na niego tez maja pozytywne działanie.
Zabieram się za zrobienie obiadku dla maluchów i dla siebie. Ja mam dzisiaj brokuły z ziemniakami i piersią z kurczaka. Mniam. Pychotka. Im zrobię dokładnie to samo bo lubią. Nie ma to jak dietkowy przepis dla całej Rodziny (no nie całej bo mąż ma schabowego)

31 stycznia 2008 , Komentarze (5)

No tak.
 Dzisiaj to wszyscy mamy małą dyspensę od dietki. No bo po prostu nie wypada nie skusić się na coś pysznego i słodkiego. W granicach rozsądku oczywiście.
Ja juz się skusiłam na 1 pączusia z budyniem i w planach mam jeszcze jednego.
Poza tym trzymam się dietkowo i nawet na poczet tego pączka zrezygnowałam z drugiego śniadania. No i zamierzam wieczorem wskoczyć na rowerek.
Jak na razie latam i sprzątam całe mieszkanie, zrobiłam już 2 prania i zaległe prasowanie. Niby nie było mnie w domu tylko 2 dni a jednak teraz jest co robić.
Synka zatrzymałam dziś w domu bo rano kaszlał i ma katar. I tak nie miałby kto go odebrać z przedszkola bo ja z małą nie ruszam się z domu a mąż nie będzie specjalnie jechał z pracy z drugiego końca miasta.
 Inhaluję dzieciaki co 2 godziny solą fizjologiczną, wycieram i zakraplam zakatarzone nosy, daję syropy i witaminy. Jednym słowem sam miód.

30 stycznia 2008 , Komentarze (3)

Witam!

 No i dietę i ćwiczenia szlag trafił ! Niestety nie z mojej winy. Od poniedziałku do dzisiaj skazana byłam na szpitalne jedzenie. Moja córcia złapała zapalenie płuc i oskrzeli jednocześnie i ponownie wylądowałyśmy w szpitalu. Znowu sie odwodniła (kiedy choruje przestaje pić) i potrzebna była kroplówka. O dziwo obyło się bez antybiotyku i skończyło sie na inhalacjach. Dziwne co nie? Ale jej pomogło bo zadziałało na oskrzela i dzięki temu lepiej zaczęła oddychać.  Dzisiaj wyszłyśmy na przepustkę, doleczamy i inhalujemy ją w domu a w piątek wracamy na dalsze badania i ew. wypis. Mówię Wam dziewczyny jak dziecko zaczyna tak poważnie chorować to po prostu jest szok ! Ile ja bym dała żeby te wszystkie  pobrania krwi i inne nieprzyjemne badania jej oszczędzić!
Na szczęście znowu trafiłayśmy na cudowną Panią Doktor. Młodą i pełną zapału do swojej pracy, z świetnym podejściem do dzieci. A może w tym szpitalu wszyscy lekarze są tacy super?
Kończę już.
Aha! Na jutro mam już przygotowany dalszy plan diety więc nie myślcie sobie, że odpuściłam. To była tylko chwilowa przerwa.  

28 stycznia 2008 , Komentarze (5)



Witam wszystkich w piękny i słoneczny poniedziałak.
Jak widzi się taką pogodę za oknem to aż chce się żyć.

A teraz czas na krótką spowiedź.
W sobotę skusiłam się na pysznego pączka z budyniem gdyż kupowanie telewizora (nawet bez dzieci) jest bardzo stresującą czynnością i trzeba czymś się pocieszyć. Przejechałam za to 18 km. (można powiedzieć, że pączek został spalony)
Wczoraj byliśmy znowu u Rodziców na obiadku. Cały dzień mogę zamknąć bilansem ok.3000 kcal.  Na pocieszenie (swoje oczywiście) mogę napisać, że jak  wczoraj  jeszcze przed śniadankiem  wskoczyłam na rowerek to przejechałam za jednym zamachem 17 km. (w 40 min)  a wieczorem dołożyłam jeszcze 14 km (30 min). To mój rekord dzienny.
Dzisiaj stanęłam rano na wadze i jest mniej o 0,10. Tak więc jest ok. i chyba ten rowerek jednak działa na spadek wagi.
 Dzisiaj oczywiście wracam do dietki.

Miłego dnia!!!

26 stycznia 2008 , Komentarze (6)

Dzisiaj zrobiłam ważenie.
No i kolejny kg. za mną. Juz od 2 dni waga pokazywała mniej więc myślę, że  teraz ustabilizowała się tak pożądnie.
Biorąc pod uwagę tą pizzą i jeszcze parę innych już mniejszych grzeszków o których nie wspominałam to jest naprawdę nieźle.
Maż zauważył, że z wszystkich stron zaczynają mi wystawać kości. No i dobrze. Tak właśnie ma być. On niestety twierdzi inaczej. Ach ci faceci.

Na rowerku przejechałam wczoraj 20 km a przedwczoraj 22. Nie wiem co się dzieje ale coraz bardziej zaczynają mnie boleć łydki i ogólnie nogi. Zmęczenie materiału?
Muszę kończyc bo jedziemy wymienić ten nieszczęsny telewizor. Tym razem bez dzieci bo zostaną w domu ze swoim dziadkiem.
Później się odezwę.

23 stycznia 2008 , Komentarze (6)



Jakoś tak dzisiaj nie mam na nic czasu.
Rano zdążyłam szybko posprzątać mieszkanko i przyszła koleżanka z córeczką, którą nie widziałam ponad 2 lata. Potem mąż wrócił wcześniej z pracy i pojechaliśmy do sklepu kupić telewizor do pokoju syna (stary działa tylko kiedy mu się zechce) \telewizora oczywiście nie kupuje się w 10 min, tylko 4 godziny !!!  (bez córki, którą trzeba było łapać między półkami pewnie byłoby szybciej). No i kupiliśmy, przywieźliśmy, rozpakowaliśmy, podłączyliśmy i .....jutro jedziemy wymienić na większy. Eh, życie, życie.

Dzisiaj nie pedałowałam bo ganianie po sklepach mnie wykończyło. Za to wczoraj jak się rozpędziłam to zrobiłam 25 km.
Dietka idzie gładko (miłe zaskoczenie na wadze jest ale o tym na razie cicho sza). Zamiast obiadu i kolacji była dzisiaj pizza. Ale o tym też cicho sza, gdyż kalorycznie wyszło na to samo.
życzę miłego wieczorku.

21 stycznia 2008 , Komentarze (10)

Uff.
Na dworze porażka. Ciągle pada, jest ponuro i  pochmurnie. I to od wczoraj.
W związku z powyższym wczoraj wieczorem wymyśliłam, że na basen nie idę. Oczywiście przez pogodę a nie z lenistwa.
Nie pamiętam tylko z jakiego powodu nie jeździłam na rowerku.
Czyżby z lenistwa?
Byliśmy za to wczoraj całą rodzinka u moich Rodziców na obiedzie.
Synek przy naszej pomocy zrobił i wręczył dwóm Babciom i Dziadkowi laurki z okazji ich Święta.
 W imieniu swoim i siostry oczywiście.
Zjedlismy pyszny obiadek a potem słodkości i miło spędziliśmy czas.
Tak,tak też zjadłam kawałek serniczka i 3 faworki, które upiekła moja Babcia.
I wcale nie mam wyrzutów. Dzisiaj gładko wróciłam do dietki i zachowuję sie tak jakby nic sie nie stało.
A stało się coś??

20 stycznia 2008 , Komentarze (4)

Witam wszystkich.
Dzisiaj pospałam sobie do 10.00.
Obudziłam się znowu z katarem, bólem głowy i gardła.
Mężulek powiedział,  że to dlatego, że tak długo śpię.
No nie wiem czy długo biorąc pod uwagę fakt, że zasnęłam po 2.00.
Po śniadanku, kawusi, wstawieniu prania i ogarnięciu mieszkania jakoś dolegliwości zniknęły.
Może naprawdę trzeba się pożądnie rozruszać żeby dobrze się czuć?
Wczoraj przejechałam kolejne 23 km (razem 240).
Dzisiaj sobie odpuszczam rowerek bo bolą mnie strasznie nogi i w zamian
zamierzam wybrać się wieczorem na basen.


Wczoraj było ważenie - niestety o 0,20 do góry.
Mam nadzieje że cały ten tydzień będzie już bez niespodzianek i w końcu waga zacznie spadać.
Chociaż pomimo zastoju jakoś czuję, że ten tłuszczyk powoli się zmniejsza.
Albo może chcę żeby się zmniejszał ha,ha,ha.

18 stycznia 2008 , Komentarze (7)



Witam w ten piątkowy wieczór.
Rowerek już dzisiaj zaliczony i kolejne 23 km dodane. Ale ja się muszę napedałować na te km! Prawie godzinę. Chociaż moje koleżanki z peletonu zostawiły mnie już daleko w tyle bo pokonują dziennie po 40-50 km.
Ja postanowiłam jechać swoim własnym tempem i podziwiać równikowe widoczki. Zresztą zauważyłam już wcześniej,  że zbyt dużo ćwiczeń nie służy mojemu spadkowi wagi. Sylwetka owszem poprawia się i centymetrów powoli ubywa tam i ówdzie ale waga jakoś stoi.
 A mi niezbyt to pasuje. Wolę widoczny spadek wagi.
 Dietka dzisiaj utrzymana medalowo. Jutro ważenie. Nie czekam na cud przez to jedzonko podczas pobytu w szpitalu no ale może chociaż nie będzie w górę.
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego wieczoru. Ja zaraz sprawdzę  co grają w kinach bo może się z mężusiem wybierzemy.

17 stycznia 2008 , Komentarze (4)

Mała już zdrowa. Przynajmniej łobuzuje jakby była zdrowa.
W szpitalu trafiłyśmy na Panią Doktor przez duże D.
Gdyby wszyscy lekarze tak podchodzili do swojej pracy to naprawdę nie miałabym nic przeciwko temu aby zarabiali po 10 tyś.
Wyobraźcie sobie, że na dyżurze kilkanaście razy potrafiła zajrzeć do naszej salki i spytać się o zdrowie dzieci a wychodząc ze szpitala po 24 godzinach dyżuru już w kurtce pół godziny stała i rozmawiała ze mną o diecie jaka muszę córci stosować przez ok. tydzień aby jelita i żołądek wróciły do całkowitego zdrowia. Wiadać że do wszystkich dzieci podchodziła z całym sercem a ich rodziców nie traktowała jako zło konieczne pałętające się po szpitalu ( a z takim podejściem już raz się spotkałam).
Naprawdę byłam bardzo zadowolona z opieki jaką miałyśmy w szpitalu bo pielęgniarki też były  bardzo miłe i uczynne.

Co do dietki to dziś już sie zmobilizowałam i kontynuacja jest. Chociaż nie spodziewam się cudów w sobotę przy ważeniu.