Pamiętnik odchudzania użytkownika:
doraw

kobieta, 48 lat,

160 cm, 81.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w końcu osiągnąć upragniony cel :-)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 stycznia 2008 , Komentarze (4)

Przepraszam, że mnie tak długo nie było ale w niedzielę wylądowałam z moja córcią w szpitalu gdyż załapała jakiegoś wirusa (wymioty, biegunka, gorączka). Zreszta juz w sobotę pisałam że coś się zaczyna z nią dziać.
Musiała dostać kroplówkę bo nic nie chiała jeść i pić a w dodatku była bardzo ale to bardzo osłabiona.
Od wczoraj wieczorem jesteśmy na przepustce a dzisiaj jedziemy tylko na ważenie, badanie i po wypis :-)
Tak więc uciekam bo zaraz jedziemy.
O dietce i ćwiczeniach nie muszę chyba pisać bo to oczywiste że zeszły na plan drugi.
Pozdrawiam

12 stycznia 2008 , Komentarze (3)

Dzisiaj tak jak postanowiłam wcześniej, zrobiłam sobie dzień obowiazkowego ważenia.
Straty poświąteczne właściwie zostały odrobione (nie licząc 20 dag).
Teraz to już musi być tylko z górki.
Zabrałam się też za swoją okropną pomarańczową skórkę na nogach.
(lepiej brzmi niż cellulit).
Dzisiaj zamierzam po raz drugi zrobić sobie peeling z kawy. Podobno rewelacja. Po pierwszym razie w środę rzeczywiście skóra była gładsza ale na dalsze efekty pewnie trzeba mi będzie poczekać.
Poza tym mam nadzieję, że dieta, codzienny rowerek i wcieranie kremem antycellulitowym zrobią swoje.
Kremem smaruję się już od 2 tyg i albo to moje złudzenie albo jest lepiej.
To tyle na razie. Chyba jak to przy sobocie powinnam zabrać się za jakieś porządki ale szczerze mówiąc trochę mi się nie chce.
Za oknem dosyć cieplutko i świeci słoneczko ale mała  wczoraj znowu  mocno gorączkowała  (mam nadzieję że to nie po wczorajszym spacerze) więc dzisiejsze wyjście raczej  sobie odpuszczę.
 Życzę miłej sobotki.

10 stycznia 2008 , Komentarze (7)

 



Dietka idzie mi ostatnio z górki. Wiedziałam, że w moim przypadku najgorzej jest zacząć a jak już zacznę to samo leci. Na wadze też chyba już coś drgnęło chociaż wolę poczekać z cieszeniem się do środy.
Na razie zmagamy się z chorobami. Ja czuję, że mnie zaczyna coś brać, boli mnie gardło, głowa i oczy od kataru. A moja córcia biedna nie dość że miała dzisiaj szczepionkę na żółtaczkę  to w dodatku się przeziębiła, od wczoraj ma katar a dzisiaj gorączkę 38 stopni. Teraz śpi po czopku ale kiepsko widzę tę noc.  
Na rowerku zrobiłam wczoraj 20 km  a dzisiaj na razie 10 i nie wiem czy jeszcze coś dzisiaj dam radę. Na razie idę wziąść jakieś piguły na wszelki ból.

8 stycznia 2008 , Komentarze (6)

 




No to się dzisiaj otrząsnęłam, pozbierałam i zaczęłam znowu
dietkować i pedałować.
Straaasznie byłam w pewnym momencie głodna ale wytrzymałam i jestem z siebie zadowolona. Mam nadzieję, że teraz już będzie z górki.
Dzisiaj też się zawzięłam i po raz pierwszy zrobiłam na rowerku 27 km.
Co do mojego paska wagi to ciągle jest aktualny więc pocieszające jest, że chociaż w tych chwilach słabości nic mi nie przybyło.
Nie licząc świąt oczywiście bo tego kiloska jeszze nie odrobiłam.
W sobotę się zważę i zobazymy jak będzie.
Dziękuję bardzo wszystkim za wsparcie i miłe słowa.

7 stycznia 2008 , Komentarze (7)

Podsumowanie ostatnich 3 dni.
DIETA - można spokojnie powiedzieć, że właściwie żadna.
    ĆWICZENIA - nie licząc sobotniego rowerku to żadne.
SILNA WOLA - żadna.

To by było tyle na dzisiaj.

Jutro też jest dzień.

5 stycznia 2008 , Komentarze (7)





Oj kiepściutko było dzisiaj z dietką kiepściutko.
Ale mam wytłumaczenie gdyż nawiedziły mnie babskie dni.

Marne wytłumaczenie???
Ważne, że w ogóle jakieś mam ha,ha,ha

Spotkałam się dzisiaj z koleżankami na pogaduchach i jedna z nich chce też wykupić dietę Vitalii
Jednym słowem jestem żywą i chodzącą reklamą.

Kiedy wracałam przed 19.00 do domu myślałam, że zwariuję ze strachu. Padał zamarzający deszcz ze śniegiem a na drodze robiła się szklaneczka. Samochód skrobałam10 min (mała dostawała już w środku szału) i jakoś dojechałam do domu w tempie 40 km/h.
Nienawidzę takiej pogody.

Rowerek zaliczony - przez 2 dni zrobiłam  36 km. I nawet dałam radę pokręcić się  16 min na twisterku ale ból brzuszka właśnie się nasila i chyba jutro będę musiała sobie odpuścić.

3 stycznia 2008 , Komentarze (9)



Cześć wszystkim.
Dzisiaj dietkowo było super.
 W ogóle czyję, że odżyłam.
Na rowerku przejchałam kolejne 16 km i pokręciłam się 10 min. na twisterku.
Na więcej nie mam siły. Znowu za późno zabrałam się za ćwiczenia ale w ciągu dnia jakoś nie było okazji. Mała spała przed południem tylko godzinkę więc w tym czasie zrobiłam zaległe prasowanie i przyznaję, że na troszkę przysnęłam razem z nią.
Nie mogę niestety przy niej pedałować bo mi wchodzi pod pedały i boję się,
 że zrobię jej krzywdę.
A jak już dzieciaki śpią to robi się godzina 21.00 i na wielkie i długie ćwiczenia po prosty nie mam siły.
Dzisiaj była u mnie koleżanka z córkami. Jej młodsza Oliwia jest tylko o 3 m-ce starsza od mojej i fajnie to wyglądało jak sobie razem chodziły po pokoju, trzymając się za ręce (obie zaczęły chodzić w wieku 10 miesięcy). Ale obie mają charakterki!!!! A jak się kłóciły!!!! Mam nadzieję że już niedługo będą się razem fajnie bawiły - o ile wcześniej nie wydłubią sobie oczu bo dzisiaj już było bardzo blisko. h,ha,ha  

2 stycznia 2008 , Komentarze (6)

 

Dzisiaj zaczęłam gonić peleton w akcji równik.
Za dobrze mi to nie poszło ale powoli się rozkręcam. Mam nadzieję, że jutro będzie trochę lepiej.
Do tego dołożyłam 20 min. twistera i modelowy dzień dietkowy.
Zadnego podjadania, wszystko jak w diecie.
Wypiłam ok 3 litrów wody mineralnej.
Pozwoliło mi to chociaż trochę wypełnić tą niesamowitą pustkę w żołądku.

I wiecie co Wam powiem?
Czuję się świetnie - znowu powróciło to znajome, kochane ssanie.
Mam ogromne pokłady silnej woli. A wszystko to dlatego, że dzisiaj rano stanęłam na wadze.
 Właściwie dwa razy stawałam bo nie wierzyłam własnym oczom.
Nikomu nie powiem ile mi przybyło. Nawet mężowi.
Wstyd, po prostu wstyd.

Ale  paska nie zmienię. W sobotę zrobię ważenie i może uda mi się częściowo odrobić straty. Jeżeli nie to wtedy uczciwie napiszę jak jest.

1 stycznia 2008 , Komentarze (11)

Tak więc spotykamy się w Nowym Roczku.
Mam nadzieję że wszystkie bawiłyście się świetnie do białego rana ( sądząc po tym jak mało  było dzisiaj dokonywanych wpisów chyba mam rację).
My bawiliśmy się u znajomych w domu gdzie było razem 19 osób. Tańce i jedzenie były naprawdę super. No i najważniejsze, że towarzystwo było świetne - miło wejść w Nowy Rok z kimś kogo się lubi i z kim dobrze się bawi.
Dzisiaj już trochę spałam po południu ale ciągle czuję się troszkę zakręcona.
Ciekawe dlaczego? ha,ha,ha...

A teraz coś o Noworocznych postanowieniach.

1. Od jutra dołączam do akcji równik.

2. Ponieważ postanowiłam dołączyć do akcji równik to zamierzam codziennie popedałować co najmniej 20 km. a do tego przynajmniej raz w tygodniu basem i codziennie 20 min. twistera. Muszę naprawdę wziąść się porządnie za ćwiczenia bo zaniedbałam się strasznie.

3. Nie wiem czy ktoś zauważył ale zmieniłam na pasku wagi swój cel. A jest nim osiągnięcie 58 kg . Zamierzam to zrobić do Świąt Wielkanocnych, gdyż wtedy wybieramy się na ślub kuzynki. Nie jest to nieosiągalne gdyż mam prawie 3 miesiące. Skoro w 2 schudłam 7 kg. to powinno być dobrze.

4.  Nie przytyć w Święta Wielkanocne więcej niż 1 kg. To samo dotyczy przyszłych Świąt Bożego Narodzenia. No i w ogóle utrzymać  wage, którą mam nadzieję uda mi się osiągnąć.

To chyba już wszystkie moje postanowienia. Oczywiście są to tylko te, które dotyczą mojej diety i odchudzania  bo o reszcie dyskretnie przemilczę, gdyż zbyt  dużo znajomych czyta mój pamiętnik.

Pozdrawiam w tym miejscu wszystkich moich znajomych ;-)

Tak więc biorę się ostro dziewczynki do dzieła!!!!!!

Wam też życzę mocnych postanowień i oczywiście osiągnięcia pełnego sukcesu.

31 grudnia 2007 , Komentarze (2)

WSZYSTKIM MOIM KOCHANYM ZNAJOMYM I NIEZNAJOMYM
 Z VITALII
ŻYCZĘ SZAMPAŃSKIEJ ZABAWY SYLWESTROWEJ,
DUUUUUŻO DOBREGO W NADCHODZĄCYM ROKU
I DUUUUŻO MNIEJ KILOGRAMOW NIZ W ROKU UBIEGLYM

Bawcie sie dobrze!!!