mozna sie bylo tego spodziewac...
monika zaprosila nas na swoje urodziny do DaAndrea - bardzo fajna restauracja i chyba pierwsza na wrocławskim rynku, która serwuje na prawdę dobre jedzenie -- nie zjadliwe, a dobre (!) więc jak tu się nie skusić na przepyszną sałatkę z krewetkami, suszoni pomidorami, puccini (borowiki) i tuńczykiem? jak odmówić sobie fantastycznych ravioli z nadzieniem kurkowym? jak powstrzymać się od lampki chianti? jak zrezygnować ze szklanki kawy mrożonej? ja nie umiałam, więc zgrzeszyłam...
w końcu urodziny ma się raz w roku ;o)
teraz będę musiała troszkę intensywniej pospalać kalorie, ale po treningu, jaki zafundowała mi vitalia w poniedziałek = mam zakwasy!! 8/
dzisiaj dzień zaczynam przepysznie = moje ukochane płatki kellogg's z czekoladą pola e jogurtem naturalnym plus banan i nektarynka (ale z owoców zrobię sobie komtail w blenderze). uwielbiam takie owoce. banan i nektarynka zblendowane z kdrobiną lodu bez dodatku wody czy mleka o fantastycznej 'ciężkiej' konsystencji = taka bomba witaminowa na początek dnia to ja rozumiem :o)
potem też się ciekawie zapowiada, bo puree z brokułów.
powiem szczerze, że po wczorajszej grzesznej uczcie, nie mogę się doczekać dzisiejszego jedzenia! ;o)
ps ja wiem, że to ww, ale 507 zł na 3 osoby to nie wiem czy nie za drogo... w końcu to połowa najniższej krajowej... nie ja zapraszałam, więc nie boli ;o)
lecę chrupać swoje kellogg'sy!!