Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Sporo już przeszłam w swoim życiu. Od 12 lat zmagam się z ED, chociaż teraz jest już znacznie lepiej. Chcę schudnąć, ale zdrowo i nie ważne jak długo mi to zajmie...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 30952
Komentarzy: 237
Założony: 3 marca 2008
Ostatni wpis: 24 sierpnia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Catherine45

kobieta, 33 lat, Warszawa

160 cm, 68.70 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: schudnąć po ciąży + kilka kilogramów więcej (22kg w 12 miesięcy)

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 sierpnia 2018 , Komentarze (5)

Czas na nowy wpis ;) Objawy pierwszego trymestru minęły, co bardzo mnie cieszy. Niestety konieczne było zwiększenie dawki euthyroxu, bo tarczyca znowu się pogorszyła, mam też mało płytek krwi, więc zwiększyłam ilość płynów do 3l dziennie i staram się jeść produkty zawierające żelazo. Kończę właśnie 20tc i jestem przerażona wzrostem wagi. Licząc od wagi z przed ciąży przytyłam 3,4kg, a ze schudnięciem w 1 miesiącu- 4,4kg ;( Strasznie boję się przytyć ponad 10kg...a to dopiero połowa. Moja pani doktor też uważa, że nie powinnam dużo przytyć. Póki co zwalamy wszystko na tarczycę, ale mimo wszystko czuję się fatalnie. Moja dieta jest zdrowa w 95%, czasami zjem coś "mniej zdrowego", ale ogólnie raczej nie przekraczam 2000kcal,a tyję ;( Jeśli chodzi o ruch to średnio co drugi dzień(o ile nie pada deszcz) chodzę na 4km spacery. Próbowałam też ćwiczeń dla ciężarnych, ale odczuwałam ból w okolicy brzucha, więc wolę nie zaszkodzić maleństwu. Bardzo boję się nawrotu ED ;(

9 sierpnia mam wizytę i muszę pogadać z panią doktor o swoich wątpliwościach. Ehh zawsze się stresuję, bo boję się, że coś jest nie tak z dzidzią. Co prawda wierci się i kopie, ale chciałabym, żeby prawidłowo się rozwijała i żeby niczego jej nie zabrakło...taka typowa stuknięta matka ze mnie :(

15 czerwca 2018 , Komentarze (1)

Eh długo mnie nie było, ale nie czułam się najlepiej. Męczyły mnie nudności, ale mam nadzieję, że pożegnam się z nimi raz na zawsze ;/ Póki co waga waha się ok. 60,6kg, czyli przez pierwsze 3 miesiące schudłam...

Byłam dziś na wizycie i usg prenatalnym. Na chwilę obecną moje maleństwo ma 7,1cm, wszystko wskazuje na to, że jest zdrowe i słodko pływa sobie w brzuchu ;) Na tę chwilę pani doktor ocenia, że jest to dziewczynka, ale dopiero na następnym usg (10 lipca) będziemy mięli pewność, gdyż męskie narządy płciowe mogą przesunąć się do 18 tygodnia.

Po wizycie zapomniałam o stresie i trudach jakie towarzyszyły mi od początku. Jestem przeszczęśliwa! :D

Odstawiamy też progesteron, a zostajemy przy hormonach tarczycy.

Krwiaczek zniknął, a ja mogę spacerować ;)

24 maja 2018 , Komentarze (5)

Już jestem po wizycie. Maleństwo ma 2,99cm a serduszko bije 165 razy na minutę. Wszystko idealnie jak na wiek ciąży. Niestety nie mogło być w 100% idealnie... W szyjce mam malutki polip(skok hormonów), który prawdopodobnie zniknie, a jak nie to go się usunie po ciąży. Po za tym mam 1,5cm krwiaczek i muszę uważać na siebie. Mam zakaz aktywności fizycznej(nawet spacerów) aż do kolejnej wizyty. Po za tym pani doktor stwierdziła, że nie podoba jej się mój poziom TSH i przepisała mi lek.... Pocieszyła mnie, bo powiedziała, że jak będę teraz na siebie uważała to krwiaczek się wchłonie, a tarczyce uregulujemy....Myślę pozytywnie! Wiem, że wszystko będzie dobrze ;) Mimo tych "drobnych" problemów jestem najszczęśliwszą mamą na świecie :D Nie pozostaje mi nic innego jak zastosować się do zaleceń lekarza i czekać do 15 czerwca...

21 maja 2018 , Komentarze (1)

Ehhh ostatnie dni to jakaś masakra. Nudności były nie do zniesienia i na dodatek chyba miałam podrażniony żołądek, bo strasznie mnie bolał ;/ Dziś jest już lepiej, ale 3 ostatnie dni były ciężkie. Jak mam zbilansować dietę, jak większości rzeczy nie mogę jeść?!!! :( Mam nadzieję, że wraz z pierwszym trymestrem te objawy minął i zacznę cieszyć się ciążą i normalną dietą. 

W czwartek mam wizytę u swojej pani doktor. Tym razem wybieram się z mężem ;) Trochę się stresuję, ale mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Przez ostatni miesiąc schudłam 1kg. Podobno to normalne na początku ciąży, ale koniecznie muszę porozmawiać z lekarzem. 

Dziś mam w planach samo pyszne jedzenie...pytanie tylko czy będę mogła je zjeść...

15 maja 2018 , Komentarze (1)

Obudziłam się dziś w bardzo dobrym humorze ;) Wczoraj wybrałam się na spacer, a dziś w ramach aktywności fizycznej posprzątałam w domu. Staram się bardzo nie przemęczać, ale jednocześnie chcę być aktywna. Nudności dalej mi dokuczają, ale są znacznie mniejsze. Za tydzień mam wizytę u lekarza i zobaczę swoje maleństwo. Wg obliczeń od ostatniej @ dziś mamy 8 tygodni i 4 dni ^^ Waga chwilowo nie spada i zatrzymała się od kilku dni na 60,8kg. Wiem, że pewnie przybędzie mi trochę kilogramów, ale staram się pilnować tego co jem. Mam nadzieję, że nudności z czasem ustąpią i będę mogła lepiej zbilansować dietę. 

11 maja 2018 , Komentarze (3)

Ale dawno mnie tutaj nie było.... Sporo się pozmieniało przez ten rok. Po tym jak zdałam egzamin na opiekuna medycznego chciałam pracować w zawodzie. Złożyłam też cv do drogerii(jedna ze znanych sieci) niedaleko mnie, bo akurat kogoś szukali. Praca tak mi się spodobała, że od września jestem jej pracownikiem ;) 

W styczniu mój mąż pojechał do siebie do kraju na 2,5 miesiąca. Odbiło się to na naszym związku, ale po jego powrocie postanowiliśmy poważnie porozmawiać o naszej przyszłości. Doszliśmy do porozumienia i wszystko zaczęło się układać. Pierwszy raz moje życie było poukładane i zaplanowane ;) Od września chciałam skończyć jeszcze szkołę dla asystentek stomatologicznych, żeby mieć większe pole do popisu na rynku pracy.

Na początku kwietnia wszystko troszeczkę się pokomplikowało. W 21 dniu cyklu zaczęłam plamić...instynkt podpowiadał mi jedno- to ciąża. Profilaktycznie odstawiłam wszystko co szkodzi ciężarnym. Oczywiście powiedziałam o tym w pracy(mam bardzo dobry team). Krwawienie trwało ok 12dni ale nie było obfite. W piątek 13 zrobiłam test, a właściwie 2 i wyszły pozytywnie. Nie planowałam teraz ciąży, ale ucieszyłam się. Powiedziałam rodzinie i oczywiście wszyscy byli szczęśliwi. Po 4 dniach znowu zaczęłam plamić, ale tym razem spanikowałam i zamiast do pracy udałam się na IP. Tam czekałam chyba z 6h, ale przyjęła mnie lekarka, która zestresowała mnie jeszcze bardziej. Najpierw nic nie widziała, potem stwierdziła, że jajko jest puste. Ale powiedziałam jej, że ja wiem, że to ciąża(robiłam betę) i bardzo chcę ja utrzymać. Po za tym nie oczekiwałam od niej płci dziecka czy nawet serduszka. Nie jestem głupia to był 17 dzień ciąży! Ku mojemu zdziwieniu kazała mi odpoczywać, dala L4 i co najważniejsze przepisała mi progesteron na podtrzymanie ciąży. 2 lata temu robiłam badania i poziom progesteronu był zbyt niski, wiec teraz dała go profilaktycznie. Pewnie zapytacie dlaczego nie poszłam do swojego ginekologa? A no dlatego, ze moja wizyta była dopiero 27 kwietnia i nie było wcześniejszych terminów ;/ Aż do pierwszej wizyty u pani doktor leżałam i dużo odpoczywałam. Opłaciło się po już po kilku dniach plamienia minęły. Na wizycie u lekarza było już czyściutko, a co najważniejsze na USG było 2,3mm największego szczęścia na świecie. Serduszko biło!!! :) Nawet nie wiecie jak mi ulżyło. Następną wizytę mam 24 maja. Wg mnie moje maleństwo ma 5 tygodni i 4 dni, a wg ostatniego @ 2 tygodnie więcej ;) 

Objawy ciąży bardzo mnie męczą. Pierwsze tygodnie były najgorsze. Nudności, senność, brak apetytu ;/ Teraz jest raz lepiej raz gorzej. Nudności są, ale mniejsze. Zamiast przytyć, schudłam. Pani doktor pozwoliła mi spacerować i wykonywać lekkie prace ;) Oczywiście staram się dużo odpoczywać. Niestety do pracy nie wrócę, a planowałam pracować przynajmniej do połowy ciąży ;/ Słucham jednak lekarza. Życie mojego maleństwa jest najważniejsze!

25 czerwca 2017 , Komentarze (2)

Nareszcie jestem już po egzaminach.  Stres był ogromny, chociaż myślałam, że będzie gorzej. Egzamin pisemny zdałam na 85%, więc całkiem nieźle biorąc pod uwagę fakt, że był cholernie trudny. Testy z poprzednich lat były znacznie łatwiejsze, po za tym były pytania np. z działalności gospodarczej, a tego nikt się nie spodziewał ;/ Mimo wszystko jestem z siebie zadowolona ;) egzamin praktyczny miałam 21 czerwca o 16. Pani egzaminator w naszej sali była tak sympatyczna, że nie stresowała mnie jej obecność. Część pisemna była bardzo obszerna, ale napisałam co wiedziałam i przystąpiłam do praktycznej części zadania. Podobno poszło nam bardzo dobrze, ale to czy zdałam i na ile procent będę wiedziała dopiero po 25 sierpnia ;/  koniec roku był w piątek, ale nie chciało mi się jechać po raz kolejny do Warszawy. Świadectwo z liceum i z tej szkoły odbiorę jak będą wyniki egzaminu, bo przy okazji odbiorę dyplom (taką mam nadzieję).

Teraz szukam pracy, co prawda mój mąż wolałby, żebym siedziała w domu, ale mam już dość. Potrzebuję wyjść do ludzi ;) mam nadzieję, że coś znajdę i to w najbliższym czasie.

Lukcy rośnie jak na drożdżach. Dziś ma 10dzień i waży już ok. 70g!!! uwielbia biegać po podłodze i wygrzewać się na kolanach ;) Apetyt ma ogromny. Rozszerzyłam mu dietę i wygląda na to, że mu służy.

Przez 2 dni egzaminów jadłam ok 2000kcal, ale głównie zdrowe produkty. Teraz wracam na swoje 1500kcal ;)

Z racji tego, że właśnie skończył się Ramadan mój mąż również wraca na dietę ;)

 

18 czerwca 2017 , Skomentuj

Padam na twarz ;( od samego rana zajmuję się nowym „dzieckiem”. Lucky jest tak żywy i spragniony czułości, a w dodatku ciągle głodny, że ciężko mi cokolwiek zrobić. Zasypia tylko na chwilę, a potem znowu chce biegać. Korzystając z ładnej pogody, posiedziałam z nim na słoneczku. Złapał nawet 2 muszki po tym jak mu pokazałam, że to może zjeść. Biegał, spał mi na rękach i jaaaaaadł, duuuuuużo jadł. Dziś do jajek dodałam zmielone płatki owsiane i kaszę jaglaną. Taka mieszanka bardzo mu smakowała. W ogóle zważyłam go i w 3 dni przybył 3g ;)

Z moim jedzeniem nie było tak źle. Z ćwiczeń tylko małe cardio, ale wieczorem znowu szykuje się spacer ;)

Ehh dzień pełen prac domowych, bo w międzyczasie ogarnęłam trochę. Naszykowałam już wszystkie potrzebne rzeczy na egzamin, a jutro zostaną mi do zrobienia tylko drobnostki...ale takie, które wypełnią mi dzień po brzegi. Postaram się jeszcze jutro zajrzeć do notatek, a nóż coś nowego zapamiętam.

 


Menu:

Kawa z mlekiem i ksylitolem 38kcal

Kasza manna razowa na mleku b/l  235kcal

Serek wiejski b/l, ogórek, rzodkiewka, sałata lodowa, szpinak, mix sałat, kawa z mlekiem i stevią 246kcal

2 jajka na twardo, nektarynka, truskawki  267kcal

Wafle ryżowe 91kcal

Makaron kukurydziany z pesto, pierś z kurczaka  475kcal

Razem: 1352kcal B-86.2g  T-36.3g  W-179.6g

 


Ćwiczenia: 315kcal 40g fat

 

+ spacer

17 czerwca 2017 , Komentarze (2)

Cóż za intensywny dzień… po za ćwiczeniami i uczeniem się pracuję na etacie kurzej matki. Jestem w sumie kocią matką od 15 lat, więc adoptowanie kurczaka nie powinno być dla mnie wyzwaniem ^^ Lucky, bo tak nazwałam kurczaka, ma się świetnie ;) duuuużo je, śpi i uwielbia siedzieć na rękach. Interesuje go wszystko dookoła, jak każde dziecko(nieważne czy człowiek czy zwierzę). Dziobie i ciągnie wszystko co mu się podoba. Moje pieprzyki są już dotkliwie podziobane…oberwał też tatuaż ^^ mały ma w sobie tyle energii, że ciężko go upilnować. Dziś mija druga doba jego życia. W pierwszej dobie ważył 35g ;) za tydzień go zważymy i sprawdzimy postępy.

Jeśli chodzi o mnie to stres zżera mnie jak cholera. Egzamin za 3 dni, a im bliżej, tym bardziej robi mi się słabo na samą myśl. Podejrzewam, że jedzenie przez najbliższy tydzień będzie wyglądało mizernie, bo stres powoduje u mnie jadłowstręt, zaciśnięcie żołądka i częste wizyty w wc ;( Jedynie nowo adoptowane „dziecko” rozładowuje trochę atmosferę.

 

Menu:

Kawa z mlekiem b/l i ksylitolem 38kcal

Wafle kukurydziane z awokado i ogórkiem 132kcal

Serek wiejski b/l z sałatą lodową, mixem sałat, szpinakiem, ogórkiem i rzodkiewką, kawa z mlekiem b/l i stevią  252kcal

j.nat b/l, jabłko, truskawki, migdały, daktyle, kawa z mlekiem b/l i stevią  430kcal

Warzywa na patelnię, pierś z kurczaka, jajka  508kcal

 

Razem: 1361kcal B-97.5g  T-49.1g  W-144.9g

 

Ćwiczenia: 645kcal 83g fat


Rano:

Po południu:

+ rozciąganie

 

No i mam nadzieję na wieczorny spacer z mężem…oby nie padało...więc dodatkowe ok. 400kcal i 50g fat...

16 czerwca 2017 , Komentarze (2)

No i mamy dzień 5 powrotu do pisania na Vitalii ;) Póki co nie jest źle.

U mnie dziś dzień pełen wrażeń. Wykluł nam się kurczak!!! Miało być ich 10, ale kwoka zeszła z gniazda, a kurczaczka, który wykułby się dziś po południu zabiła ;/ Nie spodziewaliśmy się tego. Na szczęście jedno małe czarne maleństwo się uchowało, bo został zabrany z samego rana. Wszyscy domownicy maja co robić, bo trzeba pilnować, żeby nie było mu za zimno. Kurczak jest przesłodki i jako jedynak będzie pewnie rozpieszczany. Jak przeżyje pierwszy tydzień to powinno być ok. Póki co je, pije i dużo śpi. Biedny myśli, że jestem kwoką ^^ przytulał się do mnie dziobał mnie i w ogóle miałam dziś z nim sporo zabawy. Szkoda, że nie będzie ich więcej. Tego też nie oddamy kwoce, bo go zadziobie ;/ no cóż…będzie domowy kurczak ^^

Po za tym nic ciekawego się dziś nie działo. Dzień jak co dzień. Ugotowałam, poćwiczyłam, pouczyłam się… R. pojechał dziś do meczetu, więc miałam czas na podwójne ćwiczenia. Jak nie będzie wieczorem padał deszcz to znowu pójdziemy na spacer.

 


Menu:

Kawa z mlekiem i ksylitolem 38kcal

Lane kluski 276kcal

Wafle ryżowe z tatarem, awokado i ogórkiem konserwowym, kawa 298kcal

j. owoc (ostatni ) b/l, jabłko, truskawki 278kcal

pierś z kurczaka, pieczone ziemniaki, pomidor, ser pleśniowy 418kcal

Razem: 1309kcal B-100.5g  T-34.2g  W-167.2g

 

Ćwiczenia:  715kcal 91g fat


Rano:

Po południu: