zamiast -0,5kg to +0,1kg,
ale za to dwa centymetry w biodrach i jeden w talii mniej.
Jak to mówią coś za coś :)
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 142222 |
Komentarzy: | 2395 |
Założony: | 16 czerwca 2008 |
Ostatni wpis: | 28 maja 2022 |
Postępy w odchudzaniu
zamiast -0,5kg to +0,1kg,
ale za to dwa centymetry w biodrach i jeden w talii mniej.
Jak to mówią coś za coś :)
troszkę już w kuchni działam, ale nigdy się nad tym nie zastanawiałam, a dziś mnie natchnęło i zauważyłam pewną prawidłowość.
Im więcej zrobię w kuchni bałaganu, tym mniej zdrowe danie szykuję.
Dla przykładu moje pierogi ze śliwkami - cała kuchnia była w mące, cały zlew brudnych naczyń i ogólny rozgardiasz,
a dla kontrastu dzisiejszy obiad - kurczak z warzywami - jeden garnek na gazie w kuchni czysto, bo tylko trzeba było kilka warzyw obrać i pokroić a ziemniaki tylko umyć, ja zrelaksowana i zdrowo najedzona.
Może to jest wynik posiadanych sprzętów, ale wydaje mi się że nieszczęsne dania mączne tzw (duporosty) już od samego początku nic dobrego nie zwiastują, a dania lekkie kuszą łatwościa i szybkością przygotowania.
Choć czasem poczuć smak takiego pieroga hmmmm....
A Wy co o tym myślicie?
nie moge nic powiedzieć, co do zmiany ilości posiłków, bo nie przestrzegałam ich dziś niestety.
Nie miałam apetytu, bo było dużo roboty i posiłki były spontaniczno- nieprzemyślane. W rezultacie zjadłam normalne śniadanie potem 3 przekąski i kolację, ale żeby to było pełnowartościowe i zgodne z przepisami to nie powiem. Nie zamierzam tego roztrząsać - jutro jestem w domu i będzie wszystko jak w zegarku :)
Dziś wyciągnęłam swoje super spodnie z czasów gdy ważyłam 64kg i wcisnęłam się w nie. Oczywiście na wdechu i w pozycji na baczność, ale jest szansa, że założe je w grudniu :)
Z dobrych wiadomości mam jeszcze taką, że moje ciuchy z szafy na mnie znów pasują (12kg temu miałam jedne spodnie i kilka bluzek) a teraz znów mam w czym wybierać :)
Jak będę miała 72kg, to kupię sobie jakiś fajny ciuch
- a co tam :) najlepiej spódnicę taką do kolan żeby pokazać trochę nogi.
Może akurat wypadnie to na moje urodziny w październiku?
To wtedy kupię sobie dwie rzeczy :)
I znów północ! Dobranoc
że dziś pasek wagi stał się znów aktualny.
Okazało się, że to weekendowe jedzenie węglowodanów zatrzymało mi wodę w organizmie i wystarczył jeden poprawny dietkowo dzień, by pozbyć się tego plusowego kilograma.
Dziś było 74,2 ale pasek zmieniam w piątki i mam nadzieje, że mój ślimaczek pomaszeruje ku mniejszym cyferkom.
Od jutra, za namową dietetyczki, zmieniam ilość posiłków z 4 na 5, ale mniejszych Zobaczymy czy to przyniesie lepsze rezultaty i uchroni mnie od wieczorego podjadania przy robieniu kolacji dla domowników.
Miłego dnia pracy :)
bycie upartym ma swoje dobre strony.
Dziś tego doświadczyłam i z kartką w ręku realizowałam swój dietkowy jadłospis.
Wypiłam 2 litry wody i litr herbaty zielonej, jadłam co 3-4 godziny małe porcje i po 19ej już nic.
Czuję się mocna i gotowa na kolejny etap odchudzania :)
Liczę na Wasze towarzystwo :)
po weekendzie mam +1kg :(
no cóż mogłam się tego spodziewać.
Gdyby ktoś potrzebował rady JAK PRZYTYĆ w KRÓTKIM czasie to służę :)
No, ale nie ma tego złego, bo i tak plan na koniec wakacji wykonany bo zakładałam osiągnąć 75kg no i jest. Paska nie zmieniam, bo ten mnie mobilizuje by szybko nadrobić straty i w piątek znów oglądać 74kg
Miłego dietkowania
kupiłam sobie kilo śliwek żeby sobie troszkę pojeść na drugie śniadanko i wszystko byłoby świetnie, ale...
drugiego śniadanka nie było, bo znów malowałam i zreflektowałam się w porze obiadu że mi burczy w brzuchu. A że śliwki ciągle leżały w kuchni to postanowiłam (o ja głupia) że zrobię pierogi ze śliwkami.
I zrobiłam!!!
PYSZNE!!!
choć nie jestem fanką pierogów, ale z owocami mogłabym jeść i jeść i to właśnie zrobiłam - mało tego było już po 20ej.
Cóż, do piątku musze to zrzucić, a teraz chyba jakaś na maksa dietetyczna niedziela mi się szykuje.
Najgorsze w tym jest to że czuję się fatalnie - jakbym połknęłą balon, który stoi mi w przełyku. Ale mężowi dogodziłam :) i nawet dostałam komplement :) - przynajmniej jedna dobra strona.
Tak sobie czasem myślę czy byłabym szczupła gdybym nie umiała gotować i gdybym nie lubiła wymyślać coraz to nowszych dań? Jak myślicie?
mamy weekend!!! a to znaczy że będą pokusy i pewnie jakieś drobne grzeszki. Ale co tam, nie będę się przecież zadręczać, bo to nie przekreśli mojego dalszego dietkowania.
Mam za to inny patent. Dziś wyciągnęłam z szafy starą spódnicę, którą już chciałam oddać nie wierząc że ją kiedyś jeszcze założe, i...? weszłam w nią choć obciska mnie tu i tam.
Oczywiście nie wyglądam w niej tak dobrze jak w tej co do tej pory chodziłam po domu (luźnej i zsuwającej się z tyłka) ale to właśnie ona stanie się dla mnie mobilizacją i motywem przewodnim na kolejny miesiąc.
A jak już nie będzie mnie obciskać i moje odbicie w lustrze mi się spodoba to wrzucą Wam fotkę dla porówniania.
Co to synka - to ospa powolutku odchodzi zostawiając po sobie całe mnóstwo drobniutkich krosteczek i strupków. Teraz dwa tygodnie w domu a potem przedszkole :)
Dziękuję za Wasze wpisy dają mi dużo radości :)
10kg i osiągnę cel :)
niby dużo przede mną ale jestem dobrej myśli.
Nie wiem tylko, co bedzie gdy skończy mi się abonament, bo na kolejny, póki co nie mam kasy (wrzesień pełen jest wydatków) a nie ukrywam, że moblilizowałam się na te cotygodniowe ważenia.
A Wy jak sobie radzicie?
Mój ospowy synek ma małą poprawę - dostał leki łagodzące swędzenie i dzisiejsza noc przebiegła dosyć spokojnie, tak więc siedzę z wami i piszę :)
Dziękuję za wszystkie pokrzepiające wpisy - cieszę się że Was poznałam :)
bo teraz mój starszy synek ma ospę.
Nie muszę Wam mówić, że to nie to samo co u 8-miesięcznego maluszka. Krostki ma na całym ciele i strasznie się drapie. Nie może spać po nocach i wymaga ciągłej opieki.
Jak sytuacja sie polepszy to znów tu wrócę, a póki co będę z Wami myślami
Pozdrawiam