Mój ostani wpis sprzed kilku lat miał być wpisem ostatecznym... szczęśliwym zakonczenim mojej historii walki z wielką wagą, a jednak ostatecznie już nim nie jest... Mamy rok 2021, jest pandemia, mam 37 lat, jestem szczęśliwą żoną i w końcu po kilku latach walki MATKĄ. Od kwietnia 2020 siedzimy zamknięci w domu. Ja na macierzyńskim z ukochaną córką, a mąż na pracy zdalnej. O ile ciąża zostawiłam mnie tylko z kilkoma dodatkowymi kg, o tyle macierzyński, kp, nieprzespane noce i wieczne samousprawiedliwanianie się owymi czynnikami dołożyło mi 20 kg... Aktualna waga około 110kg - postanowiłam się już nie usprawiedliwiać i ogarnąć jakoś temat. Mam nadzieje, że nadal mam w sobie wystarczająco wytrwałości, konsekwencji i silnej woli... z małym dzieckiem na pokładzie bedzie trudniej, już to widzę.