Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas płynie nieubłaganie.... a po 20-ce to już wyjątkowo szybko.. Rok 2012 był czasem wielu zmian - schudłam prawie 13 kg... wyszłam za mąż... zmieniłam miejsce zamieszkania, przeżyłam gigantyczny remont mieszkania i dowiedziałam się, że największa zmiana czeka mnie w pod koniec czerwca 2013 roku..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 282937
Komentarzy: 3769
Założony: 14 września 2008
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ellfick

kobieta, 38 lat,

154 cm, 60.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę wyjść z słodkiego uzależnienia, ważyć 52 kg i w końcu być szczęśliwą mamą..

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 grudnia 2012 , Komentarze (5)

Witajcie moi Kochani,

powiem tyle mamy zimę po byku... w nocy było -12 st. C,
a teraz mamy jeszcze -7 st. C no i bielutko....
ale najważniejsze jest to, że w domku my 20 st. bo chłopaki zrobili wczoraj ogrzewanie..
także temperatura powoli wraca do normy...

wczorajszą wizytę u ginekologa uważam za pozytywnie zaliczoną..
badania wyszły bardzo dobrze, brak powodów do niepokoju,
nie mam tokso, morfologia i mocz w idealnej normie..
w końcu po 26 latach dowiedziałam się, że mam grupę krwi "0 rh+" bez przeciwciał..
czyli nie trzeba się martwić o sprawy konfliktowe..
widzicie czasem warto zrobić grupę krwi, bo ja całe życie myślałam, że mam "A rh+"
mam założona kartę ciąży, a następna wizyta 28 grudnia i będzie USG z Mężuszkiem,
bo on mam wolne między świętami..
pani Doktor mnie zbadała.. powiedziała, że maluch rośnie..
wszystkie leki mam odstawione, został mi folik, który będę brać wiadomo już do końca..
jestem zadowolona... poczułam ulgę po tej wizycie...
martwiłam się też o wagę.. od mojego ostatniego ważenia przybył mi niespełna kilogram..
czyli jest dobrze... za trzy tygodnie znów zobaczymy nasze małe Cocolino... :D

po wizycie pojechałam do rodziców.. siedziałam u mamy do 22...
dostałam wałówkę na cały tydzień.. moja kochana Mamusia... :D
owocków na witaminki dla małej Kruszynki... coś słodkiego na Mikołaja..
no i mięsko.. mama dała mi także swoje nieużywane firanki..
takie ok. 2 m, bo dla niej za długie, a dla nas wrę mogły by być dłuższe..
ale zobaczymy może coś się z tego wykorzysta..
na noc wróciłam do Mężusia...

powiedziałam Mamie, że Wigilie spędzamy sami... trochę widziałam jej smutno było..
ale powiedziała, że skoro tak chcemy to nasza decyzja.. bo ona rozumie,
że mamy już swój domek.. więc jedziemy do nich w drugi dzień..

Miłej Soboty Kochani...

7 grudnia 2012 , Komentarze (6)

Witajcie...

zimno.... mam zimno w domku.... brrr....... teraz jest 18 st.C niby tragedii nie ma,
ale w nocy temperatura spadła do 15 st. C
i Mężuszek musiał wygrzebać grzejniczek elektryczny..
nadal nie mamy ogrzewania... kolega wczoraj nie dał już rady przyjść...
miał być o 9.00, ale dziecko mu się pochorowało
i musi czekać aż żona po 12 wróci z pracy..
więc zbyt szybko ciepełka nie będzie...


Mąż pojechał w końcu zmienić opony, bo powiedział,
że na letnich to on mnie nigdzie nie puści.. a dziś mam wizytę u gin...
fakt jak chciałam pojechać jeszcze przed śniegiem zmienić to nie...
a teraz musiał pojechać specjalnie... ale mnie to po co słuchać... on zawsze wie lepiej..


dziś zaczynamy kolejny wspólny tydzień oczekiwań...
to 10 tydzień ciąży... jeszcze ok. 30 tygodni..


fajne te rysuneczki...
dziś jak już pisałam jadę najpierw po wyniki badań..
a potem na wizytę do mojej ginekolog.. mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze..
dziś także zostanie założona moja karta ciąży...
potem jadę do rodziców..


miałam wczoraj piec pierniczki... ale żeby było śmiesznie...
okazało się, że nie wiem gdzie są foremki... więc towar kupiony, ale foremek brak..
będę szukać, a jak nie znajdę to sobie nowe kupie i tyle...
bo chciałaby pierniczki upiec w niedziele..


Miłego piątku.....

6 grudnia 2012 , Komentarze (7)

Witajcie...

no i już mamy 6 grudnia...

a my z Mężem widocznie grzeczni nie byliśmy,
bo Mikołaj podarował nam kolejny remontowy problem...
wiadomo zawsze musi być pod górkę...
Mąż montował kaloryfer no i uszkodził rurkę miedzianą z ogrzewania..
no i mamy klops, bo zaczęło ciec i to mocno dość...
więc zmuszony był zakręcić w domu ogrzewanie...
ogólnie to nie mamy w domu tropików, bo przy piecu na max. jest 23 st. C...
a na domiar złego Mąż musiał iść do pracy...
Kolega, który umie spawać w miedzi także musiał iść na drugą zmianę..
i kolejny klops, bo mamy problem z pożyczeniem palnika..
chcieli dziś jeszcze z tym podziałaś po pracy po 22,
ale jak nie załatwią palnika to marzniemy... bo w nocy zapowiadają dziś -6 st. C,
a jutro nawet -10 st. C... pięknie... dziękujemy Mikołaju..
a dopiero pozbyłam się kataru...
jeśli do jutra tego nie zrobią to chyba po wizycie u gin pojadę do rodziców
i tam zostanę póki tego nie zrobią..

więc ja dziś obraziłam się na Mikołaja...
zaraz lecę do sklepu po jakieś jedzonko..
i coś słodkiego, bo mam smaka.. a w domu pustki..
a potem trzeba zabrać się za porządki w domku puki jest jeszcze w miarę ciepło..


Miłego popołudnia..
Mam nadzieje, że dla was Mikołaj będzie bardziej łaskawy... .



5 grudnia 2012 , Komentarze (8)

Witajcie,

trochę przerwy po obiadku... ale nie długo walczę dalej przy sprzątaniu..
muszę poprawić jeszcze w kilku miejscach ścianę na korytarzu,
bo Mężuszek malował dziś drugi raz,
ale wałkiem nie da się w rogach i zakamarkach pomalować..
a potem czyszczenie drzwi i paneli.. oj dużo obowiązków...
ale chcemy się spiętrzyć by w sobotę pomalować już salon..

w piątek odbieram wyniki badań, a potem mam wizytę u mojej Gin..
mam nadzieje, że wyniki będą dobre... czuję się dobrze, mdłości odpuściły...
jedyne co mi dolega to leń.. ale trzeba się mobilizować do pracy..
bo ileż można w tym syfie remontowym się męczyć..

dziś rozmawialiśmy z Mężem od wigilii, świętach i sylwestrze..
Mąż oświadczył, że chce wigilię w domu spędzić.. nie chce jechać do mojej rodzinki..
nie jest w zbyt dobrych relacjach z moim rodzeństwem i powiedział,
że nie chce sobie i innym psuć świątecznego nastroju..
tak więc wigilię spędzamy w domu sami.. ciekawe co moja mama na to..
pewnie jej się to nie spodoba.. ale co mam zrobić.. nie chce się kłócić,
a na siłę go do moich rodziców nie zaciągnę..
więc tym sposobem w tym roku ja przygotowuję dla nas wigilię...

pojedziemy do rodziców dopiero w drugi dzień świat,
bo wtedy u mnie zlot rodzinny.. będą moi bracia, dziadkowe.. 
a co do sylwestra - to także będzie wyjątkowo romantycznie..
z braku kasy będziemy siedziakować w domu przed tv.. przyjadą do nas znajomi..
więc będzie mikrodomówka..

Miłego popołudnia...

4 grudnia 2012 , Komentarze (5)

Witajcie,

trochę ciszy było... ale znów jestem...

to tak ze względu na niedzielne lenistwo... a potem na dużo pracy remontowej...
Mężuszek wczoraj skończył akcję gips na korytarzu.. a potem zaczęliśmy malowanko..
raz już pomalowaliśmy ściany... ale trzeba jeszcze raz...
okazało się, że 2,5 litra to za mało farby na korytarz...
i musieliśmy z rana pojechać po następne 2,5 litra..
na korytarzu jest kolor masala chai..mnie więcej jak napój w filiżance..
bo ogólnie nie ma co sugerować się opakowaniem i nam wyszło ciemniej..



ale ogólnie na ścianie wygląda fajnie...

a w salonie będzie pustynny szlak...


fotki będą po remoncie... bo w całym mieszkaniu jeszcze pełno niepotrzebnych rzeczy...
jak to ogarniemy to będzie co pokazać...
a teraz chwila relaksu po obiadku na poczytanie co u was...
no, a potem do pracy... bo Męzuszek w pracy... więc dziś sama walczę...

Miłego popołudnia.....

1 grudnia 2012 , Komentarze (2)

Witajcie moi Kochani,

no i mamy 1 grudnia.. czas biegnie jak szalony...
za trochę ponad 3 tygodnie znów mamy święta...
ale mnie najpierw czeka wielkie sprzątanie.. tylko najpierw malowanko..
najpierw korytarz... a potem jeszcze trzy pokoje...
chcemy wszystko przemalować, bo wszędzie jest koszmarnie brudno..
a jak tu z takimi brudnymi ścianami coś na nowo układać..
na chwilę obecną w planach mamy zakup łózka do sypialni..
znaleźliśmy fajne nie za drogie na allegro.. może tam zamówimy..

Mężuszek śpiocha sobie po nocce.. a ja opanowałam lapka..
ale zaraz zrobię sobie śniadanko..
a potem coś trzeba porobić..
wieczorkiem jadę na urodziny do Bratowej..
fakt nie chce mi się, ale ale już słyszałam jakieś aluzje, że izolujemy się od rodziny..
więc jakoś muszę przetrwać, ale ze względu na mój stan, boję się trochę ataku nudności..
bo w sumie od dwóch dni jest trochę spokojniej.. odpukać..

Miłej Soboty.....

30 listopada 2012 , Komentarze (4)

Witajcie,

kolejny dzionek... a dziś zaczynamy już kolejny tydzień....



na razie czuje się dobrze... no może troszkę mnie zamula...
ale zaraz akcja "kolacja", więc mam nadzieje, że będzie spokój...

dziś zajrzała do nas zima... tak właśnie od pada śnieżek... szkoda tylko, że na zmianę z deszczem.. no i temperatura +2 C więc nie ma co liczyć, że śnieżko zostanie z nami dłużej..

miały być dziś foteczki łazienki, ale niestety mój Mężuszek zrobił znów mały demol..
tym razem drzwi z łazienki od strony korytarza... i znów gruz i kurz...
więc sorrki musicie jeszcze troszkę poczekać..


Miłego wieczorku...


29 listopada 2012 , Komentarze (1)

Witajcie Kochane,

miałam napisać już wczoraj wieczorem, ale nie byłam w stanie..
miałam klozetowy odlot.. wymiotowałam i w ogóle myślałam,
że będę robić alarm sąsiadowi żeby mnie na pogotowie zawiózł..
bo Mężuszek do pracy musiał na noc..
ale ja miałam wczoraj tak gwałtowne wymioty,
że chyba sobie coś uszkodziłam w przewodzie pokarmowym,
bo potem to już z krwią wymiotowałam.. położyłam się kompletnie zjechana
z wiaderkiem pod łóżkiem.. i miałam posmak krwi w ustach cała noc..
bałam się, żebym jakiegoś krwotoku nie dostała.. ale na szczęście dożyłam do rana...
dziś na razie czuje na razie ok., ale wczoraj akcja zaczęła się później...
więc już się boję..  a noc znów samotna...

Mężuszek kupił mi maść majerankową na katarek i faktycznie pomaga..
w sobotę mam jechać na urodziny do Bratowej
to jak mi całkiem nie przejdzie to poproszę Mamę o pożyczkę inhalatora..

wczoraj byłam na pierwszych badaniach cieżarówkowych..
Pani spuściła mi chyba z pół litra krwi.. ale w sumie mówiła, że inaczej nie da rady..
ale dla Dzidzi trzeba... na toksoplazmozę muszę poczekać 10 dni więc odpiorę je dopiero przed wizytą u gin w piątek w przyszłym tygodniu..

szukam brakujących czerwonych dodatków i akcesoriów do łazienki, ale myślę, że jutro już będę mogła zrobić wam fotkę.. Mężuszek wiesza właśnie lustro.. ale się cieszę....
powoli będziemy pozbywać się kurzów.. :D

Miłego wieczorku Moje Piękne...

26 listopada 2012 , Komentarze (8)

Witajcie,

dziś będę się besztać.... tak...
aż wstyd się przyznać, ale ja jestem leniem śmierdzącym... tak... leniwa baba...

przez te ostatnie dwa tygodnie, które spędziłam w łóżku tak bardzo się rozleniwiłam..
że siedzę nad tym kompem i zaczynam się modlić..
jak tu robić, żeby zrobić, a nic nie robić.. matko, ale się ze mną porobiło..


ten tydzień zapowiada się wyjątkowo pracowicie..
dziś najprawdopodobniej Mąż będzie szlifował ściany w łazience..
czyli jutro już pędzle w ruch... i od środy wielkie sprzątanie.. czyli koniec leżakowania..

a jeśli chodzi o moje zdrówko to nudności trochę zelżały... czuje się lepiej..
ale niestety katar nadal mnie męczy...

i tutaj moje pytanie.. Kochane polećcie jakieś domowe sposoby na katar..
ale bez tabletek, bo jestem w ciąży..  czekam na rady...

Miłego popołudnia moje Kochane... 

25 listopada 2012 , Komentarze (5)

Witajcie....

mamy niedziele..ja sobie siedzę przed lapkiem
i szukam fajnego przepisu na sos pieczarkowy..
ale znalazłam już wypróbowany... więc dziś na obiad bitki wieprzowe (dla Męża) - drobiowe (dla żony) w sosie pieczarkowym z ziemniaczkami..

a na deser rogaliki z serkiem wg przepisu jednej z koleżanek z Vitki..


mam nadzieje, że uda mi się zrobić.. bo popsuła mi się waga kuchenna...
więc to trochę akcja na oko... ale jestem dobrej myśli..


Miłej niedzielki... 

edit: rogaliki wyszły przepyszne..