Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę zmian, dlatego zaczynam najpierw od siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 34209
Komentarzy: 249
Założony: 18 listopada 2008
Ostatni wpis: 29 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Mewka23

kobieta, 39 lat, Płock

169 cm, 86.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Jeszcze nie dorobiłam się wagi, a nie chce mi się jeździć do mamy przez pół miasta. A szkoda bo chciałabym wiedzieć czy coś się ruszyło. Po dzisiejszym dniu na pewno.Równo o godzinie 4.30 dostałam skurczu podbrzusza,wiec jak wpadłam do łazienki to wyczołgałam się z niej o godzinie 6  - jelitóweczka! Cały dzień jestem na suchych bułkach i ryżance. Oczywiście do picia mięta, woda i gorzka herbata.

Weekend nie mogę powiedzieć,że był bardzo dietetyczny, ale nie było słodyczy:) Były za to w sobotę i w niedzielę 2godzinne przejażdżki na rowerze i spacery. Jestem całkiem zadowolona.....aha i nie jestem na diecie! Ja tylko zmieniam nawyki żywieniowe i styl życia ( to tak jakby się ktoś pytał).

7 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

A propo tego,że połowa rzeczy na mnie nie wchodzi......

Tak właśnie od pewnego czasu mam:)

7 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

Tak! Jest mi ciężko. Nie na duszy, nie w głowie, tylko jest mi ciężko bo jestem gruba. Moja kondycja jest taka,że jej nie ma. Wchodzenie na czwarte piętro jest takim wyzwaniem,że już na drugim zadyszki dostaje.W połowę ubrań się już nie mieszczę.Nawet nie chcę myśleć co będzie, jak jesień nadejdzie i trzeba będzie włożyć coś grubszego.

Z tego tytułu,że tłuszcz osadza mi się przede wszystkim od pasa w dół, nogi bolą mnie tak,że czasem mam ochotę je sobie odrąbać.

Gdy na początku roku 2014 waga pokazała 89 kilogramów, byłam tak zszokowana,że nawet nie miałam siły się załamać psychicznie. Nigdy w życiu nie ważyłam tyle.Niestety odchudzanie przełożyłam na potem, ponieważ pod koniec stycznia kupiłam wymarzone, upragnione mieszkanie. Cale zamieszanie spowodowane ową zmianą spowodowało,że nie odchudzałam się, więc nawet wpisów nie robiłam, bo i po co. Powiedzieć wszystkim,że ważę tyle i nic z tym nie robię.......wielki wstyd.

Życie w nowym miejscu jak każdy z nas wie ma swoje dobre i złe strony. Cieszę się,że w końcu mieszkamy z mężem sami, że możemy w końcu odetchnąć i jak mam w zwyczaju mówić: " Jak będę miała kaprys to mogę nawet nago pochodzić po domu bo jestem u siebie". Ale to też powoduje,że bardzo często nie kontroluje tego co jem, ponieważ nikt nie patrzy. Jem także z nudów, bo mój mąż pracuje na zmiany i są takie tygodnie,że siedzę sama  w domu i wtedy zaczynam jeść bo mi się nudzi, a nikt nie widzi jak jem. Noi tak dorobiłam się takie wagi i nie mam siły nic z tym zrobić. Nie mam siły, bo jestem tu od 2008 roku. Od tego czasu naprawdę mało co zaszło i już nie mam naprawdę siły ,bo mam zakodowane ,że  nici z tego i tak.

Druga sprawa jest już naprawdę poważna.Od następnego roku, a może nawet już od grudnia chciałabym pomyśleć o powiększeniu rodziny i coś  w tym kierunku zaczadź robić. I teraz jest problem. Żylaki murowane!!!! A za tym idzie mnóstwo chorób komplikacji i cholera wie co jeszcze : cukrzyca duszności i komplikacje najróżniejsze.Nie wyobrażam sobie,że z wagą 88 kg zachodzę w ciąże.

Moja koleżanka jest teraz w drugim miesiącu ciąży. Waży 90 kg. Ostatnio sama mi przyznała,że się bardzo boi ,że pod koniec ciąży jeżeli bardziej przytyje, nie będzie mogła nic zrobić koło siebie. Ja też się boję. Ja tez się boję,że w czasie ciąży będę ważyła powyżej 100 kg i nie będe miała siły na nic.

Nie wiem czy ten wpis coś da,ale postanowiłam dojść do celu małymi krokami. Zakładać sobie małe cele nawet po 1,5 kg.

Nie czekam  na spektakularny sukces, chcę po prostu zadbać o siebie,żeby potem naprawdę nie żałować.

2 lutego 2014 , Komentarze (4)

Równy miesiąc...no może nie całkiem, zmian i jakoś idzie. Jestem pod wielkim wrażeniem siebie samej,że codziennie wynajduje motywację, która do tej pory mnie trzyma.
Raz tylko pofolgowała: parę dni temu miałam imieniny. imieniny w domu, imieniny w pracy no i złamałam się, ale tylko na cukierkach.
Nie ważę się, bo się boję,że tak się ucieszę,że zaprzestanę. Ale miło jest poczuć ten luzik w spodniach i bluzkach. Postanowiłam,że stanę na wagę w następnym tygodniu.
Poza tym, mam doła. Już dawno go nie miałam i było fajnie,ale teraz mam i jest niefajnie. Z mężem nie odzywamy się do siebie już 3 dni, ani słowem. Zero. A jeżeli nawet się któreś odezwie, to pewnie się skończy awanturą jak zwykle.I w koło Macieju.
Dlatego cieszę się,że chociaż te odchudzanie mi jakoś idzie, bo jak to ostatnio usłyszałam: " Twój wielki tyłek jest największym rozczarowaniem!".

6 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Od 2 stycznia nie jem: czekolady, cukierków, batonów, żelków, ciast domowego wypieku, jogurtów, budyniów, deserów i wszystkiego co ma duże ilości cukru. Jednak zdarza mi się popić coli, ale z tym też sobie poradzę (od jutra oczywiście).
Czwarty dzień, a mnie jeszcze ochota na odchudzanie nie przeszła - sukces!
Robię 100 brzuszków dziennie, a wczoraj nawet 200 - sukces!
Wróciłam do stosowania kosmetyków ujędrniających - , grunt to dbać o wszystko!
Muszę wyeliminować jedzenie pieczywa po godzinie 12 - wyzwanie!
Muszę codziennie wynajdywać motywację, żeby mnie chęci nie opuszczały - wyzwanie!
Rok temu, dokładnie rok temu, zaczęłam odchudzanie z wynikiem 6 kg w 3 tygodnie - sentyment.
Jeszcze raz tak chce ... i  dłużej i więcej!

2 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Długo mnie nie było...tzn byłam,ale nie pisałam. Stwierdziłam,że nie ma co strzępić klawiatury po próżnicy.Wstyd mi było przyznać,że od momentu ostatniego wpisu zrobiłam się po prostu łakoma! Tak, tak ŁAKOMA!!!Pochłaniałam wszystko co wejdzie, ile wejdzie i kiedy.
Jak tak sobie przeczytałam swoje wcześniejsze wpisy to naszła mnie myśl,że ja cały czas jestem łakoma,a pisać mogę wszystko: o tym jak mi jest źle, niedobrze, nikt mnie nie rozumie itp itd, ale nie pisałam,że zamiast ruszyć dupsko i ukrócić sobie przyjemności jedzeniowe najlepiej było napisać,że nie mogę schudnąć, bo .....i 150 powodów............a i jeszcze przysięgać na Chiny Ludowe ,że od jutra zacznę i jak już zacznę to w tydzień 10 kg zejdzie.
Więcej powiem: rok 2013 był dobry. Dużo dobrego zadziało się w życiu(oczywiście poza odchudzaniem),ale w pewnym momencie zapomniałam,że ja jestem całe życie na diecie i folgowałam sobie. I to było boskie uczucie. Człowiek się męczy od 15 roku życia,aż tu w pewnym momencie zapomina o tym i bach! Daje na całego! 
I dopiero dzisiaj jak weszłam na wagę i pokazało mi się 89 kg to zapragnęłam wrócić do diety. Najnormalniej w świecie przestraszyłam się. Nie chodzi już o ładny wygląd, ale o zdrowie.
Chciałabym pod koniec tego roku zajść w ciążę. Ale w takim stanie,to się naprawdę obawiam.
No więc po raz setny zaczynam. Nie wiem jak będzie,ale zaczynam.

22 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Chcę zmian,chcę zmiany swojego życia.Na razie dopadła mnie rutyna i ciężko mi z tym. Przytyłam. Przytyłam dlatego, że straciłam po raz kolejny motywację, rzuciłam dietę ,która naprawdę dawała efekty i w ogóle......aż w końcu stwierdziłam,że nie mogę żyć takim letargu. Jeżeli chcę żeby coś się działo to muszę zacząć od zmiany własnej osoby i dopiero coś w końcu zacznie się dziać,dlatego zaczęłam znów.

24 stycznia 2012 , Komentarze (4)

nie przypuszczałam, że tak długo nic nie pisałam!!!!!23 sierpnia był ostatni wpis!!!!
Dobra, to teraz telegraficzny skrót......praca pochłania mnie bez reszty. Nie mam na nic czasu, kompletnie, nawet dla najbliższych znajomych(mają anielską cierpliwość). Jestem zmęczona całym tygodniem, ale za to prze szczęśliwa,że ta praca jest i razem z mężem jakoś stajemy na nogi.
Na początku pracy waga trochę spadła,bo stres, zabieganie itp itd.Potem stała w miejscu, a od świąt Bożego Narodzenia poszła tak do góry,że wróciłam do wagi sprzed roku dokładnie czyli 88kg.Już nawet siły nie miałam,żeby się załamać:(
Zaczęłam mocno dumać,myśleć.....w końcu gołym okiem widać,że staję się większa ( zamiast brzucha mam wałki tłuszczu,a zamiast tyłka już nie powiem co...),wymyśliłam.
Poszłam do dietetyka. Jeżeli odchudzam się tyle lat i nic to nie daje, więc może warto posłuchać kogoś kto się na tym zna.
Pani dietetyk zapytała mi się ile chce schudnąć.Więc ja bardzo nieśmiale odpowiedziałam,że 10 kg mi wystarczy (bo taka jest prawda). Na co pani dietetyk odpowiedziała: to schudniemy do 65 kg, bo ja Panią z taką wagą widzę.Szok! tyle mogę powiedzieć. Jako dorosła osoba nigdy nie ważyłam tyle.
Dietę dostałam, jestem już na niej drugi dzień, głodna nie chodzę.Muszę się przyzwyczaić do  5 posiłków dziennie, bo jak się dowiedziałam: za mało Pani je!No i jedziem przez 6 miesięcy.Także jest wakat do obsadzenia. Czekolada została zwolniona, zatrudniam warzywa :)

23 sierpnia 2011 , Komentarze (9)

Powiem tak : nie pisałam bo nie miałam dostępu do swobodnego rozpisania się tu i musiałam czekać aż tyle czasu by móc spokojnie usiąść i napisać.
Jest to nieprawdopodobne ale przeżyłam ten wielki dzień i żyję. Końca świata nie było, był histeryczny śmiech z ogromnego stresu. Śmiałam się przed ślubem, w czasie ślubu, po ślubie, na weselu aż do niedzieli.
Wesele się udało, nawet bardzo. Wspominane było w kręgach obydwu rodzin przez miesiąc.Później nastąpiła moja przeprowadzka do męża, co najlepszym pomysłem nie było, bo jednak niestety z teściami się nie dogadam.
Z dobrych rzeczy napiszę,że w końcu dostałam stałą pracę zgodną z moim zawodem wyuczonym przez 5 lat nauki, co mnie niezwykle cieszy bo w następnym roku jest szansa,że namówię męża na własne lokum.
Stres i zmiana wszystkiego spowodowały u mnie problemy, nazwałabym: ginekologiczno - gastrologiczne które zakodowałam jako ciążę ( co jest mało prawdopodbne) więc już nie śpię po nocach i lecę w następnym tygodniu do lekarza. Byłoby przegięciem zajśc w ciąże przed pójściem do pracy.
Koniec marudzenia. Zdjęcia:






Ma
m nadzieję,że mój mąż nie dowie się ,że jego facjata lśni na tym portalu:)