Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kabrik

kobieta, 51 lat, Toruń

161 cm, 87.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Aby wejść w ciuchy sprzed ciąży:)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 marca 2014 , Skomentuj

To miło usłyszeć ciepłe słowa od Was.

Miałam zawieruchę w pracy i dlatego ciężko było mi znaleźć czas na vitalię...

4 dni (oprócz jednego) udane. Nie podjadam i nie jem po 18.00. Od wczoraj postanowiłam jeździć na rowerku. Wczoraj 35 min - 15 km. Dzisiaj zaraz się biorę, bo uspałam małego, włączyłam zmywarkę, wstawiłam pranie, ogarnęłam mieszkanie i już 21.00 

Zważę się w sobotę.. Zobaczymy.

Muszę zacząć chociaż mniej więcej liczyć kalorie, bo teraz jem na "oko" :).

Wydaje mi się że ok 1200 - 1500

Aha! Nauczyłam małego siusiu na nocniczek:) Zajęło mi to 3 dni. Na noc i na spacer nakładam pampersa ale z małymi wpadkami, ale woła:) Mama mówiła mi że za wcześnie go uczę bo ma dopiero 2 latka, ale uparłam się i woła:)

Zawsze 100 zł miesięcznie w kieszeni a nie w śmietniku:)

13 marca 2014 , Komentarze (6)

Dłuugo mnie nie nie było.

Próbowałam paru diet, łącznie z głodówką, nie wytrwałam.....

Mały ma 2 lata i 2 miesiące a ja mam wagę taką jak po opuszczeniu szpitala czyli 17 kg do przodu....

Więc albo się załamię, albo w końcu coś z tym zrobię.

Pewnie jak by mnie mąż zostawił, schudłabym od razu, aby zobaczył co stracił, a jak mówi, że kocha - to dużo trudniej.

Wiem, że chciałby mieć żonę sprzed ciąży, widziałam jak patrzył na moje dawne zdjęcia....

Muszę schudnąć dla siebie, dla niego, dla swojego zdrowia, BMI mówi, że jestem otyła.

Moje dane na dziś:

162 cm, 82 kg.

Przed ciążą I (58 kg), przed ciążą II (65 kg)

Cel pierwszy: Wytrzymać chociaż 3 dni!!!

1. Śniadanie 8.00

2. II śniadanie: Owoc lub jogurt 10.00

3. Obiad 13.00

4. Podwieczorek: warzywo, owoc, lub jogurt 16.00

5. Lekka kolacja do 18.00 18.00

Zaczynam od jutra. Aha muszę odebrać koleżance rowerek, bo pożyczyłam jej:)

17 lipca 2013 , Komentarze (5)

Założyłam temat na forum: kopenhaska - wstęp do odchudzania i nawet nie spodziewałam się takiej troski o moje zdrowie.

Niewątpliwie ludzie mają dużo racji, najlepsze na świecie odchudzanie to MŻ, 5 posiłków i ruch. Ale niektóre komentarze są nawet obraźliwe i jestem zniesmaczona tego typu wypowiedziami.

Co prawda działa we mnie przekora, aby udowodnić swoją rację, na razie się trzymam.

Piszący ludzie nie mają pojęcia przez co przeszłam przez ostatnie dwa lata....

Pisałam w pamiętniku o naszej przeprowadzce do nowego domu, jak mieszkaliśmy najpierw kątem u znajomych, potem u rodziców, bo robiąc generalny remont domu, stawialiśmy go jakby od podstaw.

W tym czasie mąż szukał też nowej pracy, ja byłam w ciąży. Wpadłam pomimo zabezpieczeń, ale kochanego szkraba nie oddałabym nikomu za żadne skarby.

Nerwy czy zdążymy zrobić remont przed porodem. Wprowadziliśmy się 2 tygodnie przed porodem. Mały ważył 4730kg miał 61 cm.

Potem depresja poporodowa. Bezustanny ryk, karmię 2 godziny, puste piersi a mały płacze, że chce jeść. (To nie była kolka)

Mądre rady samych mądrali: karmić, karmić piersią. Więc znowu ryk...., pomoc różnych położnych, nic nie dało. A ja myślałam : co ze mnie za matka....

Kazałam się wszystkim wynosić, wprowadziłam dokarmianie, mały się uspokoił, ja powoli byłam bardziej spokojna, chociaż dobrych dusz krytykujących mnie było nadal sporo.

Otrząsnęłam się sama. Pomyślałam, że oboje z Piotrusiem będziemy szczęśliwsi jak będzie dostawał dodatkowe mleko. Teraz ma 1,5 roku, w ogóle nie choruje (w przeciwieństwie do dziecka koleżanki, które jest karmione piersią), jest uśmiechniętym, radosnym dzieckiem, które teraz je wszystko.

Teraz przyszedł w końcu czas aby wziąć się za siebie.

Po prostu potrzebuję jakiejś widocznej zmiany wagi. Może wytrzymam 10 dni, może 13 - zobaczę. Przecież się nie zabiję.

Szukałam pomocy w internecie, przypomniałam sobie o vitalii. Dzięki niej przed ciążą schudłam 6 kg.

Zaraz po kopenhaskiej powoli zaczynając od 1000 kcal aż do 1500 kcal, przejdę na zdrowe odżywianie.

Dzięki kopenhaskiej na razie  nie rzucam się na jedzenie, nie podjadam, nie jem słodyczy.

Miłego dnia

Waga : 79,1 kg

pas: 104cm

biodra: 109 cm

udo: 63 cm

 

15 lipca 2013 , Komentarze (5)

Witajcie dziewczyny, znów tu dawno nie wchodziłam....
A wszystko przez małego szkraba, który wymaga bezustannego zainteresowania.
Piotruś ma już 1,5 roku a ja wracam we wrześniu do pracy

Moja przygoda z dietą smacznie dopasowaną skończyła się po tygodniu. Niestety straciłam pieniądze. Na szczęście nie kupiłam jej na długo
Wcale jej nie krytykuję, ładnie rozpisane posiłki, jednak moja motywacja powinna stać bez przerwy obok mnie i walić młotkiem jak sięgam po jedzenie.

Mam teraz niestety 80 kg i coraz większy stres, że wrócę do pracy z 15 kg więcej niż przed ciążą.
Jestem świadoma tego, że powinnam zmienić dotychczasowy sposób odżywiania, powinna się zmienić moja psychika. Ale nie zdążę już teraz!!!! Jeszcze 6 tygodni!!!

Jak zwykle mam pomysł aby zacząć od kopenhaskiej ( na niej schudnąć 7-8 kg w 13 dni) potem przejść na 1000 kcal (czyli po 1 kg tygodniowo) i tak może zdążę??? prawie.. Potem stres i praca zrobią resztę.

Wiem, że kopenhaska ma wielu przeciwników....
A ja jestem niekonsekwentna..... a do tej pory wytrzymałam na kopenhaskiej 2 dni.
Ale może w akcie desperacji jeszcze raz spróbuję???

No to od jutra

7 marca 2013 , Komentarze (4)

Wykupiłam dietę smacznie dopasowaną. Wykupiłam ją na jeden miesiąc na próbę. Zaczynam od jutra. Wieczorem mam dostać jadłospis. Może teraz mi się uda....
Waga zamiast maleć zaczęła rosnąć. Mam już 82 kg
Omijam lustro szerokim łukiem.... Nie mogę na siebie patrzeć. Chodzę smętna i mam depresję...
Muszę schudnąć może tym razem dla siebie....

6 grudnia 2012 , Komentarze (1)

8 miesięcy mnie nie było...

Waga cały czas ta sama 80kg, a miało być tak pięknie....

Spróbuję jeszcze raz tutaj, najlepsze efekty miałam właśnie tu, więc może teraz....

Po ostatnich dniach ciągu jedzeniowego, mam ogromnego doła i stąd moja tu obecność.

Piotruś ma już 11 miesięcy i chodzi. Pierwsze kroki zrobił jak miał 9,5 miesiąca.

Pociecha wielka, ale nocki wciąż nieprzespane.

Nie mam jeszcze planu odchudzania, ale może zacznę od w miarę codziennych wpisów i patrzenia na to co jem.

 

20 kwietnia 2012 , Komentarze (6)

Waga dzisiaj nie ruszyła ani w górę, ani w dół, mimo, że dzień był bardzo udany. Ale nie zamartwiam się tym, bo to oznacza, że przy takim odżywianiu będzie spadek ok. 1-1,5 kg na tydzień. Trochę więc to długo potrwa, ale może i zdrowiej dla mnie?

Piotrus z tygodnia na tydzień robi postępy. Leżenie na brzuszku jest już dla niego przyjemnością (do czasu jak mu się nie znudzi oczywiście ), zaczyna powoli przesuwać się na boki pomagając sobie nóżkami i rączkami. Fikołki z brzuszka na plecki to juz norma. Zabawki tez już coraz lepiej chwyta, chociaż bardzo szybko wypuszcza z rączek. Starsze rodzeństwo i tatuś bez przerwy albo chcą go nosić, albo zagadują go cały czas wymyslając coraz to nowe atrakcje - a potem zdziwienie, że jak go odstawią na plecki to zaczyna kwękać.

Dlatego cieszę się, że większość dnia jestem z nim sama, więc uczę go, że oprócz wspólnej zabawy musi nauczyć się bawić sam, czasami specjalnie zostawiam go samego na trochę w pokoju i obserwuję z daleka jak "rozmawia" z zabawkami. Po przebudzeniu tez nie lecę do niego od razu, daję mu czas na wygadanie się .

To tylko dla jego dobra, aby potem wiecznie nie trzymał się mojej spódnicy i nie potrafił wymyslić sobie sam zabawy.  

19 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Dzisiaj szybciutko.

Waga maleje 78,5 kg

Za to pojawił się ból kręgosłupa. Chyba powinnam zmienić pozycję karmienia i przebierania małego. Muszę poczytać sobie o jakiś ćwiczeniach na kręgosłup.

Stara się robię...

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie. Miłego dnia

18 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Waga malutko, ale jednak leci w dół.

Wczoraj mały był na szczepieniu, waży już 6800g, pediatra powiedziała, że ma fatalne krostki na buzi... Byłam z nim w marcu u alergologa. Stwierdziła, że nie ma alergii, kazała smarować maścią robioną na zamówiebie w aptece. Smarowałam.... i nic.....

Pediatra kazała iść prywatnie do dermatologa. Poleciła dobrą lekarkę. Zadzwoniłam i pierwszy wolny termin (oczywiście prywatnie, bo na kasę nie ma już zapisów) dopiero 1 czerwca...

Dzwoniłam też w inne miejsce. Nawet można na kasę, ale też dopiero w czerwcu. Więc jeśli chodzi o czerwiec to raczej wolę zapłacić 120zł za wizytę a niech mu wyleczy te krosty. A do czerwca musi się męczyć z tymi krostkami???? Ręce opadają na tą służbę zdrowia....

Po zebraniu u starszego syna całkiem sympatycznie. Miło się wraca gdy są dobre oceny i bardzo dobre zachowanie . Już mu wczoraj powiedziałam, że jestem z niego dumna . Ciekawe czy piotruś będzie taki bezproblemowy jak jego starsze rodzeństwo?

Teraz szybko do roboty, bo mały śpi a tyle do zrobienia, że chyba nie będzie czasu na podjadanie

Miłego dnia!

17 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Wczorajszy dzień udany. Jednak w południe byłam tak głodna na tej diecie, że zjadłam talerz rosołu. I dobrze zrobiłam, bo inaczej rzuciłabym się na jedzenie wieczorem a to byłoby najgorsze..Dieta jak zwykle dla mnie za bardzo wymagajaca. Potrzebuję jednak więcej kalorii dziennie, bo inaczej wieczory bywają różne i efekt końcowy jest gorszy niż na początku.

Więc co jest najlepsze dla mnie? MŻ....

Pierwszy dzień udany, dzisiaj też się trzymam.

Byłam dzisiaj z małym na szczepieniu a zaraz jadę na zebranie do starszego syna (hura!!! wyrwę się z domu )

Waga na dziś: 79,1kg