Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Magdzior1985

kobieta, 39 lat, Swiss

165 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: cel 1: 65 kg, cel 2: 60 kg, cel 3: 55kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 lipca 2012 , Komentarze (4)

Już jest lepiej. Zdołałam dziś się w miarę opanować.

Śniadanie:
Płatki owsiane + mleko 0,5 + żurawina suszona + popping z amarantusa + starte jabłko (1/3)

Obiad:
Sos z kurczakiem (nie wiem z czego ten sos, twór cioci, dużo tłuszczu odlałam, no i sosu też całego nie wchłonęłam) + 25gram makaronu (ważone przed gotowaniem) + pomidor

Deserek:
Banan

Podwieczorek:
mozzarella light + pomidorek

Kolacja:
2 kromki chleba razowego z plastrem polędwicy sopockiej i plastrem pieczeni
jabłko + brzoskwinia

*** 2 kawki z mlekiem 0,5% (bez cukru) ***

Słodycze: BRAK!!!
Resztę boskiej tarty kawowej zjadły koleżanki z pracy, na samą myśl mi ślinka cieknie.

Sporty: Bieganie 30 min.

Trochę mleka po bieganiu

30 lipca 2012 , Komentarze (8)

Byłam okropna, weekend to jakaś masakra, pierwszy raz waga mi skoczyła o 1 kg!

 

W piątek? Świnka!

 

W sobotę? Świnka!

 

W niedzielę jak świnek całe stado. Byłam u rodzinki, upiekłam tartę kawową  cud, miód, paluszki lizać, ale ile to KCAL!!!! Tysiące! Serio, policzyłam! Jednym słowem:

MASAKRA!!!

A u rodziny było jeszcze jedno ciasto. Napchałam się wszystkim niesamowicie, ledwo się ruszałam. Potem poszłam na basen i nie byłoby tak źle, gdybym sobie jednak jedzenie po basenie darowała.

To wszystko dlatemu, że schudłam trochę i pomyślałam sobie, że mogę! Ale przecież, NIE! NIE MOGĘ!!! Wcześniej odmawiałam, miałam silną wolę, naprawdę silną, a ostatnio to jest z nią krucho. Wracam do tego co było na początku!!!!

Ruch był! W sobotę 1h fitnessu + basen, w niedzielę podobnie! Tyle chociaż dobrego.

Dlatego w tym tygodniu ma być lepiej! Koniec pobłażania! Resztę tarty przyniosłam do pracy koleżance, żeby sobie posmakowała

1. Zero słodyczy! I basta!

2. Zdrowe jedzenie!

3. Ćwiczenia! Tu akurat jestem grzeczna i ćwiczę jak trzeba.

4. W piątek nie ma świni!

Chciałam dziś wstać o 5:00, żeby biegać, ale nic z tego nie wyszło, niestety nie jestem z tych osób, którym wystarczy 4,5h spania. Kurna, a tak bym chciała, spać uwielbiam, ale to kompletna strata czasu!

Wczoraj siedziałam i wysyłama cefałki. Wysłałam tylko 3. Ale znalazlam rewelacyjne ogłoszenie, na które muszę odpowiedzieć jak najszybciej, tyle że konieczny jest nowy layout cefałki.

27 lipca 2012 , Komentarze (3)

Cały tydzień jem ładnie, z jakimiś małymi odstępstwami od normy, ale w piątek to jest masakra jakaś. Idę do Wierzejek, kupuję szynkę i jem. W prawdzie to nie to samo co kiedyś ale jednak Grrrr!!!

Jeszcze mi się zachciało klusek śląskich z gulaszem no i ugotowałam, a nawet zjadłam. No zła  jestem na siebie dzisiaj. 

27 lipca 2012 , Komentarze (6)

Jak wspomniałam w moim pierwszym wpisie, dietę oparłam o zalecenia Magdaleny Makarowskiej, która jest autorką ksiązki "Jedz smacznie, chudnij cudnie".

 

Wczoraj na gazecie.pl ukazała się artykuł, że jej ostatnia książka okazała się być plagiatem. Przepisy zostały skopiowane z różnych blogów kulinarnych.

Dzięki zaleceniom i przepisom zamieszczonym w książce chudnę, ale zaistniała sytuacją jestem zbulwersowana i czuję rozczarowanie. Dziś weszłam na mój ulubiony blog kulinarny - Kwestia Smaku  - uwielbiam go, zaczęłam wyszukiwanie przepisów z kurczakiem no i znazlałam - Limonkowe piersi z kurczaka z tymiankiem  - przepis ten znajduje się w pierwszej książce M. Morakowskiej. Jestem zła, naprawdę niczego sama nie wymyśliła? Wpis na blogu jest z 2008 roku. Ksiązka została wydana później więc ewidentnie widać kto od kogo ściąga. Ja rozumiem, że się korzysta z cudzych przepisów, ale należałoby o tym wspomnieć i się dogadać, tym bardziej, że we wstępie autorka rozpisuje się o dorobku swego życia! Aj!

 

Zalecenia i przepisy w książce zamieszczone są niewątpliwie skuteczne, no ale teraz to już tak autorki nie lubię jak wcześniej.

 

Swoją drogą piersi były średnie, chyba ja ich nie umiałam dobrze zrobić, bo wyszły mi strasznie suche.

26 lipca 2012 , Komentarze (9)

No powiem Wam, że jestem zbulwersowana wielce.

Zostawiam sobie jedzenie w pracy, niewiele, ale zostawiam, bo nie chcę wszystkiego codziennie nosić. Miałam sobie zrobić kanapki z szynką z indyka, a tu pacze i szynki nie ma. Schowana była na dnie lodówki w pudełku plastikowym. Ktoś musiał wczoraj po godzinach dostać głodomora.

To już jest chamstwo! Pracuję w bogatej firmie i generalnie ludzie zarabiają tu więcej ode mnie, no ale mnie na szynkę stać!  Kompletne lenistwo i bezczelność! Jakbym takiego złapała na gorącym uczynku to bym rączki linijką potraktowała.

Uff... musiałam się wyżalić.

26 lipca 2012 , Komentarze (6)

Nie no pękłam, wczoraj lody, dzisiaj tort. Jedna z koleżanek ma dziś imieniny i przywiozła takie o to cudo:

No oczywiście nie tak wielki kawałek. Wybralam najmniejszy z mozliwych. A to nadzienie białe, jakie smaczne, a jakie slodkieeee... nie no coś czuje, że po dzisiejszym fitnessie będę musiała zostać na siłowni

26 lipca 2012 , Komentarze (3)

Stwierdzam, że jestem jakaś uzależniona od Vitalii. Codziennie z Vitalia zaczynam i kończe dzień, i nie mogę się doczekać waszych spisów

Śniadanie:
płatki owsiane z odrobiną mleka (było na wykończeniu) + około 200 gram ananasa (oddzielnie) bo zmieszany z mlekiem robi się jakiś bleee

2 śniadanie:
banan

Obiad:
Eksperyment. Wczoraj wieczorem zrobiłam "zupkę" paprykową z pomidorów z puszki i papryki czerwonej, zielonej i żółtej z cebulką. Dziś miałam zjeść indyka z ananasem i sosem z jogurtu naturalnego. Natomiast wymieszałam "zupkę" z indykiem i ananasem i mam indyka w sosie słodko-kwaśnym? Powinno być smaczne. Oczywiście, że bez dodatku tłuszczu

Podwieczorek:
Kanapki z chlebkiem wileńskim - 66g (strasznie ciemny) + masło + szynka z indyka i świeża papryka.

Po treningu:
jakiś owoc

Kolacja:
?

25 lipca 2012 , Komentarze (3)

Kurna zrobiłam wpis i się skasował

Naszła mnie ostatnio ochota na frittatę i jeszcze chciałam spróbować bakłażana.


Śniadanie:
płatki owsiane na mleku (300 ml) 0,5% + łyżka żurawiny + starte jabłko

2 śniadanie:
banan

Obiad;
Frittata z 3 jajek (200g) + papryka czerwona, żółta i zielona + młoda cebulka + szczypiorek + bakłażan

Podwieczorek:
banan

Kolacja:
jogurt naturalny + łyżka żurawiny + 2 x łyżka mieszanki studenckiej (rodzynki + orzech laskowy + orzech nerkowca)

Wpadł jeszcze Magnum White, bo mnie koleżanka z pracy zdemoralizowała, ale bilans chyba nie jest najgorszy, tym bardziej, że frittata mi nie smakowała i część wywaliłam

PS. Sukienka wygląda na dopraną
PS2. Chciałam pójść pobiegać to zaczęło lać. Poszłabym teraz ale już jest 22:30 no i trochę się jednak boję zboczeńców

24 lipca 2012 , Komentarze (7)

Niedawno wróciłam z fitnessu ABT + brzuch i TBC = 120 min. [jako ciekawostkę dodam, że podczas tych treningów zrobiłam TYLKO ok. 3000 kroków, myślałam, że robi się więcej, na całej godzinie stepu to chyba robi się ich z 4 tys.]
Dziś byłam grzeczna, nie miałam wpadek, wszystko cacy, no i teraz chyba los się nade mną znęca!!! Przez okno wpada mi do kuchni piękny zapach jedzenia od sąsiadów. Już wiem co będzie w sobotę na obiad! ŁAZANKI!!!
Jadłospis dzisiejszy bardzo zbliżony do wczorajszego:

Śniadanie:

Owsianka + popping (łyżka) + żurawina suszona [chłop mi wszystkie jabłka zjadł]

2 Śniadanie:
2 brzoskwinie

Obiad:
Łosoś w porach

Podwieczorek:
serek wiejski + szynka z indyka (60 gram) + połówka awokado

Kolacja (powiedzmy sobie, że kolacja, o 20 to już nie chcę się opychać):
jabłko + banan

* no i jeszcze wypiłam przed chwilą pół kubka mleka

Tego łososia kiedyś dodam do przepisów, ale ostatnio miałam wyczerpane baterie w aparacie i fotek nie mogłam pstryknąć.

Z innej beczki! Jestem pierdoła, tak pierdoła! a w sumie to nawet PIERDOŁA!
Ostatnio kupiłam sobie ładną sukienkę w MANGO [uwielbiam ten sklep, zwłaszcza na promocjach], uwaga, uwaga, sukienka w rozmiarze S! [moim zdaniem to taka trochę oszukana Ska].

Do czego zmierzam? No wzięłam i sobie pomazałam tę sukienkę piórem kulkowym. Atrament z tego pióra za nic nie chce schodzić z ubrań, no ale pobawiłam się z sokiem z cytryny i prawie zeszło!



Możecie sobie wyobrazić moje poczucie szczęścia w dniu dzisiejszym! No i cały dzień łaziłam po biurze z tą plamą na samym środku dołu od sukienki.

Cytryny w ogóle są fantastyczne. Ostatnio, żeby uniknąć niestrawności, bo jak wiemy mam bardzo delikatne wnętrze piję rano wodę ciepłą z sokiem z połówki cytryny. Dobrze przeczyszcza organizm polecam gorąco, gdyby ktoś był zainteresowany.

W ogóle kocham lemoniadę!


24 lipca 2012 , Komentarze (3)

Śniadanie: 
Owsianka na mleku 0,5% wymieszana ze startym jabłkiem (połówka), łyżką żurawiny suszonej i łyżką poppingu z amarantusa

2 Śniadanie:
banan

Obiad:
Łosoś (doprawiony pieprzem cytrynowym i wysmarowany musztardą chrzanową) w porach, zapiekany w folii aluminiowej + cukinia grillowana z kalafiorem i fasolką szparagową w sezamie.

Podwieczorek:
serek wiejski light + 40 gram szynki z indyka + pomidor + 1/2 awokado [wszytko wymieszane]

Kolacja:
Arbuz

Bilans kalorii nieznany, vitaliusz nie działa już, a strasznie drogi jest abonament