pamiętnik
Witajcie.Może by coś napisać w tym pamiętniku? Ostatnio używam jednak papierowego, dość dobrze mi idzie, a to dlatego, że mam go pod ręką cały czas, a kompa nie...Wielkich zmian u mnie nie ma, dalej bujam się ponad 90-tką. aczkolwiek w listopadzie schudłam 6kg. Niestety świeta...odpusciłam sobie świadomie a teraz znowu walczę. Muszę. Dla Mamy mojej, zeby jej pokazać, że się da. Ona waży 140 kg i ma problemy z chodzeniem, z kregosłupem itd, niestety z jedzeniem nie ma problemu i tu jest problem... nic na nią nie działa. Nawet to, że jej własne zdrowie jest zagrożone... tak bym chciała,zeby schudła choć do 120...tylko że ja też mam z tym problem, co najlepiej widać tu, na Vitalii. Myślę, ze może tym razem się uda? pozdrawiam pa
co jest
Nie mogę od paru dni dodać komentarza dla znajomych, wina internetu czy cóś? Wczoraj miałam malutki napadzik jedzeniowy ok.24, wiec nie zaliczam tego dnia do udanych. Ale też się nie łamię jakoś. Trudno. nic na siłę. Narka
jestem znowu
tzn cały czas śledzę, ale się nie udzielam, hm. Bo i nie mam się czym chwalić. Nadal walczę żeby zejść przynajmniej poniżej 90kg...Moja ciotka ma 54 lata i potrafiła schudnać z 80 na 65 kg. Ona to ma silną wolę! Ale jak słyszę co ona je, prawie nic. Ale w wadze już 2 lata się trzyma. Niestety MŻ i kurna tyle...Gdzie moja moc? Śpi utopiona w tłuszczyku.. Pozdrawiam wszystkich
dalej durna małpa..
..depresje mam.Żrę.. to mało powiedziane. Mam problem- żarcie to mój nałóg! A nie da się go odstawić tak jak np.papierosów...Przeczekuję, muszę odnaleźć sens i moc. To narka
jak zwykle
Nawet nie bedę wymieniać, co zjadłam, totalna porażka. A to przez tą durną wagę, ani drgnie...małpa. Narka
dalej
próbuję, choć na razie nic się nie dzieje... zaczynam dobrze, wieczorem niewypał...
1. 2 kr. chleb ż b/d. z masełkiem maz.,2 pl.ogonówka .2pl. pomidor, szczypiorek
2.fitella+jogurt danone mały
3.10szt pierożków,
4.banan,
5. w domu 2 kromki ż.b/d z kiełbasą i musztardą, 3kr. ż.b/d z kiełb.z masełkiem maz., żółt.ser, pomid,szczyp.+olej rydzowy na to. Do tego inka, zielona herb i tymbark, No i rozpuszcz,z mlekiem.A...i mandarynki ze 3...kurde... ale już nic, ide spać. Dobrze,że nie mam manii wyjadania z lodówki w nocy, jak mój stary..he he. Byłam dziś u sąsiadki, może od pon.wznowimy aktywność ruchową na świeżym powietrzu. Pozyjemy, zobaczymy. Ona chce jak już dzieci zasną, ja wolę wcześniej, zanim Młody usnie, bo nie chce zostawiać go samego na spiąco, męża nie ma a teściowej nie chcę wołać. Coprawda on duży już, ale zawsze to niemiło obudzić się samemu w mieszkaniu.. tak myślę, może przewrażliwiona jestem. Staneło na 20,30. Dla mnie git. To narka pa
walczę
Dzisiaj pomału do przodu. Wczoraj wieczorem usiłowałam poćwiczyć coś, niestety złapał mnie taki nerwoból w okolicy serca, ze przez dobre pół godziny dochodziłam do siebie. Dlatego ćwiczenia bardziej intensywne zacznę dopiero, jak zrzucę te parę kilo. Ogólnie dziwnie się czuję... Jedzenie dziś;
1.śn.2 kromki chleb żytni b/drożdży z masłem, 2 plasterki ogonówki, twaróg ze szczyp,i rzodkiewką. ogórek kons, parówka 1szt.,kawa z mlekiem
2.jogurt z fitellą
3. zupka amino żurek
4.musiałam zjeść suchą kromkę chleba żyt.orkiszowego, bo mnie słabiło już, poza tym kawa zbozowa i zielona herbata
5. w domu spaghetti. 3 galaretki w czek(hm) i ...robiłam na jutro pierożki ruskie, Ok.10szt wylądowało w moim brzuchu! nieplanowane... Tera popijam rumianek...
Tak patrzę i myslę, ze dalej tego za dużo.. będę eliminować pomału. I tak jestem z siebie dumna, bo w pracy kuszą mnie pyszniutkie, cieplutkie proziaczki, drożdżóweczki , rogaliki itp,itd a ja się dzielnie trzymam!
Nie lubię się odchudzać, bo wtedy od razu żle się czuję. A to zołądek boli, a to głowa, ech, ale mus. Młody ma czkawkę, muszę go przestraszyć czymś, he he. Głupi kominek nie chce się palić, dymi mi na cały pokój. A w tym roku czeka mnie malowanie, gdzieś na wiosnę a ja już nie mogę się zdecydować na kolory, cały czas myślę o tym, jakieś schizy mam, błe.Ok, przyjdzie czas, to będę myśleć... .Hm, nie przewiduję na dzisiaj ćwiczeń. To narka. poprawka: dołożyłam wczoraj po spaghetti kromkę chleba z żółym serem i parówą. I dwie szkl.tymbarka...
każdy dzień
ma być pierwszym dniem, kiedy to naprawdę wezmę się za siebie! dzisiaj prawie mi się udało. Prawie, bo nie mogłam się oprzeć galaretce w czekoladzie...
1.śniadanie o 10 bo zaspałam dziś i nie zdążyłam zjeść rano: 2 kromki chleb żytni za zakwasie bez drożdży, 2 plasterki serka Hochland ,
2. 2 śniad. jogurt Bakoma zbożowy
3. pomarańcza
4. Amino zupa pieczarkowa inst, z makaronem- to moje jedzonko w pracy, po pracy spaghetti porcja i...no właśnie, już zjadłam 4 cukierek!!!A i jeszcze kisielek gwoli ścisłości. Ratunku!!!. Do tego kawa zbożowa i zielona herbata w pracy. Mam nadzieję już nic dziś nie zjeść. Ale ćwiczyć też mi się nie chce... Tęsknię za Mężem, wprawdzie dopiero co był, ale..zobaczymy się dopiero prawdopodobnie w maju...potem może w wakacje i.. znowu w święta...Cały czas myślę o nim, mam go w moim" drugim umyśle"
Coś mi się nawet ostatnio czytać odechciało, oczy bolą, starzeję się. U okulistki się dowiedziałam, że mi się wada zmniejszyła, he he. Ponoć to możliwe przy ustabilizowaniu hormonów. I tak muszę iść jeszcze raz, bo okularów mi nie dobrała...A może pójdę do innego lekarza.Chciałabym zainwestować w nowe oprawki do okularów, bo te co mam, to znalazłam jedyne całe he he, ostatnie też mi się złamały. A ile mam par bez jednego szkła albo złamane! No dobrze. Stanęłam dziś przed lustrem i ..załamka. Jakie mam boczki! A już było tak fajnie! 10 kg mniej...dlaczego tak jest, że tyje się tak szybko a chudnie ...ech, szkoda słów. kończę pa
Nic nowego w nowym roku
Moja waga ma dzień dzisiejszy prawie 95 kg... a przy 85 mówiłam -nigdy wiecej! Wstyd i sromota...Nawet to, że Mąż przyjechał na święta po pięciu prawie miesiącach nie zmobilizowało mnie do wysiłku, jakiegokolwiek.Wygladam jak małe prosię, kwi kwi. I nie jest mi z tym dobrze, oj nie. Za to mam nową motywację- w maju Komunia mojego Synka! A nuż się uda? Jak się już raz udało? Zmieniła mi się praca, nocki mam tylko 2 razy w miesiacu, a tak to od 8 do 16. dzisiaj jak zwykle po nocce. I zdążyłam już pożreć coś z pięć cukierków z choinki ...żałosne, wiem. A jednak się łudzę, że Vitalia i wpisy, regularne i szczere, jakoś mi pomogą w tym moim przedsięwzięciu. Was Drogie Koleżanki proszę o wsparcie! A teraz tradycyjnie idę spaćPa
fe
Nie cierpię szpinaku, fe!!!