panika
Tak, dzisiaj to już panikuję! Olaboga! Ostatnio miałam taki ciąg dwa lata temu i zatrzymałam się na 96! Ratunku! Nie chcę dobić znowu do 90! A niedużo brakuje! Zrozpaczona idę spać....może się zawezmę znowu? Mam siłę? Muszę!!!!!! pa
zmęczona
znowu mam nocki...oj, jak mnie bolą odnóża!Nie wiem co się dzieje, ograniczyłam żarełko a tu waga zamiast ociupinkę choć w dół, to ona sobie podskakuje małpa jedna!!! Załamałam się, w ten sposób niedługo dobiję do wagi wyjściowej!!! No tylko nie wiem, co z moimi hormonkami, tak, Hashimoto od ładnych nastu lat, wykryte całkiem przypadkiem.Wiem,że wiele z Was ma też tę chorobę. Trzeba pilnować hormonów, bo jak padną to nasz metabolizm kompletnie siada. Ja będę miała wyniki chyba jutro, zobaczę co i jak, Na wiosnę miałam wysokie tsh, lekarz rodzinny zwiększył mi dawkę, bo do wizyty u endo trochę jeszcze było, i było git! Ale potem endo kazał wrócić do starej dawki., nota bene od kilku lat tej samej-175 coby nie popaść w nadczynność, bo nadczynność ponoć gorsza, i coś mi się zdaje, że jednak nie jest za dobrze. Wypadają mi znowu włosy, waga nie spada( no może to i moja wina), łokcie jakby szorstkie ...i zmęczenie. A może to tylko jesień?Jeszcze do tego podobno mój lekarz chory, nie wiem, czy nie trzeba będzie zmienić endo. Szkoda by było, bo bardzo go lubię!Poza tym dalej tęsknię za Mężem moim, Młody jakieś schizy łapie, na świetlicy nie chce zostać, płacze, co chwila coś go boli-zaczynam ja się denerwować. Na razie robię mu badania podstawowe, ale coś mi się zdaje, że to nerwica jakaś. Pewnie ma ją po mamuni, bo ja w jego wieku też miałam, że ho ho.Okej, kończę, nie nudzę, wszystkim miłego dzionka zyczę! dobranoc,he he
kolejny dzień
Ech, kolejny dzień prawie się skończył. Prawie, bo dla mnie , gdy idę na noc do pracy, kończy się o 20-tej. Wołam wtedy Młodego do spania i już .On też musi wcześnie wstać do szkoły. Znowu deprecha mnie łapie...tęsknię strasznie za Mężem. Może nie jest jakimś ideałem, ale bardzo mi go brakuje na co dzień. Nie ma tam Skypa, rozmawiamy raptem 2 min dziennie a to bardzo malutko...i zobaczę go pewnie dopiero w styczniu..taką ma pracę, że nie dostanie urlopu raczej na Święta...Boże, pieprzone długi!!! Gdzie ja miałam głowę, gdy brałam te kolejne kredyty?!!! Teraz jest jak jest i musi być jeszcze przez jakiś czas. Dobrze,że w ogóle znalazł pracę. Boli mnie kolano, pewnie nici z ćwiczeń dzisiaj...już nie smęcę, pa patki
odchudzanie-reaktywacja
Witam. Coś mi się zdaje, że wrócę do wpisów. Bo obecna jestem cały czas, ale raczej biernie..co do mojej wagi...hm. W marcu tego roku Mąż mój ulubiony, he he, wyjechał do pracy do Niemiec. Urlop miał dopiero w lipcu, więc motywacja do zrzucenia wagi była, że hej.Udało mi się zaważyć 84,9 kg! Bojku, jakie fajne uczucie! Niestety, urlop trwał dwa tygodnie i były to dwa tygodnie dyspensy od diety. Jakieś wnioski? 3 kg do przodu...i za cholewkę nie mogę się tego pozbyć! Odwieszakowałam i naprawiłam Rufinka, Będę ćwiczyć!! Zobaczymy co z tego wyniknie.Wiem, że mogę!!!. Tylko te ciasteczka tak się dzisiaj do mnie uśmiechały...Ha. Zażeram nudę. Jak nic ciekawego nie robię-jem. U Rodziców na śniadanku -jem dla towarzystwa
Wokół jedzenia kręci się moje życie- cały czas myślę, co sobie zjem. Od dzisiaj postaram się to zmienić. Już tak robiłam. Dało się.Wracam na dobre tory.Właściwie od marca do lipca schudłam tylko 5kg, ale dla mnie to sukces, że zeszłam poniżej tej przeklętej 90-tki, i jeszcze do niej nie dobiłam, he he. Stan na dzień dzisiejszy-87,9kg. A teraz żegnam, idę spać papa
he he he
jestem cały czas,czytam, zbieram motywację, podziwiam...i na tym się kończy. Rok minął, a tu poza tymi głupimi 6kg nic...ale nie poddaje się! pogoda co prawda parszywa dziś, ale do spania w sam raz . No to idę spać. Dobranoc.( po nocce, he he)
połowa lutego
a ja dopiero pierwszy wpis robię...bo nic się nie zmieniło!!! Codziennie myslę o odchudzaniu i niestety na myśleniu się kończy. Niedługo minie rok odkąd tu jestem...wstyd, mogłabym już być przez pół chudsza... mogłabym, ale nie jestem....ech,
Czy nie uważacie, że zasobność portfela ma wpływ na dietę? Niestety nie stać mnie teraz nawet żeby sobie głupi jogurt kupić...ale może będzie lepiej!!! Jeszcze ze dwa lata...spadam , pa
niechaj
...ta zima się już skończy! No, nie przeszkadza mi zbytnio, bo i tak jest w miarę łagodna, ale brakuje mi słońca!!! I to jak bardzo!!! Ogólnie jakoś depresyjnie...Ciagle tylko praca i praca, zmęczona jestem. Dobrze,ze dzisiaj piatek. Ogólnie to powinnam się stad wypisać, bo nie robię żadnych postępów, wprost przeciwnie!!! Skąd wziąć taką prawdziwą motywację?!!! Bo ja mam strasznie słomiany zapał...i leniwa jestem. Nie wiem.
Cieszę się
bo mój Młody SAM przeczytał książeczkę! o koszmarnym Karolku! Przeczytał, bo mama usnęła w trakcie, a on chciał wiedzieć ,jak się skończy. NO, jest na dobrej drodze, he he. A ja muszę się zebrać w sobie i zacząć coś robić. Bo to, że nie tyję to było fajne, ale jakiś czas temu. Denerwuje mnie, że cały mój wysiłek obraca się wokół tego, zeby nie przytyć, a nie, zeby zacząć w końcu chudnać!!! Może na początek zrobię badania w końcu i zobaczę, co z moją tarczycą. Powinnam je zrobic w zeszłym roku w październiku...a i tabletki zażywam nieregularnie...( to ze względu na zmianowy system pracy).Coś zrobić muszę. Tym akcentem kończę mój samomotywujący wpis, he he pa pa
święta swięta i po
świętach... jak zwykle czuję smuteczek...Wy też tak macie? coś się kończy...ale już dzisiaj do pracy rodacy i dobrze, że jeszcze Nowy Rok przed nami he he. Nie będę się uzewnętrzniać na temat mojej diety ani marudzić że znów nie wyszło, bo szczerze mówiąc nie bardzo się starałam. niedługo minie rok odkąd tu jestem i... no tak, do założenia pamiętnika skłoniła mnie moja waga około 100.. to mnie przeraziło.. i udało mi się trochę schudnać.Dalej będzie ciężko, znam siebie. Ale nikt nie mówi, ze się poddaję! Bo Wy jestescie moja nieustajacą motywacją, ze można., że się da i że ja kiedyś też, może..Dziekuję wam, pozdrawiam
Rufinek wrócił do łask
nie boli mnie już tak kolano, trochę mogę poćwiczyć, wczoraj 35min, niewiele, ale zawsze.Dieta bez słodyczy, za to chlebka nie oszczędzam...błąd. Ale normalnie cały czas jakaś nienajedzona jestem! nie wiem , dlaczego?