Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem 24-letnią studentką. Moja przygoda z odchudzaniem była długą i wyboistą droga. Jako nastolatka cierpiałam na zaburzenia żywienia, byłam pełna kompleksów. Dziś jestem pewną siebie dziewczyną, która choć umie odżywiać się jak należy, to rzadko znajduje czas / chęci na sport.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 122788
Komentarzy: 2223
Założony: 8 lutego 2009
Ostatni wpis: 15 maja 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
violent

kobieta, 30 lat,

170 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

3 sierpnia 2009 , Komentarze (4)

dzien 6,7,8

zostalo 142

Nie bylo mnie przez pare dni...zazwyczaj mnie nie bylo jak cos przeskrobalam, i wstydzilam sie to wam wyznac...ale nie tym razem...wrecz przeciwnie!!Jeny niezla jestem....ciągne calkiem calkiem...chrom mi troche pomaga to fakt, ale będe zmniejszac dawki...Wogle mnie nie korci do jedzenia..czuje sie jakbym nigdy z bulimią nie miala do czynienie...a trooooche mialam...choc mam chyba na zlosc mi ciasto zrobila i trzymala je w lodowce..przeciez w kazdej chwili moglam je zljesc...ehhh tyle razy tak bylo jak zobaczy ze placze po obzarstwie to mowi ze bedzie chowac...i chowa mooozeprzez tydzien potem znow to samo...na szczescie wogle mnie nie korci...po co mi to ciacho???

Bylam ostatnio bardzo zająta, woodstock, cwiczenia, spotkania....poznalam kogos fajnego.....moooze cos z tego będzie zobaczymy...fajny...a jak nie to trudno bedą inni...

Na woodstocku swietnie sie bawilam z Martą....ona jest super zawse mi sie wydawala taka troche tępa...ale odkąd wrocila z koloni zmienila sie...zzylysmy sie....chyba bardziej ją polubilam niz Anite...Ta dzis mi sie chwalila ilu to kolesi wyrwala na koloni i jak bardzo jej byly byl zazdrosny...zalosne...pogoda pokrzyzowala mi plany...mialam ja zaprosic pogadac....bo mama miala pojechac ale sie nie wyspala w nocy i powiedziala ze w deszcz nie jedzie...zal...przez deszcz nie moge cwiczyc...;( ale nadrobilam duzo przez ostatnie dni

dzis

6.00 owsianka

9.00 losos 30 g

12.00 kefir

14.00 rosol z makaronem, goląbek, 1,5 ziemniaka

18.00 serek wiejski

cwiczenia....ee...yhmmm troche rowerku i spacer...ale to wina pogody nie lenia!

 

 

31 lipca 2009 , Komentarze (5)

dzien 6

zostalo 144

Dzis pierwszy dzien woodstocku i 6. mojego odchudzania...heh zeby to uczcic zrobilam dodatkowe 3 km rowerem;p chyba juz cos schudlam widac na centymetrze....ale jeszcze sie nie waze bo postanowilam to robic co 10 dni...jakos mi za dobrze idzie...to podejrzane...zazwyczaj moglam wytrzymac co najwyzej 8 dni a juz po 4. mi sie chcialo obezrc...a teraz jakos nie...nie ma szkoly...moze mniej stresu i dlatego...tylko czy wytrzymam te 144 dni???oby ...jakos przestalam myslec co i kiedy wszamią...i to wlasnie jest klucz...im wiecej mysle o tym, tym jest gorzej...a i diete troche zmienilam, urozmaicilam, i zwiekszylam...zawsze tam bylo ze na bardziej kalorycznej diecie osiagalam wiekszy sukces...na totalnej glodowce...gora 4 dni wytrzymalam a i tak wszystko wrocilo! Ta takiej diecie <1000 tez cienko....1100-1000 calkiem spoko ale nie wytrzymalam...a 1200 jest idealna!!!!!Nie zadna męczarnia...nawet bulimiczka z ponad dwuletnim stazem wytrzymuje....  nie watro sie katowac...i duuuuzo bialka, ono pomaga spalac tluszcz...ale nie przesadzac z nim bo szkoda nerek

Z Martą wbijamy na woodstock za 2 godziny wyjezdzamy...fajnie bezie juz raz tam bylam...nie ze jestem fajką tej muzy ale lubie kazda muzyke oprocz powaznej;pNo atrakcja w okolicy wypada wpasc tam, poznac kogosXD

 

dzis

7.00 kasza manna( dla odmiany) 5 plaskich lyzek, 200 ml mleka

10.00 kefir 375 g

12.30 2 male pomidorki, bialko z jajka]

15.00 rosol z malą porcja makaronu, dorsz ok. 120g, fasolka szparagowa, 2 mlode ziemniaczki

18.00 serek wiejki 3% 150g

cwiczenia bieg 15 min- 2km, rower40 min- 10 km

Bede dokladnie opisywac ile jem i cwicze

 

30 lipca 2009 , Komentarze (4)

dzien 5

zostalo 145

Dzis duzo sportu i jakos przetrwalam....bieg, rower zmeczona siedze a tu nale Marta wpada i mowi ze szybko musimy isc na drugi koniec miasta do Igi, ktora miala Marcie przebic pępek...fajnie wygląda ale boli ją...ez bym sobie zrobila ale jakby sie rodzice dowiedzieli...ehh mama juz by gadala o jakims zakazeniu...A ta Iga ktora jej przekuwala...jest w ciązy...ma 18 lat jest, jest w I gimnazjum...zmarnowala zycie...zal mi dziewczyny....zaszla na swojej osiemnastce...alkohol zrobil swoje....

Moja kumpela Ewka tez sie odchudza i postanowilysmy ze razem biegamy i jezdzimy na rowerach...choc ja wole robic to sama to moze z nią bedzie lepiej....a ja jestem w calkiem niezlej formie jak na takiego spaslaka...no sporo przebieglam i jakos sie zbytnio nie zmeczylam choc z tymi + 17 kg ciezej sie biega....ale przezyje

dzis

8.00 owsianka z otrębami

10.30 kefir

12.30 bialko z jaja, 1 plaster szynki,pomidor

14.30 krupnik, kasza gryczana, ogorek kiszony, kurczak gotowany

18.00 salatka warzywna, plasterek szynki

cwiczenia 30 min rower, 15 bieg

Musze zacząc biegac bo nie wytrzymam z tymi udami....

29 lipca 2009 , Komentarze (5)

dzien 4

Ahhh juz malo brakowalo a bym sie obzarla...dziwne bo od dawna mnie to przestalo bawic....to chyba dlatego ze sie mocno zdenerwowalam...uządlila mnie osa jak bylam na plazy...ehh ale boli! A do tego jakies debile male tak mnie kwurzyly...masakra...wrzucili mi bulelke z piciem do jeziora a potem ją ukradly i zawartoscią oblaly moją kumpele i wrzucile jej klapka 2 razy do wody...kto mowi ze dzieciaki sa slodkie myli sie!!

Ale na szczescie dalam rade! Nie bede sie obzerac przez takie bzdety! Przedwczoraj zwazylam sie i ...............coz lagodnie mowiąc jest zle....poplakalam sie gozko, myslalam ze nie dam rady, ze to za trudne...czulam taką nienawisc...69 kilo....to juz powazna sprawa...mam NADWAGE choc jeszcze 2 miesiące temu grozila mi NIEDOWAGA!!Czy to mozliwe - wszystko jest mozliwe....ale musze zrzucic az 15 kilo.. bez zadnych wpadek powinno mi to zając okolo 150 dni...tak policzylam i wychodzi ze dokladnie w 'wigilie wigilii' 23 grudzien mialabym to wymarzone kiedys juz osiągnięte 54 kg....jeny nie wierze ze tak sie zapuscilam to straszne!!!! Nigdy az tyle nie wazyklam NIGDY!! Ale emocje szybko opadly i wzielam sie do roboty! Moje wymiary...masakra ...nogi jak u slonia dupa jak u konia....

gdzie              ile jest                ile bylo kiedys

szyja               34 cm                    31 cm

biust               96 cm                     86 cm

talia                77 cm                     62 cm

biodra            105 cm                   88 cm

udo                62 cm(!)                  51 cmXD

lydka              37 cm                      35,5 cm

jestem okropna ale licze ze kiedys znow bede taka jak dawniej.....jak moglam to zmarnowac....nigdy sobie tego nie wybacze!!!!!!!!!!!!!1

 

dzis

8.00 owsianka z otrębami

11.30 kefir 375 g

12.30 3 bialka z jajek

14.30 rosol z makaronem, nalesnik ze szpinakiem

18.00 200 g brokol, mala marchew, pomidor

cwiczenia 30 min rower...

 

Niedlugo dam jakąs fotke choc tera bedzie mi trudną na nią patrzec to za jakis czas bedzie milo na nią popatrzec i porownac z nową szczuplą mną......XD

 

28 lipca 2009 , Komentarze (2)

dzien 3

Jestem bardzo zmeczona bo nie spalam ostatnio zbyt duzo, zaraz ide sie polozyc...Fajny dzien pojezdzilam na rowerze, poszlam z kumpelą na plaze, gapilysmy sie na fajnego ratownika, opalalysmy w stanikach...luzik...jakies malolaty sie pluly do Marty to tak im wygarnelam ostro ze sie schowaly hehe

Podobno Michal ma dziewczyne...hmm ciekawe czy to prawda ale mam go gdzies! niepotrzebuje go nie jestesmy dla siebie stworzeni...

Znalazlem czterolistną koniczynke...moze szczescie wroci!??

Dzis niewyspana i znow hustawka nastrojow....ehh musze sie wyspac

Postanowilam ze narazie bede w siebie 'pakowac bialko' ale bez przesady i rezygnujez pieczywa, a takze chwilowo z owocow

dzis

7.30 owsianka

11.30 -3 bialka z jajek

12.30 kefir

15.00 spagetti( nic innego nie bylo ale bylo niskokaloryczne)

19.00 salatka warzywna

cwiczenia 30 min rower

 

27 lipca 2009 , Komentarze (2)

dzien 2

no juz za sobą mam ten glupi dzien...musialam wstac o 4.40 bo samochod sie zepsol i do lekarza mialysmy jechac z mama busem a potem pociągiem...ale zal! Leb mnie bolala i juz chcialam powiedziec ciul od jutra zaczne z ta dietą bo dzien zmarmowany i tak a nawet nie ma jak pocwiczyc...ale NIE!! Dalam rade choc zwykle w takich sytuacjach ulegalam....

Przy okazji jak zawsze kupilam sobie pare  rzeczy...chce w koncu zacząc fajnie sie ubierac...stac sie odwazna w doborze ciuchow...zeby miec swoj wlasny styl.to jest to

dzis

5.00 owsianka

9.00 2 kromki grahama z maslem

13.30 7 pierogow z kapustą i grzybami

17.30 jablko i kefir

 

cwiczenia...nic ale chyba jestem usprawiedliwiona caly dzien bylam poza domem

26 lipca 2009 , Komentarze (5)

dzien 1

No to wkoncu sie odchudzam juz nie moglam sie doczekac;) teraz bedzie mi duzo trudniej i boje sie ze nie dam rady...bo nie moge pozwolic sobie na zadne wpadki...zadne wymiotowanie( juz nie robie tego od początku maja) a do zrzucenia jest duuuzo...nie wiem dokladnie ile ale jutro sie pomierze powaze i wszystko bedzie jasne....ehh ciekawe czy mi sie uda znow wyglądac jak na tych fotach.....musze wyrobic dobre nawyki...miesiąc pierwszy bedzie najtrudniejszy pozniej juz powinno isc latwiej...oby! wiem juz co robilam zle bo odchudzlam sie z million razy....jednak najbardziej boje sie rozstepow i jojo...ale chyba gorzej nie moze byc...juz ledwo mieszcze sie w spodnie ktore zawsze na mnie wisialy...tak fajnie jest byc szczuplym...zazdroszcze tym szczuplym z natury...eh nie kazdy ma to szczescie ale coz... Czytalam wczoraj jakies stare gazety i byl tam artykul o dziewczynie w mniej wiecej moim wieku, wzroscie 1,70 czyli mniej wiecej jak ja wadze 90 kg...i udalo jej sie zejsc do 58! skoro ona umiala a tez byla niezlym zarlokiem to czemu mi ma sie nie udac???

A tak serio to strasznie jestem wyczerpana, zmęczona nic mi sie nie chce...nic sie nie uklada...ale nie jest fatalnie...

Jutro mam wizyte u psychiatry...ehh znowu...w sumie gosc nie jest zly ale wkurza mnie ze traktują mnie jak chorą....no bo taka jestem....Nigdy nawet w najgorszych scenariuszach nie przewidywalam ze u psychiatry wyląduje...ale coz los plata figle...nigdy nie wiadomo co nas spotka;) mialam na tą wizyte zrobic jakies cwiczenia....jednym z nich bylo napisanie swoich problemow...a gosc ma mi pomoc sie z nimi uporac...ale na wiekszosc z nich nie da sie pomoc...moze on cos wymysli

dzis

9.30 owsianka z otrębami

12.30 2 kawałki arbuza, 2 pomidory, pol szklanki otrębow

15.30 pomidorowa z ryzem, kurczak na wodzie, kasza gryczana, salatka warzywna

18.00 bialko z jajka, salatka warzywna

cwiczenia 30 min rower

hehe dzis taki warzywny dzien na dobry początek

 

Trzymajcie za mnie kciuki

23 lipca 2009 , Komentarze (7)

oj odchudzanie ktore obiecalam nie wypalilo...chyba zaczne od nowa... musze wkoncu wziąc sie za siebie

Powiedzial mi to nawet Michal. Mowi ze mu sie podobam. i ze naleze do tych naprawde fajnych dziewczyn. Mowil. A ja go ostatnio zranilam. Zupelnie przez przypadek. Poprostu chcialam sprawdzic kim jest jego kolezanka a on uznal ze go sprawdzam...ehh on ma taki trudny charakter jego byla go bardzo zranila i no dlatego nie ufa kobietom...przepraszalam go ze 100 razy ale powiedzial ze mi wiecej nie uwierzy...zal..przeciez krzywdy mu nie zrobilam. Tez ma jakiegos dola...raz ja raz on...nawzajem sie pocieszamu...wydaje mi sie ze on cos do mnie czuje ale moze sie myle. Zabujal sie we mnie tez taki Krzysiek. Chlopak spoko ale wszystko chcial szybko...dalam mu kosza...plakal jak uslyszal nie..teraz chyba tego zaluję on ze mną nie gada ale Michal mowi ze dobrze zrobilam ze on nie byl mnie wart itp... Krystiana tez niedawno widzialam...i juz w 100 % wiem ze nic do niego nie czuje/ Co ja mam z facetami...zalamka!

Ale Michal mial racje. musze sie wziąc za soiebie wyglądam paskudnie...ciągle tylko wpierniczam cos...juz tyle pryszczy mam nie chce mi sie zyc....ale jak patrze na niektore wasze piekne ciala mysle ze moze tez kiegdys taka będe...taka jak kiedys...piekna i szczupla...wystarczy chciec...mam wsparcie ale sama nie wiem czy dam rade to mnie przerasta...ale jedno wiem na pewno. Nie moge juz na siebie patrzec!

 

14 lipca 2009 , Komentarze (10)

Nie będe juz marudzic ile to zmarnowalam czasu i wysilku bo to juz przeszlosc...Powiem tylko tyle..nic mi sie nie udaje, Michal mnie olal, ma inną...ciul z nim, z rodziną coraz to gorzej sie dogaduje...ciul z nimi, Anita mnie wkurza...niewazne...Wszyscy sie czepiają....i co z tego?... gdzies mam tą bulimie, Krystiana i wszysko co malo istotne...najwazniejsze jest to ze jestem gruba i to na wlasne zyczenie...trudno ale to nie jest obojętne...wszyscy mi mowią...o jak sie zaokrąglilas....niektorzy...ladniej ci tak....ale nie to nie prawda! Bedze taka jak dawniej! juz tyle sie odchudzalam, mam ze tak powiem doswiadczenie w tym, wiem jakie bledy popelnialam, i co powinnam robic...bedzie wiec mi latwiej

Moj plan

1. 5 posilkow dziennie okolo 1200 kcal

2. Duzo wody, 2 szklanki zielonej herbaty, 1 czerwona, 1 woda z cytryną, kawa tylko w wyjątkowych przypadkach

3.Wegle rano, bialka kolacja, jesc jak najwiecej bialek i blonnika, unikac cukrow, tluszczy

4. Tabletki Bio CLA slim, plastry odchudzające, balsam wyszczuplający

5.Cwiczenia 8 minutes legs, cwiczenia na talię, Rower, bieg

6 Pisac plan posilkow codziennie

7.Nie wymiotowac

8.Brac zimne prysznice wieczorem

9.W razie gdy czuję ze mogę miec napad biorę chrom, piję herbatę, cwicze, staram sie nie dopuscic do niego

10.Rezygnuję ze slodyczy a narazie z pieczywa

11. Unikam soli, uzywam zamiast niej innych przypraw

 

musze scudnąc 12 kg oby sie udalo!

dzis

9.00 otręby z owsianką, zielona herbata, woda z cytryną

11.20 2 pomidory

12.20 kefir

14.30 pomidorowa, kurczak z lekkim sosem, ryz, ogorek

18.00 salatka z pomidora ogorka i jajka

 

 

25 czerwca 2009 , Komentarze (5)

Tak mysle...przeciez jeszcze sie jakos strasznie nie spaslam waze max 62-63...ehh, znowu czeka mnie duuzo pracy, ale teraz bedzie porządnie, bez zadnych wyskokow, jak chce wrocic do 54 do musze sie serio postarac...
Obzeranie juz mnie nuudzi...jutro wyjezdzam do Wloch, wiec nie bd pisala przez 2 tygodnie....Tam postaram sie zacząc odchudzanie, bedzie latwiej bo cieplo bedzie, mniej chce sie jesc a do tego duuuzo sportu mnie tam czeka

Jakos poczulam sie bardziej optymistycznie...nie wiem czemu ale juz mi tak bardzo nie przeszkadza moja tusza...ale nie przywykne do niej nigdy! Dieta i jeszcze raz dieta ...bedzie dobrze....

Poznalam pare nowych osob...chlopakow...Krzyska i Przemka...Coraz czesciej spotykam sie z chlopakami...nie wiem czemu ale ...nie narzekam. Moze te wakacje nie bedą takie jak myslalam...nie pozwole zeby byly do dupy! Wykorzystam je na maxa!!! Ostatnio nawet zaczelam o siebie dbac...wloski ladnie ukladam, ciuchy makijaz itd....wygladam niezle tylko to sadelko....
Spotkalam sie wczoraj z Michalem...ja juz go zupelnie zupelnie zupelnie nie czaje....nie wiem moze ja mu sie podobam...chyba tak...ale on ma jakis uraz do dziewczyn, ostatnia mu dala niezle popalic...czesto o nim mysle i chyba dlatego mniej jem...Moze wcale nie jestem taka beznadziejna i mam szanse na milosc/?

Za to Anita swoją szanse stracila...To moja przyjaciolka...zawsze piekna, szczupla rozchichrana blondyna...miala wielu wielbicieli...i ciagle sie tym chwalila...czulam ze robila to mi na zlosc! Ale to nic trudno...Ją wczoraj rzucil chlopak, ktorego chyba naprawde kochala...czekal az sie zgodzi byc z nim ponad rok, a gdy zostali para rzucil ją po trzech dniach...nie rozumiem go i powiedzialam mu juz co o tym sądze! Ale to niego nic nie dociera!
I teraz Anita jest sama, wielbiciele ją opuscili, tylko ja ją wspieram, ale robie to bo mi jej poprostu zal...ona mnie nie wsparla jak mnie Krystian olal, tylko zaczela gadac o swojej nowej zdobyczy...ehhh dziecinna jest jak cholera...moze wyrosnie z tego! I co piekna Anita jest sama a brzydula Viola ma branie....zamiana rol???