Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wszystkie moje fajne rzeczy w szafie są za małe. Mam już dosyć chodzenia w spodniach dresowych i koszulkach bawełnianych. Marzę aby założyć moją piękna małą czarna rozm. 36/38

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12673
Komentarzy: 76
Założony: 19 października 2009
Ostatni wpis: 5 września 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
strawberries

kobieta, 44 lat, Zabrze

163 cm, 65.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 stycznia 2013 , Komentarze (7)

Waga pięknie drgnęła.

63,6 kg ---  62,2 kg

Jestem bardzo, bardzo zadowolona.


Za dwa tygodnie w sobotę idziemy na imprezę potańczyć. Dodatkowa motywacja do ćwiczeń i trzymania diety.Będę bardzo się starała, aby waga pokazała chociaż 59,9 kg.
Trzymajcie kciuki.
 Pozdrawiam cieplutko.












23 stycznia 2013 , Komentarze (2)

No i dupa.
Naprawdę wieeeeeeeeeelka duuuuuuuuuuuupa.
Dosłownie i w przenośni.
Przeczytałam właśnie swój wrześniowy wpis i jedna myśl nasunęła mi się.
Była to D U P A !!!

Gdy robiłam wrześniowy wpis ważyłam 61 kg i byłam pełna zapału, aby zrzucić do 56-55 kg. Byłam naprawdę bliska swojego celu. Waga pod koniec listopada wskazywała już 58,7kg. I z tej wielkiej radości, że tak dobrze mi idzie, że jestem taka wspaniała
 (co ja sobie myślałam, sodówa jak nic)
dopadła mnie myśl:
- że jeden pączek do kawy to nic,
- że jak już zjadłam pączka rano, to nie warto już dziś zawracać sobie głowy dietą, bo i tak zgrzeszyłam, więc na kolacje pizza i wino
- no a po takiej kolacji to raczej chce się spać niż na orbiego wchodzić

W ten sposób z dnia na dzień skutecznie wykręcałam się ze zdrowego trybu życia, smacznego zdrowego jedzonka po którym mam (raczej miałam) dużo energii, z ćwiczeń, które dawały mi tyle radości. Efekt jest taki że ważę 63,6 kg mam 7 cm więcej w talii, brakuje mi 5 cm w biuście, aby się zapiąć w jakąkolwiek koszulę. Chodzę zła, rozdrażniona, fuczę na męża i chłopaków, bo jedyne w co się mieszczę to znowu są dresy.

Ostatnio byłam u kuzynki (tak tej chudej, która uważa się za najpiękniejszą  i najchudszą) i się załamałam, a raczej dostałam w moją wielką dupę
i ogromne brzuszysko. Było już tak, że między mną a kuzynka było 0,5 kg różnicy na moją korzyść. Co się okazało w ostatnia sobotę. 7 kg na korzyść kuzynki (przy czym ona trzyma wagę a ja idę do góry, góry. Za niedługo będą to już Himalaje ha ha ha).

 
Nie użalam się nad sobą wcale. Dostała pstryczka w nos. Nie ma co spoczywać na laurach i być dumnym z sukcesu przed czasem. Nic nie jest nam dane raz na zawsze. Ciągle trzeba dbać o ...... (i tu można wpisać wszystko co się chce, na czym nam zależy).

Trzymajcie za mnie kciuki !!!!!!

6 września 2012 , Komentarze (7)

Mam plan zrobić plan.
Właśnie sobie siedziałam z kawką i robiłam rozpiskę na wrzesień - kiedy, gdzie i o której muszę być ja, starszy syn, młodszy syn, mąż - dużo tego: lekarz, basen, aikido, spotkania związane z I Komunia starszego syna, wywiadówka, zebranie, itd.
Myśląc o tym trochę się przeraziłam, czy znajdę w tym całym zamieszaniu czas dla siebie i ćwiczeń. Więc postanowiłam w ten plan wpisać czas dla siebie.
Z dokładnością maniaka zaznaczyłam chwile mojej aktywności fizycznej.
Będę mocno to egzekwowała, gdyż chciałabym w maju (Komunia) założyć prześliczna kieckę w rozm. 36.

(Będzie siostra męża, oj jak ja nie lubię tej zarozumiałej krowy. Przepraszam wszystkie śliczne krówki o długich rzęsach.. Opadnie jej szczęka.  A co !!!)

Tak więc ogłaszam kolejny cel do osiągnięcia 55 kg.
Trzymajcie kciuki.

Jak dzisiaj wrócę z zebrania z przedszkola i spotkania w sprawie Komunii wskakuję na orbiego.

Pozdrawiam cieplutko w ten jesienny dzionek.

4 września 2012 , Komentarze (1)

Długo się nie odzywałam, co nie oznacza że mnie tu nie było. Sumiennie czytałam Wasze pamiętniki, które pomagały mi nie objadać się moimi kochanymi słodyczami (tzn. w ogóle ich nie jadłam, ani tyci tyci).

Bardzo się cieszę, że skończyły się wakacje i rozpoczął się nowy rok szkolny.
Od wczoraj jestem na tygodniowym urlopie i chociaż nigdzie nie wyjeżdżam będzie to najpiękniejszy urlop od ... sama nie wiem od kiedy.Chyba od 13 lat. Nie żeby wcześniejsze urlopy były jakoś nieudane, były świetne.
Ten urlop jest wyjątkowy, bo przez większą część dnia spędzę go na spełnianiu swoich zachcianek. Mąż w pracy, dzieci w szkole i w przedszkolu. Nikt nic nie będzie chciał ode mnie. Będzie cisza i spokój, relaks. Kawa, książka, sauna, kosmetyczka, samotna wyprawa na basen. No właśnie basen. Dlatego też bardzo się cieszę, że jest już wrzesień, bo syn po wakacyjnej przerwie rozpoczyna kolejny rok w szkółce pływackiej, no i tym sposobem 2x w tygodniu ja też będę na basenie niejako z obowiązku. Ale taki obowiązek to sama przyjemność, szczególnie gdy się kalorie spala.

Wczoraj byłam na zakupach. Kupiłam sobie prześliczną musztardową kurtkę- płaszczyk w H&M i szary kardigan. Prześliczny. Czekam z niecierpliwością, aż się chłodniej zrobi. Buziaki. Idę korzystać z czasu wolnego tylko dla siebie (orbitrek, długa kąpiel, peeling- maska TOŁPA ECO SPA- dosłownie raj dla ciała).

21 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

Zrobiłam dzisiaj badania i moje wyniki są ok. Wszystkie wskaźniki prawie dokładne po środku. Wiec to nie tarczyca, ani anemia.  Mogę spać spokojnie.

Spacer do pracy zaliczony, po drodze zakupy, więc i ciężary podnosiłam. Dzięki dzisiejszemu wpisowi fiore1987 zaliczyłam 55 minut na orbitreku. Leje się ze mnie. Idę pod prysznic i spać (no prawie, jeszcze mała przyjemność... i spać).
 Budzik zadzwoni 5.35.

BUZIOLE DZIEWCZYNY !!!

20 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Dzisiaj rano w drodze do pracy zrobiłam rozeznanie w laboratorium i jutro robię badanie tzw. panel tarczycowy. Do tego morfologia i ob. Zobaczę czy to tylko moje lenistwo, czy coś jednak jest nie tak, szczególnie że włosy wyłażą mi garściami.

Zaliczyłam dzisiaj spacer do pracy. Postanowiłam do pracy nie jeździć samochodem tylko od samego rana spacerkiem. Szczególnie, że w pracy siedzę za biurkiem 8 godzin, a  (tylko nie śmiejcie się zbyt głośno HA HA HA) do pracy mam 2 km. Wiem, dawno powinnam to zrobić, ale ja uwielbiam rano spać i to do ostatniej minuty. Ale za to wstaję 30 minut wcześniej i od ubiegłego czwartku moje nogi niosą mnie.

Jestem po 40 minutach na orbitreku.
Zabierałam się do niego 2 godziny
.Przymuszam się, muszę to coś przezwyciężyć.
Najważniejsze, że jak już jeździłam to ciągle sprawia mi to radość.
Dieta dzisiaj wzorowo.
Będzie dobrze !!!

19 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

Waga nadal stoi. Nie martwi mnie to już zupełnie. Stało mi się to obojętne. Od jakiegoś tygodnia czuję się paskudnie i wszystko mi "wisi". Moja energia i entuzjazm gdzieś uleciał. Nic mi się nie chce. Najchętniej to cały czas spałabym. Budzę zię zmęczona niezależnie od tego czy spię 6, 8 czy 10 godzin. Z pracy przychodzę dosłownie wypluta. Nie mam chęci i siły nawet nóg balsamem posmarować. Wszystko jest do D...

3 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Waga uparcie stoi i nie chce się ruszyć, pomimo wzmożonej aktywności fizycznej.
Dołująca sprawa.


24 lipca 2012 , Komentarze (5)

Znalazłam sprzymierzeńca do mojej walki z tłuszczem. Tak więc od 3 dni biegamy sobie codziennie do lasu. Na razie są to przebieżki 5 km, ale myślę że  systematycznie będziemy zwiększały dystans.

Mamy dodatkową motywację !!!

Zainstalowałam na telefonie sobie aplikację Samsung Hope Relay.
Gdy biegam wchodzę w tą aplikację i:
 - mam mierzony dystans,
- mam mierzony czas biegu,
- za każdy przebiegnięty, przespacerowany albo przejechany na rowerze km Samsung przekazuję 1 zł na Rodzinne Wioski Dziecięce.

Tak więc ja przebiegłam 15 km, a dzieciaki dostaną 15 zł. Wiem, że na razie to niewiele ale za każdym biegiem będzie coraz więcej. Przyjemne z pożytecznym. Ja będę miała piękne ciało, a dzieciaki kasę.
POLECAM !!!

W sobotę oficjalne ważenie. Waga powinna pokazać 61 kg. Dzisiaj ważyłam się nieoficjalnie i jest dobrze. Waga drgnęła z 62 kg na 61,3 kg.
Od soboty jestem na swojej diecie smacznie dopasowanej. Z powodu śmieciowego jedzenia, w które wkręciłam się znowu parę miesięcy temu, zapomniałam już jak smakuje zdrowe jedzenie.
Mój brzuch jest bardzo szczęśliwy bez zgagi i wzdęcia.
Wystarczyło kilka dni na normalnym jedzeniu i lepiej się czuję.
Wszystkim życzę smacznego w boju o piękne ciała.
Buziole

22 lipca 2012 , Komentarze (2)

Od samego rana chodziła mi po głowie myśl, że gdy zjem coś małego słodkiego, to przecież nic się nie stanie. Uratowały mnie Wasze pamiętniki. Przy kawie poczytałam sobie Wasze wpisy i myśl o czymś słodkim umknęła.
DZIĘKUJĘ !!!