Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wszystkie moje fajne rzeczy w szafie są za małe. Mam już dosyć chodzenia w spodniach dresowych i koszulkach bawełnianych. Marzę aby założyć moją piękna małą czarna rozm. 36/38

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12669
Komentarzy: 76
Założony: 19 października 2009
Ostatni wpis: 5 września 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
strawberries

kobieta, 44 lat, Zabrze

163 cm, 65.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 września 2013 , Skomentuj

O matko, jak mnie wnerwia siostra męża.
Ukatrupię kiedyś tą wredną krowę.
Trzymajcie mnie, bo ze złości i zirytowania pożarłabym 3 milki truskawkowe naraz.
Idę biegać, może to wybiegam
Wrrrrrrrrrrr !!!

4 września 2013 , Skomentuj

Gorąco polecam na chandrę.

Aż chce się żyć !!!!!

https://www.youtube.com/watch?v=jTgvG9G5qAQ

https://www.youtube.com/watch?v=wDBy9l8IyrI

4 września 2013 , Komentarze (2)

Chociaż od ostatniego wpisu minęło już 3 tygodnie, waga ledwo drgnęła. Nawet nie zmieniam paska dla tych 20 dkg. Fakt ostatnie 2 tygodnie pod względem regularnego jedzenia nie miały nic wspólnego. Zamiast pięciu posiłków były dwa: rano i wieczorem. Przynajmniej zdrowe, ale to i tak nie było to. Wariactwo w pracy na razie się skończyło, więc można regularnie podjadać. Do pracy codziennie na piechotkę, a wieczorem bieganie, orbi lub rowerek. Czasami dochodzi basen jak jest więcej czasu, bo trzeba do niego dojechać. Obiecałam sobie, że jak zrealizuję mój pasek (za jakieś 9 kg) to wrzucę zdjęcie przed i po. Trzymajcie kciuki. Dzisiaj wolne. Dzieciaki w przedszkolu i szkole, o 8:00 wracałam już z biegania po lesie.  Dobrze rozpoczęty dzień. Nawet kawa nie była potrzebna. Trzymam za Was/Nas kciuki. Damy radę. Powoli, powoli. Wiem, że nie przytyłam wczoraj i nie schudnę dzisiaj. Potrzeba czasu i wytrwałości.

15 sierpnia 2013 , Skomentuj

Obraziłam się na moją wagę i powiedziałam sobie, że nie wejdę na nią aż we wrześniu. Głupia małpa cały czas pokazuje tą samą wagę, pomimo mojej bardzo regularnej aktywności fizycznej. Wiem, że mój trud nie idzie na marne, bo spodnie w pasie stały się luźniejsze. Co nie zmienia faktu, że cyferki na wadze odbierają mi mój zapał. Dlatego też, aby mnie nie kusiło, wagę wyniosłam do piwnicy. Cały tydzień sumiennie i regularnie się ruszam. Jak już wspominałam w niedzielę był basen i orbitrek. Poniedziałek  - rower, wtorek -squash i rower, środa - ćwiczenia rozciągające (po wtorkowym godzinnym meczu nie mogłam rękami ruszać, takie zakwasy). Dzisiaj zaliczyłam już 10 km na rowerze. No i najważniejsze. Samochód codziennie zostaje na parkingu, a ja do pracy mknę na piechotkę. No i w końcu nie mam zadyszki jak wchodzę na IV piętro. Pozdrawiam słonecznie. Buziaki !!!

11 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

20 długości basenu zaliczone.
Rower zamieniłam na orbitrek.
45 minut.
Radość !!!

11 sierpnia 2013 , Skomentuj

Pomimo dwutygodniowego chorowania, a co za tym idzie obiadków mojego męża i braku regularnego ruchu ( za wyjątkiem wyjść do toalety) nie jest źle. Waga nadal wskazuje 64,7 kg. Bardzo optymistycznie mnie to nastawiło. Obawiałam się, że waga pójdzie do góry bardzo, bardzo. Ale jest dobrze, tzn. walczę dalej. W piątek zaliczyłam pływalnię (20 długości + wygłupy w brodziku z synami), wczoraj 10 km spacer z podbiegami (moje dwa chłopaki 4 i 9 lat nie potrafią spacerować, wszystko jest w biegu). Plan na dzisiaj to basen przed obiadem, a po obiedzie rower. A zapomniałabym. Daję odpocząć mojemu samochodzikowi. Do pracy tylko pieszo. Codziennie.

27 lipca 2013 , Komentarze (1)

Po mozolnym tygodniu przyszła pora spotkać się z wagą.
Uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
64,7 kg

20 lipca 2013 , Komentarze (2)

W styczniu miałam bardzo mocne postanowienie, że do wakacji waga drgnie  i zmieni swoje cyferki. Bardzo tego pragnęłam.
No i waga drgnęła.
Jest tylko jedno małe ale.
Drgnęła w górę. I to bardzo. Miała być 5 z przodu, a jest całe 66 kg. Rewelacyjnie upasłam się.
 Dziewczyny jeżeli nie umiecie przybrać na wadze, to zapraszam do mnie. Mam kilka skutecznych rad. Wypróbowane na sobie. Działa na 100 %. Muszę przyznać, że bardzo ciężko pracowałam na każdy gram dodatkowej wagi. Pizza, piwko, ciasto, torty, pączki, przepyszne piętrowe kanapki z majonezem.
 Mój orbi wylądował w kącie przywalony stertą niepotrzebnych rzeczy. Do pracy tylko samochodem, tak aby się nie zmęczyć. W pracy głównie siedzę, czasami trzeba przejść 4 pietra w dół i w górę. 
Jaka to męka.
Prawie Mount Everest.
Kolega w pracy zapytał na kiedy mam wyznaczony termin porodu.
No dolał oliwy do pieca. Oj dolał.
 No ale dość tego.
 Długo zbierałam się, aby wrócić na wojenną ścieżkę. Bardzo długo. Musiałam sięgnąć dna, aby się od niego odbić.
Odgruzowałam orbiego, no i do roboty.
Do zobaczenia za tydzień. Wtedy oficjalne ważenie
.

19 lutego 2013 , Skomentuj

Powoli wracam do żywych.
Globus już mnie tak nie boli, stawy przestały boleć całkowicie. Wróciła mi chęć do życia, no i w końcu czuje się wyspana. Od tygodnia spałam po 14 godzin, a w ciągu dnia też zaliczyłam kilka krótszych drzemek. Na szczęście małżon ma urlop, więc odganiał naszych łobuzów ode mnie jak pszczoły od miodu. Do 11.00 mogłam sobie swobodnie pospać. Aż się boję jak mi "rachunek" wystawi za te przywileje.
 
Pozdrawiam Was serdecznie i ciepło.
Buziole !!!

15 lutego 2013 , Komentarze (2)

Od wtorku męczy mnie grypa.
 Leże w łóżku z szalikiem na głowie i dogorywam.
 Masakra.
Nigdy nie myślałam, że tak długo i mocno może głowa boleć.
 Do zobaczenia jak mi będzie już lepiej.

P.S.
 Imprezka była super.

Pozdrawiam Buziole !!!!