Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

czuję się ociężała i brzydka.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9435
Komentarzy: 31
Założony: 3 marca 2009
Ostatni wpis: 9 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
panirolki

kobieta, 71 lat, Warszawa

154 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 marca 2014 , Komentarze (1)

1. Zaakceptuj emocjonalne jedzenie jako wybór. Pogódź się z tym, że w ten sposób chcesz poradzić sobie ze smutkiem, nudą, wewnętrzną pustką, strachem,

2. Uczyń z jedzenia rytuał. Nie rób podczas jedzenie nic innego, jedz powoli, smakując każdy kęs. Bądź w kontakcie ze swoimi uczuciami. Zauważ, kiedy kończysz jedzenie.

3. Podczas emocjonalnego jedzenie pamiętaj, że nie musi ono oznaczać przejadania się. Staraj się jeść umiarkowanie.

9 marca 2014 , Komentarze (2)

a tu dziś rozczarowanie... zamiast kilku gram mniej, kilka więcej. 
Mimo długiego spaceru z psem, mimo samych zielonych trójkątów w planerze...
Ale między Bogiem, a prawdą planer sobie, a rzeczywistość skrzeczy! Po bardzo zbilansowanym obiedzie wegetariańskim zapragnęło mi się czegoś słodkiego i poszalałam , zjadłam kromkę czarnego żytniego chleba z łyżeczką miodu gryczanego. No i z masłem oczywiście. Masła nie umiem się wyrzec. Niestety na jednej kanapeczce się nie skończyło, była jeszcze druga. Jakbym nie wiedziała jak takie coś smakuje i jak bardzo cierpi potem moja dusza, gdy ulegnę pokusie. Bo przecież nie byłam głodna! Pojadłam pamiętając doskonale o zasadzie drugiego kęsa. Pyszne! wystarczy jeden kęs! 
Dziś niedziela, więc zacznę świątecznie od jaj na miękko. 
Wszystko inne do niech dopasuję :-)

6 marca 2014 , Komentarze (1)

Wczoraj było źle! 
Ale od  początku. Mam takiego speca od komputera, który umie robić wszystko w moim komputerze, telefonie, dżipiesie i tym podobnych. Wszystko i za darmo i chętnie, bez proszenia się, ale w zamian żąda dobrej obfitej ciepłej kolacji. No i właśnie wczoraj był, walczył z moim nowiutkim smartfonem a ja przygotowałam klopsiki z mięsa indyczego w sosie borowikowym, makaron i ( tu jedyna zgodność z moim planem dietetycznym) sałatkę z pora i kiszonego ogórka. Zjadłam oczywiście nie tylko sałatkę... Były nawet lody w sosem tiramisu. Lodów też sobie nie odmówiłam. No i dziś waga poszła w górę o całe pół kilo. Czeka mnie głodówka do soboty, aby móc się pochwalić choć utrzymaniem wagi, bo nie marzę nawet od dzisięcio dekowym spadku...

11 października 2012 , Skomentuj

Przyczyny niepowodzenia

bo całkiem straciłam motywację! w tym tygodniu popłynęłam, bo w poprzednim mimi diety nie schudłam nic! chyba umrę gruba!

25 maja 2012 , Skomentuj

Czynniki sukcesu

  • jem mało

18 maja 2012 , Skomentuj

Czynniki sukcesu

  • jem mało, mniej niż poprzednio
  • nie pojadam
  • nie zjadłam nic słodkiego

28 września 2011 , Komentarze (2)

Czekam, aż się rozbuja tendencja spadkowa. Poprzednio też tak było, dwa tygodnie czekałam na pierwszy spadek. Dziś na wadze różnica w dół ledwie parę deko, ale to wystarczy aby podnieść motywację. Wczoraj marzyłam sobie jak to po wygraniu kilkudziesieciu milionów jadę odchudzać sie do jakiejś renomowanej kliniki na południu Europy... Biorę oczywiście psa, kota i całą zimę spędzam w temperaturze powyżej zera w ogrodach południowej Francji... 

Moja zupa rybna: dwa a najlepiej trzy gatunki ryby. Preferuję świeżą. Dorsz, flądra, makrela.

Rybki gotuję na parze ( woda spod sitka zasila zupę ) dlaczego na parze? dlatego, że rybka sie nie rozwala i łatwo pozbawić ją ości. Na prawie suchej patelni podsmażam cebulę i czosnek. Na wodzie spod rybki gotuję zawartość patelni, troszkę świeżej papryczki chilli i garstkę soczewicy (zapewnia zupce gęstość i jest źródłem białka roślinnego) Przez jakieś piętnaście minut. Potem dodaję warzywa jakie mam w lodówce. Wczoraj miałam cukinię i pieczoną czerwoną paprykę***. Może być seler naciowy czy kapusta pekińska. Kalarepa, fasolka szparagowa. Raczej bez włoszczyzny, bo ona jest zacznie berdziej energetyczna niż, dajmy na to, cukinia. Na samym końcu dodaję puszkę rozdrobnionych pomidorów. Na dno miski układam kawałki rybki i zalewam ją warzywami. Posypuję zieloną dymką.  

***(pieczoną paprykę robie sama: przekrojoną na pól paprykę układam na blasze i piekę w piekarniu tuż pod górną grzałką przez jakieś 15 minut, aż na skórce papryki pojawią sie czarne plamki. po ostygnięciu, obieram ją ze skórki. Taką paprykę można trzymać w lodówce kilka dni. Ja ją uwielbiam i czesto dodaję ja do rozmaitych dań)


27 września 2011 , Komentarze (1)

Dziś zupa rybna z pomidorami pieczoną papryka i cukinią. 

Zupa, bo rano byłam u dentysty, przeciąć ropień co mi się zrobił na dziąśle. Bałaem sie, że gryźć nie bedę mogła. Ale jest ok! Ząb już nie boli a zupa była pyszna!!!

26 września 2011 , Komentarze (2)

Ale dziś, jak poszłam rano do Lidla kupić córce lampę z podczerwienią do rozgrzewania chorych zatok, moje oko zawisło na opakowaniach super cieniutko pokrojonego chudego schabu. No i zachciało mi sie schabowego! Ostatni raz jadłam schabowego na wakacjach, które spędzałam z wnukiem w agroturystycznych wiejskich klimatach, z tradycyjną polską kuchnia, smaczną i niezdrową ... No i dziś zachciało mi sie malutkiego cienkiego schabowego.

I zjdałam, ale niestety trzy! Jeju, jak mi smakowały. Do tego sałata lodowa i kisteczka winogron na deser. 

I co? I to, że jest 15:35, a ja mam już na koncie równo 1000 kcal. Zapominij, panirolki, o kolacji... Zapomnij o deserach. Pij herbatkę za herbaką i połóż sie do wyra o dziewiątej.

I jeszcze postaraj sie nie obudzić sie z głodu :-))))

25 września 2011 , Skomentuj

Niedzielne śniadanie jedzone w kuchni w pełnym słońcu. W towarzystwie psicy pod stołem i kocicy na stole. Obie pragną skosztować mojej wiejskiej jajecznicy. Ale nic z tego! Jajecznica jest tylko z jednego jaja, smażona na kropli mleka. Nie ma sie czym dzielić. Do tego wielki pomidor, w którym czuje sie już kwaśność pożegnania... Szczypiorek. Cienki wafel ryżowy prawie bez omasty. Kawa z rzadkim mlekiem. Razem z rytuałem przyjmowania leków (psica i ja) przygotowywałam to prawie kwadrans. Zjadłam w dwie minuty. W ustach mam jeszcze smak, ale w brzuchu już czuję pustość ... 

Aby do jedenastej! Do drugiego śniadania!