Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

czuję się ociężała i brzydka.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9425
Komentarzy: 31
Założony: 3 marca 2009
Ostatni wpis: 9 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
panirolki

kobieta, 71 lat, Warszawa

154 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 września 2011 , Komentarze (2)

jestem po obiedzie i mam do dyspozycji jeszcze 328 kcal. Na co je przeznaczyć? 

Jadłam dziś pysznie! był grecki jogurt z musli i owocami, była chińszczyzna własnej roboty, były kanapeczki na śniadanie. 

Wszystko piekne i pyszne, tylko niewiarygodnie mało. Każdy składnik ważyłam, każdy przeliczałam i stąd wiem ile jeszcze mogę zjeść... Wiem ile, ale nie wiem czego, bo chciałabym wszystkiego i nie mało ... 

21 września 2011 , Komentarze (4)

Nie mogę sie skoncentrować na diecie. Cały czas coś mnie rozprasza i nie liczę, nie zapisuję, ni9e dbam. Rozgrzeszam sie słowami, że niewiele, że dwa cukierki to nic! Że łyżka lodów to drobiazg... a Przecież już wiem, dobrze wiem, że jak jadłam 1000 kacl to chudłam! 

jak wrócić ? 

6 czerwca 2011 , Skomentuj

zostałam zaskoczona! Obiad przyjechał do mnie wraz z byłą teściową i byłym szwagrem. Nie mojej roboty, a więc nie tak kaloryczny jakbym sobie tego życzyła. Do tego duży pojemnik cytrynowego sorbetu. Ale jak odmówić chorej teściowej i szwagrowi, który chciał ją posadzić na jakiś czas w moim ogródku. Przyjęłam gości z całym dobrodziejstwem inwentarza czyli pieczonym kurczakiem, kaszą gryczaną, sałatą i maślanką no i z lodami. Sama postawiłam jedynie wodę i kawę :-))) 

Zjadłam, wypiłam i waga ani drgnęła ... dzieki Ci Panie za to :-)))) 

4 czerwca 2011 , Komentarze (1)

a wczoraj skusiło mnie magnum double chocolate, oj! było... Starałam się zrehabilitować menu na resztę dnia i tak fląderki zamiast usmażyć, upiekłam. Niestety efekt nie był wstrząsający. Co robić wolę smażone :-))). Tak czy owak wczorajsze szaleństwo odbiło sie czkawką. Ani grama w dół, za to parę deko w górę. Na wszelki wypadek nie wpisałam dzisiejszej wagi do tabelki ...

2 czerwca 2011 , Komentarze (3)

okazało, że to nie jest trudne. Tym bardziej, że czas bez Vitaliusza i tak spędziłam bez objadania sie. A były i Święta i tydzień na Rodos w all inclusive. Mimo, że nie liczyłam kalorii, nie przytyłam!

Wracam jednak do dobrego obyczaju liczenia kalorii, bo to działa, nawet w wypadku mojego bardzo spowolnionego metabolizmu. Po prostu trzeba mało jeść i tyle. Mam nadzieję, że jakoś pójdzie. 

Wczoraj pasztet ze śledzia i fasoli! Taki cudaczny przepis znalazłam jak byłam u znajomych na wsi. Znalazłam go w nietypowym miejscu, bo w toalecie. Pan domu, kucharz amator uwielbia na kiblu czytać przepisy. Już nie pierwszy raz natknęłam sie tam na kulinarną literaturę. Nie zraża mnie miejsce. Biorę, korzystam, zapamiętuję i odtwarzam z pamięci. Paszet ze śledzia i fasoli to kopalnia białka roślinnego (fasola) i kwasów omega 3 (śledź) Samo zdrowie! poza tym przetworzone termicznie więc zjadliwa bakteria  e coli mi nie zagraża. Mam w planie na dziś pieczoną makrelę, truskawki z jogurtem i wafle ryżowe. A może nawet poproszę młodziutką fasolkę szaragową o debiut? ( też z wrzątku :-))) 

30 maja 2011 , Skomentuj

i chcę dalej stosować dietę 1000 kcal. Bo mogę schudnąć i chcę schudnąc i tak mi dopomóż wszechświecie! 


28 marca 2011 , Skomentuj

Koniec. Zatrucie nie zatrucie.

Motyle w brzuchu czy gąsienice, wszystko jedno. 

Ma być niskokalorycznie i już!

Jak dyskomfort w brzuchu, to ma być gotowane, nic surowe, nic pikantne,

ale chude i MAŁO! 

Tak ma być i już!

I trzymać sie tego!

Nie szukać usprawiedliwień ! 

27 marca 2011 , Skomentuj

Po zatruciu sprzed trzech dni mój rozedrgany żołądek jeszcze cierpi, a ja razem z nim. Niestety ta waga co spadła, wraca. Tym bardziej, że żołądek domaga sie konkretnych zapychaczy, inaczej trzęsie sie jak galareta 

A więc bułka (na szczęście grahamka) zamiast wafli ryżowych. Szynka zamiast pasty z zielonego groszku. Ziemniaki zamiast dzikiego ryżu ... 

Dzisiejsze śniadanie, zgroza - 419 kcal. Co będzie później? Tym bardziej, że znów czuję potrzebę wypełnienia się czymś bardzo konkretnym. 

A może to głowa? Zmęczenie materiału i podświadoma próba zarzucenia diety, która idzie opornie. Mimo wysiłku efekty nie zadawalają, motywacja słabnie. Wtedy wszystko może być argumentem za powrotem w utarte koleiny... A jak nie ma argumentów, głowa je stworzy...

Kiedyś dawno temu, kiedy zaczynałam diety natychmiast łapałam jakieś przeziebienie i zawsze mówiłam sobie no widzisz nie możesz sie odchudzać, słabniesz i każde paskudztwo z ulicy czepia się ciebie...

Tak.  Naprawdę wszystko mamy w głowie, która dba o nasz dobrostan. Trzeba z nią rozmawiać. Tylko kto niby ma rozmawiać? Kolana, że nie dają rady, serce, że czuje się przeciążone. Głowa na to powie: no to połóżcie się na kanapie, czy ktoś każe wam biegać? 

Jak wygrać z głową? 

26 marca 2011 , Komentarze (1)

Zaliczyłam ciężkie zatrucie dwa dni temu. 

Cały dzień miałam silną biegunkę i okropne boleści.

Czym sie zatrułam? Nie wiem. Widzę trzy ewentualności 

1/ suszona maracuja, którą spożyłam może w nadmiarze dnia poprzedniego. Tak mi trzebabyło słodkiego!!! brałam kęs za kęsem i jadłam i jadłam... Dobrze, że nie kupiłam więcej, bo pewnie zjadłabym wszystko. Piętnaście deko suszonej maracui. Wystrzegać się! 

2/ słodziutkie dojrzałe mango. Może niedokładnie je umyłam ? 

3/ pasta z jajek na twardo ze szczypiorkiem i posiekaną surową papryką. Może mityczna skórka z papryki? Niektórzy mówią, że przykleja się im do żołądka. Mnie sie jeszcze chyba nigdy nie przykleiła, ale niewykluczone, że właśnie przyszedł czas :-))

Następnego dnia rano, ważyłam dwa i pół kilo mniej. Ale wiadomo, zeszła woda no i kichy były puste. Dziś już jest drugi dzień po i mam sukces w postaci półtora kilograma! Było ze mna niedobrze, ale nie załuję. Wiwat zatrucie pokarmowe!!!

16 marca 2011 , Komentarze (1)

jest okrutna. Moja Babcia, była niewysoka i bardzo okrągła. Myślę, że ważyła jakieś 120 kilo. 

Moja Mama była wyższa i szczuplejasza, ale szczupła nie była i całe swoje życie się odchudzała. 

Umarła 15 lat temu. Gdy jakiś czas potem porządkowałam jej mieszkanie, przeglądałam papierek po papierku zaglądałam do każdego pudełka, aby przypadkiem nie wyrzucić czegoś ważnego... Sprzątałam i płakałam, jak to bywa w czasie porządkowania rzeczy po kochanych ludziach... Zdawało się, że każda rzecz jest ważna. I wśród tych ważnych rzeczy znalazłam pudełeczko po czekaladkach z pożółkłymi wycinkami z gazet na temat odchudzania. Diety cud i tabele wartości kalorycznej, rady i porady z Kobiety i życia i Przyjaciółki.  Przepisywane na maszynie przez kalkę jakieś diety tłumaczone z zagranicznych magazynów dla pań. Notatki odręczne, jakby pamietnik odchudzania. Daty wskazywały, że były obe starsze ode mnie!

Mamo, dlaczego tak pysznie gotowałaś, dlaczego piekłaś najlepszy na świecie tort orzechowy! Dlaczego nie lałaś mnie po łapach, gdy brałam dokładkę sosiku. Dlaczego nie przestrzegłaś mnie, że tak łatwo utyć i tak trudno schudnąć ...