Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zmagam się z codziennością nie znajdując czasu dla siebie. Spożywam byle co, byle gdzie i byle jak - co zmusiło mnie do aktywności. Zadzwonił dzwonek.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 57262
Komentarzy: 661
Założony: 8 marca 2009
Ostatni wpis: 26 lutego 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tombom

mężczyzna, 52 lat, Strzegom

181 cm, 104.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 października 2017 , Komentarze (7)

Pod względem dyscypliny tydzień podobny do poprzedniego - bez rewelacji. Na szczęście człowiek budzi się rano i zaczyna od nowa. Odstępstwa od założonego planu nie były wielkie. Aktywność udało mi się utrzymać na podobnym poziomie. W miarę regularnie kontynuowałem wyzwanie 300 tys. kroków w miesiącu/ 10 tys. kroków dziennie - chyba tylko jednego dnia się wyłamałem z postanowienia - wyjątkowo nie chciało mi się nigdzie chodzić, a z psem na spacer poszła żona. Zmieniłem też nieznacznie pory posiłków - jem 5 posiłków dziennie. Żeby nie zmieniać codziennie godzin, o których te posiłki spożywam przyjąłem stałą zasadę: śniadanie jem jak wyjdzie, w tygodniu przed pracą, w weekend, jak wstanę. Kolejny posiłek, II śniadanie, jem ok. godz. 11.00-12.00 (w tygodniu zależy od przerwy w pracy, w weekend staram się posiłek zjeść ok. 11.00). Obiad jem ok. 14.00-15.00. Czasem, kiedy nie mam możliwości podgrzania obiadu w pracy, zamieniam posiłki - obiad jem na drugie śniadanie (jeśli mam czas na podgrzanie ok. 12.00 lub jem go na kolację, a zimną kolację jem wtedy na obiad). Podwieczorek spożywam ok. 17.00-18.00, a kolację najpóźniej ok. 19.00-19.30. Po kolacji wychodzę na spacer z psem i staram się już nic nie jeść do rana - tylko płyny. W ubiegłym tygodniu raczej mi się udawało przestrzegać założonego planu i przyniosło to efekt w postaci zmniejszenia wagi o 1,6 kg w ciągu tygodnia.

Średnia aktywność tygodniowa w 3. tygodniu - 2639 kcal.

Waga na zakończenie 3. tygodnia - 104,0 kg.

Waga aktualna, po moim wczorajszym jednodniowym odpuszczeniu wszelkich zasad - 104,6 kg, choć dzień wcześniej była już nawet 103,6 kg.

21 października 2017 , Skomentuj

Drugi tydzień diety pudełkowej nie mogę uznać za udany. Na 7 dni w aż sześciu nie przestrzegałem założonego planu kalorycznego, i wcale nie dlatego, że miałem większą aktywność fizyczną niż wcześniej zakładana. Stało się tak dlatego, że poczułem się za pewnie i wynik z pierwszego tygodnia - minus 2,0 kg - sprawił, że będzie to bułka z masłem, a wcale nie będzie. Trzeba nad tym ciężko pracować. Trzeci tydzień zacząłem już bardziej restrykcyjnie i od razu pojawiły się efekty.

Średnia aktywność tygodniowa po drugim tygodniu diety pudełkowej - 2619 kcal.

Efekt tygodnia - zmniejszenie wagi ciała o 0,3 kg. Moja waga na zakończenie pierwszego tygodnia diety pudełkowej - 105,6 kg.

Moja aktualna waga - 104,9 kg. Przede mną weekend - mam nadzieję, że aktywny, choć zapowiadają na jutro dość obfity deszcz.

16 października 2017 , Skomentuj

Pierwszy tydzień diety pudełkowej za mną. Na 7 dni w aż czterech nie przestrzegałem bezwzględnie założonego planu kalorycznego, a to dlatego, że ten tydzień obfitował w aktywności, łącznie z basenem, musiałem więc uzupełnić niedobory wg własnego uznania. Były też ciastka, cukierki i bułka z masłem. Średnia aktywność tygodniowa po pierwszym tygodniu diety pudełkowej - 2660 kcal. Gdybym nie uzupełniał niedoborów powstałby deficyt ponad 6000 kcal w ciągu tygodnia.

Efekt tygodnia - zmniejszenie wagi ciała o 2,0 kg. Moja waga na zakończenie pierwszego tygodnia diety pudełkowej - 105,9 kg.

Moja aktualna waga - 105,4 kg. Obecny tydzień też jest aktywny. Mój cel na zakończenie pierwszego miesiąca diety pudełkowej - 104,0 kg (4 kg mniej niż w dniu rozpoczęcia diety). Jestem na dobrej drodze, choć w tym tygodniu już 4 dni z rzędu nie udaje mi się bezwzględnie przestrzegać diety pudełkowej. W sobotę przeszedłem po górach 20 km, wczoraj byłem na spacerze z psem ponad 12 km. Łącznie w weekend (sobota-niedziela) spaliłem 6400 kcal. Stąd małe rozbieżności. Cieszę się, że założyłem taki właśnie deficyt (dieta 1800 kcal) bo mogę swoją dietę swobodnie modyfikować bez obawy, że będzie za dużo.

5 października 2017 , Komentarze (4)

Postanowiłem wrócić do diety pudełkowej. Nie radzę sobie z ruchem, więc może dietą jestem w stanie na siebie zapracować. Nie mam czasu na ruch bo trzeba się zająć pracą, dziećmi, ich zajęciami dodatkowymi, zakupami, spotkaniami towarzyskimi itp. a na ruch nie mam już sił i motywacji. Skoro się nie ruszam, jak to robiłem wcześniej, muszę zredukować liczbę pochłanianych kalorii.

Największą zmorą dla mnie od samego początku mojej przygody z tzw. "odchudzaniem" (jak do tej pory nie bardzo sobie z tym radzę) jest przygotowywanie posiłków. Kwestię wymyślania potraw próbowałem ominąć poprzez konto w Vitalii - niestety, samo ułożenie diety nie gwarantuje sukcesu. Pozostają jeszcze pozostałe kwestie - trzeba zrobić zakupy pod planowe posiłki, trzeba je robić w miarę regularnie, żeby produkty się nie zepsuły, trzeba przygotować produkty do posiłku/posiłków, trzeba znaleźć czas, żeby przygotować posiłki na cały dzień lub mieć na tyle dużo czasu, żeby je przygotowywać regularnie, trzeba posiłek/posiłki zabezpieczyć, żeby się nie zepsuł/y, trzeba posprzątać kuchnię, trzeba też przygotować wg tego schematu przygotować posiłki dla pozostałych członków rodziny, gdyż za nic nie chcą odżywiać się wg przyjętego przeze mnie planu.

Mnóstwo czasu i zamieszania, nerwowo w domu, ciągły pośpiech i wrażenie ciągłego bałaganu. A do tego pracuję od 08.00 do 19.00 - pozostają weekendy.

Skoro się nie da lub się nie chce - może gotowiec - podstawione pod nos - kaloryczność wyliczona, posiłki przygotowane, do odgrzania i zjedzenia. Nie trzeba się wysilać umysłowo, w domu porządek - otwierać usta i przełykać. Najważniejsze - nie dojadać! To jedyne, czego trzeba pilnować.

Od wczoraj (04.10.2017 r.) powróciłem do tzw. diety pudełkowej - kaloryczność nieco zmniejszyłem w stosunku do zaleceń z Vitalii - wydaje mi się, że 2000 kcal bez ruchu to zdecydowanie za dużo - rozpocząłem więc od 1800 kcal. Pierwszy dzień diety - pełen sukces - pięć posiłków w regularnych odstępach, bez większego poczucia głodu. Do tego miałem jeszcze dzień wolny w pracy, który mogłem częściowo (w dużej części) poświęcić psu. Narąbałem drewna do kominka. W sumie wyszło 1325 kcal deficytu kalorycznego.

Dziś rano waga pokazała 106,6 kg (to o 1,2 kg mniej niż wczoraj). Oby tak dalej. Ustaliłem plan miesięczny do analizy. Założenia: zmniejszenie wagi (bez większego ruchu - nie liczę spacerów z psem) o 4 kg w ciągu miesiąca - czyli do 104 kg. Zobaczymy czy jest to możliwe. O ruchu pomyślę w późniejszym czasie, jak nabiorę energii do działania. Na razie jestem mocno naładowany.

Wczorajsza aktywność: 3125 kcal.

Średnia aktywność tygodniowa: 2476 kcal.

18 września 2017 , Komentarze (3)

Ubiegły tydzień też nie należał do udanych. Uaktywniła się moja zmora. Od ponad 4 lat okresowo zmagam się z nerwicą. Złożyło się na to być może wiele elementów - głównie nawarstwienie problemów w pracy i nie tylko, silne dążenie do zmniejszenia wagi ciała i wyrzeczenia z tym związane, ale także zmiana warunków oświetleniowych podczas porannego wstawania i przy powrocie do domu po pracy - jednym słowem jesień. Każdego roku od tych wspomnianych 4 lat jesienią walczę z nerwicą. Udało mi się trochę nad nią zapanować - zwiększyłem dawkę leku, który z tego powodu przyjmuję na stałe. Niestety odbyło się to wszystko kosztem mojej aktywności.

W ubiegłym tygodniu biegałem jedynie w sobotę 09.09.2017 r. - dziś zamierzam pobiegać po tej krótkiej przerwie. Pomimo małej aktywności udało mi się zmniejszyć moją wagę o 0.7 kg - to efekt mojej wcześniejszej aktywności.

Moja średnia aktywność tygodniowa spadła do 2318 kcal. Trzeba to nieco zmodyfikować. Zawsze wolałem do biegania okresy jesienno-zimowe. Muszę to wykorzystać.

10 września 2017 , Komentarze (6)

Wczorajszy dzień można zaliczyć do tych udanych - spełnionych fizycznie.

Wstałem rano i postanowiłem, że zacznę układać drewno do kominka, spodziewając się kolejnego transportu w tym dniu. Od 9.00 do 16.00 przerzuciłem i ułożyłem na miejsce, razem z moją najmłodszą córką, 5 m3 drewna. O godz. 16.00 nie miałem już sił, żeby ruszyć choćby jedną ręką, nie wspominając o kręgosłupie - nie jestem przyzwyczajony do tego typu pracy. W związku z tym, iż dzieci były w tym dniu wyłącznie pod moją opieką, zabrałem je na obiad rodzinny do restauracji (sam nie miałem już sił i czasu, żeby coś ugotować). Po obiedzie lody - ja też sobie pozwoliłem na miętowe z czekoladą, żeby uzupełnić, choćby częściowo, utraconą energię. Myślałem, że po powrocie do domu nie ruszę się wcale, choć dzieci namawiały mnie na bieganie!, jednak perspektywa spędzenia reszty dnia przed telewizorem sprawiła, że dałem im się namówić na kolejną aktywność. Bieganie - krótko po jedzeniu (minęło ok. 1,5 godziny), z bólem mięśni po wysiłku fizycznym - w wolniejszym tempie na stałym odcinku.

Zatem przebiegłem (marszobieg 200 metrów biegania/100 metrów marszu) 5 km w czasie 40,54 min. w średnim tempie 8,09 min./km.

Waga poranna - 107,7 kg.

Średnia aktywność tygodniowa - 2609 kcal.

9 września 2017 , Skomentuj

Tydzień nie ułożył się tak jak zaplanowałem, ale mogło być gorzej, jak we wszystkie poprzednie tygodnie. Była duża motywacja, żeby zacząć, ale nie było zbyt wielkiej, żeby osiągnąć zadowalające wyniki. To był pierwszy tydzień działań po długiej przerwie, więc można by było oczekiwać lepszych rezultatów, ale dobre i to na początek, tym bardziej, że pozostała motywacja do biegania, a z tym zawsze będzie można poprawić wyniki.

W tym tygodniu były dwa dni biegowe, na które udało mi się uruchomić część mojej rodziny, były też dłuższe spacery z psem. Dieta nie była idealna, a wczoraj to pozwoliłem sobie nawet na pełne odstępstwo od założeń i na niewielki posiłek tuż przed snem - odkupiłem to nocnym bólem brzucha, więc będę się zastanawiał następnym razem nad takim postępowaniem.

Cieszę się, że stopniowo uruchamiam mięśnie do aktywności, a dzięki temu uwrażliwiam receptory insulinowe, poprawiając tym samym skuteczność jej działania. To dobra inwestycja na przyszłość.

W tym tygodniu przebiegłem (marszobieg) 10 km w czasie 1 godz. 19 minut.

Średnia aktywność tygodniowa - 2425 kcal.

Poranna waga - 107,8 kg.

Dziś planuję wieczorem kolejne bieganie. Wczoraj nie dałem rady - wróciłem z pracy po 20.00. Ale nie ma tego złego ... Zregenerowałem organizm do zera, mogę działać dalej.

Przejrzałem swój pamiętnik za radą jednego ze znajomych - ale miło było - 96,1 kg przed 2 laty. Czeka mnie dużo pracy. Nie mam planu doskonałego - można powiedzieć, że modyfikuję go na bieżąco, odpowiednio do warunków pracy i wychowania dzieci. Ale jestem pewien, że tak też może się udać, a jest mniej nerwowo.

6 września 2017 , Komentarze (4)

W ciągu dnia udało mi się jeść zgodnie z przyjętymi przeze mnie wcześniej zasadami - pierwszy plus.

Później spadł deszcz - na 20 minut przed planowanym przeze mnie marszobiegiem. Nikt już nie wierzył, że coś z tego jeszcze będzie, ja też już nie, ale przestało padać punkt godzina B. Postanowiłem więc, że nie odpuszczę, nawet jeśli rozpada się ponownie (miałem w końcu zdać relację z postępów). O dziwo, chęć towarzyszenia mi w biegach zgłosiła moja córka i żona, więc pojechaliśmy w trójkę na stadion. Trochę mokro, ale biegało się dobrze, na tyle dobrze, że postanowiłem podkręcić tempo.

Marszobieg na przemian 500 metrów bieg/100 metrów marsz/200 metrów bieg/100 metrów marsz - łącznie 5 km w czasie 38,19 min. Średnie tempo - 7,38 min/km.

Waga poranna - 107,8 kg.

Średnia tygodniowa aktywność - 2306 kcal - do poprawy (jutro będzie lepiej - zaktualizuje mój wieczorny bieg).

Nakręciłem się na dzisiejsze bieganie do tego stopnia, że zapomniałem o wcześniej zaplanowanym spotkaniu - na szczęście udało się wszystko ze sobą połączyć.

Po bieganiu bez jedzenia - za to wypiłem dużą porcję pożywnego koktajlu ze świeżych malin + mleko + płatki owsiane - pyszne. Do snu woda - trzeba uzupełnić.

5 września 2017 , Komentarze (3)

Dziś dzień regeneracji. Dieta do poprawy - bez rewelacji. Ostatni posiłek o 20.00 - muszę nad tym popracować.

Poranna waga zadowalająca - dawno takiej nie było - 107,6 kg.

Średnia aktywność tygodniowa - 2295 kcal - lepiej, ale dalej do poprawy.

Jutro drugi marszobieg - zbieram motywację. Jutro być może będę musiał już sam biegać.

4 września 2017 , Komentarze (11)

Zacząłem od biegania na stadionie - tzn. marszobiegu.

Na początek 5 km w czasie 41,05 min. (200 metrów bieg, 100 metrów marsz). Towarzyszyła mi dzisiaj prawie cała rodzina (każde wg swoich potrzeb). Średnie tempo 8,11 min./km.

Dieta dzisiaj jeszcze bez spinania się - mam nadzieję, że biegi wyzwolą wrażliwość na insulinę i sam stopniowo zacznę ograniczać jedzenie. Ważny jest pierwszy krok - nie ukrywam, że mi się nie chciało. Poszedłem biegać tylko dlatego, że nie byłem sam. Kolejny marszobieg w planie - w środę.

Poranna waga 108,5 kg.

Średnia aktywność tygodniowa - 2221 kcal.