Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam nadzieję że wreszcie dojrzałam do tego by schudnąć...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14869
Komentarzy: 159
Założony: 11 kwietnia 2008
Ostatni wpis: 17 grudnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tatiana

kobieta, 53 lat, Bydgoszcz

155 cm, 104.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 kwietnia 2008 , Komentarze (2)

Zaczynam przyswajać sobie na dobre zasady diety - okazuje się że życie bez słodyczy jest możliwe, a jeżeli nawet najdzie na nie ochota (np w trakcie @) potrafię poprzestać na 1 kosteczce. Sa też inne pozytywne efekty diety - rzekłabym emocjonalne - nie wiem czy na każdego tak działa dieta , na mnie podziałała wyciszająco (może to  ograniczenie kofeiny? albo słodyczy?). Nawet mój mąż to zauważył, zwłaszcza, że ostatnia @ nie była poprzedzona zespołem napięcia (dla nas obojga to była duża niespodzianka). No i chudnę mimo drugiej fazy cyklu. Teraz pewnie zrobię dłuższą przerwę , bo jedziemy na rekolekcje nad morze (Jastrzębia Góra). Zmiana otoczenia zawsze dobrze na mnie wpływała w kwestiach diety. Mam tylko jedna nadmorską słabość - gofry z bitą śmietaną i owocami - ale zostawię sobie tę przyjemnośc na letnie wakacje.

26 kwietnia 2008 , Komentarze (5)

Zgubiłam 1,5 kg  w tydzień , czyli 2x więcej niż zakładał plan. W mierze trochę mniej bo tylko 10 cm (talia 7, szyja 1,5  biust 1, łydka 0,5) za to przybył mi 1 cm w biodrach (pewnie przed @)  i 0,5 cm w udzie (pewne od rowerka). Ale w sumie jest po prostu świetnie i na pewno bedzie mi łatwiej powstrzymać się od łakoci na imprezie.

25 kwietnia 2008 , Skomentuj

Jutro ważenie - mam nadzieje że będą chociaż minimalne powody do radości. Tym bardziej, że jutro wielkie kuszenie na rodzinnej imprezie (dziczyzna i ciasto itp), Na szczeście przez te 2 tygodnie odzyskałam troche umiejętność liczenia kalorii   i mam nadzieję,że uda mi się nie popełnić grzechu.

23 kwietnia 2008 , Komentarze (5)

Wczoraj nie miałam jakoś natchnienia, ale dzisiaj "okrągła rocznica" więc króciutko: dietkuję, pierwszy entuzjazm już minął, zaczynam nawet pomału wprowadzac własne zamienniki pilnując kalorii i mniej więcej składu posiłków. Od 2 dni robię też krótkie serie brzuszków (po 10 w 10 pozycjach - wsumie 100) zajmuje to zaledwie 5 minut, robię to 2 -3 razy dziennie, no i oczywiście rowerek (dzisiaj  z "Yoy can dance") średnio 20 km dziennie - zobaczymy jaki będzie efekt w sobotę. Tak, w sobotę ważenie a zaraz potem wielkie kuszenie - imieniny szwagierki na pewno będzie dziczyzna (mniam!), bo jej mąż (brat mojego ślubnego) jest myśliwym. No dobra, lecę pedałowac dalej... 

21 kwietnia 2008 , Komentarze (5)

Dzisiaj zaliczyłam pierwsza wpadkę. Na obiad miałam w planie ryż 110g i fasolka szparagowa zielona gotowana 720g. Wyszła z tego porcja jak dla olbrzyma , niestety nie podeszła ona moim kubkom smakowym i zjadłam zaledwie połowe. No a później dopadł mnie wilczy apetyt a w pobliżu była drożdżówka z serem i chociaz wilki wcale tego nie jedzą ja pochłonęłam ja z ekstatyczna przyjemnością. Kiedy przestałam "być na haju" dopadły mnie wyrzuty sumienia , ale zaraz pomyślałam że może nie wszystko stracone wsiadłam na rowerek i przejechałam 10 km, potem jeszcze potańczyłam z dziećmi przy mtv no i do wieczora już tylko zielona herbatka. A juz się bałam że "popłynę". Wiedziałam od początku , że nie każdą pokuse uda się zwalczyć , ale teraz już sie tego nie boję. Jedna z vitalijek poradziła na forum, że kiedy dopadają nas nasze zmory dobrze jest właczyć mtv albo viva, gdzie jest pełno superlasek (bez urazy) i wiecie co?.. to działa! Ostatecznie czlowiek ma prawo popełniać błędy pod warunkiem,że wyciągnie z nich właściwą naukę.

20 kwietnia 2008 , Komentarze (2)

Króciutko dzisiaj , bo jestem w trakcie "wycieczki rowerowej" (za mną 18 km "Tańca z gwiazdami" a przede mna jeszcze "Teraz albo nigdy") nie wiem jak daleko zajadę ale Kraków to nie będzie. Zazwyczaj dokuczały mi pośladki, a tym razem czuję mięśnie brzucha. Dzisiaj dietkowało sie bardzo miło na działeczce . Chociaż pogoda jeszcze w kratkę ale jest cieplej i wbrew powszechnym opiniom świeże powietrze nie zawsze zaostrza apetyt, tzn moje dzieci owszem rzuciły się na kanapki jak nigdy dotąd, natomiast ja paradoksalnie zapomniałam o jedzeniu. Chyba łatwiej mi kiedy jestem poza domem, dlatego chociaz nie lubię poniedziałku, cieszę sie że jutro idę do pracy.

19 kwietnia 2008 , Komentarze (4)

Kazali mi się zważyć po 5 dniach diety - wyszło 0,5 kg mniej. Własciwie wszystko zgodnie z planem, bo w założeniach mam chudnąć 0,7 kg na tydzień, ale za to kiedy się zmierzyłam (a własciwie zrobił to mój mąż) okazało się,że zgubiłam gdzieś w sumie 16 cm! z tego 5 w talii, 3 w biodrach, 3,5 w udzie (nogi zawsze chudły mi najszybciej) 2 w biuście, 2 w bicepsie i nawet 0,5 w łydce. W sumie 3% tłuszczu mniej i to zaledwie w 5 dni! To znaczy że te 0,5 kg to 2,5 kostki masła a nie tylko 5 litrów wody. Jestem mile zaskoczona , podbudowana i zmotywowana do dalszej walki.

18 kwietnia 2008 , Komentarze (1)

Dzisiaj po raz pierwszy dopadły mnie rozmyślania pt. "Coś bym zjadła, tylko nie wiem co?" i jestem prawie pewna ,że koszmar ten zawdzięczam surówce z pora i jabłka. Była naprawde pyszna, ale smaku po niej nie można się pozbyć przy pomocy "zwykłej" pasty do zębów (no chyba, że udałoby się nią wyszczotkowac cały przełyk). Jutro mam pierwsze ważenie po 5 dniach diety. Ciekawe czy moja waga już wie , że się odchudzam?...

17 kwietnia 2008 , Skomentuj

Jedzonko super, mój mąż zachwycił sie dzisiaj brokułami, które rzeczywiście dotychczas chyba nie gościły w naszym domu, a przynajmnie nie w takiej ilości. Jutro piątek - na śniadanie wędzona makrela, ciekawe jak moi pacjenci zareaguja na takie perfumy? Zaraz zacznie się mój serial "Dr House" (uwielbiam tego ponuraka) czyli godzinka na rowerku. Coś nie mam dzisiaj twórczego natchnienia i w ogóle cały dzien chce mi się spać. Nie wiem jak w innych częściach Polski, ale w Bydgoszczy pogoda pod psem. A propos musze jeszcze wyjść z Miśkiem na spacer. Misiek! Chodź na spacerek!...

16 kwietnia 2008 , Komentarze (2)

Są już pierwsze reakcje mojego organizmu na częste posiłki - nie musze już pilnować zegara, bo po 3 godzinach odczuwam lekkie ssanie (całkiem miłe uczucie). Na mojej diecie skorzystali tez pozostali domownicy, jedza właściwie to co ja tylko bez ograniczeń, a ja mam mniej kłopotu z obmyślaniem menu ( zawsze był to dla mnie najtrudniejszy etap gotowania), Oczywiście jeśli maja ochote na coś innego tez to dostana (np w sobote zrobie im tortille). Zaczynam tez doceniać zalety kładzenia się spać z pustym żołądkiem - wstaję naprawde wypoczęta a w łożku już nie czuje się jak wieloryb wyrzucony na brzeg morza. Dzisiaj przejechałam 25 km w 55 minut (oglądając you can dance). Kiedy piszę te słowa jeszcze bola mnie pośladki. Chyba dam im odpocząć. Słodkich snów.