Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W centrum moich zainteresowań są teraz przede wszystkim Dzieci.Do odchudzania skłania mnie widok w lustrze i wrażenie,że to chyba ostatni dzwonek żeby coś ze sobą zrobić.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3162
Komentarzy: 16
Założony: 26 marca 2009
Ostatni wpis: 9 grudnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malgolad

kobieta, 46 lat, Knurów

168 cm, 80.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 grudnia 2018 , Komentarze (1)

Całe życie-wieczne postanowienia,mega słaba silna wola,i kolejne rekordy...jeszcze chwila i cukrzyca mnie dopadnie...Jedno jest pewne-jestem przykładem na to,że cukier uzależnia...Swoim zwyczajem,w ten niedzielny wieczór ,znowu:start!!!

3 stycznia 2016 , Skomentuj

Aż się boję jutro zważyć;)

Po świąteczno - noworocznym obżarstwie,chyba będzie rekordzik.

Zaczynam walkę o fajną wiosnę!

19 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Za dwa tygodnie moja druga córka przyjmuje Pierwszą Komunię . Pamiętam jak trzy lata temu, po podobnym wydarzeniu ,załamywałam  ręce oglądając zdjęcia. Tym razem chciałam tego uniknąć .Początek  (styczeń) był udany . Pózniej ....klęska . Chociaż nie wróciłam do wagi z apogeum tj.79,niewiele brakuje...Biorę się za siebie znowu. Choć cudów nie osiągnę przez te dwa tygodnie to niech to będzie znowu jakiś początek...

31 stycznia 2015 , Skomentuj

JEDNAK DIETETYK JEST MOIM MOBILIZATOREM.

CZUJĘ,ŻE ODBIŁAM SIĘ OD DNA.

15 marca 2014 , Komentarze (2)

Leży przede mną połowa czekolady i drożdżówka z wielką kruszonką,taka jaką lubię najbardziej...Jedzenia marnować nie należy,ale za kilka chwil udam się w kierunku brązowego kosza i wyrzucę doń te dobra.Tak dłużej być nie może.Przecież jedzenie nie może królować w moim życiu,sprawować rządy,robić ze mnie niewolnicę,a co za tym idzie-deptać resztki poczucia własnej wartości.Kiedy czytam archiwum moich wpisów...widzę jak słabym można być.Biorę się za siebie dla siebie,ale także dla moich Córek.Kochają mnie taka jaka jestem,ale zaczynam zauważać coraz częstsze pytania np.o to dlaczego się nie maluję,ich oczy gdy kolejny raz nie chce mi się z nimi szaleć w zabawie,ich zachwyt nad  innymi zadbanymi mamami koleżanek.A kiedy Marysia dziwi się,że jestem młodsza od jej,starszej ode mnie o 10 lat nauczycielki....hm. Proszę o wsparcie;) Doping konieczny.

19 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Bez wstępów,
bez rozczulania,po prostu do roboty.
Start!

5 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

To znowu ja:)
bez zbędnego roztkliwiania się nad sobą,
rozpoczynam nieważne,którą walkę.
Właśnie pożarłam pożegnalnego snickersa,
a jutro ważenie i start!

28 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Jutro zaczynam kolejną walkę.
Niech pukają się w czoło,niech komentują,niech się śmieją.
Bardzo chciałabym odbić się od dna.
żeby wreszcie coś drgnęło w tym temacie.
Metodą małych kroczków,myślę o sobie w niedalekiej przyszłości,
tj.za tydzień.
Czy uda mi się pokonać własną słabość?
Mam nadzieję na dobry początek  tej pracy nad sobą
Tak więc odrzucam póki co dalekie wielkie wizje.
Liczy się ten tydzień.
Życzę sobie powodzenia!

28 grudnia 2012 , Skomentuj

Czekać do 1 stycznia?
A może zacząć już?
Jak czytam moje wcześniejsze wpisy,
widzę jaka jestem słaba.
Ciągłe wyznaczanie sobie celu i porażka za porażką.
Teraz wymyśliłam sobie,że wiosna będzie moja!:)
Że wreszcie mi się uda!
Tym bardziej,że Mąż także zamierza wziąć się za siebie.
Chcę ważyć...auć - 59 kilo!!!
Nikt we mnie już nie wierzy,
a co niektórzy wręcz śmieją się z kolejnego postanowienia...
No to zobaczymy!
Piszę w żartobliwym tonie,ale nie jest mi do śmiechu.
Widzę jakie jest życie osoby "nieszczupłej",
jak bardzo spada poczucie własnej wartości,
jak mało jest kolorów,
jak kiepsko jest żyć w poczuciu nie radzenia sobie ze sobą.
Jak fatalnie można też  czuć się fizycznie,a to przede wszystkim.
Przecież mam dla kogo żyć-zdrowo i długo żyć.
To w pn robię zakupy jedzonkowe na 1ego!
Niech ktoś trzyma za mnie kciuki...,hm?

7 września 2012 , Komentarze (1)

A właściwie to tak zle nigdy nie było.
Mój rekord życiowy.
Niechlubny:(
Boli mnie już to moje nowe ciało.
Jestem jak nalana.
Kiedy wstaję,bolą mnie kostki.
Wszędzie cellulit.
Wszystkie ciuchy,jakby skurczyły się w praniu...
Do tego wielki głód słodyczowy.
Potrafię wstać w nocy i jak w transie iść,
np.do tyty mojej Pierwszoklasistki i wsunąć Jej cukierki.
Wstyd.
Dziś rozpoczęłam ponownie dietę.
Widzę,że wraz z powiększającą się ilością zbędnych kilogramów;
jest mi trudniej się zmotywować.
Zwykle po dwóch dniach mam dosyć.
Ale ja nie chcę tak się czuć i tak wyglądać!!!!
Dziś poszło mi prawie zgodnie z planem.
Oby i jutro tak było...