DZIEN 11
Ostatnio mam lekki dolek... ostatnio tj od 3 miesiecy... przyczyne znam ale narazie sie nie podziele... chyba nigdy w zyciu nie cierpialam tak jak teraz, nic nie daje mi radosci, nie mam checi na nic kompletnie na nic... Codziennie budze sie wsciekla i ta zlosc towrzyszy mi przez caly dzien.. ze zlosci wpadam w czarna rozpacz, placze, histeryzuje, sama siebie nie znosze...
Co do diety to rewelacja... je zdrowo, regularnie... dzis zaliczylam 2 dzien 30 days shreed.
Jadlospis na wczoraj:
sniadanie: platki, kawa
II sniadanie: czeresnie i morelki
obiad: zupa jarzynowa i 2 kromki chlebka zbozowego
kolacja: slatka z zielonych szparag i pomidorkow i troche chlebka
przekaska: czeresnie i morelki
Jadlospis na dzis:
sniadanie: kawka i 5 ciasteczek zbozowych
II sniadanie: brzoskwinia
obiad: piers z kurczaka i salatka z pomidorkow, ogorka, marchewek i swiezego szpinaku
kolacja: salatka z szparag i pomidorkow i chlebus
przekaska: plaster arbuza
Jutro wieczorem przyjezdza do mnie moj partner taneczny i zostanie do niedzieli, takze jak co weekend czekaja mnie 3 dni ostrych treningow... na nastepny weekend ja pedze do Palermo... uwielbiam to miasto... w sobote z ludzmi ze szkoly tanca mojego partnera mamy wypad do lokalu w ktorym tanczy sie tance latynoamerykanskie, standard i inne tance, ktore tanczy sie w parze, wiec zostanie oficjalnie przedstawiona i damy maly pokazik...
Oto moje zycie... ani chwili wytchnienia....