Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej. Jestem Emilia... Chcę udowodnić innym i sobie, że potrafię i że nie zawsze jestem ofiarą losu... Urodziłam prześlicznego synka - Franciszka. To mój największy sukces i największy skarb. Teraz muszę zadbać, aby mój Okruszek nie wstydził się mamy. Powoli ale systematycznie i się uda!! Musi się udać!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 53268
Komentarzy: 3494
Założony: 14 października 2009
Ostatni wpis: 12 listopada 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
emlu83

kobieta, 41 lat, Łódź

168 cm, 103.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: nic nie postanawiać

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lutego 2014 , Komentarze (1)
Waga na razie stoi w miejscu. Są tego plusy i minusy. Plusem jest to, że nie tyję. Minusem to - że nie chudnę. No i jak by tu zadowolić kobietę?

Ogólnie nie wiem w co mam ręce włożyć. Jednak staram się ograniczać z jedzeniem. Wieczorami jestem głodna, ale nie jest źle. I miłe jest to uczucie głodu. Tylko żeby mnie ktoś jeszcze zmusił do regularnych ćwiczeń. A tak mi się nie chce...

7 lutego 2014 , Komentarze (2)
Wczoraj miałam koszmarny dzień. 
Rano weszłam na wagę, a tam więcej... 
Poszłam do pracy a tu po prostu gorzej niż strasznie. Atmosfera wręcz koszmarna. Mam koleżankę, która nie znosi sprzeciwiania się jej, a już spróbuj mieć inne zdanie niż ona... Najgorsze jest to, że później psychicznie niszczy człowieka różnymi przytykami i w ogóle. Przyszła dzisiaj do pracy, do nikogo się nie odzywa - wielce obrażona dama. Oj ciężki dzień przede mną.

Ale za to pozytywny akcent na wadze. Wczorajsze wahanie to chyba tylko takie wahnięcie było i dzisiaj na wadze, po 7 dniach starań, jest o 1,3 kg mniej  I to jest motywacja!!

Powiem Wam, że przez te wszystkie stresy i nerwy związane z sytuacją w domu i pracy nabrałam jakiejś siły na działanie. I myślę, że do 18 maja uda mi się zobaczyć tą 2cyfrową wagę. 
Nie róbmy jednak zbyt długoterminowych planów. Najlepsze są te krótkie, tak więc:
-14 lutego zobaczyć na wadze 113,2 kg - to mój najbliższy cel. 
Realny? No jasne, jak tylko zepnę poślady to na pewno realny. Więc nie marnujmy czasu, tylko do dzieła!!

5 lutego 2014 , Komentarze (1)
Dzisiaj załapałam doła. Znów się czuję gruba i brzydka, choć jakaś tam cząstka mnie wie, że wcale tak nie jest. Nawet nie weszłam na wagę, bo mam wrażenie, że jakoś tak spuchłam. Ech, ciężko mi. Brakuje mi wsparcia w domu. Oj nawet bardzo...

Wczoraj wypad do galerii handlowej, lody - a co ;) do tego zabawa młodego na zjeżdżalni. Ile te dzieciaki mają energii to szok :) 

No i półbrzuszki były. Odpuściłam sobie orbitreka z przyczyn prostych - zasnęło mi się przy usypianiu synka. No zdarza się najlepszym. A jak wstałam, to już zdecydowanie nie chciałam włazić na tę maszynę tortur dla tłuszczu. A, i muszę kupić jakiś smar, bo zaczyna mi skrzypieć to draństwo.

4 lutego 2014 , Komentarze (4)
Bardzo dziękuję Wam za wiarę we mnie. Muszę przyznać, że miło mnie zaskoczyłyście. Takie wsparcie ze strony obcych osób jest bardzo motywujące, chyba każdy to przyzna. Szkoda, że takiego wsparcia nie mam od najbliższych... Ale co tam.

Wczoraj Leniwiec pospolity wygrał. Leniwiec, czyli JA!!  Otóż zabrzuszkowałam sobie 200 razy i pobiegałam 30 min na orbitreku. Mam jakiś głupi licznik, bo pokazał, że przebiegłam 10 km. Ale co tam, najważniejsze, że się ruszałam. Dla tych, którzy nie znają moich wcześniejszych perypetii - kocham robić półbrzuszki. I mam zamiar znów wrócić do ich regularnego ćwiczenia. Na razie dobrze mi idzie. Wskoczyłam na wagę i tam też spadek zobaczyłam. Wiem, że na razie schodzi ze mnie woda, ale jakże to miłe widzieć coraz mniejsze cyferki 

Do tego mój synek był wczoraj rewelacyjny. Idealne dziecko normalnie. Na koniec dnia, gdy już leżał w łóżeczku powiedziałam mu, że teraz on idzie spać a ja idę poćwiczyć. A mój trzylatek - mamusiu nie musisz ćwiczyć, jesteś ładna... Popłakałam się...

3 lutego 2014 , Komentarze (7)
   Jak trudno spiąć cztery litery i wziąć się do roboty. Chyba każda z nas to wie. Zaczynałam już tyle razy. I szczerze mówiąc kolejny raz mi się po prostu już nie chce. No bo ile można?
   Obiecywałam sobie cuda a tak naprawdę nic z tych cudów nie wyszło. Nadal stoję w miejscu. 
   Mam teraz 2 wyjścia. Albo będę się użalała nad sobą, jaka to jestem nieszczęśliwa, nie mam motywacji, nie mam silnej woli, jestem beznadziejna. Albo będę się użalała nad sobą ale mimo to wezmę się do roboty.
   Jak myślicie, co leniwiec wybierze?

21 października 2013 , Komentarze (5)
No i faktycznie waga troszkę spadła. Biorąc pod uwagę fakt, iż za dużo nie ćwiczyłam (prawie wcale) i to, że to jest mój 2 dzień okresu, to 1 kg na minusie to już coś :) Jednak ograniczając jedzenie i przede wszystkim słodycze, daje efekty.
Tak jak mówiłam, nie planuję, bo tego nie chcę. Są jednak rzeczy, które lubię mieć ułożone. Np ćwiczenia na pośladki. Wczoraj postanowiłam zrobić 30 dniowe wyzwanie. Zawsze to przecież jakiś ruch. No i w końcu trzeba wyczyścić i nasmarować orbitreka. Biedny stoi w kącie i się kurzy. A pamiętam, że bardzo go lubiłam. Uczestniczyłam nawet w grupie: biegiem dookoła świata. Niestety grupa upadła, a szkoda, bo fajnie to motywowało. Muszę sobie teraz wymyślić jakąś "trasę" do pokonania. Macie może jakiś pomysł i wskazówki?

Oj boli brzuszek. Idę się napić gorącej herbatki i do pracy.

Miłego dnia

18 października 2013 , Komentarze (6)
No w końcu. Odnotowałam pierwszy mały spadek. Oficjalne warzenie w poniedziałek, więc nie zmieniam paska.
Nie wiem tylko czy się cieszyć czy płakać. Otóż prawie nic nie jem. I nie dlatego, że się odchudzam, broń Boże. Wiem, co znaczy zdrowa dieta i odchudzanie z rozumem. Po prostu od tygodnia mam bardzo duże bóle żołądka. Cokolwiek zjem od razu boli. Tak więc w moim menu są kiśle, czerstwe bułki z masłem i mięta w ilości dużej. Na szczęście powoli wszystko wraca do normy. 
Podoba mi się to, że już nie planuję. Nie planuję, ile schudnę do końca roku, nie planuję ile będę ćwiczyła danego dnia i co będę ćwiczyła. Robię to, na co mam ochotę i ile mogę (półbrzuszki, przysiady, orbitrek, cardio). I to mi się podoba. Od kilku dni ładnie pilnuje jedzenia i pór o których do mojej paszczęki wchodzi. To było najtrudniejsze. I jeszcze jedno, nie robię zapasów słodyczy na miesiąc a potem wchłaniam je w godzinę. Teraz max kupuję jeden wafelek/batonik/lizak. I o dziwo mi to wystarcza.
Tak więc nie dajmy się...

"Ogarnij dupę, zaciśnij pięści i daj radę. Nie ważne, że nie ma dla kogo. Ważne, żeby opadły im kopary."

15 października 2013 , Komentarze (5)
Czuję się fatalnie. Znowu. Ostatnio mam takie fazy: 2 dni koszmarnego samopoczucia, ogólny ból wszystkiego, po czym wracam do normy. Niech ta choroba w końcu się zdecyduje i albo w jedną, albo w drugą stronę ruszy, bo ileż można...

Co z odchudzaniem. Powoli, powoli, bardzo powoli przyzwyczajam żołądek do mniejszych porcji. Na razie nie przesuwam paska, żeby nie zapeszyć. Zaczęłam też się ruszać. I muszę przyznać, że jestem z siebie dumna za ten ruch. Naprawdę. Nie chce mi się, ale jak to się mówi "misie to są w lesie" a ja nie chcę tam być... Dlatego postanowiłam trochę zmienić swoje myślenie. Wkrótce opiszę szczegóły. Najpierw jednak muszę przetrwać pierwszy  tydzień. Reszta pójdzie już gładko.

Oczywiście nie zaprzestałam z moim hobby. Wyszyłam kolejną miarkę wzrostu dla wnuczki znajomej. Obie były zachwycone. A oto rybki:

Na zdjęciu wyszły trochę nierówne, ale kanwa nie jest jeszcze usztywniona i oprawiona, stąd takie wrażenie...
Jeżeli chciałybyście podarować taki prezencik swoim pociechom, zapraszam. A może prezencik dla kogoś? Dajcie znać na maila, podeśle wzory i coś zawsze wymyślimy :)
Uciekam do pracy.
Miłego dnia

7 października 2013 , Komentarze (5)
Bardzo trudno jest to wszystko poukładać sobie w głowie i... powalczyć trochę o siebie. Zauważyłam, że jestem bardzo, ale to bardzo leniwa ostatnio. Poza tym nie chce pokazać mojemu szlachetnemu, że wzięłam się za siebie, niech sam to zobaczy.
Chciałabym zacząć biegać,
Chciałabym na orbitreku spędzać godzinę czasu, jak dawniej,
Chciałabym znów robić 1000 półbrzuszków jak kiedyś,
Chciałabym ćwiczyć dywanówki, 7-minutówki,
Chciałabym...
Tylko mi się nie chce!!

Czy może ktoś mnie kopnąć w tyłek na rozpęd??

24 września 2013 , Komentarze (8)
Witajcie
Oj dzieje się u mnie. Oj dzieje się...
Ale nie zapeszam i o prywatach dzisiaj nie pisze.
Póki co walczę z żołądkiem. Od soboty mam mega problemy. Albo coś zjadłam, albo już sama nie wiem. Męczyło mnie wprawdzie do wczoraj. Dzisiaj już trochę lepiej.
I nie ma obijania się, trzeba działać - łatwo powiedzieć, trudniej zrobić....


A to małe wspomnienie z wakacji... Czyli wieloryb na plaży :)