Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Lubię podróżować, czytać książki, uprawiać sport. Uwielbiam słodycze i to jest moja zguba. Dużo ćwiczę i prawdopodobnie ten mój nadmiar kilogramów nie jest tak bardzo widoczny na pierwszy rzut oka, ale ja to wiem. Latka lecą co nie znaczy, że trzeba się poddać bez walki i na te lata wyglądać.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 543247
Komentarzy: 13391
Założony: 9 maja 2010
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Spychala1953

kobieta, 71 lat, Tarnowo Podgórne

160 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 listopada 2011 , Komentarze (28)

a co i nie ma co się wychylać.Bajka mnie wyprostowała, że ja tu o mądrościach a poznanianka powinna myśleć o rogalach. Więc grzecznie melduję Basiu, że 1 już zaliczyłam. Popiłam kawą z imbirem i mleczkiem i jest super. Sempe napisała, że rogal ma ok. 1000 kalorii w Necie podają ok. 600 więc biorę średnią. Nie żałuję nic a nic bo były smaczne. Ankarka one są takie dobre jak piszą, ale zależy jeszcze z jakiej cukierni.
Rano waga pokazała 65.50. Zobaczymy jak jutro odniesie się do rogala. Ponieważ ostatnio mój wpis krążył wokół d**y  zobaczymy, czy rogal tam osiądzie, hi, hi.
Dzisiaj gimnastyka zorganizowana. W czwartki ćwiczymy z ciężarkami. Ja mam 2 kg. Mam nadzieję, że rogale wytrzepię z tyłka.
Powyżej smaczny winowajca zbędnych, ale smacznych kalorii.
Pozostaje wszystkim, które bedą kosztowały rogali życzyć smacznego.
Buziaczki

9 listopada 2011 , Komentarze (12)

Dzielę się z Wami fajnym artykułem. Może coś z tego wyciągniecie? Ja uważam, że jest super, ale trzeba uważnie przeczytać.
Buziaki

Cztery kroki do wolności

1.

Pierwszą rzeczą, jaką powinieneś zrobić, to ujawnienie negatywnych uczuć, których istnienia nawet sobie nie uświadamiasz. Wielu ludzi żywi takie nie uświadamiane negatywne uczucia. Wielu jest przygnębionych, nie zdając sobie sprawy z własnego przygnębienia. Dopiero, kiedy zetkną się z radością, uzmysławiają sobie, jak bardzo byli przygnębieni. Nie można walczyć z nowotworem, jeśli nie został wykryty. Nie wytropisz szkodnika na farmie, jeśli nie będziesz wiedział o jego istnieniu. Po pierwsze zatem, musisz uświadomić sobie samo istnienie owych negatywnych uczuć. Pytasz, jakie to są uczucia? Na przykład jesteś posępny. Posępny i w złym nastroju. Nienawidzisz siebie lub masz poczucie winy. Uważasz, że życie jest bez sensu, czujesz się urażony, nerwowy, spięty. Wejdź najpierw w kontakt z tymi uczuciami.

2.

Po drugie, musisz zaakceptować fakt, że uczucia te istnieją w tobie, a nie na zewnątrz ciebie. Wydaje się to czymś banalnie oczywistym. Ale czy jest tak na pewno? Wierzcie mi, że nie. Ludzie mają doktoraty z filozofii, są rektorami uniwersytetów, ale często nie są w stanie tego pojąć. W szkołach nie uczono ich, jak żyć; uczono wszystkiego innego, ale nie tego.
Negatywne uczucia istnieją w tobie, nie w otaczającej cię rzeczywistości. Nie trudź się, by ją zmieniać.
To przecież szaleństwo! Nie próbuj zmieniać innych. Marnujesz czas i energię. Nie próbuj zmieniać współmałżonka, szefa, przyjaciela, wroga i wszystkich pozostałych. Nie musisz zmieniać niczego. Negatywne uczucia są w tobie. Nikt na świecie nie jest w stanie cię uszczęśliwić. Nic na świecie nie jest w stanie zranić cię lub skaleczyć. Nie ma takiego zdarzenia, takich warunków, sytuacji czy osoby. Nikt ci tego nie powiedział? Mówili wręcz coś odwrotnego. Teraz wiesz, dlaczego tkwisz w tym chaosie. Teraz możesz zrozumieć, dlaczego pogrążony jesteś we śnie. Nigdy ci tego nie powiedziano. Ale jest to przecież samo przez się zrozumiałe.

Przypuśćmy, że deszcz przerwał ci miłą wycieczkę. Kto fakt ten przeżywa negatywnie? Deszcz czy ty? Co jest przyczyną tego negatywnego uczucia? Deszcz czy twoje nastawienia?
Kiedy uderzasz się kolanem w stół, stół ma się dobrze. Zajęty jest realizowaniem tego, do czego został powołany – do bycia stołem. Ból jest w twoim kolanie, nie w stole. Mistycy wciąż próbują nam przekazywać, że rzeczywistość, która nas otacza, jest najzupełniej w porządku. Problemy tkwią nie w tej rzeczywistości, znajdują się one wyłącznie w ludzkich umysłach. Sama rzeczywistość jest pozbawiona problemów. W czym miałby znajdować się problem? Nie ma żadnego problemu. Ty jesteś tym problemem. To ty stworzyłeś problemy. Utożsamiłeś „ja” z „mnie” i to właśnie jest ten problem. Uczucie to jest w tobie, nie w rzeczywistości.

3.

Po trzecie, nie identyfikuj się z tym uczuciem.
Nie ma ono nic wspólnego z „ja”. Nie określaj istoty swego „ja” w kategoriach tego uczucia. Nie mów: „Jestem przygnębiony”. Jeśli byś powiedział: „To jest przygnębienie”, byłbyś bliższy prawdy.
Gdy powiesz: „Depresja jest we mnie”, to postępujesz właściwie tak, jak gdy stwierdzasz: „Posępność jest we mnie”.
Ale niemądrze czynisz, gdy powiadasz: „Jestem posępny”, gdyż definiujesz siebie w kategoriach uczucia. Jest to twoje złudzenie, błąd. Jest w tobie – akurat teraz – przygnębienie, rozgoryczenie, ale zostaw je w spokoju, niech sobie będą. Na pewno miną. Wszystko mija, wszystko. Twoje depresje i wzloty nie mają nic wspólnego z twoim szczęściem. Są punktami na drodze zataczanej przez wahadło twego losu. Jeśli szukasz silnych wrażeń i dreszczu emocji, przygotuj się na depresję. Czy pragniesz zażyć swego narkotyku? Przygotuj się więc, że po jego zażyciu będziesz miał kaca. Ruch wahadła w jedną stronę nieuchronnie pociąga za sobą ruch w przeciwną.
Zjawisko to nie ma nic wspólnego z „ja”, nie ma nic wspólnego ze szczęściem. Odnosi się to do „mnie”.
Psychologowie mówią nam, jak ważne jest poczucie przynależności. Gadanie! Dlaczego miałbyś chcieć przynależeć do kogokolwiek? To już nie ma teraz znaczenia.

Jeden z moich przyjaciół opowiadał mi, że istnieje taki afrykański szczep, w którym kara śmierci polega na ostracyzmie społecznym. Jeśli wyrzucą cię z Nowego Jorku lub z jakiegokolwiek miejsca twego zamieszkania, nie umrzesz. Jak to się dzieje, że ci Afrykanie umierają? Ponieważ uczestniczą w zbiorowej głupocie ludzkości. Sądzą, że nie należąc nigdzie, nie będą w stanie żyć. Podobnie mniema większość ludzi. Są przekonani, że muszą gdzieś należeć. Ale ty nie musisz przynależeć do nikogo ani do niczego, do żadnej grupy. Nie musisz być nawet zakochany. Kto ci wmówił, że musisz być zakochany?

To, czego potrzebujesz, to wolność. To, czego potrzebujesz, to kochać. I taka jest twa natura. A z tego, co mi mówisz, wynika, że chcesz być pożądany. Chcesz być oklaskiwany, atrakcyjny, chcesz, by stadko małych małpek za tobą się uganiało. Marnujesz swoje życie. Obudź się. Nie potrzebujesz tego. Możesz trwać w błogim szczęściu i bez tych atrakcji.

Społeczeństwo nie będzie uszczęśliwione tym, co mówię, ponieważ – jeśli to zrozumiesz i otworzysz oczy – staniesz się dla niego zagrożeniem. Jak to możliwe, by kontrolować osobę taką, jak ty? Nikogo nie potrzebuje, nie boi się krytyki, nie dba o to, co o niej myślą i co o niej mówią. Przecięła te wszystkie sznureczki, za pomocą których nią sterowano. Nie jest już kukiełką. To niesie zagrożenie. Takiej osoby najlepiej się pozbyć. Mówi prawdę. Stała się nieustraszona. Przestała być ludzka. – Właśnie ludzka! Proszę, cóż za paradoks: w końcu przecież stała się istotą ludzką! Wydarła się ze swego zniewolenia, wydobyła się z wiezienia.

Nic nie usprawiedliwia negatywnych uczuć. Nie ma na świecie takiej sytuacji, która usprawiedliwiałaby ich podtrzymywanie. Wszyscy mistycy zdarli sobie gardła, by to nam powiedzieć. Ale nikt ich nie słucha. Uczucia negatywne są w tobie. W Bhagawad-Gicie, świętej księdze hinduizmu, Pan Kriszna mówi do Arjuny: „Rzuć się w wir bitwy, ale serce twe niech trwa wśród kwiecia lotosu, u stóp Pana”. Cudowna sentencja. Aby osiągnąć szczęście, nie musisz robić nic. Mistrz Eckhart powiedział bardzo pięknie: „Boga nie osiąga się w procesie dodawania duszy czegokolwiek, ale przez odejmowanie”. Aby być wolnym niczego nie rób, ale coś odrzucaj. Wówczas będziesz wolny.

4.

Po czwarte: Jak zmieniać wszystko? Jak zmieniać siebie?
Musisz wiele rzeczy zrozumieć, a właściwie jedną rzecz, którą można wyrazić na wiele sposobów.

Wyobraźcie sobie pacjenta, który idzie do lekarza i mówi mu, na co cierpi. Doktor odpowiada:

- Rozumiem pańskie symptomy. Wie pan, co zrobię? Zapiszę lekarstwo dla pana sąsiada.

Pacjent odpowiada:

- Dziękuje, bardzo dziękuje. To bardzo poprawi moje samopoczucie.

Idiotyczne to, prawda? Ale właśnie tak czynimy. Osoba pogrążona we śnie sądzi, że poczuje się lepiej, jeśli zmieni się ktoś inny. Cierpisz, bo śpisz, ale myślisz sobie: „Jakże piękne byłoby życie, gdyby ktoś inny się zmienił. Jakże piękne byłoby życie, gdyby zmienił się mój sąsiad, żona, szef”.

Zawsze chcemy, by dla naszego dobrego samopoczucia zmienił się ktoś inny. Ale czy nigdy nie pomyśleliście, co by się stało, gdyby rzeczywiście twój mąż, twoja żona się zmienili? Byłbyś równie bezradny jak przedtem, równie nie przebudzony jak dotąd. Ty jesteś tym, który ma się zmieniać, który musi zażyć lekarstwa. Twierdzisz: „Czuję się dobrze, bo świat jest w porządku.” Błąd! Świat jest w porządku, ponieważ ja czuję się dobrze. Tak twierdzą wszyscy mistycy.

—————————————————————-
Przećwicz to tysiąckrotnie:

a) zidentyfikuj swe negatywne uczucia;

b) zaakceptuj, że są one w tobie, a nie na zewnątrz, w świecie;

c) nie traktuj ich jako integralnej części „ja”, są one bowiem czymś przejściowym;

d) zrozum, że kiedy ty się zmienisz, zmieni się wszystko.

A. de Mello „Przebudzenie”



8 listopada 2011 , Komentarze (31)

Baaardzo dziękuję wszystkim koleżankom za życzenia urodzinowe. Jesteście kochane i dzięki Wam jeszcze się staram nie rozlecieć. Dlaczego?
Bo ostatnio czuję się do d**y.
1. Dieta do d**y
2. Samopoczucie do d**y.
3. Na ćwiczenia zorganizowane chodzę, ale dlatego, że od razu płacę za cały miesiąc i wtedy żal mi d**ę ściska więc ją zbieram i idę poćwiczyć.
4. O medytacji pogłębiam wiedzę, może tutaj znajdę rozwiązanie mojego dupiastego samopoczucia
5. Na angielski zostaje bardzo mało czasu więc wychodzi, że znowu d**a
6. Wszystko no prawie wszystko mnie wnerwia

Jessu, ale się dupnie zrobiło. Pogrzebałam w starej diecie , którą kiedyś wykupiłam na Vitalii i może d**a przekręci się na drugą stronę i zrobi się pozytywnie? Już sam fakt, że Wam napisałam, że czuję się dupiasto polepszył moje dupiaste samopoczucie. W końcu jestem starsza i nie mogę robić sobie obciachu. D**a lepiej niech się zajmie seksem, a nie zamienia mojego życia w życie do d**y. Idę lepiej poszukać ślubnego i poznęcam się troszkę nad nim.
Wiadomość z ostatniej chwili....kurde nie da się bo ślubny ćwiczy. No mówiłam, że wszystko do d**y?!? Muszę zająć się czymś innym. No dobra, poczytam....może. E tam, muszę pokombinować bo nie zawsze wkoło d**y świat się kręci.
 Idę szukać mojego dobrego samopoczucia.
Buziaczki
Buziaczki

6 listopada 2011 , Komentarze (44)

Miałam nie pisać, ale co mi tam pochwalę się. Muszę to przecież  powiedzieć mojemu pamiętnikowi, który mi towarzyszy od pewnego czasu gdyby chciał o tym zapomnieć, hi, hi.
I znów o 1 rok starsza. Dzisiaj dogoniłam Bajkę i jesteśmy znowu rówieśniczki. Ale wagowo Bajka przegoniła Miecię. Gratuluję.  A co do wagi Mieci .No cóż urodziny uzależniona od ciasteczek Miecia zaczęła już wczoraj. Dzisiaj padnie następna moja rolada. W końcu urodziny ma się jeden raz w roku i trzeba jakoś uczcić.
Rok temu napisałam w pamiętniku "A co do wagi: moja waga się buja, Wasza waga się buja a więc bujamy się razem na karuzeli życia. Czyli nic się nie zmieniło poza tym, że jestem o rok starsza, i ....... ważę 1 kg więcej niż w zeszłym roku. No i to daje mi do myślenia.
Co do moich 4 punktów o których pisałam i ich realizacji.  Spotkanie z córeczką było. Pogadałyśmy sobie. Naukę j. angielskiego rozpoczęłam (uczę się sama w domu) czeka mnie jeszcze spotkanie z babcią Ulą. A punkt 4???? ...realizuję. Pisałam Wam kiedyś, że interesuję się medytacją i chciałabym się nią zająć. Rozpoczęłam. Kolega z wo Wojtek dał mi namiary na Poznański Ośrodek Buddyjski i byłam już na pierwszym spotkaniu dla początkujących. Podobało mi się. Szukam wyciszenia i uporządkowania moich rozbieganych myśli. Szukam spokoju i konsekwencji swoich poczynań i taką nadzieję pokładam w medytacji. Temat rzeka. Nie pytajcie mnie o nic na ten temat bo sama zaczynam naukę i myślę że będzie ok. Czy spełni moje oczekiwania? Nie wiem, ale się nie dowiem jeżeli nie spróbuję.
I za mimi69 powtarzam "najlepszy plan to brak planu" bo jakaś cholera podsłuchuje i obraca plany w niwecz. I dlatego dzisiaj z pełną premedytacją zjem duuży kawałek własnoręcznie wykonanej rolady, a co będzie jutro zobaczę. Na pewno będę o rok starsza i to już wiem, ale czy mądrzejsza?

Trzymajcie się chudo i zdrowo Wasza starsza koleżanka Miecia
Ja tylko rocznikowo jestem starsza, ale duchem czuję się młoda hi, hi.
I tego będę się trzymać dopóki dam radę.
Pewnie znacie powiedzenie" w starym piecu diabeł pali "he, he.
I od dzisiaj żadnych planów. Czas na czyny.
No co pomarzyć nie można

Buziaczki

4 listopada 2011 , Komentarze (33)

Miecia napisała jojo11, w komentarzu, że nie ma słowa może, a ja schudnę, a jest schudnę i już. A sama na tę okoliczność swojego chudnięcia pochłonęła parę przepysznych ciasteczek tortowych (niebo w gębie) w szalonym tempie jakby się bała, że ktoś ją uprzedzi i jej zje,he,he. I z czego się śmiejesz głupoto?!?.
No Miecia, po tych ciachach tobie takie wcięcie w talii nie grozi.
A tak dobrze dzień zaczęłam od owsianki. Ale wiecie co?? Wcale nie żałuję. Może ciasteczka zmiksują się z owsianką i wyjdzie musli owocowe, hi,hi.
No co pomarzyć Mieci nie można?
Jutro nowy dzień i nowe szczęście, a ciacha były super smaczne. Ha, ha, ha..jeszcze są.
Jesssu, ale mnie zemdliło.
Buziaczki i go, go, go...he,he,he

3 listopada 2011 , Komentarze (24)

,,Co cię nie zabije, to cię wzmocni!”



Czyli bierzemy z niej przykład i pędzimy po chudsze, a na pewno sprawniejsze jutro.
Ona może to my też.
Moja waga na dzisiaj 65,20 a było już
66 z małym hakiem. Od pewnego czasu drepczę w miejscu, ale może teraz idzie ku lepszemu???
Ps. Dziękuje bardzo za wszystkie komentarze. Dają mi wiele radości i refleksji. Nie zawsze daję radę odpowiedzieć na wszystkie, ale czytam Was i podziwiam Wasze codzienne zmagania.Tym bardziej, że niektóre z Was nie mają lekko.Trzymam kciuki za sukcesy nawet te drobne bo to one decydują o wielkości.

Go, go, go.
Buziaczki            

28 października 2011 , Komentarze (60)

Znalazłam tą bajkę w czasopiśmie psychologicznym, "Charaktery",które lubię czytać od pewnego czasu. Listopadowy numer jest poświęcony smutkowi i depresji i , że nie każdy smutek to depresja. Przeczytajcie tą bajkę uważnie. Zmieniła moje nastawienie do smutku. Czasami warto pobyć sam na sam ze smutkiem, poobcować z tym specyficznym stanem ducha, który może nam przynieść dużo dobrego.

Depresję trzeba leczyć, ale czy warto walczyć ze smutkiem?

Smutek można łatwo złagodzić. Dobrze nam zrobi np. wysiłek fizyczny, spotkanie z przyjaciółmi. A czasami wystarczy filiżanka dobrej herbaty

Bajka o zasmuconym smutku


Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka.
Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem,
a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej,
szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać.
Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem.
Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą i zapytała:
"Kim jesteś?" Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy,
a blade wargi wyszeptały: "
Ja? ... Nazywają mnie smutkiem"
"Ach! Smutek!", zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała dobrego znajomego.
"Znasz mnie?", zapytał smutek niedowierzająco.

"Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce.
"Tak sądzisz ..., zdziwił się smutek, "to dlaczego nie uciekasz przede mną.
Nie boisz się?"
"A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły?
Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka.
Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny?"
"Ja ... jestem smutny."
odpowiedział smutek łamiącym się głosem.
Staruszka usiadła obok niego. "Smutny jesteś ...",
powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową. "A co Cię tak bardzo zasmuciło?"
Smutek westchnął głęboko.
Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto będzie chciał go wysłuchać?
Ileż razy już o tym marzył. "
Ach, ... wiesz ...", zaczął powoli i z namysłem,
"najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi.
Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi
i towarzyszyć im przez pewien czas.
Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem.
Boją się mnie jak morowej zarazy."
I znowu westchnął.
"Wiesz ..., ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić.
Mówią: tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać.
A ich fałszywy śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności.
Mówią: co nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału.
Mówią: trzeba tylko umieć się rozerwać.
I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane.
Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez.
Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć mojej obecności."
"Masz rację,", potwierdziła staruszka, "ja też często widuję takich ludzi."
Smutek jeszcze bardziej się skurczył. "Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi.
Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą.
Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może leczyć swoje rany.
Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy.
Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany,
która co pewien czas się otwiera. A jak to boli!
Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem
i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany.
Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał.
Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem.
Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia."
Smutek zamilkł.
Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy: najpierw pojedyncze,
potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem.
Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie.
"Płacz, płacz smutku.", wyszeptała czule.
"Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił.
Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam.
Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona."
Smutek nagle przestał płakać.
Wyprostował się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę:
"Ale ... ale kim Ty właściwie jesteś?"
"Ja?", zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko, jak małe dziecko. ……."JA JESTEM NADZIEJA!"

Nie wiem czy Wam pomogłam, ale od kiedy zaprzyjaźniłam się ze swoim smutkiem czuję się teraz o niebo lepiej. Wiem, że mam prawo być czasem smutna, że to nic złego. Przychodzi do nas by powiedzieć nam o czymś ważnym. Każe nam się zatrzymać, uważnie przyjrzeć temu, co się dzieje w naszym życiu. Chroni przed kolejnym błędem.

"Gdy jest bardzo smutno to kocha się zachody słońca"

Buziaczki 


22 października 2011 , Komentarze (58)

znajomych w pamiętniku, czyli usunęłam znajomych :
--- Nieaktywnych od dłuższego czasu;
--- Nieczytających pamiętnika ( nigdy nie zostawili i nie zostawiają śladu,a mają setki 
     znajomych czyli nie czytają..przynajmniej tak mi się wydaje)jeżeli się mylę to sorry;
--- Mających pamiętnik zamknięty tylko dla właściciela ponieważ mogą czytać co u mnie, a ja
     nie mam tej możliwości;
Przepraszam jeżeli usunęłam omyłkowo bliskich mi znajomych przez przypadek bo nie miałam złych intencji.
Musiałam zrobić mały porządek bo w tej dużej ilości
umykały mi ulubione pamiętniki osób z którymi mam cały czas kontakt.
Od poniedziałku zamykam okresowo pamiętnik tylko dla znajomych.
Poza tym, ponieważ wkurzyłam się na siebie baaardzo mocno za brak konsekwencji w odchudzaniu znikam na pewien czas z Vitalii dopóki nie będę miała się czym pochwalić. Mam dosyć przelewania pustego w próżne. Nie satysfakcjonuje mnie to nie dotrzymywanie dawanych sobie obietnic. Do tego zmobilizowały mnie zbliżające się moje urodziny (za ok. 2 tygodnie), które kurde blade przybliżają mnie nieuchronnie czy tego chcę czy nie do 60. Życie nie pyta..życie leci. Tym bardziej nie wypada mi dalej nie dotrzymywać dawanych sobie obietnic, które są dla mnie istotne.
Kiedy będę miała się czym pochwalić pojawię się na forum.
 
Ps. Nie martwcie się o mnie bo czuję się super.
Energia pozytywna mnie rozpiera stąd moje refleksje dopingujące mnie pozytywnego działania.
60 lat (Jesssu)siedzi Mieci na plecach i dyszy więc czas na zdecydowane kroki coby w przyszłości Miecia nie dyszała. Mam mnóstwo dobrych i pozytywnych przemyśleń na tę okoliczność, między innymi
1. umówię się z moją córką na pogaduchy bo brakuje mi z nią bliższego kontaktu. Pisząc do Was zrobiłam w tym kierunku pierwszy krok, zadzwoniłam do niej zaproponowałam umówienie się na kawę tylko we dwie i wyraziła zgodę ( była mega zadowolona)
2. Umówię się z babcią Ula (drugą żoną zmarłego teścia ) bo też straciliśmy z nią kontakt. Dzisiaj do niej zadzwoniłam z życzeniami imieninowymi i wspomniałam o spotkaniu.
3. A trzeci zamysł ..nauka języka angielskiego odkładana w nieskończoność z braku czasu bo sterczę na Vitalii (będę tym razem ćwiczyć zardzewiały umysł), he, he
4.........coś się znajdzie
Buziaczki i do usłyszenia

20 października 2011 , Komentarze (24)

Ja też chcę taki rowerek. Niejedna cegiełka spadłaby z mojego bioderka. 
Jak się Mieci fajnie rymnęło.

http://www.youtube.com/watch?v=yEH4Yum4nN4&feature=player_embedded

No i jak się pedałowało? Fajnie?
Kochane, możecie teraz uruchomić swoją fantazję i do dzieła. W końcu po coś ją mamy, he, he. No to lecę poćwiczyć i zabieram ze sobą moją osobistą fantazję. Będzie się działo.
GO, GO, GO

19 października 2011 , Komentarze (14)

W moim przypadku więcej nakręcam się jedzeniem kiedy myślę o diecie bo myślę o tym co zabrać żeby głód nie zajrzał mi w oczy, he, he.A wtedy to wszystko zjadam skoro już jest pod ręką ( mam na myśli pobyt w pracy)Obecnie jem normalnie szykując sobie to co lubię. Oczywiście są warzywa i owoce. Niedobór witamin uzupełniam na okoliczność jesieni Vitaralem ( chodzi o  cynkiem, chromem, magnezem i A+E. Kupiłam sobie nadziewaną czekoladę gorzką i pozwalam sobie na pare kostek do kawy w pracy. Pije kawę typu Inka z cynamonem. Mam też osobno wymieszany imbir, cynamon i kardamon i też dodaję ździebko. Ściągnęłam ten pomysł od młodszych koleżanek Vitalijek Emilki i Mariki. Tak jak w jednym z wcześniejszych wpisów pisałam i teraz powtarzam, zeby sobie utrwalić:
odchudzając się chcemy stracić tłuszcz. Kg tłuszczu ma rozmiar niewielkiej cegły czyli zamiar utraty tłuszczu od 3 do 5 kg tłuszcz w ciągu 1 tygodnia jest NIEREALNY!!! W ciągu tygodnia max. możemy zgubić około 1 kg tłuszczu chociaż bardziej prawdopodobne wydaje się zrzucenie 1/2kg. Czyli jeśli chcesz stracić parę kilogramów, należy mniej jeść, a więcej ćwiczyć.
I tak z w/w względów od czwartku Miecia biega codziennie i ćwiczy poza wtorkiem i czwartkiem kiedy chodzi na zajęcia i tylko ćwiczy w grupie zorganizowanej. Polecam bo jest tam dużo śmiechu i kontakt z innymi ludzi z którymi nie spotykamy się na co dzień .No po prostu jest wesoło, a uśmiech na twarzy jest ważny.
Waga dzisiejsza 65,50 czyli 1/2 kg spadku w tygodniu. Jak na razie chudnięcie książkowe. W sobotę idziemy do koleżanki Ulki na imprezkę imieninową. Co z tego wyniknie czas pokaże i może Wam Miecia o tym napiszę,hi, hi....chyba. I pamiętajcie coby pokarm wolno przeżuwać To byłoby na tyle.
I odwagi.
Nie lękajcie się NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY JAK GO MALUJĄ.
Buziaczki i do usłyszenia.