Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Lubię podróżować, czytać książki, uprawiać sport. Uwielbiam słodycze i to jest moja zguba. Dużo ćwiczę i prawdopodobnie ten mój nadmiar kilogramów nie jest tak bardzo widoczny na pierwszy rzut oka, ale ja to wiem. Latka lecą co nie znaczy, że trzeba się poddać bez walki i na te lata wyglądać.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 542729
Komentarzy: 13391
Założony: 9 maja 2010
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Spychala1953

kobieta, 71 lat, Tarnowo Podgórne

160 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 grudnia 2010 , Komentarze (24)

Odpowiedzi udzieli nam zwykłe działanie matematyczne:


MATEMATYKA
Człowiek = jedzenie + spanie + praca + imprezowanie
Osioł = jedzenie + spanie
Widzimy więc że
Człowiek = osioł + praca + imprezowanie
idąc tym tropem
Człowiek - imprezowanie = osioł + praca
czyli innymi słowy
Człowiek, który nie imprezuje, jest osłem, który pracuje..

Coś w tym jest, he, he. Popracowałam już dzisiaj, pojadłam, poćwiczę i szybko zaplanuję jakąś imprezkę co by jakoś wypaść nie osłowato.

Waga depcze w miejscu, ale dzisiaj dopiero 4 dzień bez słodyczy. Ale jak się waga do poniedziałku nie poprawi proszę wagi to tak jak obiecałam powyrywam kabelki wiadomo skąd..

No to do schudnięcia go, go, go. Ale mi się już chce 62 kg. Ojojojojoj. Może waga usłyszy moje jęczenie?!?


11 grudnia 2010 , Komentarze (38)

Zobaczcie co wczoraj wieczorem na spacerze z psem spotkałam w parku. Ten to musiał mieć kciuka, he, he ( patrz poprzedni wpis, żeby wiedzieć o co biega.). Z pewnością to to ulepili faceci. Falusik jak żywy. Nic dodać nic ująć

I jak tu o nich nie pisać kiedy co chwilę się o nie potykam, he, he. Tylko nie podejrzewajcie mnie o to dzieło bo ja nie dałabym rady stworzyć cuś takiego.. Nawet mój pies nie mógł wyjść z podziwu, hi, hi i nie wierzył własnym oczom. Dobrze, że mam zdrowe serce...chyba, bo mogłabym dostać zawału.

A teraz z innej beczki. Dzisiaj wolna sobota, a ja zamiast przewracać się w łóżeczku z boku na bok, pojechałam ze ślubnym i kolegą na godz. 8.00 na pływalnię. Za oknem padał śnieg a my pływaliśmy. Mówię Wam dziewczęta, pychotka. W pracy z młodszą koleżanką, która też dietkuje pod okiem dietetyczki, zawarłyśmy pakt o nie jedzeniu słodyczy od wczoraj aż do świąt. I na tę okoliczność uścisnęłyśmy sobie dłonie.

Teraz będzie nam łatwiej bo umowa zobowiązuje. W poniedziałek u Klusi nie spodziewam się rewelacji bo moja waga nadal kręci się w kółko jak upierdliwy bąk, ale jak w następny poniedziałek nie poleci to ja jej kabelki powyrywam z d - -y. Niech się franca boi, a co. No to idę troszkę pokręcić się po domu. Na pływaniu dzisiaj się nie skończy. Zaliczyłam już brzuszki, poćwiczymy jeszcze z ciężarkami i na karimacie, pokręcimy troszkę hula hop, podepczemy na stepperku, a co. Jeżeli w śniegu dało się takie dzieło wyrzeźbić to z mojego ciała też coś wyduszę. Może będę wiekowa, ale sprawna. Czy chcemy czy nie latka nie pytają o zgodę tylko sobie lecą, ale my się nie damy.  BUZIACZKI i pamiętajcie " BEZ PRACY NIE MA KOŁACZY"

9 grudnia 2010 , Komentarze (50)

Ile można o żarciu, wygibasach na materacu i rowerkach, kagańcach na pyszczydła  pożeraczy słodyczy ( czyt. Miecia )No ile? Jeszcze trochę i sfiksujemy więc dla odmiany porechoczemy troszkę i też spalimy kalorie.



Ja przesyłam buziaki, a faceci pewnie dalej śledzą swoje kciuki, he, he.

8 grudnia 2010 , Komentarze (29)

Drugi dzień w pracy za mną. Jest fajnie. Pracy na koniec roku jak to w budżetówce bywa nie brakuje. Wstaję codziennie rano 5.10 i zaczynam od ćwiczenia rytuałów tybetańskich. Pisałam Wam kiedyś o tym i podawałam linka. Uwielbiam je i dają mi powera na cały dzień. Jezu jak mi tego brakowało. Cudownie porozciągana Miecia.

Ten jeden powyższy niestety z żalem opuszczam, bo złamana kość ramienia nie pozwala mi na to.
Ale przyjdzie czas i dam radę.
Nie pamiętam czy pisałam Wam, że przed złamaniem barku razem z rytami tybetańskimi codziennie rano stawałam na głowie?

Moja przygoda z tym stanie na głowie zaczęła się od przeczytania książki
Williama Wharton "Spóźnieni kochankowie". Zawzięłam się i tak długo ćwiczyłam aż mi się udało. Powiedziałam sobie, ona może to ja też dam radę. Nie brałam pod uwagę, że może to być fikcja na potrzebę książki. Udało się. Byłam z siebie dumna. Miałam wtedy ok. 46 lat.


Mam cichą nadzieję, że będę wkrótce nadal mogła stać na głowie tak jak przed złamaniem. Będę rehabilitować moją złamaskę do skutku. Niestety jak widać na rysunku stanie opiera się na ramionach
A teraz realia dietetyczne z pracy. Baardzo kusi mnie słodkie i nie daję rady mu się oprzeć. Chyba założę sobie kaganiec na pyszczydło jak poniżej, he, he. Ale taki przez które nic słodkiego się nie przedostanie.

Pozytywne zdarzenie z powrotu do pracy to to, że jestem więcej w ruchu. Codziennie chodzę też na stepperku minimum 4 000 kroków. Do tego dochodzą ćwiczenia i hula hop. Jak będzie w poniedziałek na ważeniu sama nie wiem. Wszystko mi się pozmieniało. Aha, w pracy dzisiaj odwiedził mnie kolega i powiedział, że wyszczuplałam. I co więcej trzeba jak cudzy chłop zauważył, że jest Mieci mniej.
Dziewczyny ruch, ruch i jeszcze raz ruch to sił i dobrych chęci nam na wszystko wystarczy, a już na pewno na dietkowanie. A słodyczom mówię nieeee.
BUZIAKI

6 grudnia 2010 , Komentarze (23)

powiedziałam już parę miesięcy temu, ale moja waga obecnie stepuje w miejscu. Ale ja jestem cieeerpliwa, bardzo cieeerpliwa. Teraz to ja nie posuwam się do przodu małymi kroczkami lecz tip topami. To ja stepuję na stepperku, a waga niech nie podpatruje i wyluzuje. Waga mówię Ci luzik, odpuść sobie. Kurde blade chyba ktoś mi serwuje test na cierpliwość. Ja się wcale o niego nie prosiłam. Sobie nie mam nic do zarzucenia bo stepperek jest i nie tylko. Staram się nie objadać. Dużym pocieszeniem jest fakt, że waga nie wędruje mocno w górę tylko się kiwa w te i nazad. Ale co tam dziewczęta:


Bo kto jak nie my???
Damy raadę !!!!!.


Otóż to ja w kółko to samo?!?!?!?!?!? Ale jestem nuuudna.

No to szybko z innej beczki. Wczoraj się odchamiłam bo byłam ze ślubnym w Teatrze Nowym w Poznaniu na Don Juanie. Dzisiaj załatwiłam zdolność do pracy i od jutra po 3 miesiącach zaczynam. Jestem zrelaksowana i wypoczęta no i troszkę jednak odchudzona.  Może teraz waga ruszy bo będzie więcej biegania.
Tym koleżankom którym się powiodło wielkie brawa,

A my się nie poddajemy i dzielnie dążymy dalej do celu. No to do chudnięcia go, go, go.
BUZIAKI

4 grudnia 2010 , Komentarze (10)

Wszystkim Basiom ukrywającym się pod Vitalijkowym loginem życzę duuużo zdrowia, miłości i spełnienia najskrytszych marzeń między innymi tych o spadku zbędnych kg z siedzenia. Ale przypuszczam, że dzisiaj trudno będzie Wam ukryć się przed słodyczami. W końcu żyje się raz.

No to trzymajcie się Basieńki zdrowo i chudo. BUZIACZKI

30 listopada 2010 , Komentarze (43)

Stale tylko dieta i dieta więc dla urozmaicenia coś lekko strawnego o facetach bo biorą czynny udział w naszym życiu, hi, hi. Macie jakoweś wątpliwości dziewczęta?

Nie tylko faceci czerpią korzyści z życia
- 50% Polaków ma jakąś przygodę pozamałżeńską. Co to znaczy?
- Że jak nie ty, to twoja żona.
hi, hi, hi ( zaśmiała się Miecia )
A tak wygląda otyłość męska, he, he ( tu też Miecia się rechocze..)
Trzy fazy otyłości męskiej:
a) nie widać, jak wisi;
   
b) nie widać, jak stoi;
c) nie widać kto ciągnie.
A jaki facet potrafi być dowcipny
- Zbieraj się Czesia, idziemy do teatru.
- Wielkiego?
- Nie przeżywaj tak, zmieścisz się...
( I tu wcale się nie śmieję, a co...solidarność kobieca)
Wszystko widzą na opak:
- Roman, wiesz ile moglibyśmy kupić rzeczy, gdybyś przestał pić?
- Tak, Łucjo, wiem. Mnie nic, a tobie futro z norek.
A jak cierpią!!!
- Co może być gorszego od kamyczka w bucie?
- Ziarenko piasku w prezerwatywie.

( Ojojoj, tu użaliła się Miecia nad facetem..)
A ile mają rozterek ojojoj:
- Dlaczego Pan za mną chodzi? - pyta zdenerwowana kobieta.
- Teraz, kiedy się Pani odwróciła sam, nie wiem dlaczego!
A jak się biedni nudzą:
Adam i Ewa spacerują po raju:
- Adam, kochasz mnie?
- A co tu robić...
Dobra rada dla facetów:

Szukasz kobiety? Lepiej poszukaj pieniędzy          .
Kobieta wtedy cię sama znajdzie.
( I jak się z tym nie zgodzić, hi, hi..)
A i tak :
Słaba płeć jest silniejsza od płci mocnej o siłę słabości płci mocnej do płci słabej.
I wszystko wymyśli, żeby wyjść na swoje:


W sprzedaży pojawiły się prezerwatywy o smaku mentolowym i eukaliptusowym.
Zalecane szczególnie dla kobiet chorych na gardło.
I na zakończenie naga prawda dla pań i panów


Dziewczęta i mimo wszystko do chudnięcia , go, go, go
Ps. Dziękuję bardzo, bardzo za miłe komentarze przy zdjęciach z zabawy.
Było mi bardzo, bardzo miło i sympatyczne. Aż chce mi się dalej dzięki Wam dietkować
.

27 listopada 2010 , Komentarze (43)

Trochę mnie nie było, ale imprezowałam. W czwartek byłam na spotkaniu klasowym. Było super wesoło (fotki będą). Wpadłam na chwilę do pracy. Dziewczyny nie mogły wyjść z podziwu na widok mojej sylwetki i zgubionych kg. Widziałam podziw w ich oczach i nie tylko. W piątek wyjechaliśmy do Wolsztyna do przyjaciół. Rano prze wyjazdem waga pokazywała 63,10 . Ciekawe co pokaże w poniedziałek. Zabawa trwała od 18.00 do 24.00. Wytańczyłam się, że ho, ho. Ręka złamaska po tańcach zwiększyła zakres ruchów czyli miałam niezłą rehabilitację. Trzymałam się dietkowo czyli miałam na uwadze co połykam. Żadnej ulgi, poza małym pączkiem wielkości 1/3 normalnego i zakładam, że go wyskakałam na parkiecie. W końcu szukam sposobu na całe życie, a nie na jedną chwilę. Delektowałam się swoim spadkiem wagi bo czułam się już zgrabniutka a czeka mnie jeszcze porzucenie paru kg i wtedy to będzie rewelacja dla mnie. Dziewczyny nie poddawajcie się. Warto walczyć o każdy kg. Czułam to na parkiecie.

Taniec z moim osobistym ślubnym.

Bardzo lubię tańczyć z moim ślubnym bo wspaniale prowadzi i nie łazi mi w czasie tańca po palcach. Mówię Wam...rewelacja. Na drugi dzień po śniadanku przyjaciele zabrali nas na basenik. Popływałam sobie 1 h czyli znowu coś dla kondycji. Tyle razy mówiliśmy ze ślubnym o chodzeniu na basen więc może wreszcie zrealizujemy zamierzenia. Po pływalni łyknęliśmy krupniczek i wiśta wio do domu.

Wyjechaliśmy jesienią, a wróciliśmy zimą czyli dodatkowa atrakcja.
Jestem naładowana pozytywną energią. Zawalczę teraz z jeszcze większą ochotą o utratę  następnych kg. Dziewczyny nie ma ociągania i zwalania na żadne sytuacje. Walczymy o swoje lepsze jutro.
NO TO DO CHUDNIĘCIA GO, GO, GO I ŻADNYCH WYMÓWEK.
CO MASZ ZROBIĆ JUTRO ZRÓB DZISIAJ.



24 listopada 2010 , Komentarze (21)

wcale mnie nie nakręcają. Jutro mam spotkanie klasowe z LE. Spotykamy się od lat. W piątek jak wspominałam jedziemy do Wolsztyna  i w sobotę będziemy się bawić, a mi się baaardzo chce słodyczy. Chodzę codziennie na gimnastykę złamanej ręki. Ma już większy zasięg ruchu, ale stwierdzam, że na sali jest człowiek zostawiony sam sobie. Dobrze, że mam doświadczenie ze złamanym barkiem i sobie radzę. Jestem po badaniu na osteroporozę, która zaczyna się przy ubytku 30-40% u kobiet. Ja mam ubytek 19% czyli stan przed. Kupiłam już sobie Ostercal i będę łykać. A teraz coś na wesoło, żebyście nie myślały, że tylko waga stoi, he, he

I drugie, żebyście nie zazdrościły facetom. Nie mają @, ale też nie mają lekko. My możemy udawać oni nie mają szans, no chyba że uratuje ich wiaderko z gipsem, he, he.

Aha, miałam fuksa bo w ciucholandzie kupiłam sobie zimową kurtkę Gapa. A spodnie o których już pisałam to też firmówki. Jednym słowem dużo fajnych rzeczy za niewielkie pieniądze. Tydzień zaczął się ok. więc może też tak się skończy. Kombinuję już z Sylwestrem. Mam w planie iść tylko ze ślubnym na dużą salę, a czy się uda? Czas pokaże. Marzy mi się romantyczny Sylwester we dwoje chyba, że w Wolsztynie coś wykombinują. Pożyjemy zobaczymy. NO TO DO SCHUDNIĘCIA GO, GO, GO. MARZY MI SIĘ 62 KG.!!!!! BUZIAKI    

22 listopada 2010 , Komentarze (26)

i zaczynamy nowy tydzień i nowe szczęście. Spadek wagi niewielki bo 0,40 chociaż koleżanki w komentarzach życzyły więcej ( bardzo dziękuję) ale małe też cieszy. Ważne, że nie w górę bo też tak bywało. Co do wagi to póki co przymknę oko, a co.

ale w tym tygodniu bardziej się przyłożę....może, he, he. Przytniemy kalorie.i będziemy kuć żelazo póki gorące. Byłam dzisiaj w ciucholandzie kupiłam sobie parę par spodenek bo stare z tyłka spadają. Muszę je tylko teraz poskracać. Kiedy w sklepie powiedziałam o sobie starsza pani to pani powiedziała, że mam sobie tak nie dokładać. Ja na to, że to prawda. A Pani na to, że ja jestem w jej wieku. Pytam się w takim razie ile ma lat a pani, że 47!!! Dziewczynki gdybym mogła podskoczyć do góry to z radości walnęłabym w sufit. Ale jestem naładowana pozytywnie. Mam w planie przebadanie cycuchów, jutro robię badanie na osteoporozę. W piątek jesteśmy zaproszeni do Wolsztyna do przyjaciół. W planie jest zabawa. Wystąpię w czarnej kiecce. Ślubny wybrał mi do niej nową biżuterię. Im jestem szczuplejsza sukienka ładniej leży. Kupiłam ją nową w internetowym sklepie. Jak będę miała wenę twórczą to wstawię fotki. No to buziaczki i do chudnięcia , go, go, go.