Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Lubię podróżować, czytać książki, uprawiać sport. Uwielbiam słodycze i to jest moja zguba. Dużo ćwiczę i prawdopodobnie ten mój nadmiar kilogramów nie jest tak bardzo widoczny na pierwszy rzut oka, ale ja to wiem. Latka lecą co nie znaczy, że trzeba się poddać bez walki i na te lata wyglądać.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 542478
Komentarzy: 13391
Założony: 9 maja 2010
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Spychala1953

kobieta, 71 lat, Tarnowo Podgórne

160 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 września 2010 , Komentarze (15)

Kilka uczestniczek Vitalii w tym ja  rzuciło wyzwanie. Ruszamy na podbój i pokonanie zbędnych habasów. Chcemy w najbliższym czasie zgubić 2,5 kg. Tyle przynajmniej zaoferowała większość z nas. Ilość zadeklarowanych kg dorzuconych do puli jest dowolna.O ile dobrze pamiętam data końcowa dla tych zaoferowanych kg 14 października. Tak, tak br. nie 2011., hi, hi. Jakby co sprostuję.  Nie będą nam cholery zwisały tu i tam straszyły swoim wyglądem. Nie ważne jak je pokonamy, liczą się wyniki. Niestety nie da ich się tak po prostu odkroić nożem jak kawałek ciasta, który ciacha się raz dwa i skok do dzioba. Chętnych zapraszamy bo my  już jesteśmy zwarte i gotowe, he, he.  Póki co jest nas chyba 6. Lubię być tam gdzie coś się dzieje. Wtedy wcale nie trzeba mnie szczypać. Czuję, że żyję. Aha Klusia proponuje, żeby dla urozmaicenia i coby było zabawniej podać swoje motywatory. Motywatorem Klusi jest " sukienka". Ja póki co główkuję. Jak wymyślę to podam. No to do schudnięcia go, go, go. Lecę cykać brzuszki.

17 września 2010 , Komentarze (11)

 Moje poranne notowania wagowe na dzisiaj 67,60. Luckaaa to do 14 października po 2, 5 kilo wypadnie? Ja w to wchodzę. Kurde blade nareszcie coś się dzieje.   A już mi tak było nudno na tym zwolnieniu. Fajne z Was koleżanki. Rozumiem, że Klusiaaa rzuciła wyzwanie 1. Może założy listę? No nie, ja tylko tak sobie proponuję.  Czy ktoś jeszcze chętny? Kto do nas dołączy, okazja nie do odrzucenia, he, he, he. . Ale się z Panem gipsem pozytywnie nakręciliśmy. Ale będzie się działo. Czekamy z niecierpliwością na obowiązujące zasady. Kiedy następne oficjalne ważenie????? No to do startu gotowi hop do skubania habasów. Poszłyyyyyyy. No to go, go, go. Do usłyszenia sportsmenki

17 września 2010 , Komentarze (13)

KOBIETY:
Kiedy ma 5 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi księżniczkę.
Kiedy ma 10 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi Kopciuszka
Kiedy ma 15 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi obrzydliwą siostrę  przyrodnią Kopciuszka:
"Mamo, przecie¨ tak nie mogę pójść do szkoły!"
 Kiedy ma 20 lat:
 Ogląda się w lustrze i widzi się "za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste", ale mimo wszystko  wychodzi z domu.
Kiedy ma 30 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się "za gruba, za chuda, za
 niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste",
ale uważa, że teraz nie ma czasu, żeby się o to troszczyć i mimo wszystko  wychodzi z domu.
Kiedy ma 40 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się "za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste", ale mówi, że jest przynajmniej czysta i mimo wszystko wychodzi z domu.
Kiedy ma 50 lat:
Ogląda się w lustrze i mówi: "Jestem sobą" i idzie wszędzie.
Kiedy ma 60 lat:
Patrzy na siebie i wspomina wszystkich ludzi, którzy już nie mogą na
Siebie spoglądać w lustrze. Wychodzi z domu i zdobywa Świat.
Kiedy ma 70 lat:
Patrzy na siebie i widzi mądrość, radość i umiejętności.
Wychodzi z domu i cieszy się życiem.
Kiedy ma 80 lat:
Nie troszczy się o patrzenie w lustro. Po prostu zakłada liliowy kapelusz i wychodzi z domu, żeby czerpać radość i przyjemność ze Świata.

Może wszystkie powinnyśmy dużo wcześniej założyć taki
liliowy kapelusz...

Dietka zachowana, waga 67,60. Ślubny powiedział mi dzisiaj : rób sobie te 200 brzuszków codziennie bo masz ładniejszy. Może nie jest płaski jeszcze, ale nie jest obwisły, he, he, he. Ten śmiech to był już Mieci.  Jak dla mnie to był komplement, a jestem dopiero po 9 dniach ćwiczeń. I naprawdę codziennie cykam na ławeczce 200.  Lubię swoje ciałko i wcale ( naprawdę ) po nim nie widać tych lat z metryki urodzenia. Która i który się opierdziela niech bierze się do roboty i ćwiczy bo warto...             W zdrowym ciele zdrowy duch, a co. 

Pięknych dni i nie zapomnijcie liliowego Kapelusza !!!!!!!!!

16 września 2010 , Komentarze (14)

Powieszę ten obrazek na lodówce, może nie będę miała ochoty szperać w lodówce, he, he, he. Każdy sposób jest dobry, który prowadzi do celu, prawda??? A poza ty huraaa, Ważyliśmy z Panem gipsem dzisiaj 67,50 przed wizytą wucetową czyli schudliśmy!!!!! A  wiecie, że w dwójkę nie jest nam lekko. Ale kurde nie odpuszczę. Do zdjęcia gipsu zamierzam ważyć ok. 66 kg . Wczoraj ślubny upichcił Mieci galarcik coby się łapka ładnie zrastała. Rano zjadłam jogurt naturalny, a potem mały kubeczek galartu i 2 skibki chleba razowego po czym  popiłam herbatą..Zaś potem zmiksuję banana, brzoskwinię i nektarynkę z napojem waniliowo sojowym z wapnem. A później zobaczę. Jakby co spojrzę na lodówkę i po apetytach, hi, hi, hi.


Niech mi ktoś powie, że po luknięciu na ten obrazek ma ochotę coś wrzucić na ruszt.
Moja siorka uśmiała się kiedy usłyszała, że ważę się razem z gipsem. A co, czasem trzeba sobie radzić w trudnych okolicznościach. Przyniosła mi w prezencie wiśnie w czekoladzie z cherry. Ja to jestem szczęściara. Ciekawe czy się dzisiaj na nie skuszę? A tak ogólnie nie jest mi do śmiechu bo mam do wymiany 4 koronki górne na przodzie. Bagatela, koszt napraw góry ok. 2.000,- ryczeć mi się chce. Na tym nie koniec bo na dole też mam 4 do wymiany. Teraz jest najlepsza okazja bo jestem na zwolnieniu. Wszystko byłoby ok. ale mam zrobić skok na Bank??? Stare ale jare powiedzenie, że "nieszczęścia chodzą parami" chociaż w takich sytuacjach zwykle mówię " no dobra, ale najważniejsze, że nikt mi nie umarł." Reszta jest do zdobycia. Koniec smędzenia. A jaaaa na pewno schudnę       No to do schudnięcia , go, go, go. Nikt i nic nam w tym nie przeszkodzi. Lecę cykać brzuszki, 50 mam już za sobą, he, he, he. Zostało 150. Pan gips też ćwiczy wcale się nie opierdziela chociaż gnojek zawyża mi wagę!!!!!!!!!!!!

14 września 2010 , Komentarze (10)

Ponieważ odnotowałam uwagi, że zapomniałam o reszcie jadłospisu szybko nadrabiam zaległości. Były małe zmiany czyli II śniadania nie było  bo wyszliśmy z Panem gipsem troszkę połazić. Byliśmy w PKO w sklepie z butami i w spożywczaku. Na III śniadanie surówka (biały serek, poszatkowana mała porcja kapusty białej, 2 plastry pomidorka, 2 ziel. ogórka i sosik cieniasty smakowy i zagryzłam 6 łyżeczkami serka danio waniliowego. Aż dziwne, że nie wrzuciłam całego pudełka. I tu wpadły 3 cukierki czekoladowe, które przyszły w paczce z Anglii od siostrzenic dla cioci na zdrowie, a gipsowi na pohybel. No to zjedliśmy póki co z Panem gipsem,  no bo jak na zdrowie to na zdrowie i popiliśmy kawusią z mleczkiem. Zero wyrzutów sumienia, hi, hi. Na obiadek pierś z kurczaka w zarodkach pszenicy 1 ziemniak i surówki popite mlekiem waniliowym ok. 1 szklanki. Amen. No i oczywiście ok. 200 brzuszków. Czekam cierpliwie, baaardzo cierpliwie na spadek mojej " ukochanej wagi." Teraz zajmę się czytaniem książki i zapomnę, że istnieje żarcie, he, he, he. Może się uda. Miłego i dietetycznego wieczorku. Pa, pa

14 września 2010 , Komentarze (10)

Waga stoi w miejscu, myślę, że tym też należy się cieszyć.  Dzisiaj biorę jedzenie pod lupę. Niech sobie nie myśli, że wpadnie mi do otworu gębowego wszystko na co gęba  ma ochotę.  O nie, będzie ostra selekcja. No co, pomarzyć nie można? Dzisiaj nie spało mi się tak dobrze. Chyba nie tak się z Panem gipsem ułożyliśmy do snu. Wredny " sztywniak ". On jeszcze nie wie, że nie ma przed sobą przyszłości i wyląduje w koszu, a ja mam szansę być lżejsza. Czy z nim czy bez, ale Miecia będzie lżejsza, he, he, he. No to do dzieła. I i III śniadanie 1/2 razowej bułki z rybką. II śniadanie biały serek ze szczypiorkiem i rzodkiewką. O białym serku przypomniała mi młoda Vitalijka, która w swoim pamiętniku dużo i fajnie pisze o odżywianiu czyli na temat. Jak u niej poczytałam to znowu jestem gotowa ostro liczyć kalorie. Może wyniknie z tego cóś pozytywnego.

No to wiatry w żagiel  Vitalijki,  Vitaliusze i do schudnięcia , go, go, go. Jesteśmy górą bo coś z sobą robimy, a co.

13 września 2010 , Komentarze (10)

Dzisiejsza  noc była pierwszą przespaną nocą  z gipsem bez bólowych sensacji. Zaraz lepiej się czuje. Jest nadzieja na lepsze jutro. Dzisiaj ważyliśmy 68,1, a wczoraj 67,4. Czy Pan gips ma zaparcia?  Jeżeli tak to niech sobie coś weźmie na przeczyszczenie czy cóś takiego. Uwaga habasy mam Was na oku. Nie można ich na chwilę spuścić z pola widzenia. bo zaraz podskakują, he, he, he. Trzeba kupić poniższą wagę.

 Musicie przyznać, waga fajna Wchodzisz, a ona wydaje polecenie służbowe. Moja podaje teraz, że mamy w dwójkę z gipsem cykać brzuszki, he, he. No to cykamy na ławeczce dziennie ok. 200. Sama jestem ciekawa jego wyglądu po dwóch tygodniach. W tych ostatnich zawirowaniach z Vitalią zapomniałam podziękować koleżankom za miłe komentarze pod relacją ze ślubu. Baaaardzo dziękuję. Gdybym odchudzała się bez Waszego towarzystwa już dawno bym spasowała. Jesteście moją kochaną motywacją. No to do schudnięcia koleżanki i koledzy, go, go, go.
" MUSISZ ZARYZYKOWAĆ BY ZŁAPAĆ FALĘ SWOJEGO ŻYCIA."

11 września 2010 , Komentarze (15)

Tak poczytałam dzisiaj pamiętniki i doszłam do wniosku, że teraz to muszę uważać. Bo ja tu tak luzacko o trójkącie z Panem gipsińskim, o świntuszku pod prysznicem i ino czekać a dostanę propozycje z całego świata, he, he. Wiecie co? Mam wszystko w nosie delikatnie mówiąc. Fajnie mi się w Waszym towarzystwie odchudza. Dzięki Wam nie opuszcza mnie poczucie humoru, a to przy odchudzaniu jest ważne. Bez Was już dawno zaprzestałabym zrzucania habasów.  Niech cały świat mi zazdrości jak mój brzuszek zamieni się w piec kaflowy ( kto czyta moje wpisy wie o co biega) w którym diabeł będzie palił. Jak będzie śliczny na pewno wstawię fotkę, a co.( oczywiście na chwilę) Zrobiłam dzisiaj na ławeczce 200 brzuszków i tak będzie każdego dnia. Czego się mamy wstydzić? Że dzielne z nas kobiety i dzielni faceci, którzy dbają o siebie dzisiaj i będą to robić jutro i pojutrze.  Póki co mój osobisty pies ( imienia nie zdradzę) he, he bo mnie zdradzi  będzie na forum świecił swoim obliczem, albo i pyskiem, hi, hi.
Taka moja osobista dygresja .Myślę, że do posłania w świat przyczyniły się co niektóre Vitalijki. Tak wywnioskowałam kiedy poczytałam:
Tematy na forum: Rozbudowa serwisu :Temat: Facebook Vitalii?
O co by tu nie chodziło i o kogo ja nadal zmierzam do idealnej sylwetki.
Vitalijki i Vitaliusze do schudnięcia , go, go, go, go. Nie mamy się czego wstydzić. Będziemy

11 września 2010 , Komentarze (7)

Mój ślubny stwierdził wczoraj wieczorem, he, he, że śpimy w trójkącie, czyli On Pan gips i ja. I, że jestem fuksiara bo Pan gips jak na gipsa przystało jest zawsze twardy, hi, hi. Szkoda tylko, że ta przyjemność mnie cholercia tak boli. Ojjj jak go zdejmą to będę biegać, biegać. Może jak się rozpędzę to przelecę przez Wasze włości i posiadłości. A póki co będę rzeźbić brzuszek. Waga stoi w miejscu, może kiedyś ruszy. Kalorie staram się liczyć. A może za mało się staram? A teraz z innej beczki.
Nie wiem co się dzieje na Vitalii, ale wzorem koleżanek też buźkę usunęłam. Dlaczego jak jest coś fajnego to w tym kraju zaraz trzeba to spieprzyć. Radość ludzi cholercia komuś przeszkadza czy co? Nie chcę tracić z Wami kontaktu więc nie znikajcie.Kto nam pomoże w tych naszych przeobrażeniach i będzie nas lepiej rozumiał i cieszył się naszymi sukcesami jak nie my same? Mam nadzieję, że coś się tu odkręci. Dlatego może zostańmy razem jak w piosence? No to do lepszego juterka. W Poznaniu świeci słoneczko, posyłam je do Was, może też dla Was zaświeci???

10 września 2010 , Komentarze (13)

Wczorajsze grzybki zaprawione, posuszone i dzisiaj będzie grzybkowy obiadek. Daliśmy sobie z Panem gipsem radę, a co. Musicie teraz kochaniutkie teraz tolerować nas w dwójkę bo my tworzymy teraz zgrany duecik. Kąpiemy się razem, (świntuszek) ćwiczymy razem i ważymy się razem. No właśnie, razem z Panem gipsem ważyliśmy dzisiaj 68,30. Mogłoby być mniej, ale co tam może gips ma wzdęcia, he, he Byłam dzisiaj u ortopedy. Następna kontrola 8.10.2010. Odłamki chyba wejdą w swoje miejsce. Gdybym mu powiedziała, że ćwiczę na ławeczce brzuszki z ręką w gipsie to spadłby chyba ze stołka. Ćwiczę chyba efektywnie bo mięsień brzuszny mam wrednie obolały. Wczoraj zrobiłam 5 serii po 40 brzuszków. Może brzuszek nie zamieni się w kaloryfer, ale... chociaż w piec kaflowy. A znacie powiedzenie, że w starym piecu diabeł pali. Może coś z tego będzie. Rety...lecę ćwiczyć brzuszki. Szkoda każdej chwilki. i baaardzo brakuje mi biegania. No to do schudnięcia dziewczyny i chłopcy jeżeli jacyś tu z nami dążą do ideałów, go, go, go