po co jestesmy na tym swiecie ?
Pojechalem dzisiaj rower dac na przeglad. Okazalo sie ze musze go zostawic i odebrac jutro - wiec powrot z buta! - 1:10 marszu srednim tempem mi zajelo.
No wiec idac sobie rozmyslalem. Cwiczylem od razu oddychanie - wciagnie nosem i wypuszczanie powietrza ustami. I tak kilka przemyslen mi sie nasunelo.
Dlaczego chodniki robia wzdluz ulic - spaliny strasznie smierdza. Szcegolnie jak sie oddycha nosem. Do tego zaczalem sie zastanawaic czy oddychajac nosem nie urosna mi duze wlosy w nosie,k ktore beda nieestetycznie wygladac. Bo na owych wlosach "syf" sie zatrzymuje, wiec im wiecej "syfow" bede wciagal tym lepsza filtracja bedzie potrzebna (mam nadzieje ze nie).
No i tak szedlem i sobie pomyslalem ze ludzie tak jak i inne organizmy na Ziemi sa do "filtracji". Ryby w morzach zawieraja rtec bo oczyszczaja wode. My wciagamy z powietrzem znaieczyszczenia, wypuszczajac dutlenek wegla, ktory rosliny przetwarzaja na tlen i tak naokraglo.
A wiec moze jestesmy tylko takimi "bakteriami", w wiekszym wszchswuiecie, ktroe nawet nie potrafimy ogarnac. Widzimy to z naszej perspektywy, nie widzac calosci. Ciekawe czy bakterie, ktore mamy w przeowdzie pokarmowym tez sa swiadome ?
wszystko zalezy od punktu widzenia
jak w temacie - tak jest wszedzie.
30kg zrzucielm - i wszystko dobrze. ale wczoraj zakupy zrobilem - ok 20kg po schodach wnoscilem i ciezko mi bylo. wiec jak ja wchodzilem, a nawet wbiegalem z 30kg balastem, bez zajakniecia ?? a jeszcze jak pracowalem - codziennie przynajmniej 30kg obciazenia dodatkowego, a jak trzebabylo to i 45kg badz 55kg bo ciezko na 2 razy przeniesc worek ryzu 45lg badz beczke z piwem 50ltr.
na pewno z tluszczem spalilem tez sporo miesni, no ale jak siedzialem w sumie po operacjach i zero ruchu.... powoli odbudowaje w kazdym razie :D
Co do zakupow - troche "tropikalnie" zaszalem - anansy, mango, avocado. I switerdzam ze avocado - zbyt mdle, mango - super, ananas - oczywiscie tez.
Zrobilem tez koktajl z ananasa, otrebow, jablka - i jak dla mnie to lepiej zjesc oddzielnie. Lubie cos sobie pogryzc - moze oprocz marchwi - po niej bola mnie dziasla i wole soki z niej robic.
cwiczenie na czczo, przed obiradem, czy wieczorem
??
nie sparwdzilo mi sie to jednak. na poczatku - super - duzo energi cwiczyc rano przed sniadaniem. wiecej checi i wogole.
jednak na dluzsza mete - brakuje energi. moze nie rano , ale pozniej. po takich cwiczeniach, nawet jak zjem pozadny posilek to jakis zmeczony caly czas jestem.
od wczoraj zaczlame znow po 2gim sniadaniu cwiczyc. jak na razie o wiele lepiej - zoabczymy znowu na dluzsza mete jak to wyjdzie.
w koncu wypracuje swoj idealny rytm.
co by tu zjesc?
cos bym zjadl, ale nie wiem co ...
jeszcze tydzien i wypad w cieple kraje - hmmm. .... juz teraz zjadlbym jakiegos arbuza, ale sezon bedzie dopiero w wakacje.
chyba po ananasa wyskocze.
a na kolacje ...
godzina 21 - frytki
u znajomych siedzialem i tak pili - piwko, do tego kurczak frytki. Ogolnie sie nie skusilem - za pozno i w tluszczu pieczone ....
No i sie szybko zmylem stamtad, to na droge dal mi paczke frytek znajmy i tak jadac do domu zjadlem prawei caly woreczek. Prawei pod koniec wyrzucilem, bo bym caly worek zjadl i znow bym sie zle czul jak ostatnio po wafelkach.
Przynajmniej z alko nie zaszalalem :D:D
shejki cd
maslo - no maslo - witaminy rozpuszczaja sie w tluszczach. maslo oczywiscie surowe (niepasteryzowane). mozna oliwe z oliwek, olej lniany badz inny tluszcz, badz bez tluszczu, jak sie nie ma dobrego - a na smak wplywa to raczej lagodnie (duzo nie dodaje).
smak oczywiscie bardzo dobre, w zaleznosci od proporcji. wyszlo mi za kwasne (za duzo kwiwi) - dodalem banana i jablko dla zlagodzenia. dolalem za duzo wody - dodalem troche miodu, banan i jablko.
co do pomyslu zeby dodac warzywa to z vitali wlasnie wzialem pomysl
http://vitalia.pl/index.php/mid/3/fid/2/diety/dieta&article_id=430
tutaj tez jest w przepisach tluszcz (oliwa z oliwek). A maslo na prawde dobrze sie komponuje - zwlaszcza ze dodalem kilka gram na 1l. i stad wzialem prpoporcje, zeby wiecej owocow niz warzyw (bardzo dobra proporcja). artykul czytalem juz dawno ale przpomnialem sobie po tym artykule + promocji na kiwi (1,79/kg - 5kg kupilem)
Co do sycenia - syci bo to cale owoce i warzywa sa zmiksowane. Na jak dlugo - w moim przypadku po wypiciu 0,5l musze odczekac ok 30 min zeby zmiescic cokolwiek. Przynajmniej 2h zanim mnie naleci na cokolwiek innego. Ale tu juz mi sie wydaje ze sparwa indywidualna.
Dzisiaj shake nr4
-troche rucoli
-4 grzybki - boczniaki
-zmielone po malej garsci - siemie lniane, sezam, pestki dyni i slonecznika
-2 banany pokrojeone
-5 kiwi obrane pokrojone
-1 czy 2 jablka - juz nie pamietam
- woda
-troche miodu
Sporo z tego wyszlo nawet.
Smak delikatny - jak shake, taki kremowy
Poniewaz zostalo jeszcze 2 kg kiwi, a nie chcialem zeby sie zmarnowalo - dosyc dojrzale sa, raczej nie poleza - zrobillem sobie sok
-2kg kiwi
-2kg marchwi
- ponad 2kg jablek (po 2kg byl kwaskowaty od kiwi - doalaem jeszcze z 5 dla wyrownania smaku)
Wyszedl bardzo super soczek. Ze 3l coanjmniej.
A dzisiaj juz tylko woda, bo pelny - a caly dzien na tych szajkach. Jeszcze na jutro zostalo.
pozdrawiam i smacznego ;)
od wczoraj szajki :D:D:D
wczoraj kupilem w promocji duzo kiwi. wiec zaczalem je przetwarzac.
wczoraj shake 1:
-1szklanka soku jablko-marchew-cytryna z dnia poprzedniego
-niecaly 1kg kiwi, obrany i pokrojony w kostke.
do miksera to, zmiksowalem no i jest shake owocowy - lekko kwaskowy, ale ja takie lubie.
dzisiaj shake 2:
-troche kielkow z lucerny
-troche rucoli
-1szklanka soku jablko-marchew-cytryna sprzed 2 dni
-troche maselka niepasteryzowanego
-troche wiecej niz szklanka shake nr1 z dnia poprzedniego.
proporcja warzywa/owoce - ok. 30/70 - 40/60 - tak na oko w sumie, ciezko stweirdzic.
Shake bardzo dobry, delikatny
dzisiaj shake 3:
-troche kielkow z lucerny
-troche rucoli
-troszeczke maselka niepasteryzowanego
-2 banany pokrojone w pol-paski
-2 jablka - obrane, pokrojone w kostke
-5malych kiwi obranych, pokrojonych w kostke
-sok sie juz skonczyl. dodalem wiec dla rozrzedzenia szklanke herbaty (takiej mieszanki z ziolami i l-karmityna)
Wszystko do miksera na jednolita mase oczywiscie.
Wszystkie te szajki - ponad 1litr wychodzilo. 0.5l wystarczy zeby sie "najesc" (az sie sobie dziwilem ze juz nie mialem sily na wiecej).
nie ma to jak dobry soczek
w lato i jesien czesto robilem sobie swieze soczki. przyszla zima i jakos przestalem - w sumie nie wiem czemu - chyba dlatego ze jablka i marchewki od wujka mi sie skonczyly.
w kazdym razie za namowa ojca znow zrobilem soczek. okazalo sie ze to wcale nie jst takie drogie. 6,3kg jablek za 3 zl utargowalem(nie ma to jak targ). troche obite, ale do sokowiruwki sie nadaja. do tego 6kg marchwi za 8,50zl. no i 1kg cytryn - 5zl.
wzialem 1/3 z tego i do sokowirowki - wyszlo ok 3ltr soczku. Powiedzmy wiec ze z 5kg(troche wiecej niz 1/3dalem) 3ltr soku wyszlo czyli za ok 6zl. A wiec za 0,25l - 0,50gr, a w sklepie te swieze soki "jednodniowe" - 2-3zl.
W lodowce jeszcze niecale 2l, do tego owocow na ok.5l, a wiec ten weekend bedzie przy soczku zamiast przy piwie :D:D:D
i prawie by byl ...CD
jeszcze 2 tygodnie w kraju jestem wiec kazdy by mnie ciagal na "piwo" , bo "pozniej nei bedzie okazji".
dzisiaj juz sie prawie dalem wyciagnac, a dopiero co odzylem po weekendzie. na basenie troche poplywalem i mi sie poprawilo - energii nabralem.
a wieczorem ... a wieczorem znow prawie by byla powtorka z rozrywki, ale w ostatniej chwili sie opanowalem i opuscilem towarzystwo twierdzac ze musze odwiezc ciotke.
wsiadlem w samochod i pojechalem, i tak zniakd spotkalem jednego znajomego, pozniej nastepnego. z kazdym 2 slowa - co slcyhac - wyjezdzam - i znow propozycje "nie do odrzucenia". nie moglem ich spotkac kiedy indziej ?
weekend zawalony po calosci
no i w weekend torche zaszalalem. Nie wiem nawet co mnie do tego sklonilo.
W piatek o 16 jak zaczalem tak ze 6 piw do nocy (na tylu przynajmniej rachube zachowalem) + 250ml wódy i do tego pizza.
W sobote od rano klinowanie - seta, piwo, seta piwo i tak caly dzien az do 2 w nocy. W miedzyczasie z 5 zapiekanek zjadlem.
Cala niedziele z lozka mi sie nie chcialo wyjsc. W poniedzialek niby ostro zaczalem od biegania, ale reszta dnia w sumie tez w lozku. Dzisiaj mialem jezdzic na rowerku od rana, ale w koncu mi sie nie chcialo. Na basen sie bede ruszal, jak juz pojade to sie poruszam.
Po weekendzie jeszcze w poniedzialek z 69 na 74 skoczylo. Ale to sie ustabilizuje. Juz dzisiaj jest 72 i spada - syf wychodzi powoli.