Co jest? Ja tu tak sumiennie sobie wieczorem przygotowuję jedzonko a tu kicha! oczywiście nie zapisałam sobie jadłospisu... Uchhhhhh! I co teraz? Ostatni zapisany mam na 5 posiłków a teraz potrzebuję 4 z ostatnich dwóch tygodni właśnie. Świetnie....
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (12)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 57171 |
Komentarzy: | 377 |
Założony: | 8 stycznia 2010 |
Ostatni wpis: | 1 stycznia 2018 |
kobieta, 45 lat, Sosnowiec
169 cm, 62.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Nie mogę wejść w plan diety...
Co jest? Ja tu tak sumiennie sobie wieczorem przygotowuję jedzonko a tu kicha! oczywiście nie zapisałam sobie jadłospisu... Uchhhhhh! I co teraz? Ostatni zapisany mam na 5 posiłków a teraz potrzebuję 4 z ostatnich dwóch tygodni właśnie. Świetnie....
Wyobrazcie sobie, piekę właśnie ciasteczka dla znajomej, pięknie pachnie w kuchni, upajam się zapachem świeżych wypieków i ani trochę nie ciągnie mnie by je zjeść, pożreć w dzikim napadzie głodu cukrowego. Czyżbym już nie była uzależniona? Nie przeszkadza mi słodki zapach, zjadłam dziś pięknie swoje posiłki, trochę zgrzeszyłam na wieczór (czyli w chwili obecnej) winem O:) ale absolutnie z tego powodu nie jest mi źle. Wieczorem waga pokazała 70,5 co daje spokojnie poniżej 70kg rano. Jest superrr! Nie sądziłam, że dieta z vitalią bedzie tak łatwa. Zdecydowanie ogarnęła mnie fala szczęścia, hmmm, jak niewiele trzeba... Parę kilo w dół, nowa praca, nowe perspektywy, nowe plany, łyk wina... Ehhhhh... :-* Czego i Wam z całego serca życzę :-)
U mnie ostatnio takie nudy że nawet nie mam co pisać... Dietka nawet jakoś idzie, w weekend tylko wina się napiłam ale ograniczyłam bardziej kalorie i myślę, że w sumie wyszło to samo.
Córcia mi się pochorowała, znów zapalenie krtani, musi do babci wędrować jak ja jadę do pracy później ją odbieram i tak siedzimy przed tv bez ochoty na nic...
Znów bym COŚ zjadła... jejjjjj muszę się czymś zająć, zrobić jedzonko na jutro, paznokcie bym sobie zrobiła. Jak tak pomyślę jest sporo rzeczy do nadrobienia, ale...
Ech, idę zobaczyć co u Was, może jakoś się podbuduję...
Zawalilam jeden dzień ale i tak efekt jest
Nie ma co się oszukiwać. Chipsy łaziły za mną i łaziły aż je w końcu zjadłam :) wielką pakę, do tego wino... Na drugi dzień bardzo źle się czułam. Nie tylko psychicznie ale chyba alko jeszcze szumialo w głowie przez pół dnia... Generalnie cały tydzień drżałam, że pewnie cały tydzień mam w plecy, że pewnie nic mi nie spadnie. A tu dziś niespodzianka :-) Nie tylko 0,6kg w dół to i centymetry poleciały :-) Dobrze jest. A będzie jeszcze lepiej :-) Ciągle jestem do tyłu z ćwiczeniami... Ponapawam się jeszcze spadkiem na swoim pasku i lecę trochę do was, na sprawdzian ;-)
Dziś dostałam cynk od znajomej, że zwalnia stanowisko asystenta nauczyciela, no i się wkręciłam. W poniedziałek idę można powiedzieć pierwszy dzień. Można powiedzieć, bo w tamtym roku szkolnym już tam pracowałam ale na świetlicy. Tym razem będzie pół etatu i niestety nie na Kartę Nauczyciela tylko umowę o pracę ale zawsze lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu :)
Dziś też było ładnie dietowo tylko w godzinach się nie mieściłam. Kładę się już do wyrka, w oczekiwaniu na jutrzejszy dzień pomiarowo wagowy. Plizzzzzz oby na wadze było choć 70,8kg.............
Może to dziwnie zabrzmi, ale ja w to uwierzyłam już dość dawno i bardzo często zdarza mi się w różnych sytuacjach że pewne okoliczności skłaniają mnie do zmiany decyzji a później wychodzi mi to na dobre. Nie wiem czy rozumiecie. Podam przykład: Wczoraj myślałam o tym żeby dziś kupić sobie chipsy i wieczorkiem przed tv się nimi napchać. A tu! Okazało się, że mężulek dziś jeszcze zostaje w domu i w trasę pojedzie prawdopodobnie jutro. I co? No przecież nie będę przy nim wtryniać chipsów bo powie "a nie mówiłem?" Tak więc dziś jest pięknie dietowo :)
Inny przykład? Kiedyś pomyślałam, ze do diety skłoniła by mnie tylko choroba. I nie wiem czy to z przez przejedzenie, ale dopadła mnie taka grypa żołądkowa, że szybko opamiętałam się i np przestałam jeść coś co mnie uzależniło - kiedyś były to orzeszki w chrupiącej panierce :)
To są takie moje dziwne przesądy, baaardzo dużo jest ich i często staram się jakoś je pozytywnie interpretować. Nie mówię, że jestem nieomylna, bo bardzo często coś zawalam, ale lubię myśleć, że ktoś nade mną czuwa :)
A z innej beczki:
Ostatnio pisałam, że mój mąż w ogóle mnie nie wspiera. Dziś weszłam przy nim na wagę. Pokazała co prawda tylko 100g mniej niż w ostatni piątek, ale jak on to zobaczył to powiedział : No... zaraz pyknie zero" czyli 70kg z groszami ;) Parę uwag (pozytywnych dla mnie) też dziś padło więc nie jest źle :)
Dziś wyrzuciłam z jadłospisu wszystkie płatki owsiane i szczerze mówiąc czuję się lepiej. To niemożliwe :( całe życie jadłam płatki owsiane na różne sposoby i nic mi nie było. Ale klapa :( A może to chodzi o te Górskie a po błyskawicznych nic mi nie będzie? Następna opcja do wypróbowania. Bo jeszcze myślałam, że może to po chlebie - zwykle jadłam swój na drożdżach a nie na zakwasie. Ale jak mówiłam, trzeba to sprawdzić :)
Chyba brakuje mi sodu, czy coś, bo ciągle myślę żeby złamać się jutro i wszamać chipsy solone. Pomóżcie proszę :( Jak sobie je maksymalnie obrzydzic? A może zrobić w domu? Mam dietę vitalii i nie chce jej przerwać bo później popłynę...
Masakra, Aaaaaaa!
I jeszcze dziś robiliśmy z córcia paluchy wiedźmy... NIE ZJADLAM ANI JEDNEGO i dumna jestem z tego. A leżą jeszcze w misce. Reżim cukrowy trwa, tylko te chipsy...
hmmm... Jakby to powiedzieć... Balonika nie połknęłam a brzuszek jakiś nie swój... Fajnie dziś pocwiczylysmy z córcia i Ewka, nawet mi się spodobało moje odbicie w lustrze, bo brzuszek coraz fajniej wygląda. Ale... Wieczorem po prażonym jabłku z owsianymi wywaliło mi brzuchol i nie jest fajnie :( Czy któraś z was zna się na tych sprawach, co mi mogło zaszkodzić? Gotowane jabłka, owsiane? Napisze co dziś zjadłam:
Ś: Chleb razowy, serek wiejski, pomidor, szczypiorek, orzechy
II Ś: serek wiejski, ananas świeży, orzechy
O: ryż pelnoziarnisty, pierś, pieczarki
D: Jogurt z rodzynkami
K: prażone jabłka z płatkami owsianymi
Całość jakieś 1400kcal, cherbaty zielonej z miętą bez cukru jakieś 2,5l
Pomożecie? :(
Kiedy będzie widać że schudłam?
Moj mąż w ogóle mnie nie wspiera, uważa że powinnam zaakceptować swój wygląd i nie katować się dietami. Dziś to już mnie ostro wkurzyl, bo nawet przy teściowej śmiał się że znowu na diecie jestem a nic nie widać żebym chudła. Że jak nie na diecie to na jo-jo... A to dlatego, że odmówiłam zjedzenia tortu urodzinowego. Trzymam się, nie ściemniam a tu takie kłody pod nogi. Przykro mi się zrobiło :( ja mu jeszcze udowodnie!!! Czy któraś z was wie, może z własnego doświadczenia, po ilu kilogramch widać wyszczuplenie? Zaraz będę miała minus 5kg a wizualnie póki co z cycków mi spadły 2 cm i 1cm z bioder...
Łazi za mną ostatnio jakiś nerw, jakaś pokusa żeby się najeść porządnie, żeby poprawić sobie humor. Chodziłam wczoraj jak struta, miejsca sobie nie mogłam znaleźć. Posiłki przygotowałam wcześniej i ciągle zerkałam na zegarek czy już mogę zjeść. Super, że nie mam tego dużo bo przynajmniej schudnę, ale co jak ja tak lubię jeść? I głupia nie potrafię wynaleźć innej równie satysfakcjonującej przyjemności. Leń jestem i w ogóle... siedzenie przed tv i opychanie się to właśnie ja. Dziw mnie bierze, że tycze czasu już wytrwałam
Dziś już po śniadaniu, wszystko mnie boli po ostatnich ćwiczeniach. Na dworze zimno, ciemno i ponuro... ech...