Ostatnio dodane zdjęcia

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2161
Komentarzy: 23
Założony: 14 lutego 2010
Ostatni wpis: 1 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kocior

kobieta, 54 lat,

156 cm, 58.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 czerwca 2015 , Skomentuj

Waga troche skakala w gore i w dol, zrobilam pomiary w klinice i okazalo sie, ze to na szczescie nadmiar wody i moze tak sobie jeszcze poskakac. W poscie zniknelo ponad 2 kg czystego tluszczu i niecaly 1 kg miesni. Za miesiac zrobie nastepne pomiary. 

Wychodzenie z postu na diecie warzywno-owocowej zajelo mi 2 tygodnie, potem dolaczylam gotowany drob i rybe i chleb z pelnej maki. W tej chwili jem prawie wszystko, ale w malych ilosciach, 2-3 razy dziennie. W ogole nie jestem glodna! Zoladek jest troche przewrazliwiony i musze unikac ostrych przypraw i kwasnych rzeczy. Troche meczyla mnie zgaga, ale poprawilo sie po 2 tygodniach. 

W tej chwili waga utrzymuje sie na poziomie 59-60 kg, czyli ok. 1-2 kg wiecej niz po zakoczeniu postu, tak jak przewidywalam. Bardzo mnie to cieszy :-) Powoli wracam do cwiczen, niestety troche mi przeszkodzila kontuzja kostki. 

Wczoraj zrobilam wreszcie przeglad wszystkich ciuchow - rozmiar w dol! Odzyskalam cala gore fajnych rzeczy, w ktore nie moglam sie wcisnac przez 2-3 lata! W zasadzie prawie nic nie musze kupowac na sezon :-) Nawet buty, ktore mnie cisnely zrobily sie luzniejsze, co oznacza, ze moja gospodarka wodna tez wraca do normy. 

Na razie daje sobie 3 miesiace na utrwalenie tej wagi, a dalszym spadkiem zajme sie po wakacjach. Jestem w polowie drogi, ale w porownaniu z tym co bylo miesiac temu to jest rewelacja. Nie myslalam, ze te 5 kg zrobi tak ogromna roznice! Codziennie slysze komplementy, jak super wygladam i dodaje mi to jeszcze wiecej pewnosci siebie :-) Poza tym zniknely wreszcie te okropne wzdecia po kazdym posilku, a to tez ma ogromne znaczenie dla samopoczucia i wygladu. Brzuszek zrobil sie plaski, nic nie wisi nad paskiem, nawet ramiona mi wyszczuplaly, a to bylo moja prawdziwa zmora! Jutro lece kupic bikini :-)

Patrzac na rezultaty, na pewno to jeszcze powtorze :-)

Pozdrawiam serdecznie wszystkich walczacych!

4 maja 2015 , Komentarze (1)

Wczoraj byl ostatni dzien postu. Przez dwa dni dokuczal mi brzuch, chyba duzo sie tam dzialo.  Wczoraj fizycznie nie bylo zle, ale psychicznie siadlam na maksa. Chcialo mi sie ryczec, wlasciwie nie wiem czemu, wszystko mnie wkurzalo, to byl chyba ten przelom kwasiczy, bo czas by sie zgadzal. Za to dzisiaj wstalam w doskonalym humorze o 4:30 RANO! Oczywiscie o 6-tej troche mnie sen morzyl, ale juz musialam dzieci do szkoly wyprawic, dac sniadanie itp. 

Moja dietka dzisiejsza to rozcienczony swiezo wyciskany sok z pomaranczy i 5 cm2 arbuza. I tak co dwie godziny. Energia mnie rozpiera jakbym zjadla kotleta z surowka i ziemniakami! Bylam na spacerku z Frodkiem 3 razy i nawet deszcz nie psuje mi humoru. To jest niesamowite! 

Jutro beda jeszcze soczki z arbuzem, a w srode dodam pare lisci salaty. Musze dac czas brzuszkowi na rozruch, bo spal przez tydzien i enzymow tam raczej nie ma. Jutro ostatnie plukanko jelitowe, a potem codziennie probiotyki i miodek Manuka, zeby dobre bakterie mnie znowu polubily.

Bilans tygodniowego postu:

- 6 kg na wadze, - 2 cm w talii, -1,5 cm w brzuchu, - 3 cm w biodrach, -1,5 cm w udzie, -1 cm w lydce. I zmniejszony celulit na udach i tylku :-)

Waga troche wzrosnie, jak wroci woda, resztki pokarmowe tez troche waza. Ciekawa jestem ile, ale przypuszczam, ze ok 2 kg wroci. Wazne jest to, ze to juz nie bedzie tluszcz :-)

Jestem dumna z siebie, ze dalam rade i teraz juz mi zadne diety i pokusy nie straszne. Jest moc!

1 maja 2015 , Komentarze (2)

Mialam bardzo realistyczny sen - szlam z dzieckiem ulica kolo jakichs budek z jedzeniem i zobaczylam niedojedzone ciastko. Rzucilam sie na nie i pozarlam w 2 sekundy! I wtedy do mnie dotarlo co zrobilam. Poczucie gigantycznej porazki, zaprzepaszczenia ciezkiej pracy nad soba i pokonanych trudnosci, cierpienia na marne bylo tak obezwladniajace, ze zaczelam wyc. Mialam ochote sie zabic! Obudzilam sie i poczulam ogromna ulge, ze wszystko w porzadku, nie przerwalam postu. Ale to mi tez bardzo pomoglo - te uczucia byly tak prawdziwe, ze na pewno nie chcialabym ich poczuc wiecej i mam zelazna motywacje, zeby kontynuowac moja walke. Mysle, ze pomoze mi tez po wyjsciu z postu, przy zachciankach i zapobiegnie folgowaniu sobie. 

Z nowych objawow na detoksie pojawil sie bardzo silny bol dolnej czesci plecow i miesni ud. Nie moglam spac od pierwszej w nocy, bo nie bylo pozycji, w ktorej bol bylby do zniesienia. Zaczelam wiec grzebac w necie, czy ktos mial takie objawy i co one znacza. Troche sie balam, ze brakuje mi jakiegos waznego pierwiastka i bede musiala przerwac post. Ale na szczescie okazalo sie, ze to calkiem typowe przy odtruwaniu jelit. Nerwy w dolnej czesci tulowia sa podraznione i tak sie to objawia. To mnie bardzo uspokoilo. Dzisiaj rano bol ustapil.

Ciekawe jest to, ze potrzebuje bardzo malo snu. Nawet po nieprzespanej nocy caly dzien nie chce mi sie spac, a wieczorem ide do lozka niespecjalnie senna. Przed postem bylam chronicznie zmeczona, nawet po 8-godzinnym dobrym snie w nocy, musialam sie zdrzemnac kolo 4-tej.

Dzis po raz pierwszy od 2 lat waga spadla ponizej wstretnej 60-tki :-) Dzis spadek byl mniejszy, tylko pol kilo, ale z tego co czytalam to normalne. Cieszy mnie kazde sto gramow :-)

28 kwietnia 2015 , Skomentuj

Weekend przeszedl bez wiekszych trudnosci, bylam tylko lekko oslabiona. Soczki smakowaly bosko, odkrylam nowe fajne smaki :-) Wczorajszy dzien i noc byly bardzo trudne, bo dostalam okropnej migreny, chyba najgorszej w zyciu. Wytrzymalam z bolem 27 godzin i poddalam sie - wzielam tabletki. Bol byl nie do zniesienia i znow sie nasilal. Troche sie balam, ze bedzie mnie bolal brzuch, ale na szczescie obylo sie bez tego. Dzisiaj tylko troche mnie cmi w glowie, ale z tym moge sobie poradzic. 

Dzisiaj bylo drugie plukanko i jestem w szoku, ze po tylu dniach na samych warzywach i owocach, i po ostatnim po plukaniu na samych plynach, tyle jeszcze we mnie siedzialo! Nic dziwnego, ze 2-3 dniowe glodowki nie maja prawa zadzialac odtruwajaco.

Jestem tez pozytywnie zaskoczona, ze nie odczuwam wiekszego glodu i calkiem latwo sobie z nim radze. Gorzej jak ktos wejdzie z jedzeniem w pole mojego widzenia, ale to raczej psychiczny glod a nie fizyczny. Staram sie nie przebywac blisko kuchni, kiedy moja mama gotuje i nie patrzec jak rodzinka zajada. Czuje sie silna wewnetrznie i nie mam wahan nastroju, ani watpliwosci. Tego sie troche balam. Mam nadzieje, ze jutro bede miala wiecej energii i dam rade isc na dluzszy spacer z psinka.

23 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

Zostalo juz tylko kilka dni do mojego postu na wodzie. Bardzo duzo przecztalam w ramach przygotowan i jestem w pelni gotowa. W tym tygodniu calkowicie odstawilam mieso, ryby i produkty mleczne, poza jednym jogurtem naturalnym w poniedzialek. Od ponad tygodnia pije tylko czysta wode, o dziwo migreny wiecej sie nie pojawily, co mnie bardzo cieszy. O cukrze zapomnialam calkowicie :-) Czuje sie bardzo dobrze i nie odczuwam braku bialka. Poza owocami i warzywami (gotowanymi) jadlam 2 owsianki z mlekiem z owsa i bananem. Pycha, nawet moim dzieciom zasmakowalo. Od jutra juz zero zboz, a w sobote i niedziele tylko soki z warzyw i owocow, swiezo wyciskane w domu. Kupilam sobie bardzo fajna ksiazke z przepisami na mieszanki sokow, wyprobowlam juz dwa i sa przepyszne. W piatek mam pierwsze plukanie jelit, potem jeszcze 2 w odstepie tygodniowym. Mam nadzieje, ze to wystarczy i lewatywy domowe nie beda potrzebne, ale na wszelki wypadek ide dzisiaj do apteki po zestaw. Podobno czasem pomaga w naglym kryzysie. Trenuje na razie jak dotychczas (biegi i ciwczenia z KFO na stronie Vitalii). Pomimo zdecydowanie zdrowej diety i ciwczen, moja waga nie zmienia sie w ogole. To utwierdza mnie w przekonaniu, ze post jest jedynym wyjsciem do przywrocenia wlasciwej rownowagi i pozbycia sie toksyn i blokad. Nie wiem ile bedzie trwal, ale na pewno po przejsciu w faze ketosis bede jak najdluzej - czyli do momentu kiedy organizm zasygnalizuje powrot laknienia. Po pierwzsych 2-3 dniach detoksykacji nie powinno to byc zbyt uciazliwe, z wyjatkiem dni przesilenia kwasiczego. Jestem bardzo ciekawa tego doswiadczenia, jak sie bede czuc, jakie zmiany zajda i czego nowego dowiem sie o sobie :-) No i rezultatow oczywiscie :-) Acha, zeby nie bylo watpliwosci - WIEM, ze glodowka nie jest sposobem na zrzucenie wagi, to TYLKO efekt uboczny oczyszczania organizmu :-) Jako terapia w wielu schorzeniach jest stosowana od tysiecy lat, z bardzo dobrymi skutkami, nawet w terapiach nowotworowych. Ja na szczescie mam TYLKO zaburzenia metaboliczne i schrzaniona flore bakteryjna w ukladzie pokarmowym i naprawa nie powinna byc zbyt trudna, mam nadzieje :-)

12 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Moje dotychczasowe wysilki jednak nadal nie daja pozadanych rezultatow. Stosuje sie do diety w jakis 80% (nikt nie jest perfekcyjny :-), ciwcze regularnie, biegam, plywam, a waga w ciagu 8 tygodni zmienila sie tylko o niecale 2 kg. Swiadczy to prowadopodobnie o blokadzie w organizmie, co zreszta potwierdzily dodatkowe badania. Wiele wskazuje na to, ze ma to duzo wspolnego z zaburzeniami flory bakteryjnej w moim systemie trawiennym. Duzo czytalam ostatnio na temat doroczynnego dzialania postu i po konsultacji z lekarzem postanowilam sprobowac. To nie bedzie ograniczenie kalorii tylko sama woda. Oczywiscie musze sie do tego odpowiednio przygotowac. Optymalnie byloby zrobic to w klinice, ale nie moge niestety wyjechac z domu na 2 tygodnie. Mam jednak wystarczajaca ilosc informacji jak to zrobic, zeby nie zrobic sobie krzywdy i mam nadzieje, ze to wystarczy. 

Post wlasciwy bedzie trwal ok. 5 dni (chyba, ze moj organizm zadecyduje inaczej). Do tego dojdzie tez hydrokolonoterpia w klinice. Juz zaczelam ograniczac kawe, w przyszlym tygodniu bede juz pila tylko jedna co drugi dzien, a za tydzien wcale. Winko odstawiam w 100% od poniedzialku. 3 dni przed postem wlasciwym przejde na warzywa i owoce. Musze przyznac, ze jestem bardzo ciekawa tego doswiadczenia! Nie podchodze do tego jako do sposobu na pozbycie sie tluszczu, ale na uzdrowienie. Podobno po pierwszych 2-3 dniach znika uczucie glodu, a organizm zaczyna "zjadac" wszystkie "zepsute" i niepotrzebne komorki. Intuicyjnie czuje, ze mi to potrzebne, taki restart. W sam raz na wiosne, kiedy wszystko rodzi sie na nowo :-) Bede pisac jak mi idzie. Jezeli oczywiscie dam rade ruszac palcami :-)

18 marca 2015 , Komentarze (1)

Jestem z siebie bardzo dumna. Pokus bylo co nie miara przez ostatni miesiac, ale daje rade. Nawet w restauracji i na imprezkach. Waga na tydzien stanela co jest zawsze torche deprymujace, ale nie daje sie zalamce. Za to dzis cwiczylam w sypialni przed lustrem, bardzo skapo ubrana, i pierwszy raz od nie pamietam kiedy podobalo mi sie to co widze :-) Jeszcze mi sie walkuje to i owo przy sklonach, uda tez dalekie od idealu ale juz widac efekty mojej ciezkiej pracy - miesnie i coraz jedrniejszy podniesiony tylek :-) I juz widze JAK to bedzie fajnie wygladac i WIERZE nareszcie, ze bedzie :-)

25 lutego 2015 , Komentarze (1)

zafundowalam sobie dzis 1-dniowy detox - na sniadanie kawa czarna bez cukru, 1 l soku owocowego BIO bez cukru i duuuuuuzo wody. Kolo poludnia detox zaczal dzialac, bardziej niz sie spodziewalam, ale czuje sie dzieki temu lzejsza, choc lekko oslabiona. Poniewaz niestety musze dzis spedzic popoludnie poza domem postanowilam troche zmodyfikowac jadlospis i zamiast soku warzywnego na obiad zjadlam jogurt grecki naturalny z orzechami laskowymi i wloskimi i swiezymi jagodami oraz pol awokado. Czuje sie bosko! Jutro wazenie, mam nadzieje ze glodowe meczarnie mi sie oplaca. 

Moj doktorek powiedzial, ze dobrze, zebym sobie zrobila taki poscik raz w miesiacu, ale bez planowania tylko spontanicznie, zeby troche oszukac mozg i spowodowac, ze organizm siegnie po zapasy. Zrobilam tez krotki intensywny trening (10 min), zeby przestawic cialo na tryb spalania. Ciekawa jestem czy beda efekty!

20 lutego 2015 , Komentarze (2)

Cale 5 dni przezylam bez grama zbednych kalorii, szczegolnie slodkich :-) Jestem z siebie dumna, chociaz nie zawsze bylo latwo. Szczegolnie jak dzieciaki z dobroci serca przychodzily z czekoladka i pytaly "Mamusiu, chcesz?" Kurcze, pewnie ze chce! Ale nie zjem :-)

Odkrylam pare nowych zdrowych smakow, np. chrupki chleb z twarozkiem i swieza bazylia - pycha! Przyzwyczailam sie tez do calkiem gorzkiej czarnej kawy, co jeszcze pare miesiecy temu bylo niewyobrazalnie trudne.

Weekend bedzie jednak niezlym polem mninowym, bo jestesmy zaproszeni na dwie kolacje do znajomych. Do domu! W restauracji byloby latwiej sobie cos wybrac, a tu nie wiem czego sie spodziewac. Ostatnio mialam do wyboru raclette - albo raclette :-) Czyli tlusty ser na ziemniakach z boczkiem i pieczarkami. Bardzo dietetyczne! Mam nadzieje, ze nie bedzie nic szwajcarskiego tym razem. Czerwonego winka jednak nie dam rady odmowic, dobrze chociaz ze zdrowe.

Dobrze tez, ze wazenie bedzie

dopiero w czwartek. Jutro zamierzam dac sobie ostry wycisk treningowy, zeby miec troche deficytu :-)

Byle do poniedzialku!


17 lutego 2015 , Komentarze (3)

I nie mysle tu o wygladzie, raczej o moim nastawieniu. Przebylam dluga droge od desperatki nienawidzacej siebie do swiadomej swoich bledow, ale kochajacej siebie cala kobiety.

Na mojej drodze do chudszej siebie dowiedzialam sie przede wszystkim, ze kazdy jest inny i stosowanie diety "cioci Zosi" bo jej pomogla nie ma sensu. Metoda prob i bledow odkrylam np., ze szkodza mi tylko weglowodany, szczegolnie te proste, a tluszcz wrecz przeciwnie. Oczywiscie, nie zamierzam objadac sie tlusta kielbasa i golonka, bo ich nawet nie lubie. Ale jajka i pelnotlusty nabial sa jak najbardziej ok. Cholesterol mam w porzadku :-) Zaczelam doceniac smak prostych, nieprzetworzonych produktow i nauczylam sie gotowac, a nawet eksperymentowac w kuchni. Moja rodzina jeszcze zyje i nawet chwali :-) Wiele gotowych rzeczy jest juz dla mnie za slodkich lub za slonych, na tluste mieso czy sos nie moge nawet patrzec. To mi naprwde ulatwia sprawe jesli chodzi o zdrowe odzywianie :-)

Zauwazylam tez, ze czesciej mysle w kategoriach "chce"/nie che" zamiast "musze/nie moge" i to dziala super na motywacje. Staram sie cwiczyc i jesc zgodnie z wlasnym biorytmem, a nie zasadami stworzonymi dla jakiejs mitycznej przecietnej Kowalskiej. Dowiedzialam sie np., ze jestem raczej "skowronkiem" a nie "sowa" i moge cwiczyc rano, ia sniadanie zjesc godzine pozniej

. Odkad stosuje sie do tego czuje sie o niebo lepiej i mam wiecej energii. Jadam maxymalnie 3 razy dziennie i wcale wiecej mi sie nie chce. Zaczelam wierzyc sobie i swojej intuicji i jestem pewna, ze przyniesie to lepsze efekty, niz podazanie slepo za klejna dieta/programem odchudzajacym.

Czuje moc! :-) I tego Wam wszystkim zycze :-)