Miałam już tam nie jeździć, bo zimno, bo ciemno wcześnie, bo co ja tam mam robić..?
Ale S. pojechał już w czwartek, a tak zimno wcale być nie miało (chociaż na cmentarzu zmarzłam jak za dawnych czasów to bywało) no i kolegosąsiad piaskowe_prawdziwki_olbrzymy na fb pokazywał..
No to w sobotę po treningu hop do pociągu = warto było na 100%.
+ oczywiście ognisko, a rano jajecznica z rydzami i kurkami.
I łażąc godzinami po lesie, słucham kolejnych audio Liane Moriarty i za każdym razem pierwsze 8/10 wciąga mnie całkowicie, reszta zniesmacza, a potem i tak sięgam po więcej...
Poniedziałek: 20 km rower + komplex x 5 w południe
Wtorek: 20 km rower + brzuch + tric x 4
Środa: 20 km rower + 30 minut marsz w południe + 20 minut siłki (przysiady + rozpiętki) + 1h bikini extreme
Czwartek:19 km rower
Piątek: 14 km rower + łażenie po cmentarzu
Sobota: 5 km rower, 1 h TBC i ganianie po lesie za grzybami..\
Niedziela: jeszcze bardziej po lesie
A teraz suszą się te grzyby w suszarce i tak ładnie pachnie w kuchni.