Trening na bogato, miska wyczyszczona, waga + 1,5 kg od idealnej. Niby już przyzwyczaiłam się do myśli, że łatwiej nie będzie, ale boli jak wciąż trzeba rezygnować... i rezygnować.. może nie trzeba...
Wtorek: 20 km rower - jaka to ulga jak jedzie się tak po prostu szybko, bo nigdzie nie ma niebezpieczeństwa lodu, śniegu, śniegu pod lodem.. zakręt i hamowanie nie jest wyzwaniem
w południe kompleks metaboliczny:
1. Pompki wciąż na kolanach ) x 10,
2. Przysiad ze sztangą na barkach 23 kg x 10,
3. Wiosłowanie 18 kg x10,
4. RDL 28 kg x 10,
5. Burpees 10x, obwód powtórzony x 5 - czuje ogromny progres w burpees
Po południu w klubie:
Trening A: troszkę zmodyfikowany dostępnością sprzętu i ilością czasu.
1. RD 35kg x 15 powtórzeń w trzech seriach.
2. Wyciskanie sztangi na ławce poziomej: 15x 20kg x 3 serie - na końcu było naprawdę ciężko, ale dałam radę
3. Przyciąganie drążka dolnego siedząc do klatki 15x 25kg x 3 serie,
4. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x czegośtam (następnym razem razem dopytam ile czegośtam waży) 3 serie.
5. Uginanie podudzi stojąc - tu też nie znam obciążenia, ale jest małe, a i tak ciężko - 15x noga - dwie serie.
5. Wznosy z opadu : 20x 3 serie.
I godzina interwałów z super instruktorką=bardzo ciężko.