Jak jest ciepło, ba gorąco!, nie chce mi się jeść, gotować, nawet myśleć o tym. A to + moja nietolerancja na mleko, jajka i pszenicę + to że jestem uzależniona od unikania gotowych, wysoko przetworzonych dań z niewiadomoczego wystarczy, że nie mam co jeść, trochę głodna chodzę, chyba że S. dorsza usmaży, czy inna jakaś okazja się trafi. Chudnięciu to akurat sprzyja ale nie pochwalam takich metod.
Czwartek: 30 km rower, w południe 10 minut orbitreka, hip trust 30x 30kg w trzech seriach i koniec, mój południowy czas jest mocno ograniczony
Piątek: 37 km rower, w spóźnieniu permanentnym=szybko jak nigdy.
W południe (po rozgrzewce oczywiście):
1a) rozpiętki na ławce poziomej 10x 8kg
1b) wiosłowanie 12x 25kg
Powtórzone jako seria łączona 4 razy. Poczułam plecy wyraźnie.
Wieczorem w klubie:
1.MC 35kgx 12 x3 serie, 40kgx 10x
2. Wspinanie na palce na maszynie 20x 50kg stopy równolegle, 20x50kg stopy do wewnątrz, 20x 50kg stopy na zewnątr
I biegiem na godzinę TBC - tempo wolne, obciążenie, które zostało dla przychodzących na końcu spore.
Miałam kiedyś kompleks ramion jak patyki, kiedyś...