Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 219205
Komentarzy: 10514
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 czerwca 2016 , Komentarze (26)

1. Za dwa dni wyjeżdżamy na wakacje]:>:

S. ładuje akumulatory swojego nowego trimmera (tzn. wsadza wtyczkę do kontaktu i trimmer się ładuje), potem przez 10 minut jeździ nim sobie po głowie i 5 minut po twarzy. Koniec, gotowe, wygląda super.

Ja spędzam dwie godziny u fryzjera, potem nawet nie wiem ile, zdejmując hybrydę z 20 paznokci (kto robił to wie co to znaczy, te odkręcające się sreberka na każdym palcu jak się nie kupiło specjalnych zacisków), potem manikiur, pedikiur, nowa hybryda...(kreci) i depilacja(szloch)

I jeszcze do tego S. potrafi sam włożyć i zdjąć kajaki na dach samochodu, a ja tylko podnoszę je do wysokości ramion, pomimo tych wszystkich treningów... żałosne;(

I S. wszystkie słoiki odkręca..

A tak będę za dwa dni odpoczywała:

Poniedziałek: 20 km rower, w południe brzuch: 

po 10 minutach rozgrzewki na orbitreku - spinanie brzucha siedząc na piłce x 30, podciąganie kolan w zwisie na drążku x 15, scyzoryki na piłce x 20, ) - w trzech seriach

Wtorek: 20 km rower, w południe 10 minut orbitreka jako rozgrzewka +

1a) rozpiętki na ławce poziomej 10x 8kg

1b) wiosłowanie 12x 25kg

Powtórzone jako seria łączona 3 razy.

Środa: 20 km rower, w południe nic bo zakupy na wyjazd trzeba było zrobić.

Wieczorem:

1. Romanian MC: 12x 35 kg,  12x 35kg, 10x 40kg, 10x 40kg, 10x 40kg

2a. Ściąganie drążka pionowo do barków: 12x 25kg  4 serie -

2b. Wciskanie sztangielek na barki stojąc: 10x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     

 
3a. wyciskanie sztangi na ławce skośnej:  9x 20kg    8x 20kg    7x 20kg     7x 20kg 

3b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg

4a. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg

4b. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

4. Wspięcia na palce na maszynie: 20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x do wewnątrz - ciężar 50 kg

godzina zajęć power pump - mega energia (nie wiem skąd) :p

27 czerwca 2016 , Komentarze (6)

Kolejny weekend na Mazurach, kajakowy.

Zupełnie pusto=cudowna niespodzianka(prezent)

40 km  przepłynięte, dwa ogniska, jedno nocne pływanie(noc) dookoła wysp owczych, dwa uciekania przed burzą, dwie kąpiele w jeziorze i długie poranne marsze z audiobookiem. Relax absolutny(impreza). Aaa i trzy wyciągnięte kleszcze, ale takie dopiero co się wgryzły, więc bez wydłubywania oderwanej głowy..

22 czerwca 2016 , Komentarze (6)

Poniedziałek: 20 km rower, w południe brzuch: 

po 10 minutach rozgrzewki na orbitreku - spinanie brzucha siedząc na piłce x 30, podciąganie kolan w zwisie na drążku x 15, scyzoryki na piłce x 20, ) - w trzech seriach

Wtorek: 20 km rower, w południe 10 minut orbitreka jako rozgrzewka +

1a) rozpiętki na ławce poziomej 10x 8kg

1b) wiosłowanie 12x 25kg

Powtórzone jako seria łączona 3 razy.

Środa: 20 km rower, w południe spanie w saunie(spi) (miało być gadanie, ale koleżanka nie przyszła)

Wieczorem:

1. Romanian MC: 12x 35 kg,  12x 35kg, 10x 40kg, 10x 40kg, 10x 40kg

2. Ściąganie drążka pionowo do barków: 12x 25kg  4 serie - miało być poziomo, ale maszyna, która już poprzednio się jakoś zacinała, teraz całkiem się spsuła:(

2. Wciskanie sztangielek na barki stojąc: 12x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     

 
3a. wyciskanie sztangi na ławce skośnej:  6x 20kg    6x 20kg    6x 20kg     6x 20kg  - to ostanie to już ledwo, ledwo i niezbyt technicznie, odrywając tyłek

3b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg

4. Wspięcia na palce na maszynie: 20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x do wewnątrz, 20x równolegle - ciężar 50 kg

godzina zajęć power pump - wyjątkowo dużo energii było - i to na tyle(uff)

22 czerwca 2016 , Komentarze (17)

Dużo różnych treningów(pot), dużo dobrego jedzenia(salatka)(kurczak)(owoce), fanu z tego wszystkiego(impreza).

Dodatkowy bonus od losu(prezent) - znaleziony najładniejszy kostium, jaki miałam kiedykolwiek. 

Forma najlepsza, jaką miałam kiedykolwiek.

Zalecenie na przyszłość(zegar) - tak trzymać.

Efekt: 52 lata = 53 kg, 90 biodra, 66 talia, 80 brzuch, 50 udo, 80 biust

W tle jezioro Mokre i nie, nie będę się kąpała, bo woda ciąż za zimna(zimno)

20 czerwca 2016 , Komentarze (7)

Piątek - niedziela:

50 km szlakiem Krutyni, jezioro Dłużec - wieś Krutyń, kilkanaście po taki wiatr, że woda wchlapywała się do kajaka, kilkanaście pod duży wiatr, a reszta z lekkim cudownym wiaterkiem w plecy. Burzę jakoś przypadkiem przeczekaliśmy w stanicy, a wichurę w namiocie w lesie (nie było bezpieczne miejsce, gałęzie spadały na namiot, a na porannym spacerze oglądałam wielkie powywalane drzewa).

1. Było pełno poziomek i dwa smażone sandacze.

2. Jedno ognisko i dwugodzinne poranne szybkie marsze z audiookiem Margaret Atwood, bardzo dziwnym, bardzo pasującym do tego miejsca.

3. Było zupełnie pusto:) - mój pierwszy raz kiedy widziałam Krutynię taką pustą w taka piękna pogodę - to chyba zasługa piłki nożnej.

15 czerwca 2016 , Komentarze (5)

Poniedziałek regeneracja po weekendzie, żadnych treningów, tylko 25 km na rowerze.

I hurra:D po wielu wcześniejszych próbach, szukaniach, próbowaniach, udało mi się kupić mega wygodne buty treningowe, stare już były naprawdę STARE, bez amortyzacji i trochę się rozpadające.

Wtorek: 20 km rower,

W południe brzuch + tric: po 10 minatach rozgrzewki na orbitreku - podciąganie kolan w zwisie na drążku x 15, scyzoryki na piłce x 20, pompki w podporze tyłem x 15 (nogi na ławeczce) - w trzech seriach.

Środa: 20 km rower

W południe miało coś tam być, ale po kolegach odziedziczyłam rozgrzaną, wypachnioną saunę, nawet wiaderko było pełne wody. Obudziło mnie własne chrapnięcie(spi).

Wieczorem:

1. Romanian MC: 12x 35 kg,  12x 35kg, 10x 40kg, 10x 40kg, 10x 40kg - faceci niby nie patrzą, ale jak nie mogłam położyć sztangi na stojak, bo jedyne miejsce było wysoko, to zaraz miałam pomoc - to było miłe;)

2. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 12x 7kg   12x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg,

2. ściąganie drążka poziomego do brzucha: 12x 25kg  4 serie - to było ciężkie, bo maszyna jakoś się zacina i mam wrażenie, że czasami jest ciężej niż powinno być

 
3a. wyciskanie sztangi na ławce skośnej:  10x 20kg    8x 20kg    6x 20kg     6x 20kg  - to ostanie to już ledwo, ledwo i niezbyt technicznie

3b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg

4a. uginanie ramio ze sztangą - biceps: 15x 10 kg

4b. czachołamacz 15x 10kg

(4a i b  jako seria łączona powtórzone 2 razy)

godzina zajęć power pump - ciężko, ale wchodziło super

Tylko nowe buty okazały się wcale nie tak wygodne jak miały być. I w domu od razu zajrzałam do kosza (hurra:DS. nie wyniósł nic do śmietnika), wygrzebałam(ninja) te stare, wcale stare nie wydały mi się, otrzepałam z fusów po herbacie, wyciągnęłam z nich starą gumę do żucia i zaniosłam do pralki. Jak dobrze że jeszcze były.

A jutro na Krutynie na kajaki na trzy dni. Maja być burze = przygody.

13 czerwca 2016 , Komentarze (7)

Weekend miało być treningowo - domowy, a nieoczekiwanie zrobił się bardzo wyjazdowo i różnorodnie(zakochany).

Sobota:  rano - 36 km rower (wynik całego dnia) + godzina TBC + godzina zajęć ze sztangą(bomba), szybki prysznic małe pakowanie i wyjazd na naszą działkę, ale ty razem pociągiem z rowerami i różnymi atrakcjami. Po drodze Starówka i okolice - przystanek na rynku, tłumy turystów z całego świata (podsłuchane pytanie z ogródka restauracji "Czy ta kiełbasa jest NAPEWNO bezglutenowa!?" bezcenne, bo ja takie zadaje i był czas, kiedy nie uważane było za dziwactwo, teraz to norma;), mój pierwszy w życiu gryczany naleśnik w bardzo dziwnej knajpce na Pradze. I 20 km od pociągu przez lasy, bardzo pachnące i świeże po ostatnich deszczach. I jeszcze na koniec ognisko(noc)

Niedziela: 75 km rower, po lasach, nad Bugiem:D (zawsze zapominam, że jeżdżenie obok wału powodziowego, jakkolwiek atrakcyjnie wygląda na mapie jest po prostu nudne) i niestety dwie godziny w pociągu na koniec - ale bardzo efektywnie wykorzystane na naukę angielskiego(kujon), bo testy semestralne tuż tuż.

11 czerwca 2016 , Komentarze (5)

Energii cała masa(bomba), treningi na 120% (bo czasem nawet cos więcej), z jedzeniem idealnie + dużo i zdrowo(salatka)(kurczak). Waga pokazuje kg mniej niż na pasku, brzuch płaski(impreza). I słońce świeci cały czas, a jak jest ulewa, to ja akurat w pracy bezpiecznie siedzę. Idealnie jest - a wakacje coraz bliżej(slonce).

Czwartek: 20 km rower, w południe 30 minut orbitreka,

Piątek: 20 km rower

W południe 10 minut orbitreka jako rozgrzewka +

1a) rozpiętki na ławce poziomej 10x 8kg

1b) wiosłowanie 12x 25kg

Powtórzone jako seria łączona 3 razy. 

Wieczorem w klubie dzień dolnej połowy: 

1. Romanian MC: 12x 35 kg,  12x 35kg, 10x 40kg, 10x 40kg, 10x 40kg

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30kg, 15x33kg, 15x 33kg, 15x 33kg - na każdą nogę

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy

3. Unoszenie tułowia do góry na poziomej ławce rzymskiej 20x w trzech seriach - na górze spięcie i chwila zatrzymania,

I  godzina TBC - dobrze poszło z moim ostatnim poziomem energii.

A na kolacje czekała na mnie ryba - pyszna(losos)

8 czerwca 2016 , Komentarze (8)

Przez 30 lat tak mnie więcej była  vege(owoce)(salatka) i to strasznie ortodoksyjną. Miałam swój nóż, którego do mięsa się nie używało, swoja półkę w lodówce i miskę. Grzebałam w ruskich pierogach i wypytywałam biedne kelnerki: co to jest? podsuwając im ciemne paprochy na końcu widelca... szokowałam rodzinne ciotki-babki, nie mogły zrozumieć jak to tak można bez mięsa, i dlaczego.. a ja po prostu nie lubiłam, nie mogłam pogryźć nie mogłam połknąć ani patrzyć się na nie na żadnym etapie ( a miałam dziadka rzeźnika, więc trafiały się okazje zobaczyć proces powstawania kotleta(stek) od samego początku.

A później dowiedziałam się że ma nietolerancje na mleko wszystkich zwierząt, jajka i soję. I nie miałam co jeść. A ćwiczyłam dużo i chciałam jeszcze więcej. Głodna byłam ciągle pomimo, że warzywami napchana.

I wsuwam teraz codziennie pasztet z indyka i ryby jak tylko S. je zrobi i nadal potrafię gładko, podczas rozmowy, powiedzieć, że jestem vege, tak z rozpędu:x

Poniedziałek DNT:  20 km rower

Wtorek: 35 km rower

W południe brzuch + tric: po 10 minatach rozgrzewki na orbitreku - podciąganie kolan w zwisie na drążku x 15, scyzoryki na piłce x 20, pompki w podporze tyłem x 15 (nogi na ławeczce) - w czterech seria, ostatnia już ciężka

wieczorem godzina indor cycling, bo miałam czas, nieodpartą chęć, a w weekend pewnie gdzie wyskoczymy i z treningów nici będą.

Środa: 20 k rower,

W południe: 10 minut orbitreka i MC na jednej nodze 15x w ręku po tej samej stronie 10kg, 3 serie,

Popołudniowy trening:

1a. Wciskanie sztangielek na barki stojąc: 12x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg,

2b. ściąganie drążka poziomego do klatki: 15x 25kg powtórzone 5 razy

(a i b  jako seria łączona)

 
3. wyciskanie sztangi na ławce skośnej:  8x 22kg    7x 22kg    6x 22kg     6x 22kg   

4. wiosłowanie 15x 20 kg 4 serie

5. wspięcia na palce na maszynie; 20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x do wewnątrz, 20x równolegle - ciężar 50 kg

godzina zajęć power pump - nowy ciężka choreografia, ale z moim ulubionym hip trust:D

5 czerwca 2016 , Komentarze (9)

Wczoraj widziałam jak pan zakleszczył się w rowerowym stojaku (tym nowszego typu, ale niskim). Nie wiem jak to się stało(mysli), jak on się tam dostał, stracił chyba równowagę, co przy jego stanie nie było trudne, albo chciał usiąść i odpocząć chwilkę, ale było tak: pan chudy i na wyraźnym rauszu siedział, a właściwie szarpał się, z tyłkiem pomiędzy sąsiednimi "stacjami". Dwóch rowerzystów próbowało mu pomóc, zachęcając, żeby zamiast wstawać, najpierw wysunął się do przodu, ale on panikował i im bardzie się szarpał tym bardziej się zakleszczał ale dalej uparcie trzymał się tej metody...

Nie lubię tych stojaków, bo zwykle tylko przednie koło można tam przypiąć, nie ramę, ale że tak można w nim skończyć to nie wiedziałam...

sobota: 20 km rower, godzina TBC + godzina zajęć ze sztangami (dobrze mi szło) 

Wreszcie zrobiłam pasztet z indyka w ilości zapewniającej mi co najmniej miesiąc jedzenia(kurczak) pół zamrażalnika zajęte.

niedziela: 30 km rower -  godzina indoor cycling - och jak dawno tu nie byłam, przypomniałam sobie jak lubię te zajęcia:D

I druga godzina kalisteniki, przysiadamy z obciążeniem, pompki i brzuchy - zakończone rolowaniem - bardzo przyjemne chwile:) i bardzo bolesne (jak trafi się punkt spustowy) chwile(szloch).