Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 219186
Komentarzy: 10514
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 maja 2016 , Komentarze (9)

Trochę kryzys dzisiaj miałam z treningiem:(.

Że za długo już jest taki sam i mi się nudzi. I że pojadę do domu i będę czytała książkę i leżała i czytała i leżała, aż do czasu(zegar), kiedy czas będzie iść spać.

Na szczęście zamiast tego pojechałam do klubu, pozmieniałam trochę (trochę) mój trening siłowy, a instruktorka całkowicie zmieniła choreografie na sztangach, a nowa jest super; ciężka ale dynamiczna i zupełnie, ale to zupełnie inna:PP i ledwo żyję teraz i dobrze mi bardzo.

Poniedziałek: 15 km rower i to wszystko:<

Wtorek: 20 km rower + w południe zestaw na brzuch; 10 minut orbitrka,30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone trzy razy 

Środa: 20 km rower + pół godziny spania(spi) w saunie w południe (a miało być ćwiczenie tyłka, ale ona była w idealnej temperaturze, wypachniona olejkami i nawilżona i całkiem pusta, nie mogłam, po prostu nie mogłam tak jej zignorować i iść ćwiczyć, ale próbowałam)

Popołudniowy trening:

1. Wciskanie sztangielek na barki siedząc: 12x 7kg   12x 7kg    12x 7kg     10x 7kg     9,5x 7kg,

2. Podciąganie się przy pomocy niebieskiej gumy: 3 serie x 10 powtórzeń, strasznie wymęczonych powtórzeń,  

 
3a. wyciskanie sztangi na ławce skośnej:  10x 20kg    10x 20kg    8x 20kg     8x 20kg   

3b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg (a i b  jako seria łączona)

4. Ściąganie drążka wyciągu pionowego do brzucha:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  10x 25kg  10x 25kg 


4b. wspinanie na palce na maszynie, obciążenie 50 kg: 20x stopy równolegle, 20x na zewnątrz, 20x do wewnątrz,

godzina zajęć power pump - całkiem nowych, bardzo ciekawych, bardzo ciężkich(pot)

10 maja 2016 , Komentarze (1)

Pojezierze Brodnickie jest piękne:) (kwitną właśnie jabłonki i cos jeszcze, co nie wiem czym jest, dopóki nie wyrosną na tym owoce i jaskrawożółty rzepak) , bardzo przed sezonem jeszcze, puste, czyste - nie ma wędkarzy, nie ma krzykaczy i puszczacy muzyki=łup, łup wszędzie gdzie się da i nawet nie ma kiwających się lokalsów przed sklepami i barami (co właściwie nie dziwi, bo bary pozamykane).

Tylko strasznie malutkie jest:(. Trzeba uważać, żeby w dzień nie objechać, bo potem co? 120 km w trzy dni, chwalić się nie ma czym. Miska czysta prawie, bo jedyne grzeszki to jakieś ze trzy krówki i słodkie alko do ogniska(alkohol).

Tak spałam i dla ciekawych: tak trzy dni myłam się w jeziorze i tak woda była zimna i trochę było wędkarzy ale daleko (miałam nadzieję, że bez lornetki).

4 maja 2016 , Komentarze (9)

Cokolwiek to było, wiosenne postanowienia, akcja promocyjna (obniżka cen karnetów), cokolwiek, przeszło, minęło i w moim klubie jest jak było - nie pusto, ale tez nie tłoczno, tak akurat. Ci co chodzili - są nadal inni przemknęli tylko...

poniedziałek: 20 km rower + w południe zestaw na brzuch - 10 minut orbitrka,30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone trzy razy (oprócz orbitreka oczywiście, bo to tylko rozgrzewka)

wtorek: 15 km rower - tylko:(,  a plany były ho, ho, ale od rana deszcz i burze.. (deszcz)

środa: 23 km rower i trening wieczorem, bardzo mi się nie chciało, ale bardzo dobrze poszło jak już ja poszłam;) jak zwykle i jak zwykle ja zdziwiona..

1. Ściąganie drążka wyciągu pionowego do brzucha:  15x 25kg    15x 25g   15x 25kg  15x 25kg  12x 25kg 

2. Wciskanie sztangielek na barki stojąc: 12x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     9x 7kg      


3a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  12x 20kg    10x 20kg    10x 20kg     10x 20kg   

3b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg    

4a. uginanie ramio ze sztangą - biceps: 15x 10 kg

4b. uginanie ręki za głową - triceps 10x 5kg na każda rękę

a i b powtarzane jako seria łączona

4b. wspinanie na palce na maszynie, obciążenie 50 kg: 20x stopy równolegle, 20x na zewnątrz, 20x do wewnątrz, 20x równolegle

I godzina zajęć power pump - poszło lepiej niż zwykle, chociaż do zwiększanie obciążenia mi jeszcze daleko...

A jutro jadę na pojezierze Brodnickie (pierwszy raz) z S. rowerami i namiotem i już doczekać się nie mogę8) ma być piękna pogoda i przygody(strach)

2 maja 2016 , Komentarze (5)

Moja majówka w tym roku w weekendowej wersji mini, bo zimno(zimno)

 sobota: rano godzina TBC - głównie ćwiczenia stabilizacyjne, wolne tempo, ale ciężko i jazda w gigantycznym korku na działkę. A tam już jak to tam: sprzątanie lasu, sadzenie drzewek, spacer, ognisko z piwem. Ale jedzenie tylko z pojemników, jak w założeniu: kasza, indyk, jajko, żadnych grzeszków(puchar).

niedziela: 70 km rower, po lesie, starorzeczach Narwi, brodzenie po lodowatej wodzie, parzenie bosych nóg pokrzywami. S. rower przez wylewy przenosi na ramieniu, ja ciągam po wodzie, to błąd - pełno wodorostów potem jest w szprychach.

I prognoza pogody zupełnie nietrafiona, zamiast deszczu o godzinie 17 przejaśnienie i całkiem ładny zachód(slonce).

29 kwietnia 2016 , Komentarze (9)

Takie mam dni czasami jak wczoraj. Od rana wszystko nie tak:<,  pod wiatr, zimno, chmury.

Na wadze 1kg więcej.

Zegarek spadł na podłogę i przestał chodzić. Sklep, gdzie jadę specjalnie, żeby kupić nowy zegarek – zlikwidowany. On line nie mogę na nic się zdecydować.

Praca nudzi i irytuje, czas rozciąga się w nieskończoność i desperacko pragnę słodyczy(tort)(donut)(ciasteczka)(czekolada). Ale walczę mocno i krótko. Idę do maszyny i wybieram coś największego – Prince Polo XXL. I kawę z czekoladą (wersja bez cukru to ściema, słodka jest cudownieL). A za chwilę pożeram jeszcze Kinder bueno.

Spotkana przypadkiem koleżanka dziwi się, że uważam, że to dużo, ona właśnie sama skończyła dużą Milkę z orzechami i rozgląda się za czymś jeszcze.

Teraz wcale nie jest lepiej, gorzej nawet, bo trochę mdło i ciasno w spodniach.

Wieczorem rodzynki, figi i orzechy oszukańczo nakładane do miseczki małymi porcjami, ale wiele razy, każdy raz jest tenjużnaprawdęostatni. I jeszcze pół szklanki likieru na koniec. I okropny sen o wypadających zębach – nic dziwnego właściwie.

A rano śladu po tym nie ma, świeci słońce(slonce) i wszystko jest znowu na swoim miejscu.

Na wszelki wypadek wagę omijam;)

czwartek: 25 km rower

piątek: 25 km rower, pół godziny orbitreka w południe - byłam sama na korpo siłowni, pootwierałam okna, wszystko pachniało i muzyka była idealna po prostu.... 

po pracy: (przyszłam wcześniej więc też wyszłam wcześniej i miałam więcej czasu na trening:))

1. Romanian MC: 10x 35 kg  powtórzone w pięciu seriach

2a. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30kg, 15x33kg, 15x 33kg, 15x 33kg

2b. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg

2c. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a, b i c w serii łączonej powtórzone 4 razy

3. wznosy na ławce rzymskiej poziomej 3x 20 powtórzeń wolno z zatrzymaniem na górze, tak na dobicie tyłka i zmęczenie dwójek

4. wspinanie na palce na maszynie, obciążenie 50 kg: 20x stopy równolegle, 20x na zewnątrz, 20x do wewnątrz, 20x równolegle

i godzina ABT , jakoś łatwo poszło.

I już tylko z 7kg warzyw i jabłek, rowerem i wszystkim wrócić do domu, wdrapać się na 4 piętro i do weekendowego wyjazdu szykować8)

 

27 kwietnia 2016 , Skomentuj

Nie jest przyjemnie jechać po pracy 5 km w deszczu(deszcz) na trening, okropnie jest już po wyciągać mokre i zimne ciuchy(zimno), wciągać na siebie i jechać w jeszcze większym deszczu, pod wiatr kolejne 5 km.

Ale jak smakuje potem czerwone wino(alkohol), pite w wannie pełnej gorącej, pachnącej wody...

poniedziałek: 20 km rower 

wtorek: rower 20 km

środa: rower 20 km,

w południe zestaw na brzuch: 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone dwa razy,

wieczorem: trening siłowy nr 4:

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 12x 7kg   12x 7kg    12x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu poziomego do brzucha:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg 


2a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  12x 20kg    12x 20kg    12x 20kg     12x 20kg   

2b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg     15x 2.5kg    

a i b powtarzane jako seria łączona

3. wspinanie na palce na maszynie, obciążenie 50 kg: 20x stopy równolegle, 20x na zewnątrz, 20x do wewnątrz, 20x równolegle

I godzina zajęć power pump

24 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Zimno(zimno), więc weekend w domu = odrabianie zaległości, nadrabianie co można.

sobota: 10 km rower, godzina TBC + godzina zajęć ze sztangami (nowa choreografia, bardzo długie serie, bardzo poczułam), wieczorem 5 km spacer do parku i po parku.

niedziela: 10 km rower, godzina indoor cycling, wyjątkowo szybkie tempo. I odwołana druga godzina kalisteniki, bardzo dobrze bo zaczynam czuć jak bolą mnie po wczoraj mięśnie w większości ciała.

22 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Ciężko było dzisiaj, trudno jakoś i myśleć i skakać(kreci) tak bywa czasami, ale jakoś siłą woli bardziej ogarnęłam co musiałam i chciałam.

czwartek: 20 km rower, w południe pół godziny spania w saunie(pot)

piątek: 20 km rower, w południe miało być dużo a skończyło się na 10 min orbitreka i niemrawym rozciąganiu,

po pracy: (udało mi się zignorować myśli o pojechaniu prosto do domu i leżeniu tam i nicnierobieniu(puchar))

1. Romanian MC: 15x 30 kg (rozgrzewkowo) 10x 35 powtórzone w czterech seriach

2. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 15x 30kg, 15x30kg, 15x 33kg, 15x 33kg

2a. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 27kg

2b. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg

a i b w serii łączonej powtórzone 4 razy

3. wznosy na ławce rzymskiej poziomej 2x 20 powtórzeń z zatrzymaniem na górze, tak na dobicie

i godzina ABT , przysiady, przysiady przeróżne ich odmiany w różnym tempie i brzuch.

Ale i tak najtrudniej jest mi się już po wszystkim wdrapać na moje 4 piętro z rowerem, rzeczami z pracy + rzeczami z treningu i zakupami eko-warzyw (ponad 5 kg pyszności, jutro gotowanie).

20 kwietnia 2016 , Skomentuj

Znowu zimno, wiatr i ulewy(deszcz) co chwila. Chleb, żeby wyrósł trzeba w piekarniku podgrzewać, a plany na majówkę mocno wyblakły:(

poniedziałek: 20 km rower 

w południe zestaw na brzuch: 30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - wszystko powtórzone trzy razy,

wtorek: rower 20 km, pół godziny na orbitreku w południe,

środa: rower 20 km, w południe 10 minut orbitreka rozgrzewki + (rdl na jednej nodze 15x 7kg, podciąganie nóg w zwisie na drążku 10 razy) - powtórzone trzy razy

po południu zajęcia ze sztangami - nowa choreografia bez hip thrust - buu;(

18 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Weekendowe prognozy pogody = deszcz pada właśnie wtedy, kiedy my mamy mieć ognisko:< ale skończyło się na krótkiej mżawce i godzinach na rowerze, po lesie. Spotkałam dwa zające, stado saren, kilka żurawi i bocianów i całą masę kaczeńcy.

Sobota: rano godzina TBC, 35 km rower

Niedziela: 80 km rower, łatwe km - 70% to leśne puste asfalty w sam raz do doskonalenia jazdy bez trzymanki.