Zbliża się lato. Czuć to, już czuć :) Ale póki co cieszymy się wiosną! Co do mojego odchudzania. Powoli je wprowadzam, żadnych metod szokowych tym razem. Zmniejszam porcje każdego dnia (hah, właściwie to dopiero 2 dzień :P), przestałam słodzić, więcej piję, ruszam się. Nie jest idealnie, ale tak nie musi być... Nie zamierzam liczyć kalorii, nie szaleję z ćwiczeniami - dopiero się do nich przyzwyczajam, bo kondycja = 0. Codzienne spacery z psem + orbiterek to mój sposób :)
Nie idzie się nie zgodzić. Trzeba coś z sobą wreszcie zrobić, bo to, jak ja wyglądam... Szkoda słów! W środę się zważę i będę wiedziała, ile dokładnie ważę. Teraz tylko mniej-więcej oznaczyłam swoją wagę.
Nie da się ukryć - tyłam regularnie od... Urodzenia? Przesadziłam. Gdzieś od 3 klasy podstawówki. Wow. Wcześniej byłam całkiem, całkiem.
* * * * * * * * * * * * * * *
Śniadanie: omlet z fetą i pomidorem, herbata zielona
2 Śniadanie: pół bułki z ziarnami z szynką i ogórkiem, jabłko, woda (0.5l)
Obiad: zupa porowa (caaały talerz, pycha <3), czerwona, zwykła, zielona
Podwieczorek: orzechy, koktajl z truskawek, woda
Kolacja: pierś kurczaka wędzona, ćwikła.
No i teraz prośba - co myślicie o moim menu? Jest w porządku, czy coś jest źle? Nie znoszę jogurtów naturalnych, tak dla jasności dodam, więc na kolację ich nie zjem. CHociaż mają białko. Ale pierś kurczaka też ma go sporo. A jogurt trawię tylko zmiksowany z bananem na koktajl - pycha!
Co do ruchu.
*1 godzina spaceru z psem
*1 godzina na orbiterku
*45 minut wf.
Jeszcze motywacji trochę na koniec - tak, jak chcę ja osobiście wyglądać <3 Ach, marzenie!
Dobrze, lecę czytać pamiętniki! Trzymajcie się cieplutko - ściskam :**