Po to się odchudzam, żeby były jakieś efekty!
Wczorajsze poranne ważenie załamało mnie totalnie. Waga 70,1 kg! Chudnę z prędkością ślimaka! Do tego czuję się jakoś taka pękata. Mam wrażenie, że mam coraz większy tyłek i uda. Może ćwiczenia nie takie? Może dieta kiepska? Sama nie wiem, wzoruję się na pamiętniku dziewczyny, która schudła tutaj ponad 30 kg! Chudła z tygodnia na tydzień, a nie tyła! Ja mam tylko 10 kg(już teraz 11kg) do zrzucenia, a nie potrafię! Badania na tarczycę ok, więc może coś z insuliną nie tak?
Wczorajsze menu:
I śniadanie: kanapka z pasztetem i pomidorem
II śniadanie: jabłko
lunch: 2 marchewki, garść żurawiny i płatków kukurydzianych
obiad: pół omleta z pieczarkami i cukinią
przekąski: 4 kawałki arbuza
Wypite:
1,5 l wody
2 kawy
Trening:
relaks
Skania79
19 września 2013, 17:20Spokojnie... jak na wojnie. Tu pierdolnie, tam pierdolnie...i po wojnie :))) Rób swoje poprostu :)) Dobrze będzie!
alexandra2013
19 września 2013, 14:54Rozumiem co czujesz!!! Dzisiaj tez przeżywam kryzys związany z wagą:-( Ale grunt to się ni poddawać!!!
Mileczna
19 września 2013, 09:06Kurcze masz juz 6 z przodu....no prawie :))) .. nie marnuj tego.Ja jestem ze trzy zakrety za Tobą - wierz mi wiem co to znaczy kryzys...nie poddawajmy sie kochana!
sloneczkoko
19 września 2013, 08:32Dadaj jednak jakiś inny trening a efekty przyjdą szybciej!