Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najbardziej lubię podróżować i tańczyć.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 995
Komentarzy: 12
Założony: 7 stycznia 2016
Ostatni wpis: 20 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Matea2016

kobieta, 45 lat, Katowice

169 cm, 75.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 maja 2016 , Skomentuj

Waga stanęła, trudno, za dużo chyba podjadam... Ogarniam się pomału bo pomału, ale ogarniam ;-) Cieszę się jednak bo wczoraj pobiegałam 20 min i 15 min spacerku i dziś podobnie. Jutro dzieci będą w domu, więc pewnie nie dam rady się upłynnić na godzinę ( bo dojazd), ale mam nadzieję że w poniedziałek dam radę... Nawet słuchawek nie potrzeba mi, bo takie piękne odgłosy natury już się budzą ...

5 maja 2016 , Komentarze (3)

Zawaliłam. Szło mi dobrze, chudłam bez nadmiernych restrykcji, ale... przegięłam. Na majówkowych urodzinach, grillach - przesadziłam z folgowaniem sobie i mam co chciałam - 2 kg na plusie !!!  Masakra. Nie umiałam oprzeć się tortowi, którego spora część została z imprezy, a wcześniej kosztowanie ciast, sałatek itd itp... A chciałam do wakacji mieć 64. Został miesiąc a ja mam  teraz 67 ! Lipa :-(. No to masz babo placek !

9 kwietnia 2016 , Skomentuj

No, bywało różnie, dawno tu nie zaglądałam. Były święta, było zatrucie, był wyjazd, ale... nie jest źle. Efekty pewnie mogłyby być lepsze gdybym była bardziej rygorystyczna, ale 4 kg mniej bardzo bardzo mnie cieszą :-) . Zdecydowałam się dziś przedłużyć abonament i jeszcze powalczę, mimo zastoju, mimo oporu... Waga stoi od chyba 3 tygodni, ale to nic, muszę się bardziej zmobilizować i będzie lepiej, to tylko inny przycisk w mojej głowie. Mam nadzieję że uda mi się go znów znaleźć i nie poddam się rutynie... Jutro idziemy na urodziny, to będzie ostatni dzień kiedy sobie trochę odpuszczę, ale też mam nadzieję w granicach rozsądku. Od poniedziałku - zbroję się sama na siebie, wakacje tuż tuż - tak bardzo bym chciała jeszcze zrzucić 2-3 kg... 

2 lutego 2016 , Komentarze (2)

Jest jakiś postęp chyba w mojej mentalności. Nareszcie ! Byłam dziś u rodziców, częstowali mnie kawką i jak zwykle jakąś pychotką, tym razem pachnącym jabłecznikiem. I ... odmówiłam !  Niezwykle  rzadkie zjawisko, a jednak... raz na 3 tygodnie się udało :-). Trochę mnie to krzepi ;-)

1 lutego 2016 , Skomentuj

Minął trzeci tydzień moich zmagań. Było różnie, ogólnie nawet smacznie, czasem z lekkim głodem, ale naprawdę podoba mi się to uporządkowanie posiłków. Nie mam dylematu co robić na obiad, nie jem non stop tego samego na śniadanie ( a tak bywało...), tylko sięgam sobie po nowy plan i robię :-). Jest trochę tego przygotowywania, ale pomału i do tego się przyzwyczajam. Najgorzej jak nie zdążę czegoś ugotować wcześniej, to mi się czas spożycia opóźnia, ale się trzymam. No... nie byłam zbyt restrykcyjna, znów zdarzyło mi się podjadać odrobinę czekolady do picia w proszku i jakieś co nie nieco ciasta, przy różnych okolicznościach... ale... mogło być gorzej. Nie będę się katować z tego powodu. Minus jest taki że być może widać to na wadze ( bo w ostatnim tygodniu nie schudłam), ale być może to wina tego że dietę miałam dla matek karmiących, a karmiłam małego tylko raz. Więc od dziś jadę na 1400 kalorii. Posiłki jakby mniej smaczne, ale objętościowo chyba nie najgorzej, jak przyprawię po swojemu to ok. Zobaczymy jak będzie jutro.

21 stycznia 2016 , Komentarze (3)

Dziś gorszy dzień... Nie ćwiczyłam, podjadłam na dniu babci i mam wrażenie że się do tego nie nadaję i sama niweczę własną pracę... Może jak dzieci zasną to trochę się wreszcie poruszam i podniosę poziom endorfin... Ale ciężko się zebrać...

20 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Minął tydzień. Waga się rusza, to do przodu, to do tyłu... ważę się jak pomylona kilka razy dziennie... Przestrzegam diety ! No w 97 % :-) i powiem szczerze, że najdziwniejsze jest to , że nigdy nie gotowałam tyle ile na tej diecie... Ciągle coś przygotowuję i sprawdzam jaki będzie kolejny posiłek. Może mi to za niedługo wejdzie w nawyk, dobrze by było, bo na razie to sporo czasu na tym tracę. Ale cieszę się, że posiłki są różne, nawet smaczne , a najbardziej lubię usiąść z czymś czekoladowym i delektować się że jestem na diecie i jem sobie takie coś :-)

Ogólnie widzę że pomału zaczynam schodzić z 70 kg. Częściej jestem poniżej, ale czasem jeszcze widzę tę nieszczęsną siódemkę :-(.

Dziś dopadłam czekoladę do picia w proszku i zgrzeszyłam... oj oj , ale nagrzeszyłam... Było mi jakoś mdło i słabo i pomyślałam, że brakuje mi cukru. I co ? Od razu lepiej :-). A jutro wstaje nowy dzień...

7 stycznia 2016 , Skomentuj

No dziś się zdecydowałam. Zapłaciłam i próbuję tu poznać co i jak. Ruszam się po omacku, ale jestem pełna dobrych chęci, ale też obaw, czy będę konsekwentna... Mam nadzieję, cel jest dość ambitny :-)