Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Osiemnastolatka niezadowolona ze swojego wyglądu.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2150
Komentarzy: 76
Założony: 12 stycznia 2014
Ostatni wpis: 14 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mojeparanojee

kobieta, 29 lat, Rzeszów

168 cm, 61.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: ćwiczyć SYSTEMATYCZNIE

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lutego 2014 , Komentarze (8)

Hejka :)

Z okazji walentynek postanowiłam sprawić sobie najlepszy prezent, czyli poćwiczyć. I chociaż ostatnio mam jakiś kryzys i totalnie nic mi się nie chce, to dzisiaj wyrobiłam wszystko, co sobie zaplanowałam i jestem zadowolona. A do tego kupiłam sobie sportowy stanik, taki zwyczajny, ale śliczny. Ćwiczenie w nim to sama przyjemność!  Byłam cała mokra, ale czułam się świetnie.

mały spis ćwiczeń z ostatnich dni:
wtorek, 11 luty: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki
środa, 12 luty: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki, 35 minut na orbim
przedwczoraj: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki, 50 minut na orbim
dzisiaj: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki, 60 minut na orbim! :D




Tak z innej beczki - jutro mam olimpiadę z polskiego. Od 9 do mniej więcej 15:30. Tak strasznie mi się nie chce... polega ona na tym, że pisze się tekst typu maturalnego, a następnie test gramatyczny. Na ten pierwszy jest sporo czasu i potem przerwa, myślę, że jak skończę wcześniej to obskoczę pobliską galerię i może coś zakupię przed gramatyką. Zamiast się uczyć planuję zakupy, haha  No ale zrozumcie mnie, rzadko bywam w Rzeszowie, mieszkam jakieś 40km od niego, więc jak już jadę to trzeba to w pełni wykorzystać ;p

Co jeszcze u mnie? Czekam sobie na zdjęcia ze studniówki. Była 18 stycznia, a zdjęcia dopiero w przyszłym tygodniu. No ile można! Chcę sobie wywołać duuużo zdjęć i powiesić na ścianie w pokoju, bo mam korkową ścianę. Takie moje małe marzenie wreszcie będzie zrealizowane :D


O i specjalne podziękowania dla pozytywnej16 - tak mnie zainspirowałaś tym, że ćwiczysz callanetics i że masz takie efekty, że zaczęłam o tym czytać, obczajać filmiki i stwierdziłam, że zrobię sobie wyzwanie callanetics w marcu. kochana, dzięki Ci wielkie! :*

wybaczcie, że ostatnio zaniedbuję wasze pamiętniki, to przez naukę i brak czasu. ale nadrobię! :)

bez słodyczy:

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28

10 lutego 2014 , Komentarze (8)

Hejka! :)

Wyzdrowiałam i wróciłam do ćwiczeń. Dzisiaj nie będę się rozpisywać o moim życiu prywatnym ani czymkolwiek innym niż ćwiczenia, bo mam masę rzeczy do roboty. Ta pieprzona szkoła, codziennie sprawdziany i kartkówki, a do tego ucz się jeszcze w międzyczasie do matury. Masakra... Do tego zbliża mi się okres i jestem wściekła. Ach, te wahania nastrojów.


o, zmierzyłam się w końcu. i doszłam do wniosku, że totalnie nie umiem się mierzyć 
talia: 69
pępek: 80
biodra(mierzyłam w "najszerszym" miejscu): 95
udo: 54,5
łydka:39
kolejne mierzenie 6 marca. i oby coś spadło.


czwartek, 6.01: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki, 45 minut na orbim
piątek, 7.01: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki, 45 minut na orbim
sobota, 8.01: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki, 518 skoków na skakance
wczoraj: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki, 45 minut na orbim, 807 skoków na skakance
dziś: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki. orbi?


zaczęłam wyzwanie skakankowe. nie wiem czy to był dobry pomysł, bo mi łydki odpadają straszecznie. skakałabym dalej, ale mam taki zapiernicz, że ledwo wyrabiam ćwicząc filmiki i na orbim, chyba nie dam rady się z tym wyrobić. chyba to przesunę... po maturze? zobaczymy.

moja piosenkowa miłość ostatnich dni: KLIK 

mam nadzieję, że u was okej.
trzymam kciuki! :)


bez słodyczy:

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28

3 lutego 2014 , Komentarze (8)

ZERO, ZERO ĆWICZEŃ!

Jestem chora I nie mogę ćwiczyć. Trzyma mnie już od środy, jakieś przeziębienie czy coś. A z soboty na niedzielę, na studniówce już całkiem mnie zmogło, zaniemówiłam, dosłownie. Nie mogę mówić, mam zapalenie krtani. I okropny antybiotyk. Cholernie boli mnie głowa i gardło. No jakaś masakra... Ferie się skończyły, a ja zamiast do szkoły to siedzę w domu, a właściwie to leżę i zanudzam się na śmierć. Ale może to lepiej - może chociaż troszkę się poduczę, zrobię wszystko to, co planowałam zrobić w ferie, a nie zdążyłam.


Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mogę ćwiczyć! A już tak dobrze mi szło, codziennie ćwiczenia, przyzwyczaiłam się do tego rytmu, a potem trzeba będzie wszystko od nowa  Co do jedzenia to jest ładnie, trzy posiłki i nie podjadam, ewentualnie jakiś owoc czy jogurt. Słodyczy dalej nie jem (odliczając jakieś placki na studniówce, no w końcu nie będę siedzieć i nic nie jeść, bo to głupio ciut). Także chociaż pod tym względem jestem zadowolona. Niech to choróbsko się wreszcie skończy, chcę ĆWICZYĆ! I mówić też by się przydało, szeptanie cały czas wcale nie jest takie fajne...

No, to wyżaliłam się. Mam nadzieję, że chociaż wam idzie coś lepiej i wkrótce pojawią się kolejne spadki.

bez słodyczy:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28

28 stycznia 2014 , Komentarze (10)

Hejka :)

Miałam w planach pisać tutaj codziennie, ale jakoś mi to nie wychodzi... Tak więc raczej będę dodawała posty co kilka dni, tak jak to już zaczęłam robić. 

Na początek: notuję pierwszy spadek! 1 stycznia ważyłam ponad 63kg (dokładnie nie pamiętam, coś pomiędzy 63,2-63,6), a wczoraj rano, tzn. 27 stycznia wchodząc na wagę zobaczyłam 61,2kg. Może to niewielki spadek jak na tyle czasu, ale biorąc pod uwagę fakt, że ćwiczę jakoś od 10 stycznia i niecodziennie, a zdarzały się imprezy podczas których nie można było ominąć zjedzenia ciepłych dań to i tak jestem zadowolona, oby tak dalej. Stwierdziłam, że będę ważyć się co dwa tygodnie, tak chyba będzie najlepiej. No i muszę się w końcu zmierzyć... tylko to pewnie pasowałoby rano?



podsumowanie ostatnich dni

25 stycznia: zero ćwiczeń, impreza i kawałek pizzy - miejmy nadzieję, że go "wytańczyłam" ;)
przedwczoraj: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki, 45 minut na orbim
wczoraj: Tiffany boczki, Mel B abs i połowa pośladków (cholerny filmik znowu się zaciął -.-) i 75 MINUT NA ORBIM! jestem z siebie dumna 
dzisiaj: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki, 60 minut na orbim



Ach, ferie mi się kończą, a ja co? A ja nic, nawet się nie pouczyłam nic a nic. No, poza napisaniem wypracowania na polski. Trzeba się brać do roboty! W planach jeszcze pójście na sanki i druga studniówka, więc znowu ciepłe dania... Ale wytańczy się 


tak bardzo chory układ, tak bardzo trudno z niego wyjść, tak bardzo nie wiem na czym stoję. i tak bardzo miłość do tej piosenki!

znów wybucha w nas permanentne siódme niebo 
już nie panuję nad zmysłami 
moje oczy są oczami wariata 
kiedy spotykają się z Twoimi oczami


powodzenia wam! :)

bez słodyczy:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

24 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Hejka! ;)

No normalnie ostatnio jestem z siebie dumna. Chyba w życiu tyle nie ćwiczyłam, a do tego jeszcze ładnie trzymam 3/4 posiłki dziennie i niejedzenie słodyczy, łoł!

przedwczoraj: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki, 60 minut na orbim i 160 brzuszków.
wczoraj: Tiffany boczki, Mel B abs i pośladki, 45 minut na orbim i 170 brzuszków (100+70).
dzisiaj: WIELKIE NIC, tylko taniec na imprezie.



no i jestem w trzeciej klasie liceum. niedługo matura. a ja nie wiem co robić ze swoim życiem... wczoraj dopadły mnie refleksje życiowe i trochę się nad tym zastanawiałam. jako, że jestem z zamiłowania humanistką i na takim też profilu jestem w lo, to możliwości mam nieco ograniczone, bo żadnej biologii czy geografii nie zdaję, tylko rozszerzone polski, angielski i wos oraz podstawową matmę. hmm... co myślicie o języku rosyjskim, studiuje ktoś taką filologię? poszłabym na angielski, bo go lubię, ale teraz wszędzie pełno ludzi po tym kierunku, a robotę znaleźć to chyba jakiś cud. na polonistykę - to samo, poszłabym chętnie, ale mieć pracę jako polonistka w tych czasach - niemożliwe. więc zastanawiam się nad rosyjskim. wiem, że teraz modne są oryginalne filologie, ale w mieście, do którego zapewne się wybiorę nie ma takich kierunków, a taki np. Kraków odpada. Boże, jakie to życie jest ciężkie... po feriach zaraz idę do doradcy zawodowego w mojej szkole. no, o powylewałam swoje żale.

o, znacie może to uczucie, kiedy chłopak na którym wam zależy mówi wam: "jesteś moją najlepszą przyjaciółką"? dziwne uczucie... niby satysfakcja, ale i niedosyt...

a tak na poprawę humoru - moje spodnie, które zawsze były takie prawiutkie, takie w sam raz zrobiły się luźne! chyba powoli zaczyna się jakiś progres, jest dobrze! :D


oraz piosenka na dziś, zdecydowanie uwielbiam SDM: PIOSENKA ZAUROCZONEGO 

a dziś impreza, urodziny koleżanki, robimy jej niespodziankę i zbieramy ekipę na zabawę w barze. będzie już wyżej wspomniany B. ;p mam nadzieję, że się wytańczę i spalę dodatkowo trochę kalorii! 
 
powodzenia wam! :)

bez słodyczy:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

21 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Hejka! ;)


Miałam dodać wpis już wczoraj, w ciągu dnia strasznie mnie korciło, ale postanowiłam poczekać do wieczora i dodać takie podsumowanie dnia, a potem najzwyczajniej w świecie zapomniałam . Dziś też mało brakowało, ale właśnie mnie olśniło, że jednak pasowałoby tu zaglądnąć.


A więc tak... kilka dni mnie tu nie było. W sobotę miałam studniówkę i było WSPANIALE! Wytańczyłam się za wszystkie czasy, będę mieć mnóstwo zdjęć, bo razem z B. wpadliśmy w oko fotografom. Więc może chociaż jedno będzie jakieś dobre . Zespół też bardzo fajny, piosenki znane, ośpiewałam się, nauczycielka stanęła mi szpilką na nodze i mam straszne siniaki, ale zdecydowanie było warto. Pod względem jedzenia nieźle, trzy takie potrawy na ciepło i trochę placka, ale to w końcu studniówka, raz można ;p no i troszkę wódki też poszło, przyznaję bez bicia .

to studniówkowy but mojego kolegi, do tej pory nie mam pojęcia jak on to zrobił... on chyba też nie wie 


Jak łatwo się domyślić zarówno w sobotę jak i w niedzielę nie ćwiczyłam, odpuściłam sobie na całej linii, w niedzielę zjadłam nawet chipsy, za co jestem na siebie zła... 

Ale od poniedziałku zaczął się nowy tydzień i zaczęły się ferie! :)
wczoraj spokojnie: boczki Tiffany i 50 minut na orbim
dzisiaj nieco lepiej: boczki Tiffany, abs Mel B, 40 minut na orbim i 150 brzuszków

Mam ferie, tylko co z tego, skoro muszę od wtorku do piątku zapierniczać na 8 na kółko z polskiego... Super, marzyłam o tym -.- Ale mimo tego mam w planach porobić zdjęcia, tak dawno żadnych nie było! A chcę wywołać sobie jakieś i powiesić na ścianie, mam nadzieję, że pogoda dopisze ;) w sobotę osiemnastka koleżanki, a w następną kolejna studniówka, będzie dooobrze, musi! I zapał do ćwiczeń jest, więc nie m co narzekać.

oooo i  moja ostatnio ukochana piosenka, gorąco polecam: KLIK  

a teraz lecę was czytać, powodzenia! :)

bez słodyczy:

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

16 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Hejka ;)

Przedwczoraj, wczoraj i dziś trochę zaniedbałam, przyznaję się bez bicia. To wszystko dlatego, że przyszła @ i wszystko mnie boli, pochłaniam przeciwbólówki, bo nie mogę wytrzymać. Ale cieszę się, że mam teraz, bo skończy mi się do soboty, czyli do studnióweczki :)


Dietka idzie ładnie, posiłki jem cztery tak jak sobie ustaliłam. Niestety wczoraj pozwoliłam sobie na ptysia, ale zaprosił mnie mój przyjaciel w ramach przeprosin, jak tu odmówić?  Usprawiedliwiam się, wiem. Pierwsza moja słodycz w tym roku. Dlatego od razu po powrocie do domu z wyrzutami sumienia zrobiłam Tiffany boczki oraz Mel B pośladki i abs. Przedwczoraj zero ćwiczeń, bo ból brzucha. Dziś też zero, ale trochę się obiegałam po galeriach, razem z B. szukaliśmy garniaka na sobotę no i w końcu mamy, krawat i buty też są, jeszcze tylko koszula jutro. I wszystko będzie w końcu ogarnięte.

Do soboty zero ćwiczeń, bo boli brzuch i studniówka. Potem bierzemy się ostro do roboty. A! Ważyłam się w poniedziałek i wyszło 61,9kg :o nie wiem jak to możliwe, jeśli nawet tyle ważę to pewnie i tak po studniówce mi się przytyje, więc nie zmieniam wagi na pasku.



Czuję się beznadziejnie, bo chcę ćwiczyć, ale najzwyczajniej w świecie nie mam jak, bo brzuch mi chyba odpadnie. Mam nadzieję, że motywacja mnie nie opuści i w niedzielę/poniedziałek wracam do Melki.

A jak wam idzie? ;)

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31

13 stycznia 2014 , Komentarze (10)

Hejka! ;)

Ostatnio idzie mi nad wyraz dobrze. Aż się sobie dziwię jaki mam zapał. Tylko bym ćwiczyła i, co najdziwniejsze, nie traktuję tego jak obowiązku jak do tej pory. 


WCZORAJ: dzień z Tiffany. poszły cztery jej programy: boczki, brzuch, sexy back i jakieś ćwiczenia na plażę czy coś w tym stylu . Do tego 30 minut na orbitreku o imieniu Stefan i 210 brzuszków (150, 5 minut przerwy, 60).

DZISIAJ: boczki z Tiffany, abs i pośladki z Mel B, 30 minut na Stefku i 220 brzuszków (120+100).


W szkole totalny chaos. Ostatni tydzień, później ferie, wystawianie ocen semestralnych, sprawdziany, kartkówki... Właściwie piszę to ucząc się na sprawdzian z renesansu i baroku, mam dość. A już w sobotę studniówka! Zaczynam pomału się stresować i myśleć czy wszystko mam pozałatwiane. Mój partner B. nie ma jeszcze garniaka, jak mnie to wkurza! Muszę mieć wszystko zaplanowane wcześniej i nie lubię czekać do ostatniej chwili, a on taki właśnie jest, grrr, jak mnie to denerwuje! I chodzę taka zła jak osa. Do tego chyba jeszcze na studniówkę dostanę @. Po prostu wymarzony scenariusz...

To moja sukienka:


A tak wygląda na mnie:



bez słodyczy: 

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


powodzenia wam wszystkim! :)

12 stycznia 2014 , Komentarze (9)

Dokładnie jak w temacie! 

Wracam na vitalię. Tak, wracam - to mój pierwszy wpis, ale na tym koncie. Chciałam oddzielić przeszłość grubą kreską i zrobić coś całkowicie od zera, od podstaw. Teraz się uda. Musi. 


Moja przygoda z odchudzaniem zaczęła się jakoś rok temu... Nie, więcej. Nie pamiętam dokładnie. Udało mi się schudnąć, jednak szybko wróciłam do początkowej wagi. Teraz ważę 63kg i nie jestem z siebie zadowolona.

Od 1 stycznia wzięłam się za siebie.

Mam plan, można tak powiedzieć. Nie jem słodyczy. Kiedyś potrafiłam nie jeść ich 4 miesiące, więc nie jest to dla mnie nowość. Mimo to jest ciężko, strasznie ciężko, bo kocham wszystko co słodkie . Pozostałe posiłki jem normalnie, tzn. śniadanie, drugie śniadanie w szkole, obiad i kolację. Kolacja o 19, wcześniej próbowałam o 18, ale to za wcześnie, potem byłam strasznie głodna.
I najważniejsze - ćwiczę. Jak na razie robię codziennie dwa programy - Mel B na nogi i Tiffany na boczki. Do tego każdego wieczoru brzuszki. Zaczynając od 1 stycznia i dokładając codziennie po trochę, jestem już na 210 (tyle będę robić dzisiaj). Lubię to ćwiczenie, pozwala się dobrze zmęczyć 

A tu studniówka za tydzień... Dlaczego ja się tak późno za to wzięłam? Naprawdę potrzebowałam Nowego Roku, żeby zrozumieć, że mogę coś w swoim życiu zmienić?   Czasem to ja siebie totalnie nie rozumiem.