Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chciałabym mieć płaski brzuch!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6829
Komentarzy: 134
Założony: 1 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 19 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nastolaatka

kobieta, 27 lat, Kraków

150 cm, 57.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

19 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Ahh, jak ja nie lubię takiej pogody.. Było słonko, było lepsze samopoczucie i więcej chęci.. Weekend spędziłam na wsi, zaliczyłam godzinną jazdę na rolkach w sobotę, przejechałam około 9 km, wiał okropny wiatr, ogólnie pogoda nie sprzyjała jeździe, ale aktywność fizyczna zaliczona. :) Spędziłam cudowny weekend z chłopakiem i ogólnie mimo, że nie ma pogody jestem całkiem w dobrym humorze. Nie mam na nic siły już dziś, lecę się umyć i do spania. Trzymajcie się ciepło. :)

https://app.vitalia.pl/groups/787263818048352/?fref=ts  <-- zapraszam na grupę na fejsie :)

15 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Założyłam grupę na facebooku, ze względu na to, że zauważyłam, że obecne grupy szybko się rozpadają. Błędem Vitalii, który może warto by było poprawić, są powiadomienia. Nie są wyświetlane o dodaniu nowego wpisu w grupie, przez co dużo osób zapomina o niej. Uważam, że grupa na facebooku, będzie dobrym rozwiązaniem, podejrzewam, że większość osób, ma i korzysta z niego z telefonu i na komputerze, częściej niż z Vitallii. Jeśli jest, ktoś chętny to serdecznie zapraszam :)

https://app.vitalia.pl/groups/787263818048352/ grupa na facebooku :)

14 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Mam dziś okropnego lenia, nic mi się nie chcę i jedyne o czym marzę to, aby pójść w końcu spać, ale nieeee... dziś przede mną randka z językiem polskim. Dziś jedzeniowo bez szału, miałam zajęcia praktyczne więc gotowaliśmy... Miałam wf - ćwiczyłam (tzn. mieliśmy siatkówkę, wiec jakoś bardzo się nie zmachałam), więc chciałam jeszcze poćwiczyć w domu, ale nie dałam rady, niby zaczęłam, ale przestałam, wszystko co robiłam było takie wymuszone, nienaturalne i niedokładne. Jakoś tak rozbita psychicznie się czuje.. nie mam pojęcia od czego. Chyba to ta pogoda, raz ciepło i słońce a raz zimno... ahh, niech ona się w końcu ustabilizuje!! Wczoraj na wadze -2,2 kg :)

9 kwietnia 2015 , Komentarze (9)

Nie, nie, nie... wcale nie mam żadnej diety cud.  :)  Zaczęłam dziś czytać książkę Beaty Pawlikowskiej pt. "Moja dieta cud". I w sumie doszło do mnie, że przecież to co robię robię tylko i wyłącznie dla swojego dobra, zdrowia i samopoczucia. Dieta, nie jest dla mnie karą za to, że się zaniedbałam. Ćwiczenia, to nie jest fizyczna forma kary. Karałam się sama i to przez bardzo długi okres czasu wpieprzając tony chipsów, pijąc słodkie napoje i wszystkiego co na ogół jest przyjemne dla podniebienia i dawało przyjemność wtedy kiedy się jadło no i może chwile po, a których skutki widzę w lustrze i na wadzę.Dieta (a raczej zdrowe odżywianie), to jest coś co może sprawić (i już pomału sprawia), że zacznę się lepiej czuć fizycznie- przecież nie będę już taka ociężała, a dodając ćwiczenia tylko wzmocnie swoją moc. Nie mówię, że rzucę wszystko co nie zdrowe i mój jadłospis stanie się idealny.. nie, zdecydowanie nie. Jest to wręcz prawie nie wykonalne. Wszystko z umiarem, bardziej zdrowo, więcej warzyw i owoców, dużo sportu! Aby zacząć się odchudzać trzeba najpierw pokochać siebie i wierzyć w siebie. Nie znam ani jednej osoby, która dba o coś czego nienawidzi. Wiec mimo, że nasze ciało nie jest takie jakie sobie wymarzyliśmy kochajmy je i dbajmy o nie jak o coś bardzo cennego. 

7 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

Ostatni wpis dodałam 4 czerwca 2013 roku, nie pamiętam jak długo trzymałam dietę, albo jak szybko ją porzuciłam, ale wracam po raz kolejny (mam nadzieje, jak każda z nas zaczynająca po raz.. któryś  z kolei, że to jest ten ostatni raz ;)). Jest 7 kwiecień ostatni dzień wolnego przed szkołą, aktualnie chodzę do szkoły gastronomicznej, na profil technik żywienia i usług gastronomicznych. Waga wskazuje tyle samo ile wskazywała na początku odchudzania w 2013 roku, wiec nie jest źle.. ale ostatnio miałam bardzo siedzący tryb życia, a raczej leżący.. ze względu na zimę, zimno, niezdecydowanie pogody.. wybrałam tryb domatora. Było to moim największym błędem, stałam się okropnie leniwa, a mojej kondycji już nie ma, mięśnie zapomniały co to wysiłek... Pogoda w miarę możliwości się poprawia, więc mam zamiar pracować nad swoim ciałem, kondycją i samopoczuciem.. Cóż od lenistwa i złej diety, strasznie pogorszyło mi się samopoczucie: nie mam siły, szybko się męczę, czuje się jak starsza pani... Największy mój problem to pieczywo i chipsy (z nich zrezygnowałam jakiś miesiąc temu). Nie chcę, żadnej radykalnej diety w swoim życiu, chcę zdrowe i racjonalne odżywianie, oraz wprowadzeniu zdrowych nawyków. Zjadłam dziś paczkę chrupków, ale chcę zacząć zdrowo żyć już dziś. Zdaje sobie sprawę, że jutro już będzie za późno. Najbardziej w swoim ciele chcę zmienić brzuch. I zmienię. Mimo, że nie czuje do końca, że to jest ten dzień, aby zacząć, ale skoro naszła mnie taka myśl  to zdecydowanie muszę z niej skorzystać. Pozdrawiam. ]:>

Dzień pierwszy:

Skalpel Ewy Chodakowskiej (uff)

4 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Znów zaczynam od początku...

 Nie podobam się sobie, ale jakoś mi to wszytsko jedno...

Mam motywacje.

 Niecały miesiąc do poloneza na koniec gimnazjum.

 Muszę dobrze wyglądać, będę wyglądac dobrze.  

NOWY KARNET NA SIŁOWNIE ZAKUPIONY.

DAM CZADU!

9 maja 2013 , Komentarze (5)

Dawno nie pisałam, ale jakoś specjanie
nie miałam weny, ale ciągle Was czytam.
Majówke, pozwólcie, że zostawie
bez komentarza, bo grzeszyłam, baaardzo zgrzeszyłam.
Ale dobrze jest, na siłownie nadal chodze i nawet mnie nie nudzi.
Natomiast niesamowicie boje się weekendu, ponieważ tatko będzie
obchodził już 60 urodziny- stary dziadziuś już. :>
Co za tym idzie będzie grill, będzię tort i niestety ciasta - sernik (tu najbardziej ubolewam, uwielbiam sernik!) i metrowiec.. ale może szybko zejdzie. Przynajmniej mam taką cicha nadzieje.
W weekend musi być ciepło, bo trzeba będzie się ruszać, bo inaczej czarno to widze..
Idę Was jeszcze poczytać i mykam na siłownie. Całusy!

1 maja 2013 , Komentarze (12)

Idzię drugi tydzień od kiedy zapisałam się na siłownie,
a ja dalej tam bywam i to codziennie.
Przemyślałam sprawe co do diety i pozwalam sobie
na grzeszki, ale w zdecydowanie mniejszych ilościch niż kiedyś, ale tak
jak jeszcze podczas pierwszego odchudzania postanowiłam, że chipsów nie tknę tak od połowy listopada, nawet nie patrze w ich kierunku.
Wiem jak to by się skończyło gdybym tkneła, dzień lubkilka z największą i najtańszą (tą z biedronki-mniam!) paczką xxl kebebowych chipsów!
Nie, dziękuje.
Chyba wole czuć się lekko mimo zakwasów.
Jeszcze nie moge przyznać, że kocham to uczucie - ale przyzwyczajam się!
Trzymajcie się! 

24 kwietnia 2013 , Komentarze (11)

Jestem błogo zmęczona - trzy godziny na siłowni
jednak dają pozytywnego zastrzyku endorfin. :-) 
Chyba pomału zaczynam się uzależniać, dawno nie miałam tyle siły i motywacji, żeby poćwiczyć.
Podoba mi się to - daje słowo!
Uwielbiam to uczucie kiedy ćwicze, a potem gdy kończe
wchodze po schodach chwiejnym krokiem do szatni, ogarniam się i
wracam do domu jak zombe, dosłownie nie mam siły, ale cieszę się, bo wiem że dałam z siebie dużo, a codziennie narazie
(i mam nadzieje, że na zawsze) tak zostanie.
Jutro ostatni dzień egzaminów...
Głupia ja wybrałam tamtaramta!
.
.
.
NIEMIECKi.
Zobaczymy jak mi pójdzie.. a potem obowiązkowo siłownia. :-)
A jak u Was dziewczyny, chudniecie?:>

24 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Cześć Wszystkim, piszę do Was jeszcze z ciepłego łóżeczka.
Dziś kolejny dzień egznaminów gimnazjalnych, trzymajcie za
mnie najmocniej kciuki, bo polski i historia, poszła mi średnio...
Muszę się Wam dziewczyny (i chłopaki?) pochwalić, że zapisałam się na siłownie w poniedziałek.
Taka malutka, ale bardzo przyjemna, mało ludzi nooo i tania. 
Jakby ktoś chciał ze mną chodzić (okolice mistrzejowic) to śmiało pisać na priv. Chodze dopiero 3 dzień (haha, co ja mogę się wypowiadać, dopiero ogarniam :D), ale czuje się szczupło, zgrabnie i powabnie, meeega uczucie!
Mam nadzieje, że mój jak i Twój zapał nie zgaśnie.

Pozdrawiam!:*