Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem.. jak 6 w Totka, jedyna na całe życie Jestem.. jak Kwiat, tak łatwo mnie zranić Jestem.. jak Motyl, tak trudno mnie złapać Jestem.. jak Nadzieja, tak łatwo mnie stracić Jestem.. jak Wiatr, tak trudno mnie zatrzymać Jestem.. jak Gwiazda, spełniam życzenia Jestem.. jak Czekolada, po prostu słodka

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 65700
Komentarzy: 451
Założony: 5 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 13 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
truskawkaa89

kobieta, 35 lat, Tychy

168 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: waga: 55kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Dzień 2

  • 55 min Step
  • 50 min orbitrek
  • 20 min rowerek

Dzień 3 odpoczynek od ćwiczeń cały dzień w pracy.


Dzień 4

  • 50 min Body Ball
  • 60 min orbitrek :)
  • 20 min rowerek
  • kilka ćwiczeń siłowych na uda i ramiona (5 serii po 10)
  • będą jeszcze rolki 

Słodycze zastąpione owocami:)

10 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Lato już w pełni rozpoczęte, a ja dopiero kupiłam karnet na fitness i siłownie ale dobre i to:P

Dzisiaj pierwszy trening za mną.

  • 55min Body Shape
  • 30min orbitrek
  • 20min rowerek
  • 17 km rower terenowy

Jak na początek uważam nie najgorzej:) 


Jutro muszę jeszcze wykonać wszystkie pomiary i wyrzucić ciastka z szafki:P

13 lutego 2014 , Komentarze (3)

Tak się zastanawiam czy znowu zaczynam.. nie wiem czy mam tyle motywacji, może powrót na Vitalię mi pomoże.

Wznowiłam ćwiczenia, jeszcze muszę bardzo popracować nad dietą.

W moim życiu stale coś się zmienia, samowolnie, a ja siedzę w miejscu. Do marca siedzę w domu, pracę już mam (tak zapewniał manager), narazie przychodzę dorywczo, ale w marcu już nowo otwierający się lokal rusza na pełnych obrotach. Od stycznia miałam tyle czasu i zamiast coś zrobić to z tego użalania się nad sobą nic nie robiłam. Praca bardzo mi się podoba, fajni ludzie. Mam pewne obawy bo to jest restauracja/ winiarnia z wyższej półki, mam nadzieję, że sobie poradzę. Bardzo dużo ludzi zostało odrzuconych, narazie pozostałam tylko ja (z obsługi) . Z jednej strony się cieszę, z drugiej martwię tym poziomem. Dużo myślała o mojej poprzedniej pracy, bardzo mi z tym, źle że wszystko się skończyło, ale trzeba ruszyć przed siebie, i nauczyć się czegoś nowego:)










A teraz coś nie dietycznego:






16 grudnia 2013 , Komentarze (5)

Dawno nie pisałam.. po prawie trzech latach stabilizacji finansowej, fajnej pracy (chociaż przed pół rokiem była znacznie fajniejsza, przed zmianą właściciela) pracodawca oznajmił mi, że nie stać go na pracownika. Chociaż wiedziałam jak to się skończy, gościu nie umie rozporządzać pieniądzmi, kompletnie się zadłuża ... strasznie ta wiadomość na mnie wpłynęła. Żyje w ciągłym stresie. Jeszcze 2 tygodnie temu cieszyłam się kupując nowe sprzęty do mieszkania (pralka, zmywarka i wiele innych). Od nowego roku zostajemy sami w mieszkaniu i musieliśmy w to troszkę zainwestować. A dzień później taka informacja. Mam czas do końca roku na znalezienie nowej pracy, jest to najgorszy okres na szukanie nowej pracy. Kto zatrudnia pod koniec roku? Ofert nie ma, a ja mam ciągle łzy w oczach. Niestety należę do tych osób które w trudnych sytuacja nie umieją myśleć optymistycznie. Do łez doprowadza mnie wszystko, nawet to że mając jedyny weekend w grudniu zmarnowałam go na smętne rozmyślenia. Wiem, że dopóki znowu nie będę w miarę stabilna finansowo, coraz bardziej będę się pogrążać. Szykują się najgorsze święta, a już w szczególności najgorszy sylwester, spędzę go w pracy, która od stycznie nie będzie już moją pracą.
Jedynym plusem całej sytuacji (o ile można mówić tu o plusach) jest to że, w ciągu 2 tygodniu spadło mi 2 kg na wadze. Po prostu nie potrafię normalnie jeść:/

A to wczoraj kupił mi mój chłopak:




22 listopada 2013 , Komentarze (4)

Ostatnio usłyszałam nie miłą uwagę na mój temat, wiem, że to nie było nawet specjalnie, ale dało do myślenia. Nie ma co się załamywać tylko iść do przodu.

Ostatnio zauważyłam u siebie dawne odruchy chowania brzucha za czym popadnie, torebka, poduszka, a obiecałam sobie że tak już nie będzie. Jest źle i muszę wszystko zrobić, żeby to znowu zmienić.

Rowerek poszedł w ruch, ja mam luźniejsze dni to jeżdżę po 20km (np. dzisiaj), jak mam jeszcze siłę po pracy to 10km, a jak padam na twarz tak jak wczoraj po prostu odpuszczam. Do tego dorzucam Hula- hop i steper.


Nie jem słodyczy i staram się znowu prawidłowo odżywiać. To mój dzisiejszy obiadek i wcześniej gotowana zupa brokułowa.

Grillowany pstrąg alpejski, grillowane papryki, 2 pomidory suszone grillowane, mizeria, twarożek orzechowy. Nie ma to jak domowy grill.








A to mój nowy piękny zapach:)


7 listopada 2013 , Komentarze (3)

Wreszcie się ruszyłam, wczoraj pierwszy trening.

1h rowerek: 20km
30min hula hop.
50 przysiadów
Bez słodyczy

Z tymi bonami do H&M, o których wcześniej pisałam, chyba za wcześnie się cieszyłam. Udało mi się je tanio nabyć. Niestety dzisiaj na 90% wydaje mi się, że zostałam oszukana i bonów nie będzie. Dużo nie uczciwych ludzi sprzedaje na różnych portalach. Mnie się udało do tej pory mieć szczęście i takich unikać, ale wszystko do czasu. Z głupotę trzeba płacić. Chciałam tanio kupić prezenty to teraz będę płaciła podwójnie.


6 listopada 2013 , Komentarze (4)

Zakupy czyli to co lubię najlepiej. Dotarły moje skarby.

1) Bransoletki (zdjęcia oryginalne zapożyczone)











2) Sweterek (zdjęcie zapożyczone, ja niestety nie mam takiej figury:(




3) Lakiery Safari:




A to maje skromne kolekcje, jestem uzależniona od lakierów. Wszystkie są świetne. Jest ich oczywiście dużo więcej ale wrzucam moje ulubione.









Dzisiaj 3 dzień bez słodyczy. Zaraz startuję z rowerkiem stacjonarnym:) Trzeba pozbyć się tych boczków!

5 listopada 2013 , Komentarze (6)

Do pokonania zostało 7kg, docelowo 9kg.  Jeju jakie to nie realna.
A mnie tak naprawdę nic się nie chce, tylko spać. Wczoraj dużo myślami o tym żeby podnieść się z łóżka, ale na myśleniu zaprzestałam. Wiem, że jak już ruszę będzie łatwiej tylko trzeba się przełamać.



Puki co listopad rozpoczęłam od spustoszenia portfela. Wreszcie kupiłam porządną suszarkę zawsze na to było mi szkoda.





I taki kolorowy akcent (w realu wyglądają jescze lepiej niż na zdjęciu:)








Czekam też na paczkę z bransoletkami, lakierami do paznokci, sweterkiem (wrzucę zdjęcie jak dojdą) i bonami do H&M. Te ostatnie to prezent na święta, w tym roku postanowiłam zrobić je wcześniej.
Na przełomie grudnia/stycznie będę miała dużo wydatków. Rodzice mojego chłopaka wyprowadzają się z ich teraz już naszego mieszkania. Zapowiadają się duże zakupy, praktycznie większość wyposażenia. Na początku te najważniejsze.
Nie będzie już kasy na pierdoły:P

Wczoraj wystartowałam z " listopad beż słodyczy" , dzisiaj dorzucam Hula-hop.



4 listopada 2013 , Komentarze (3)

No i stało się po pięknych 4 latach wróciłam do mojej znienawidzonej wagi. To już 64kg. Zaczynam się łapać na tym, że znowu zasłaniam  brzuch pod poduszkami, torebkami. Spodnie kupione rok temu są stanowczo za ciasne. A tak dobrze czułam się w wadze 57kg. Te 7kg w moim przypadku robi ogromną różnicę. A było tak pięknie. Za mało we mnie samo dyscypliny, zaparcia, woli walki. A przecież ktoś by powiedział to tylko 7kg.

Tak więc na nowo podejmuje walkę, wiem, że na to mnie stać, kiedyś już tego dokonałam. Choć pisząc to dzisiaj, wcale w siebie nie wierze.
Moja praca i charakter łakomczucha mnie gubi. Wokół mnie na co dzień jest mnóstwo słodyczy, pizza, torty do których mam dostęp i z których na moje nieszczęście mogę korzystać. Tak bardzo chciała bym z tym skończyć. Niestety po wykańczającej pracy z dziećmi, albo po imprezie (w pracy) po prostu za automatu sięgam po pizze, która została. I tak to właśnie pracuje sobie na dodatkowe kilogramy.

Nie chciała bym się tutaj nad sobą wywodzić, bo zawiodłam się na sobie i to na całej linii. Dobrze by było wsiąść się w garść i po prostu zgubić ten nadbagaż.

Małymi krokami.
1) Dzisiaj podejmuję wyzwanie bez słodyczy. Jest ciężko bo jedną z większych moich przyjemności jest po prostu zakopać się pod kołdrą, zajadać czekoladę, popijać herbatką i oglądać film:)
2) Koniec z pizzą, chipsami itp.
3) Nie jeść za późno.
4) I więcej się ruszać.


To tak na początek.






18 września 2013 , Komentarze (7)

Ze słodyczami nadal przegrywam, może nie jest to ogromna liczba ale jednak codziennie czekolada wpada. Waga koszmarna stoi w miejscu ale w takim w którym nie chciała bym żeby w ogóle bywa. Wiem że to tylko i wyłącznie moja wina.

Trochę z aktywności:


Hula hop:
10.09: 30min
11.09: 30min
12.09: 30min
13.09: 30min
14.09: 30min
15.09: 30min
16.09: 30min
17.09: 30min
18.09: 60min


Razem 570min




Poniedziałek: Basen 45min (58długości)
dzisiaj też idę.